wtorek, 26 kwietnia 2011

Penelope Green, „Rzymskie dolce vita” i „Neapol, moja miłość”


Obie części „trylogii włoskiej” Penelope Green czytałam w niewielkim odstępie czasowym parę tygodni temu, a więc postanowiłam „potraktować” je łącznie. Od razu przyznam, że lubię tego typu opowieści o zaczynaniu życia od nowa w innym zakątku świata. Większość przeczytanej przeze mnie literatury dotyczy osiedlania się osób anglojęzycznych we Włoszech. Tym razem rzecz jest napisana przez Australijkę, która rezygnuje ze wszech miar udanego życia zawodowego oraz trochę mniej udanego życia osobistego i decyduje się na odnalezienie sensu życia w słonecznej Italii, choć to jej kraj rodzinny przez wielu jest uznawany za „raj na ziemi”. Przyjeżdża, bo poczuła przesyt życiem według kanonów określonych przez wielkie korporacje, w których pracowała. Postanowiła zasmakować czegoś innego i zamieszkać w kraju, który do tej pory znała jedynie ze standardowego turystycznego wypadu.

„Rzymskie dolce vita” opisuje pierwszy etap jej włoskiej przygody, kiedy najpierw podejmuje naukę języka włoskiego w Perugii, a potem postanawia przenieść się do Rzymu. Nie jest to zadanie proste, bo środki, którymi dysponuje Penelope są ograniczone, i aby się utrzymać we włoskiej stolicy konieczne jest podjęcie pracy w zupełnie innym charakterze niż w Sydney. Tak więc, podejmuje pracę kelnerki i recepcjonistki, spotyka nowych znajomych i stara się żyć pełnią życia. Oczywiście szuka też idealnego chłopaka .

Nie wszystko wygląda tak, jak to sobie wyobrażała. Przez pół książki zastanawiałam się, jakie powody nią kierowały, aby zmienić swoje życie tak diametralnie i niekorzystnie. Początki jej pobytu w Rzymie nie są bowiem radosne, dużo czasu spędza samotnie, bez znajomych, których nie miała okazji poznać. Często tęskni do swojej rodziny i przyjaciół w Australii. Wielu włoskich znajomych, których spotyka na swojej drodze również nieco odbiega od stereotypu opalonego luzaka i zdobywcy serc niewieścich. Penelope Green szczerze – może nawet zbyt szczerze – opisuje swoje kontakty z kolejnymi chłopakami. Większość z nich – mimo zbliżania się do trzydziestki lub jej przekroczenia – nadal mieszka z rodzicami, co budzi szczere zdziwienie autorki przyzwyczajonej do zupełnie innego stylu życia, ale w Italii nie jest to nic dziwnego. Po pewnym czasie osamotnienie Penelope znika, poznaje nowych znajomych, włoskim posługuje się już całkiem dobrze, udaje jej się również zdobyć dorywcze zlecenia dziennikarskie. Rzym staje się „jej” miastem, patrzy na jego zabytki, chłonie jego historię i tradycje z perspektywy „tubylca”; w każdym kolejnym miejscu zamieszkania stara się znaleźć „swoją” knajpkę z kawą i zaprzyjaźnioną obsługą .




„Neapol moja miłość” to druga część cyklu, nieco odmienna w charakterze Autorka dostaje pracę dziennikarki we włoskiej agencji prasowej ANSA w oddziale w Neapolu. To trudne miasto do życia, naznaczone piętnem kamorry i pojawiających się cyklicznie krwawych porachunków, z którymi nie są sobie w stanie poradzić kolejne rządy i władze miejskie. Poszukiwania idealnego chłopaka nadal trwają. Mam jednak wrażenie, że autorka pożałowała nieco swojej spontaniczności i szczerości z pierwszej części cyklu, zwłaszcza w odniesieniu do relacji damsko-męskich, i w „Neapolu…” postanowiła skupić się bardziej na opisie miasta i jego problemów społecznych, nieco ograniczając relację ze swojego życia prywatnego. Niestety, choć często zapewnia, jak dobrze się żyje w Neapolu mimo codziennych problemów, zabrakło mi pokazania magii tego miasta, co autorkę w nim najbardziej urzekło. 

Obie części oceniam pozytywnie. W mojej opinii, Penelope Green bardzo szczerze – zwłaszcza w „Rzymskim dolce vita” - opisała blaski i cienie tak istotnej zmiany swojego życia. Nie ma tutaj - tak charakterystycznego dla wielu pozycji tego typu literatury – „słodzenia”, jaka ta Italia cudowna, ludzie wspaniali i pomocni, a życie bezproblemowe i tanie. Drugą część oceniam jako słabszą, bo skupienie się na problemach społecznych nieco osłabiło subiektywny opis życia w nowym mieście. Zapewne był to celowy zabieg, ale jednak przy słabości warsztatu reporterskiego autorki, jej opisy rzeczywistości i problemów Neapolu były dość powierzchowne.

Penelope Green urodziła się w Sydney i pracowała w Australii jako dziennikarka. W 2002 roku przeniosła się do Rzymu. W 2005 roku Green przeprowadziła się do Neapolu, gdzie pracowała dla Agenzia Nazionale Stampa Associata (ANSA) – największej agencji dziennikarskiej we Włoszech. Jej stronę internetową znajdziecie tu, a wywiad nt. doświadczeń "expata" - tu.


Moja ocena: 4 / 6
Autor: Penelope Green
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tytuł oryginalny: When in Rome
Tłumacz: Katarzyna Kasterka
Liczba stron: 320
Rok wydania: 2010



Autor: Penelope Green
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tytuł oryginalny: See Naples and die
Tłumacz: Barbara Szyszko
Liczba stron: 240
Rok wydania: 2010

sobota, 23 kwietnia 2011

Wielkanoc!

Wesołego Alleluja!!!


A ponieważ dziś przypada również Swiatowy Dzień Książki, dołączam życzenia wspaniałych lektur zarówno dla moli książkowych, jak i dla tych, którzy nieco rzadziej zaglądają do książek :-)
 
 

wtorek, 12 kwietnia 2011

Liza Marklund, Raj


Raj" to kryminał, w którym po raz kolejny czytelnicy spotkają się z dziennikarką Anniką Bengtzon. Chociaż książka została napisana już po poprzednich częściach pt. „Zamachowiec" i „Studio Sex", chronologicznie stanowi drugą część cyklu o Annice.

Po tragicznej śmierci narzeczonego, Annika nie może dojść ze sobą do ładu, jednak najnowsza sprawa, którą się zajmuje, może jej pomóc w powrocie do normalnego życia. Wybrzeże Szwecji nawiedza tragiczny w skutkach huragan, który pozostawia spore zniszczenia w mieście. Tymczasem na nabrzeżu ktoś pozostawia ciała dwóch mężczyzn, a równocześnie z portu znika nagle ładunek papierosów wart sporą sumę pieniędzy. Okazuje się, że z miejsca zabójstwa na nabrzeżu ucieka młoda kobieta, Aida. Chcąc ratować swoje życie ucieka z miejsca zbrodni i próbuje znaleźć dla siebie jakieś bezpieczne schronienie. Annika, która natyka się na nią przypadkiem, poleca jej fundację „Raj", która oferuje pomoc ofiarom zastraszania. Z czasem wychodzi na jaw, że dwaj mężczyźni nie są jedynymi ofiarami. Annika, prowadząc dziennikarskie śledztwo odkrywa zaskakujące powiązania.

Czytałam wcześniej „Studio Sex” i polubiłam Annikę Bengtzon, główną bohaterkę serii. Po „Raj” sięgnęłam więc z wielkim zaciekawieniem. Muszę jednak przyznać, że podczas lektury większe zainteresowanie budziło we mnie pytanie, jak się ułożą losy Anniki w redakcji i w życiu prywatnym, niż to, jak zostanie rozwikłana intryga kryminalna opisywana w tej dość obszernej książce.  

Annice nie wiedzie się najlepiej, prowadzi coś w rodzaju wegetacji, a nie prawdziwego życia mieszkając w zaniedbanym mieszkaniu, nie mogąc się całkowicie otrząsnąć z ciężaru wydarzeń, które miały miejsce w poprzedniej części cyklu. Jednocześnie, jej pozycja w redakcji jest bardzo niska, by nie powiedzieć żadna: pełni nocne dyżury i wykonuje ściśle techniczne czynności nie mające wiele wspólnego z dziennikarstwem. Sprawa kryminalna, w którą wplątuje się przypadkiem, wraz z równolegle się pojawiającą kwestią fundacji „Raj”, pozwalają jej na swoiste przebudzenie z letargu i rozpoczęcie walki o merytoryczną pracę w redakcji gazety. W trakcie prowadzonego przez nią dziennikarskiego śledztwa pojawia się również mężczyzna, który zaczyna być kimś ważnym dla Anniki. Mężczyzna – dodajmy – który na mnie akurat zbyt dobrego wrażenia nie zrobił :)

Sprawa kryminalna opisywana przez Marklund jakoś mnie nie wciągnęła mimo odwołań do krwawych wydarzeń na Bałkanach. Czytałam tę książkę już jakiś czas temu i najbardziej utkwił mi w pamięci fakt, że w Szwecji przerażająco łatwe jest uzyskanie informacji o każdym obywatelu. Jeśli zna się nazwisko i adres można dostać się do kopalni informacji o człowieku, jaką stanowią zinformatyzowane rejestry państwowe. Wydawało mi się zawsze, że takie informacje powinny być szczególnie chronione, ale w Szwecji jest chyba inaczej, bo informacja o zastrzeżeniu informacji przez jedną z bohaterek, wprawia Annikę w niemałe zdumienie. Przesadna to otwartość – moim zdaniem.

Podsumowując, niespecjalnie mnie ten kryminał wciągnął, bohaterka też jest mniej ciekawie przedstawiona niż w „Studio sex”. Jeśli jednak wpadną mi w ręce kolejne części cyklu, na pewno je przeczytam.



Liza Marklund, właśc. Eva Elisabeth Marklund, (ur. 9 września 1962) – szwedzka dziennikarka i autorka powieści kryminalnych. Jej książki sprzedają się w milionowych nakładach i jest współwłaścicielką wydawnictwa, w którym publikuje. Popularność przyniosła jej seria książek, których bohaterką jest dziennikarka-detektyw Annika Bengtzon. Dwie powieści z tej serii zostały sfilmowane. W styczniu 2010 wydała książkę pt. „The Postcard Killers” napisaną wspólnie z Jamesem Pattersonem. Liza Marklund prowadzi kampanie przeciw przemocy wobec kobiet. Autorka jest mężatką, ma trójkę dzieci, mieszka w Hiszpanii.


Moja ocena: 4 / 6

Autor: Liza Marklund
Tytuł oryginalny: Paradiset
Wydawnictwo: Czarna Owca
Seria: Czarna seria
Tłumaczenie: Kamila Knockenhauer
Liczba stron: 448
Rok wydania: 2010

piątek, 1 kwietnia 2011

Karin Alvtegen, Zdrada




„Nie istnieje nic, absolutnie nic, co chciałbym robić razem z tobą” - takie słowa słyszy Eva od męża i ojca swojego 6-letniego dziecka w odpowiedzi na propozycję romantycznego wyjazdu we dwoje, który miałby „odświeżyć” ich uczucia… Do tej pory to energiczna i zaradna, zapatrzona w idealne małżeństwo swoich rodziców Eva wyręczała Henrika we wszystkich poważniejszych sprawach. Od tej rozmowy ogarnia ją uczucie wszechogarniającej zemsty i chęć ukarania męża za zdradę, do której ten nie chce się przyznać.

Tymczasem w innej części Sztokholmu, Jonas od ponad dwóch lat czuwa przy łóżku Anny, swojej dziewczyny, pogrążonej w śpiączce. Ale ona zawodzi go coraz bardziej, gdyż nie chce się obudzić. Pewnego dnia losy Evy i Jonasa skrzyżują się, a ta wydawałoby się przelotna znajomość kończy się w łóżku. Dla Evy to tylko przygoda na jedną noc, przygrywka do zemsty na mężu, ale Jonas uważa inaczej. Jak się okazuje, jest on osobą z wieloma problemami osobowościowymi. Od tej pory wydarzenia nabierają tempa i obierają niespodziewany kierunek.

Książka jest napisana bardzo sprawnie, akcja rozwija się wartko, a czytelnik – mimo że opisywane sytuacje dotyczą życia przeciętnych mieszkańców Sztokholmu i mogą przydarzyć się każdemu w jakimkolwiek mieście i kraju – czuje się coraz bardziej nieswojo. Bohaterowie tej książki przepełnieni są niedobrymi uczuciami. Zemsta, chęć ukarania tych, którzy ich skrzywdzili, nadaje sens ich życiu, motywuje ich do dalszego działania, a te działania są coraz bardziej destrukcyjne dla nich i tych, których najbardziej kochają.
 
Podczas lektury ciągle nurtuje nas pytanie, kto jest prawdziwą ofiarą, a kto został skrzywdzony i wykorzystany. Lektura jest nieustająco podszyta niepokojem, który narasta w miarę upływu czasu, choć w sumie nic wielkiego się nie dzieje. Książka ta jest określona jako thriller i rzeczywiście nim jest, ale oprócz tego to również niezła literatura psychologiczno – obyczajowa. W rezultacie opisanych przez autorkę wydarzeń wszyscy bohaterowie są pokrzywdzeni. Mnie najbardziej było żal syna Evy i Henrika, ale to chyba naturalne, że dziecko w trudnych sytuacjach rodzinnych jest zawsze najbardziej poszkodowane.

Książka trzyma w napięciu do końca, a zakończenie jest tak niesamowite i straszne, że aż niewiarygodne. Nie chcę wierzyć, że wszystko mogłoby się skończyć w tak przygnębiający sposób.



Karin Alvtegen (ur. 8 czerwca 1965r.) – szwedzka scenarzystka i pisarka, tworząca głównie psychologiczne thrillery. Alvtegen jest autorką powieści kryminalnych, osadzonych w rzeczywistości współczesnej Szwecji. Realia nie są jednak najistotniejsze, zaś atrakcyjna, sensacyjna akcja jej książek jest pretekstem do wnikliwych analiz skomplikowanych stosunków międzyludzkich (zdrada, samotność, itp.). Jej powieść Zaginiona (szw. Saknad) została wyróżniona w 2001 r. skandynawską nagrodą literacką Szklany Klucz, przyznawaną za najlepszą powieść kryminalną. W 2008 r. najnowsza powieść Alvtegen, Skugga, otrzymała nagrodę im. Palle Rosenkrantza za najlepszą powieść kryminalną na duńskim rynku księgarskim. Karin Alvtegen napisała również scenariusz do 24 odcinków popularnego w Szwecji serialu Rederiet. Na podstawie powieści Zaginiona angielska telewizja nakręciła kilkuodcinkowy serial, reżyserowany przez Iana Maddena. Alvtegen jest wnuczką Gunnara Ericsona, który był bratem Astrid Lindgren. Mężem pisarki jest producent muzyczny Mikael Nord Andersson.


Moja ocena: 4,5 / 6
Autor: Karin Alvtegen
Tytuł oryginalny: Svek
Tłumacz: Halina Thylwe
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2006

Liczba stron: 224