piątek, 25 maja 2012

Bobasy, reż Thomas Balmes




Twórcy tego filmu dokumentalnego wpadli na rewelacyjny w swej prostocie pomysł: postanowili sfilmować pierwszy rok z życia czwórki dzieci urodzonych w różnych zakątkach świata, doświadczających bardzo odmiennych metod wychowawczych i warunków materialnych. Pierwszy rok życia, podczas którego dzieci poznają otaczający je świat, zdobywają pierwsze doświadczenia i uczą się życia pod opieką najbliższych.



Bohaterami filmu są:



Ponijao, dziewczynka z plemienia Himba w Namibii, pozostająca pod opieką matki oraz ósemki starszego rodzeństwa



Bayar – chłopczyk z Bayanchandmani w Mongolii, drugi syn małżeństwa mieszkającego w jurcie poza miastem,



Mari – dziewczynka z Tokio w Japonii, córeczka młodego małżeństwa,

i


Hattie – dziewczynka z San Francisco w USA, córeczka pro-ekologicznych rodziców



Ponijao i Bayar pochodzą z zapóźnionych cywilizacyjnie regionów, podczas gdy Mari i Hattie wychowują się w zurbanizowanym i pełnym „cywilizacyjnych” zdobyczy i udogodnień otoczeniu.  



Film, mimo swojego dokumentalnego charakteru braku narratora i dialogów, bardzo wciąga. Śledzimy z zainteresowaniem i czasami zdziwieniem kolejne etapy rozwoju dzieci, które są wprost rozkoszne. Zwłaszcza ci widzowie, którzy niedawno zostali rodzicami, podświadomie porównują sceny i obrazy filmowe do swoich doświadczeń. Od razu powiem, że oglądając pewne sytuacje z obu prymitywnych regionów (mam na myśli zwłaszcza Namibię), byłam pod dużym wrażeniem. Z jednej strony, rodzice muszą się zmagać z wieloma niedogodnościami (z naszego punktu widzenia), np. brak pieluszek, kwestie higieniczne, z drugiej zaś – dzieci rozwijają się harmonijnie i zdrowo mimo braku wielu rzeczy, które my z „cywilizacji” uznajemy za niezbędne w opiece nad dzieckiem. Porównując np. rozwój motoryczny czwórki dzieci, miałam wrażenie, że Ponijao najszybciej stanęła na swoich nóżkach, pomimo wychowywania się w najmniej sprzyjających warunkach.


Ten film pokazuje, jak bardzo uzależniamy się od pewnych udogodnień i niektórzy zaczną się zastanawiać, czy to są rzeczywiście udogodnienia? Bo przecież, jeśli dziecko chodzi ciągle w pieluszce chłonącej coraz lepiej i lepiej, to nie czuje potrzeby rezygnacji z pieluchy, a tam, gdzie pieluch nie ma albo są nasiąkające, dziecko uczy się błyskawicznie, jak powinno się załatwiać potrzeby fizjologiczne.


Film pokazuje, że w wychowaniu dziecka dobra materialne nie są najistotniejsze. Dziecko może się obejść bez wielu rzeczy. Najważniejsza jest miłość i czułość, którą przekazujemy dzieciom. Bez tego nie ma mowy o wychowaniu. Prawda, jakie to banalne i piękne jednocześnie? W tym filmie nie ma fajerwerków technicznych i efektów specjalnych. Ale włosy stają nam dęba z przerażenia, gdy mały Bayar szwenda się po podwórku, po którym biegają konie i nikt go nie pilnuje. Albo gdy tenże kilkumiesięczny Bayar leży skrępowany na łóżeczku, a tuż obok spaceruje kogut… Inna sprawa, że każde z czwórki bohaterów tego filmu ma inny charakterek, i tak: Bayar to niezmordowany poszukiwacz przygód, Ponijao jest czarująca, Mari to mała złośnica, a Hattie - bardzo poważna i stonowana osóbka.  


Realizatorzy filmu musieli spędzić wiele godzin i dni podpatrując życie czterech rodzin i wydaje mi się, że więcej czasu spędzili z Bayarem i Ponijao, bo to oni są największymi gwiazdami, i to ich przygody, reakcje i zachowania wzbudziły moje największe zainteresowanie. A może stało się tak dlatego, że warunki, w jakich żyją są tak odmienne od tych, które znamy z cywilizowanego świata? Ale czy ta nasza cywilizacja rzeczywiście daje dzieciom szczęście? Ono nie zależy od rzeczy i udogodnień, a od naszej miłości. I to zapamiętałam po seansie. Nie jest to film aspirujący do miana "głębokiego" i "przełomowego". Jest to film będący peanem na rzecz radości życia i dzieciństwa.


Ciekawy wywiad z reżyserem filmu, Thomasem Balmesem, nt. sposobu realizacji filmu znajdziecie tu.

P.S. Tę notkę dedykuję pewnej blogerce, dzięki której dotarłam do książek Tarjei Vesaasa, chociaż dedykacja tego akurat nie dotyczy. ;)


Na zachętę zamieszczam poniżej oficjalny zwiastun filmu:





Moja ocena: 5 / 6




Reżyseria: Thomas Balmes
Rodzaj: film dokumentalny
Czas trwania: 75 min.
Rok produkcji: 2010

8 komentarzy:

  1. Nie oglądałam ale nadrobię. Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale super. Dzisiaj kończymy Jane Eyre, ale w weekend na pewno obejrzę! I na pewno będę porównywać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam :) My zamówiliśmy serialową wersję Jane Eyre i jeszcze na nią czekam.

      Usuń
  3. Kilka miesięcy temu ten film obejrzałam i, tak jak Ty, byłam nim zauroczona:).

    OdpowiedzUsuń
  4. a to u jane_doe_blog widać widziałam wzmiankę o tym filmie.
    Widzę, że fajny, cieszę się, że miałaś taki udany seans;) pozdrawiam,
    chiara76

    OdpowiedzUsuń