sobota, 12 stycznia 2013

Nietypowa recenzja oraz podziękowanie


Wnętrze Dreamlinera
Zdjęcie z komórki, a więc jakość pozostawia wiele do życzenia 


Wszyscy, którzy zaglądają na mojego bloga, zapewne zauważyli, że nie nazywam swoich wpisów o przeczytanych książkach recenzjami. Traktuję je jako swoje prywatne, niewątpliwie amatorskie, opinie o przeczytanych książkach. Ale dziś użyłam w tytule słowa "recenzja", choć nie będzie to tekst o książce, a przynajmniej nie w całości. :) Postanowiłam napisać parę słów będących zapisem moich wrażeń, co przewrotnie nazywam recenzją, z przelotu nowym cudem techniki, ostatnio nieco zawodnym, czyli Boeingiem 787 Dreamliner. :)

Parę dni temu wracałam do Warszawy z jednej ze stolic europejskich po krótkim, roboczym wypadzie i nieco już zmęczona oraz przygaszona perspektywą nocnego przylotu do domu, ożywiłam się momentalnie, gdy lekko rozemocjonowana stewardessa potwierdziła wyrażone przeze mnie wrażenie, że będziemy lecieć Dreamlinerem. Jak się okazało, ten nowy nabytek LOT-u odbywa swoisty promocyjny tour po Europie i jest to rzeczywiście niezwykła okazja, żeby poznać jego dobre i złe strony, gdyż później (jeśli nasz przewoźnik przetrwa kryzys finansowy) Dreamliner będzie odbywać loty tylko na dalekich trasach.

Jak się dowiedziałam z entuzjastycznej zapowiedzi szefowej pokładu, LOT jest pierwszym europejskim przewoźnikiem, który zdecydował się na zakup tej maszyny. Chyba już czas na zapowiedzianą recenzję i pozwólcie że wyrażę ją w punktach.

PLUSY

- spory pojemnik na bagaż podręczny,
- dużo miejsca na nogi,
- wygodne fotele,
- duży wybór filmów, gier i zabaw włącznie z e-czytnikiem, ale jego oferta ograniczała się głównie do magazynu pokładowego LOT ;) Jest nadzieja, że oferta ta zostanie wzbogacona; pograłam sobie w starego dobrego tetrisa, ale wyniki miałam dość słabe, co z jednej strony wynikało z oswajaniem się z pilotem, z drugiej zaś, że musiałam sobie przypomnieć, jak to wszystko „chodzi”,
- cichutkie, gładkie lądowanie (co do startu się nie wypowiem się, bo nie uważałam, ale chyba było równie bezszmerowo),
- w klasie biznes warunki do przelotu są naprawdę „wypasione”. O ile zauważyłam, fotele są rozkładane i można tam bardzo wygodnie spędzić podróż. Niemniej jednak, klasa ekonomiczna też jest wygodna, aczkolwiek w podróży spędziłam 2 godziny, a nie kilkanaście.

MINUSY

- bardzo wąski stolik; podróżowałam na trasie europejskiej, więc trudno mówić o posiłku, bo ogranicza się on do bułki i batonika, a jednak ledwo się mieściłam i gdyby nie to, że obok mnie miałam wolne miejsce (i stolik), to miałabym problem z pomieszczeniem się z napojami i prowiantem. Na lotach transatlantyckich serwowane posiłki są nieco obfitsze, więc może to być kłopot,
- wąskie przejścia między fotelami, przez co dość często byłam szturchana przez przechodzące osoby (lubię siedzieć przy przejściu).

A tak ogólnie, to samolot jest piękny i mam nadzieję, że pojawiające się usterki nie oznaczają, że jest wadliwy.

***

Druga część mojego posta dotyczy bardzo przyjemnej niespodzianki, która oczekiwała na mnie w skrzynce pocztowej, do której zajrzałam wracając do domu z przejażdżki Dreamlinerem w porze zdecydowanie nocnej. W skrzynce znalazłam bowiem przesyłkę od Moniki prowadzącej bloga God save the book. Miałam to niezwykłe szczęście, że całkiem niedawno wzięłam udział w rocznicowym konkursie na jej blogu, który polegał na wybraniu sobie jednej z książek z biblioteczki Moniki i liczeniu na łut szczęścia w losowaniu. Wybrałam książkę Ludwiki Włodek „Pra”, ale dość nisko oceniałam swoje szanse na wygraną. Przez prawie dwa lata funkcjonowania bloga wzięłam udział w kilku konkursach i rozdawajkach -bez sukcesu, jeśli rozstrzygnięcie polegało na losowaniu.:) Możecie więc wyobrazić sobie moje zdumienie, gdy okazało się, że synek Moniki wylosował właśnie mnie spośród 29 uczestników konkursu! Bardzo mnie to ucieszyło i napełniło wiarą, że ten 2013 nie będzie taki zły. :) Oto, co zastałam w skrzynce pocztowej nocną porą:



Moniko, bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie! Ucałowania dla Piotrusia! 

Mam nadzieję, że znalazłam dobre miejsce na półce dla Twojej nagrody. :)





10 komentarzy:

  1. Podziwiam.. Dla mnie konieczność lotu (czymkolwiek) to stres, nerwy i staram się unikać ile mogę..;)
    Ach, zazdroszczę i gratuluję pięknej wygranej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie mam negatywnych odczuć związanych z lataniem, chociaż parę razy leciałam z katarem i to jest horror.
      Z wygranej bardzo się cieszę :)

      Usuń
  2. Wygrana piekna i slicznie sie prezentuje na polce.
    Zazdroszcze takiego lotu. Samolot musi byc niesamowity. Moz ekiedys bede miala okazje takim leciec:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się znaleźć dobre miejsce na półce dla tej książki ;)
      Nie wiem, do kiedy trwa ten europejski tour Dreamlinera, ale kto wie, może się uda. Naprawdę fajne przeżycie :)

      Usuń
  3. Zazdroszczę lotu Dreamlinerem, bardzo lubię latać, a ten samolot prezentuje się na prawdę imponująco.
    Gtatuluję wygranej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była miła niespodzianka. Teoretycznie miałam napisane na bilecie, że lecę Dreamlinerem, ale nie doczytałam, tak więc dla mnie to była niespodzianka :) A samolot bardzo wygodny.

      Usuń
  4. Fajny!
    Bym się przeleciała. Tez lubię latać, byle było dużo miejsca na nogi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Dreamlinerze jest sporo miejsca na nogi, więc chyba byłabyś zadowolona :)

      Usuń
  5. Podniebne podróże jeszcze parę lat temu napawające stresem i niepokojem dzisiaj stały się dla mnie nie tylko wygodnym i szybkim sposobem podróżowania, ale i przyjemnością. Dreamlinerem nie podróżowałam jeszcze. Trochę niepokoi mnie jego awaryjność, ale mam nadzieję, że to tylko przypadek, a nie reguła. I gratuluję wygranej, ja również żadko biorę udział w konkursach. A skoro wezmę udział i wygram to ogromnie cieszy. Miłej lektury życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Jestem pewna, że lektura sprawi mi przyjemność, aczkolwiek w obliczu narastających zaległości nie wiem, kiedy się za nią wezmę :)
      Na szczscie lot samolotem nigdy nie powodował znaczącego stresu, no chyba, że zdarzyły się turbulencje albo silny katar :)

      Usuń