niedziela, 14 kwietnia 2013

Ulotne chwile (41)


Une valse a Pierrefite
Francja 1900
Kartka zakupiona w Brukseli, w sklepie Plaizier




7 komentarzy:

  1. Kiedyś to się ludzie umieli bawić!...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! W wyobraźni słyszę dźwięk katarynki, który poderwał zebranych do walca :)

      Usuń
  2. Piękna pamiątka.
    Moja mama zawsze mówił, że za jej młodości wystarczyło, żeby ktoś zagrał na grzebieniu i już schodziły się pary by potańczyć.
    A w latach 60-tych tato mój grywał w niedzielę/w poniedziałek już wyjeżdżał na cały tydzień do pracy/ w lecie na polu na akordeonie i zdarzało się często, że turyści przebywający w naszej miejscowości przychodzili sobie zatańczyć. Dzisiaj już raczej takie sytuacje się nie zdarzają. Nawet przy grillu rzadko ktoś tańczy. Szkoda.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz miłe wspomnienia. U mnie w rodzinie raczej nie było osób uzdolnionych muzycznie, tak więc nie mam wspomnień o takich spontanicznych tańcach. A teraz podczas spotkań towarzyskich chyba wolimy gadać i jeść ;)

      Usuń
    2. Właśnie, a ja chętnie bym tańczyła, gdyż kocham taniec.)

      Usuń
  3. Ostatni chyba raz tak spontanicznie tańczyłam z tata podczas wycieczki do Rzymu. Ktoś grał w ogródku, a my zaczęliśmy tańczyć na ulicy, bo było nam radośnie :)Ależ to było całe wieki temu. A ja ci zazdroszczę tych pięknych widokówek. Podczas najbliższych wakacji będę się rozglądać. Na razie mam jedynie kilka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajne rzymskie wspomnienie! Taniec wyraża radość, a jeśli jest spontaniczny to sama przyjemność i nic poza tym :)
      Cieszę się, że podobają Ci się moje pocztówki. Nie mam ich jakoś straszliwie dużo, ale nie jest ich też mało :)

      Usuń