poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Małgorzata Hillar (19.08.1926 - 30.05.1995)


Małgorzata Hillar
Źródło zdjęcia

Małgorzata Hillar (19.08.1926 - 30.05.1995) – jej poezja była poświęcona głównie tematyce miłosnej, odznacza się prostotą w opisie wrażeń i doznań zmysłowych, konkretnością obserwacji rzeczywistości. Debiutowała tomem "Gliniany dzbanek" w 1957 roku. Pełna liryzmu, ciepła i uczuć poezja przyniosła jej ogromny sukces czytelniczy. Kolejne tomiki - "Prośba do macierzanki. Erotyki" (1959), "Krople słońca" (1961) i związany z oczekiwaniem macierzyństwa "Czekanie na Dawida" ugruntowały jej popularność. Ostatnie lata życia poetki upłynęły w zapomnieniu. Pośmiertnie wydano tomik „Gotowość do zmartwychwstania” (1995).
 
Dziś są Jej urodziny. Z tej okazji pozwalam sobie przypomnieć kilka wierszy Poetki. 


My z drugiej połowy XX wieku

 My z drugiej połowy XX wieku
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów

Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi

Kiedy przychodzi miłość
wzruszamy pogardliwie ramionami

Silni cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami

Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręce
umieramy z miłości
  
 
Miłość
 
Jest czekaniem
na niebieski mrok
na zieloność traw
na pieszczotę rzęs

Czekaniem
na kroki
szelesty
listy
na pukanie do drzwi

Czekaniem
na spełnienie
trwanie
zrozumienie

Czekaniem
na potwierdzenie
na krzyk protestu

Czekaniem
na sen
na świt
na koniec świata
 
 
 
Źródło nocy

Mówił
Twoja skóra
delikatny puch
pisklęcia

Złote mlecze
moich zmroków

Źródło nocy
źródło ognia

Twoja skóra
śpiewająca
w moich dłoniach

Chciałbym ją
zedrzeć z ciebie
żeby nie widzieć
jak się w nią
zawijasz szczelnie
jak się w niej
ukrywasz



Światło

Zapalałeś
oliwne lampki
pomidorów
na naszym stole

prostokątny księżyc
prześcieradła
naszym snom
 

Zapalałeś
białe lampy gęsi
w ciemnych rowach
mojej wyobraźni

czarne ziarnka liter
w moich wierszach
i każda płonęła
jak jeżyna

Nazywałeś mnie
światłem i ogniem
Która bez ciebie
nie umiem zapalić
w zwyczajnym piecu

Bez ciebie
jestem ślepym nietoperzem


 Most zagubienia
 
Bała się
zwiędłego liścia
ciszy
bezwładnego skrzydła
nudy
martwej muszli
pustki

Lękała się
łoskotu obcych
kroków
twardych kamieni
oczu
jedwabnej skóry
bezmyślności

Drżała
przed ołowianym dzwonem
samotnych godzin
przed szarym mostem
zagubienia
przed czarną studnią
bezradności

Czekała
na uśmiech
po którym mogłaby przejść
na drugi brzeg
gdzie jest ciepło
i kwitnie tatarak


 

Wspomnienie twych rąk
 
Kiedy wspomnę
pieszczotę twych rąk
nie jestem już dziewczyną
która spokojnie czesze włosy
ustawia gliniane garnki na sosnowej półce

Bezradna czuję
jak płomienie twoich palców
zapalają szyję ramiona

Staję tak czasem
w środku dnia
na białej ulicy
i zakrywam ręka usta

Nie mogę przecież krzyczeć


 

2 komentarze:

  1. Wiersze niesamowite, ten pierwszy przerabiałem jeszcze w liceum, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zupełnie nie pamiętam wierszy Hillar ze szkoły. Parę lat temu na nie trafiłam i bardzo mocno do mnie przemówiły... Serdeczności :)

      Usuń