piątek, 6 stycznia 2017

Magdalena Jastrzębska, Panie kresowych siedzib





Miałam okazję przeczytać kilka książek Magdaleny Jastrzębskiej i dzięki temu poznać bliżej koleje losu kilku polskich dam żyjących zwykle w XIX wieku. Wspominam te lektury z przyjemnością, ucieszyłam się więc na wieść, że Autorka przygotowuje kolejną książkę. Moja radość była jeszcze większa po ogłoszeniu tytułu nowej publikacji. Tym razem bowiem, Magdalena Jastrzębska zabrała nas w podróż po kresowych siedzibach polskiej szlachty i arystokracji. W „Paniach kresowych siedzib” poznajemy czternaście portretów polskich dam żyjących w XIX wieku. Ponieważ nie ma wystarczającego materiału na opracowanie ich biografii, to takie szkice są optymalną formą literacką, dzięki której możemy poznać zarówno bohaterki, jak i ich miejsca na ziemi, w których mieszkały, które upiększały, a których w zdecydowanej większości już nie ma…

Wśród właścicielek pałaców i dworów są przedstawicielki arystokratycznych rodów i zwykłe szlachcianki, bogate i biedne, często ogromnym wysiłkiem broniące polskiego stanu posiadania na Kresach Wschodnich, co było zadaniem niemal niewykonalnym w obliczu kolejnych antypolskich zarządzeń caratu, zwłaszcza po upadku powstania styczniowego.

Autorka prezentuje nam kolejne portrety ze znawstwem przybliżając portrety dam. Większość z nich objęła w posiadanie rezydencję dzięki małżeństwu, ale jeden ze szkiców opisuje perypetie nader oryginalnej niewiasty – Reginy Korzeniowskiej, która nigdy nie wyszła za mąż, a swoją posiadłością zarządzała z dużym talentem i zamiłowaniem. Dzięki Magdalenie Jastrzębskiej poznajemy kilka postaci, które chciałoby się poznać bliżej, ale najprawdopodobniej to już niemożliwe z uwagi na brak źródeł

Te szkice naprawdę świetnie się czyta, książka jest bogato ilustrowana i opatrzona dokładnymi przypisami źródłowymi. Sądzę jednak, że chętnie widziałabym w każdym szkicu mapkę, która ułatwiałaby orientację, gdzie dana siedziba się znajdowała. Przyznam bowiem, że chociaż trochę „siedzę” w temacie Kresów, to jednak nie byłam w stanie z pamięci zlokalizować wszystkich miejsc opisanych w książce.

Najnowsza książka Magdaleny Jastrzębskiej jest lekturą ciekawą i starannie opracowaną, a pomysł odejścia od biografii na rzecz nieco krótszej formy literackiej sprawił chyba Autorce dużo radości. Dodam jeszcze, że według mnie tego typu szkice biograficzne mogłyby być stałym elementem w miesięczniku lub tygodniku opinii, w części poświęconej historii. Jako czytelnik chętnie widziałabym takie wzbogacenie treści periodyków skupiających się zwykle na codzienności politycznej.




Autor: Magdalena Jastrzębska
Wydawnictwo: LTW
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 280

7 komentarzy:

  1. wlasnie ja sobie zamowilam kilka dni temu, zanim do mnie dotrze to bedzie pewnie marzec, ale ciesze sie ze bede mogla ja przeczytac, tym bardziej, ze duzo pozytywnych slown czytam o autorce i jej ksiazkach. Dla mnie bedzie to pierwsze spotkanie z jej tworczoscia. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że się nie rozczarujesz. :) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ja czytałam na razie tylko jedną książkę Magdaleny Jastrzębskiej i bardzo mi się spodobał jej styl pisania i opowiadania.
    Mam jej jeszcze jedną, wygrana u samej autorki, ale planuję zdobyć wszystkie.

    Pozdrawiam Cię ciepło i serdecznie i życzę dużo dobrego w tym roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pozdrowienia i również życzę dużo zdrowia, szczęścia i radości dla Ciebie i Twoich Bliskich w Nowym Roku! :)

      Usuń
  3. Jak to się stało, że dopiero teraz zobaczyłam Twoją recenzję doprawdy nie wiem. Jakiś chochlik blogowy zasłonił mi listę czytelniczą i po prostu jej nie zobaczyłam :)
    Szkice były dla mnie nowością, tak jeszcze nie pisałam. Chciałam jednak zebrać w całość wiele biogramów, pokazać bogactwo kresowe i dużą liczbę rodzin polskich związanych z tamtymi ziemiami.I tak powstało 21 rozdziałów.
    Wspomniałaś o mapce. Bardzo żałuję, że nie powstała, a była w planach i była przygotowywana. Podjął się tego mój mąż, ale "polegliśmy" na odnalezieniu Lemieszówki Dunin-Kozickiej. Nawet stare rosyjskie mapy nie były tu przydatne... Po Lemieszówce ani śladu. Mniej więcej wiedzieliśmy gdzie szukać (najbliższa stacja kolejowa w Białej Cerkwi, wspomniane sąsiedztwa też przybliżały miejsce), ale...ostatecznie siedziba nie została znaleziona.
    To spowodowało, że mapka nie powstała...
    Dziękuję za recenzję i cieszę się, że książka sprawiła Ci czytelniczą przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się odezwałaś. :)
      Książkę czytałam już dawno, ale brak czasu powoduje, że mam kłopoty z aktualizacją bloga, więc siła rzeczy ta notka nie jest mistrzostwem świata, jeśli chodzi o długość i wyczerpujące potraktowanie tematu, za co przepraszam.
      Mapki na pewno by się przydały i fajnie, że tę opcję rozważałaś. To mój wniosek racjonalizatorski w razie drugiego wydania (nawet bez Lemieszówki). :)
      Pozdrawiam serdecznie i czekam z niecierpliwością na kolejną książkę!

      Usuń
    2. Ja też kiedyś szukałam Lemieszówki i nie znalazłam. Na rosyjskich mapach w sieci szukałam. Ale nie wiedziałam, jaka była pisownia pa ruski. Może stąd to błądzenie po mapie.

      Usuń