▼
poniedziałek, 22 maja 2017
Lawrence Durrell, Gorzkie cytryny Cypru
Lawrence Durrell (1912 – 90) był znanym pisarzem angielskim, który urodził się w Indiach i przyzwyczajony do ciepłego klimatu nie znosił angielskiej pogody. To spowodowało, że mieszkał w wielu miejscach na południu Europy, m.in. na Rodos i na Cyprze, by w końcu osiąść we Francji.
Na Cyprze mieszkał w latach 1953-56, kiedy zaczynały się tam niepokoje związane z rozwojem ruchu niepodległościowego, co w końcu zmusiło pisarza do opuszczenia tej pięknej wyspy. „Gorzkie cytryny Cypru” to – jak zapowiada podtytuł – opowieść o wyspie i ludziach.
Pierwsza część tomu jest ciepłą i dowcipną opowieścią o północnym Cyprze, ludziach, których spotkał Durrell podczas zakupu domu na wyspie. Przyznam, że opis transakcji kupna domu w Bellapais był jednym z najzabawniejszych opisów śródziemnomorskiej kultury życia. :) Choć nastrój tych wspomnień jest ciepły i nostalgiczny, ludzie przyjaźni, to jednak w miarę upływu czasu do głosu dochodzi polityka i rozbieżne interesy Grecji, Turcji i Wielkiej Brytanii na urokliwej wyspie.
Pisarz opisuje te wydarzenia z sympatią wobec Cypryjczyków, ale ze stoickim spokojem odnotowuje również kompletnie oderwaną od realiów politykę brytyjską, co przyczynia się do zaognienia sytuacji i eskalacji zagrożenia dla Brytyjczyków i dla tych Cypryjczyków, których uważa się za ich popleczników.
Końcówka książki to już właściwie relacja z początku wojny domowej, co doprowadza do skrytobójczych zabójstw i gróźb śmierci wobec osób zbyt blisko związanych z władzami brytyjskimi.
Pisarz, który przez ostatnie lata pobytu na wyspie był zatrudniony w administracji gubernatora, czuje narastające zagrożenie i ostatecznie opuszcza ten piękny zakątek świata.
Choć pisarz nie wspomniał w książce o swojej sytuacji rodzinnej, to sprawiała ona, że jego rozterki i obawy były większe niż to, co możemy wyczytać z kart wspomnień. Na skutek choroby drugiej żony, Lawrence Durrell przybył na Cypr z dwuletnią córeczką, a opuszczał wyspę, gdy ta miała pięć lat. Obawa o życie swoje i dziecka na pewno odegrała rolę w podjęciu tej trudnej decyzji, gdy ukochany dom mógł stać się śmiertelną pułapką.
Książka, która zapowiada się jak prekursorka ciepłych opowieści o Anglosasach, którzy zdecydowali się osiąść na południu Europy, przekształca się w trakcie lektury w opowieść o zagubieniu zwykłego człowieka w meandrach polityki, która niestety ma wpływ na jego życie.
Zachęcam do przeczytania tej książki. Oprócz walorów literackich i poznawczych (miałam dość mgliste pojęcie o wydarzeniach na Cyprze w latach 50-tych XX w.), ta książka wzbudziła też we mnie ochotę do poznania „Kwartetu aleksandryjskiego”, najważniejszego dzieła Lawrence’a Durrella.
Autor: Lawrence Durrell
Tytuł oryginalny: Bitter lemons
Wydawnictwo: świat Książki
Tłumacz: Małgorzata Szubert
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 223
sobota, 6 maja 2017
Paweł Reszka, Chciwość. Jak nas oszukują wielkie firmy
Któż z nas nie kojarzy pięknych, kolorowych reklam banków kuszących nas wspaniałymi perspektywami, niskim oprocentowaniem i wielkimi zyskami płynącymi z oszczędzania w tym właśnie przybytku finansjery. Co poniektórzy z nas pamiętają reklamy OFE przedstawiające nam beztroską emeryturę w świetle południowego słońca. Niestety, całkiem liczne grono osób, które skorzystały z niektórych rozwiązań nachalnie promowanych przez banki, odkrywają tę niezbyt ciekawą mroczną stronę reklamowanych instrumentów finansowych, które nie tylko nie przyniosły spodziewanych korzyści, lecz wręcz doprowadziły do straty.
Do tych najbardziej rozczarowanych należą niewątpliwie ci, którzy postanowili wziąć kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich i ci, którzy postanowili zainwestować w tzw. polisolokaty, które z uwagi na liczne prowizje dla pośredników nie miały prawa przynieść zysków.
Paweł Reszka w swojej książce nie przeprowadza dogłębnej analizy, dlaczego banki tak postępowały, a klienci korzystali z tych propozycji. Przeprowadza dziesiątki rozmów z byłymi i obecnymi pracownikami banków i instytucji finansowych, tymi, którzy byli na szczycie hierarchii, jak tymi, którzy byli szeregowymi pracownikami.
Z tych rozmów wyłania się obraz niesamowitego eldorado lat 90-tych XX wieku, kiedy sprzedawało się wszystko „na pniu”, a pracownikom banków żyło się dostatnio i beztrosko, gdyż ich wyniki sprzedaży pozwalały na naprawdę wysoki standard życia. Potem zaczęła się pojawiać coraz większa presja wyników i wymagania co do „wyrobienia normy”, co skutkowało dążeniem do sprzedaży klientom toksycznych inwestycji, aby nadal pracownikom i szefom banków żyło się dostatnio mimo gorszej koniunktury. Najgorzej na tym wszystkim wychodzili klienci, ale rozmówcy Reszki wspominają, że istotnym elementem składowym katastrofy frankowej była tez chciwość klientów, którzy chcieli płacić niższe odsetki niezależnie od ryzyka walutowego, którego zresztą byli nieświadomi.
Tym, co uderza jest też to, że uświadamiamy sobie, iż spora część osób, których spotykamy po drugiej stronie w bankach wie o zawiłościach finansowych instrumentów, które oferują klientom tylko to, czego się dowiedzą na prezentacjach szkoleniowych, a więc niewiele więcej od nas, klientów banków.
Muszę przyznać, że ciekawie czyta się te wywiady Pawła Reszki, choć część wypowiedzi powtarza się. Niemniej jednak, choć nie należę do osób z kredytem frankowym do spłacenia, to jednak - po lekturze tej książki - postanowiłam z większą uwagą wczytywać się w tekst umów, zwłaszcza fragmentów napisanych drobnym drukiem. :)
Autor: Paweł Reszka
Wydawnictwo: Czerwone i Czarne
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 300