czwartek, 24 lipca 2014

Madhur Jaffrey, Wśród mangowych drzew




Madhur Jaffrey to popularna na Zachodzie autorka książek kucharskich. Z jej nazwiskiem zetknęłam się po raz pierwszy, trudno mi więc wyrokować, czy jej popularność dorównuje Jamiemu Olivierowi czy Gordonowi Ramsayowi, ale skusiłam się na książkę, której podtytuł - "Wspomnienia z dzieciństwa w Indiach" - niósł nadzieję na ciekawą lekturę.
 
W Indiach rodzice nadają swoim dzieciom niestandardowe imiona, często wręcz poetyckie. Madhur Jaffrey miała szczęście dostać imię wypełnione słodyczą i słońcem, gdyż jej imię oznacza "słodka jak miód". Zawdzięcza je ojcu, który nie podążył za radą kapłanów, aby nazwać ją "bogini niebios". Autorka książki urodziła się w 1933 r. i dorastała w licznej rodzinie, której rodowód sięga XVI wieku. Jej protoplastą ze strony ojca był minister finansów cesarza Aurangzeba z dynastii Wielkich Mogołów. Rodzina ta należała do podkasty mathur kajastha, czyli pisarz, skryba, urzędnik i była naprawdę dobrze sytuowana. Choć hinduistyczna, to jednak pod silnym wpływem muzułmańskim i europejskim. Lata jej dzieciństwa przypadły na końcówkę rządów brytyjskich w Indiach, wojnę, podział kraju i niepodległość. Chociaż więc wydarzeń politycznych w tym czasie nie brakowało, to jednak autorka prezentuje nam wspomnienia dotyczące niemal wyłącznie życia jej licznej rodziny, sposobu wychowania, spędzania wolnego czasu, edukacji oraz typowych potraw, które ukształtowały jej smak i wizję gotowania.
 
Jak sama autorka wspomina, posiłek spożywany w gronie rodzinnym oznaczał dla niej przebywanie w gronie przynajmniej 30-40 osób przy kilku stołach. Opisy wspólnych posiłków, wycieczek, pikników są dla autorki synonimem szczęśliwego dzieciństwa. Wspomnienia są ciepłe, przepełnione sentymentem i tęsknotą, niemniej jednak Madhur Jaffrey nie ukrywa problemów, które sprawiał jej stryj swoim niezbyt entuzjastycznym podejściem do żony i dzieci.

Wszyscy zwolennicy kuchni indyjskiej powinni czuć się usatysfakcjonowani wykazem smakowitych przepisów, którymi uraczyła nas autorka na końcu książki. Dla tych, którzy nie znają tych smaków, może być to z kolei pierwsza lekcja gotowania po indyjsku.  
 
 
Madhur Jaffrey opisuje swoje dzieciństwo rozpoczynając od scenki na drzewie mangowym, które okupowali najmłodsi członkowie licznej rodziny zatapiając ząbki w słodkich owocach mango. Ten właśnie smak kojarzy się Madhur Jaffrey z dzieciństwem i z tej właśnie scenki wywodzi się tytuł książki, swoistej podróży sentymentalnej autorki. Mnie z kolei smak mango będzie się kojarzył z tą bezpretensjonalną i ciepłą książką, która była dla mnie również nader udanym spotkaniem z serią Dolce Vita.



Autor: Madhur Jaffrey
Tytuł oryginalny: Climbing the mango trees
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Dolce Vita 
Tłumacz: Paweł Lipszyc
Rok wydania: 2013
Liczba stron: : 312
 

10 komentarzy:

  1. Czyli lektura w sam raz na upalne lato. Nie znam ani hinduskiej kuchni, ani literatury. Jestem dość tradycyjna w wyborze potraw; przeważa u mnie kuchnia europejska, choć bardzo też lubię sushi. Zaczęłam się zastanawiać nad jakąś tradycyjną hinduską potrawą i nic nie przychodzi mi do głowy, poza ryżem z warzywami i dużą ilością orientalnych przypraw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znawcą hinduskiej kultury również nie jestem, ale raz mi się zdarzyło tam być. :) Zaliczyłam nawet "ławeczkę Diany" przed Tadż Mahal :)
      Z kuchni indyjskiej robiłam własnoręcznie butter chicken i wcale nie był tak ostry, jak zapowiadano w przepisie. Nie wykluczam, że wypróbuję parę propozycji autorki, bo ich lektura zachęca. :)

      Usuń
  2. Bardziej niż potrawy hinduskie ciekawią mnie wspomnienia autorki z tego kraju. Zwrócę uwagę na tę pozycję przy wyborze książek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspomnienia autorki dotyczą dzieciństwa w dobrze sytuowanej hinduskiej rodzinie, w której ceniono dobre wykształcenie, ale dochowywano również tradycji. Jest to niewątpliwie drobny wycinek indyjskiej mozaiki, ale na pewno wart poznania, napisany lekko i przystępnie. :)

      Usuń
  3. Ależ to piękna okładka! Od razu usta układają się do uśmiechu. Energetyczna i kolorowa, trochę w kolorze mango, a trochę jakby curry było na talerzu.
    Wszystko, co napisałaś również zachęca do sięgnięcia po nią i przeczytania. Lubię książki, które pozwalają przenosić mi się do innego świata, poznać inną kulturę. Te o indyjskim dzieciństwie szczególnie przypadają mi do gustu. Zwykle opisywane są w sposób lekko magiczny.
    A nazwisko autorki zapisałam i postanowiłam zrobić sobie "mały research" na jej temat.

    Dziękuję za notkę i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Notka jest krótka, może nawet nieco za krótka, ale lato ma swoje prawa. :) A książka Madhur Jaffrey jest idealna na lato. Okres dzieciństwa zwykle wspominamy z nostalgią, wszystko miało wtedy swój magiczny koloryt i smak. I takie wrażenia przekazuje nam też autorka. A okładka rzeczywiście jest śliczna, ale inne książki z tej serii również budzą pozytywne odczucia i mam wielką ochotę również po nie sięgnąć. :)

      Usuń
  4. Kusisz. Tytuł zapisuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Wydaje mi się, że ta seria Czarnego warta jest bliższego poznania.

      Usuń
  5. Jakoś ciągle chodzę wokół tej serii i nigdy jeszcze nic z tego nie wynikło ;) Na ten tytuł też patrzyłam, kiedyś chyba coś z kurą nawet przyniosłam z biblioteki, ale nie zdążyłam przeczytać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa i tak. :) Mnie kuszą jeszcze przynajmniej dwa tytuły: "Język baklawy" i "Kropla oliwy".

      Usuń