czwartek, 29 września 2016

Warszawskie ulice z "kresowymi" nazwami

 
Od kiedy połknęłam bakcyla kresowego jestem wyczulona na różne przejawy naszej łączności z ziemiami wschodnimi dawnej Rzeczpospolitej. Nic więc dziwnego, że zaczęłam zwracać uwagę na pochodzenie niektórych nazw ulic w Warszawie. 

Najsłynniejszą chyba ulicą noszącą nazwę o kresowej proweniencji jest chyba ulica Lwowska położona w Śródmieściu, niedaleko Politechniki Warszawskiej, otoczona wspaniałymi kamienicami, które przetrwały burze dziejowe.
 
 
 


Na Woli możemy odnaleźć ulicę Łucką przywołującą wspomnienie stolicy województwa wołyńskiego w II RP czy też Berestecką.
 
Z kolei na Pradze Południe i Mokotowie można odnaleźć serię „kresowych” ulic, jak Chocimska, Huculska, Humańska, Truskawiecka, Narocz, Podolska, Styrska, Dubieńska, Berezyńska, Trembowejska, Ostrobramska, Latyczowska, Złoczowska i Bracławska.
Inne ulice z kresowymi nazwami w Warszawie to np.

Wileńska, Kowieńska, Kowelska na Pradze Północ,

Trocka, Chyrowska, Nieświeska, Oszmiańska, Ołycka, Poleska na Targówku, 

Korsuńska, Kobryńska, Naddnieprzańska, Kresowa na Wawrze

Nie zapominajmy też o dworcu Warszawa Wileńska, którego historyczna nazwa wiąże się z uruchomieniem połączenia Warszawy z Petersburgiem – przez Wilno - w 1863 r. 

Czy w Waszym mieście również można odnaleźć takie „kresowe” nazwy ulic?

piątek, 23 września 2016

Aleksander Fredro, Trzy po trzy




 

"Óśmnastego lutego roku 1814 jechał na białym koniu człowiek średniego wzrostu, nieco otyły, w sieroczkowym surducie pod szyją zapiętym, w kapeluszu stósowanym bez żadnego znaku prócz małej trójkolorowej kokardy. Za nim, w niejakiej odległości drugi, znacznie młodszy. [...] Pierwszym z tych jeźdźców był Napoleon, drugim byłem ja."

Aleksander Fredro wszystkim jest znany bądź kojarzony jako autor klasycznych komedii teatralnych. Któż nie zna „Ślubów panieńskich” „Dam i huzarów” czy „Pana Jowialskiego”. W naszej tradycji Fredro kojarzy się momentalnie z wizerunkiem wąsatego pana w średnim bądź starszym wieku siedzącego dostojnie na fotelu. Tymczasem nasz wybitny twórca przeżył bujną i pełną emocjonujących wydarzeń młodość. Jako 16-letni chłopak zaciągnął się do wojska polskiego walczącego u boku Napoleona i przeszedł niemal cały szlak, a odwrót spod Moskwy niemal przypłacił życiem. W niebezpiecznych sytuacjach był wielokrotnie (wojna to przecież nie przelewki), ale szczęśliwie przeżył, dzięki czemu zapisał się w historii literatury.

Jego nieco zapomnianym dziełem są spisane wspomnienia z lat służby wojskowej zatytułowane „Trzy po trzy”. W tej to książce pisanej „zrywami”, wiele lat po opisywanych wydarzeniach, Fredro wraca do młodości naznaczonej służbą wojskową u boku Napoleona, księcia Józefa Poniatowskiego i innych wybitnych dowódców tej epoki.

„Trzy po trzy” jednak nie jest chronologicznym zapisem przypadków imć Fredry. To wspomnienia napisane „z pazurem”, ale nielinearnie, z licznymi dygresjami. I te dygresje właśnie dostarczają czytelnikom wielu „smaczków”. Początkowo ta maniera nieco drażni, trudno też współczesnemu czytelnikowi wgryźć się w tekst upstrzony licznymi archaizmami, ale jeśli już przebrnie się przez początkowe stronice, odnaleźć można w lekturze przyjemność, humor i emocje. Aleksander Fredro ze swadą opisuje barwne przygody młodego chłopaka spragnionego walki, z drugiej czasami dochodzi do głosu smutek i melancholia z uwagi na przypadki nielojalności czy zawiedzionego zaufanie ze strony towarzyszy broni. Autor często wspomina cesarza, na końcu mamy zresztą skorowidz wielkich ówczesnego świata, z którymi Autor miał do czynienia i ich krótką charakterystykę opartą na własnych doświadczeniach.

Z lektury bije ogromny sentyment do lat młodości "chmurnej i durnej". Jeśli nie przerazimy się staroświeckiej polszczyzny i dygresyjności, to lektura ta dostarczy nam wiele satysfakcji i emocji.
 
 
 
Autor: Aleksander Fredro
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Seria: Biblioteka Klasyki Polskiej i Obcej