piątek, 12 stycznia 2018

Andrzej Rostworowski, Ziemia, której już nie zobaczysz. Wspomnienia kresowe




Projekt „Kresy zaklęte w książkach”, który rozpoczął się w 2014 r. wciągnął mnie do tego stopnia, że nie wyobrażam sobie roku bez przeczytania przynajmniej kilku lektur „kresowych”, mimo moich obecnych ograniczeń czasowych.

Andrzej Rostworowski (1899-1980) to przedstawiciel szlacheckiej rodziny herbu Nałęcz. Jego ojcem był Tadeusz Maria Rostworowski, znany wileński architekt. Dzieciństwo i wakacje spędzał na Polesiu, w Narowli i Rudakowie, które należały do jego krewnych.

Przed I wojną światową Autor uczęszczał do gimnazjum w Chyrowie, a w czasie wojny chodził do gimnazjów w Warszawie i Moskwie. W 1917 r. wstąpił do I Korpusu Polskiego gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego, następnie brał udział w walkach z bolszewikami. Po wojnie osiadł w majątku Kobejki w województwie nowogrodzkim, gdzie gospodarował do 1939 r. Potem uczestniczył w obronie Warszawy, dostał się do niewoli, a w 1945 r. wrócił do kraju i zamieszkał w Krakowie. W 1961 r. zaczął spisywać swoje wspomnienia nie mając nadziei, że kiedykolwiek będą opublikowane. Na szczęście, wspomnienia Rostworowskiego przetrwały. Dzięki jego niewątpliwemu talentowi literackiemu możemy się przenieść w czasie na Polesie, do Wilna, Chyrowa i wszystkich tych miejsc, gdzie przebywał jako chłopiec, młodzieniec i dorosły mężczyzna.

Szczególnie interesujące są, w moim przekonaniu, wspomnienia z okresu nauki w Zakładzie oo. Jezuitów w Chyrowie, który cieszył się zasłużoną renomą placówki edukacyjnej kształtującej polską inteligencję. Autor dzieli się z nami informacjami o przebiegu edukacji w zakładzie, o dniu codziennym uczniów, wspomina charakterystycznych, niezapomnianych nauczycieli, co pozwala nam wyobrazić sobie potencjał i różnorodność tego niezwykłego miejsca.

Im więcej wspomnień kresowych czytam, tym częściej spotykam się z miejscami, ludźmi i rodzinami opisanymi przez innych kronikarzy. W Chyrowie przecież pobierali nauki – już w II RP – bracia Pruszyńscy, o czym pisała ich matka w swoich wspomnieniach. Z kolei rodzinę Horwattów, majątek w Narowli spotkałam na kartach wspomnień Antoniego Kieniewicza wielbiącego Polesie.

Co prawda, Rostworowscy swoje bogactwo zawdzięczali w dużej mierze pracy twórczej i interesom ojca Andrzeja, ale niewątpliwie należeli do tego ziemiańskiego świata, który opisał Autor. I chwała mu za to, bo to kolejna cegiełka pokazująca tamten zaginiony świat, jego tradycje i codzienność, często niełatwą i hartującą charaktery!

Warto pochwalić wydawnictwo za piękną oprawę graficzną (twarda okładka, fotografie, bardzo dobrej jakości papier i druk) oraz świetne opracowanie redakcyjne (rozbudowane, ciekawe przypisy). Dla wszystkich miłośników „małej historii” i Kresów Wschodnich powinna to być lektura obowiązkowa!
 
 
Autor: Andrzej Rostworowski
Wydawnictwo: Czytelnik
Liczba stron: 512
Rok wydania: 2015
 
 

6 komentarzy:

  1. Ooo, bardzo interesująca lektura! Muszę sie za tym rozejrzeć. Jak przeczytałam o szkole jezuitów w Chyrowie, to też od razu pomyślałam o braciach Pruszyńskich i wspomnieniach ich matki Anny.
    Ciekawe jest to, co piszesz o tym, jak to się te różne wspomnienia kresowe i pamiętniki krzyżują ze sobą, jak tu się coś znajdzie, tu się coś znajdzie, to i tamto skonfrontuje się ze sobą. Też tak mam :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspomnienia Anny Pruszyńskiej czyta się rewelacyjnie (coś o tym wiemy :))!
      Ostatnio zauważyłam, że zaczynają mi się w tych kresowych wspomnieniach pojawiać osoby, o których już czytałam gdzieś indziej i uznaję to za niezwykle cenne. Np. w "Irteńskim" cz. 1 Pawlikowski pisze o nieciekawych okolicznościach śmierci Patryka O'Brien de Lacy, a szwagierka ostatniego - Nadzieja Drucka - nawet się nie zająknęła na ten temat. :)

      Usuń
  2. No proszę, gdy myślę o tej książce, to właśnie pamiętam szczegółowe i sugestywne opisy z pobytu autora w Chyrowie.
    Bardzo ciekawie opisane.
    Książkę mam w swojej biblioteczce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy więc podobne skojarzenia z tą książką. :)
      Naprawdę przyjemnie mi się ją czytało i również zasiliła moją biblioteczkę.

      Usuń
  3. Smutne, że autor nie doczekał dnia, kiedy jego wspomnienia ukazały się drukiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ale dobrze, że przelał swoje wspomnienia na papier.

      Usuń