Kryminały Marininy albo się lubi, albo nie. Nie ukrywam, że ja je lubię, głównie za pokazywanie pod osłoną intrygi kryminalnej, prawdziwego obrazu Rosji (głównie Moskwy) lat 90-tych. Rozumiem pod tym sformułowaniem pokazanie kraju ogromnych dysproporcji, kombinatorstwa i cwaniactwa, gdzie uczciwość raczej nie popłaca. Polubiłam też główną bohaterkę Nastię za jej analityczny umysł i nieprzeciętne zdolności. Jest też ona jedną z nielicznych kobiet na kartach książki Marininy, którą można uznać za równą mężczyznom, którzy w świecie kryminałów Marininy dominują niemal wszędzie. Pozycja kobiety jest doceniana tylko wtedy, gdy jest piękna, niezbyt lotna i uległa lub gdy ogranicza swoje ambicje do pilnowania porządku w domu. Generalizuję oczywiście, ale po przeczytaniu paru kryminałów Autorki widzę, że takie instrumentalne podejście do roli kobiety w Rosji nie może być przypadkiem.
„Cudza maska” to jedenasty tom przygód Kamieńskiej (na szczęście, ostatnio wydawnictwo zaczęło wydawać kryminały Marininej we właściwej kolejności). Akcja koncentruje się wokół zabójstwa niezwykle popularnego pisarza romansów Leonida Paraskiewicza. Okoliczności morderstwa nie rokują dobrze i wiele wskazuje na to, że będzie to zagadka nie do rozwiązania. Poznajemy sytuację rodziny Paraskiewiczów, gdzie trwa konflikt między matką zabitego pisarza a jego żoną. W tle pojawiają się rozgrywki na rynku wydawniczym, układy, machlojki i powiązania, jakie dominują w tym środowisku, a które Autorka zna przecież na wylot.
W tym samym czasie żona wpływowego biznesmena skazanego za umyślne zabójstwo zwraca się do Stasowa, emerytowanego milicjanta znanego już nam z wcześniejszych tomów, aby znalazł dowody niewinności małżonka. Biznesmen, mimo nie budzących wątpliwości dowodów, twierdzi nieustępliwie, że jest niewinny. Stasow po drobiazgowym sprawdzeniu okoliczności obciążających jego klienta zauważa jeden jedyny szczegół, który się nie zgadza…
Obserwujemy również codzienność małżeństwa Bieriozinów. On, poseł Dumy, ubiegający się o reelekcję oraz jego małżonka, powracająca do domu po wypadku samochodowym. Od początku wiadomo, że ten obraz nie jest do końca prawdziwy, bo coś tu się nie zgadza.
Te trzy odrębne wątki, które przez dość długi czas biegną oddzielnie, dopiero po pewnym czasie zaczynają się zazębiać... Intryga wymyślona przez Marininę jest naprawdę skomplikowana. Aby ją rozwiązać trzeba poszukać powiązań w dość dalekiej przeszłości, spleść wszystkie wymykające się nitki razem. Wydaje mi się, że opisana jest tu zagadka z gatunku „nie do rozwiązania” dla czytelnika. Dopiero na ostatnich stronach wszystko się wyjaśnia i przyznać należy, że pomysł Autorki był naprawdę przedni, mocno "zakombinowany", ale uzasadniony, podparty ludzkimi przywarami spotykanymi zawsze i wszędzie.
Nastia w tej książce jest „słomianą wdową” pozbawioną troskliwej opieki męża, który wyprowadził się na tydzień, aby dopilnować przygotowania sprawozdania rocznego swojego instytutu. Siłą rzeczy nasza bohaterka jest więc skazana na jedzenie mało wartościowych posiłków, brakuje jej wsparcia męża i w pełni koncentruje się na prowadzonej sprawie.
Muszę przyznać, że początek książki mnie nieco zdegustował, a nawet wprawił w lekkie zdenerwowanie. Autorka rozpoczyna bowiem książkę dialogiem wysokiego oficera milicji z obrońcą praw człowieka w studiu telewizyjnym, podczas której oficer zbija wszelkie krytyczne uwagi na temat pracy milicji w iście demagogiczny sposób. Oto próbka jego argumentów:
„Cudza maska” to jedenasty tom przygód Kamieńskiej (na szczęście, ostatnio wydawnictwo zaczęło wydawać kryminały Marininej we właściwej kolejności). Akcja koncentruje się wokół zabójstwa niezwykle popularnego pisarza romansów Leonida Paraskiewicza. Okoliczności morderstwa nie rokują dobrze i wiele wskazuje na to, że będzie to zagadka nie do rozwiązania. Poznajemy sytuację rodziny Paraskiewiczów, gdzie trwa konflikt między matką zabitego pisarza a jego żoną. W tle pojawiają się rozgrywki na rynku wydawniczym, układy, machlojki i powiązania, jakie dominują w tym środowisku, a które Autorka zna przecież na wylot.
W tym samym czasie żona wpływowego biznesmena skazanego za umyślne zabójstwo zwraca się do Stasowa, emerytowanego milicjanta znanego już nam z wcześniejszych tomów, aby znalazł dowody niewinności małżonka. Biznesmen, mimo nie budzących wątpliwości dowodów, twierdzi nieustępliwie, że jest niewinny. Stasow po drobiazgowym sprawdzeniu okoliczności obciążających jego klienta zauważa jeden jedyny szczegół, który się nie zgadza…
Obserwujemy również codzienność małżeństwa Bieriozinów. On, poseł Dumy, ubiegający się o reelekcję oraz jego małżonka, powracająca do domu po wypadku samochodowym. Od początku wiadomo, że ten obraz nie jest do końca prawdziwy, bo coś tu się nie zgadza.
Te trzy odrębne wątki, które przez dość długi czas biegną oddzielnie, dopiero po pewnym czasie zaczynają się zazębiać... Intryga wymyślona przez Marininę jest naprawdę skomplikowana. Aby ją rozwiązać trzeba poszukać powiązań w dość dalekiej przeszłości, spleść wszystkie wymykające się nitki razem. Wydaje mi się, że opisana jest tu zagadka z gatunku „nie do rozwiązania” dla czytelnika. Dopiero na ostatnich stronach wszystko się wyjaśnia i przyznać należy, że pomysł Autorki był naprawdę przedni, mocno "zakombinowany", ale uzasadniony, podparty ludzkimi przywarami spotykanymi zawsze i wszędzie.
Nastia w tej książce jest „słomianą wdową” pozbawioną troskliwej opieki męża, który wyprowadził się na tydzień, aby dopilnować przygotowania sprawozdania rocznego swojego instytutu. Siłą rzeczy nasza bohaterka jest więc skazana na jedzenie mało wartościowych posiłków, brakuje jej wsparcia męża i w pełni koncentruje się na prowadzonej sprawie.
Muszę przyznać, że początek książki mnie nieco zdegustował, a nawet wprawił w lekkie zdenerwowanie. Autorka rozpoczyna bowiem książkę dialogiem wysokiego oficera milicji z obrońcą praw człowieka w studiu telewizyjnym, podczas której oficer zbija wszelkie krytyczne uwagi na temat pracy milicji w iście demagogiczny sposób. Oto próbka jego argumentów:
„(…) Po co państwu taka milicja, która niczym się nie różni od większości społeczeństwa? Cały sens istnienia waszego resortu polega na tym, że przychodzić do niego mają najlepsi, żeby walczyć z przestępcami. Taka jest zasada tworzenia organów ścigania w każdym państwie.
- A jak zamierza pan odróżniać dobrych milicjantów od złych? – ironicznie zainteresował się generał. Czyżby mieli to wypisane na czole?
- Należy przeprowadzać surową selekcję i nie tolerować najdrobniejszych wybryków, nie mówiąc już o przewinieniach służbowych – twardo oświadczył Potaszow. (…)
- Dobrze Nikołaju Grigoriewiczu, tak właśnie zrobimy. Jutro pańskie mieszkanie ktoś okradnie, zatelefonuje pan pod „zero dwa”, lecz nikt tam nie podniesie słuchawki. Wszystkie pracownice zwolniliśmy, bo albo spóźniają się do pracy, albo nie dość uprzejmie rozmawiają z obywatelami, albo popełniają wykroczenia administracyjne, na przykład łamią zasady ruchu drogowego. Wówczas zadzwoni pan na swój komisariat, a tam panu powiedzą, że wszystkich wywiadowców wyrzucono i nie ma pan do kogo jechać. (…)” (s. 7)
Co byś człowieku nie powiedział, zawsze jest jakiś element, który usprawiedliwia kiepską pracę milicji. Takie sprowadzenie istotnej kwestii do absurdu może usprawiedliwić wszystko. Ta dyskusja niezbyt mnie dobrze nastroiła do książki, na szczęście za chwilę robi się ciekawiej i złe wrażenie nieco się zaciera.
Kryminał jest dość opasły, co zwykle mi nie przeszkadza, ale w tym wypadku uważam, że za dużo było w książce zbędnych elementów wydłużających książkę nieco na siłę. Wydaje mi się, że bez szkody dla akcji i poziomu napięcia książka mogłaby być krótsza o te kilkadziesiąt stron. Szczególnie irytujące były wstawki „psychologiczne”, które nieco mnie nużyły.
Z postaci drugoplanowych zapadła mi w pamięć żona Paraskiewicza, która została dość ciekawie opisana przez autorkę, aczkolwiek wszystkie trzy historie, które dotyczą prowadzonej sprawy, naprawdę intrygują, głównie z uwagi na ciekawe tło obyczajowe Rosji lat 90-tych XX w. Mimo wielu uproszczeń uważam, że Marinina zawarła w swoich książkach wiele prawdy o życiu w tym kraju. Nie zaliczam tej książki do najlepszych w dorobku Marininy, ale z uwagi na świetny pomysł intrygi kryminalnej i ciekawie oddane tło obyczajowe (zwłaszcza środowiska wydawniczego) „Cudza maska” warta jest uwagi.
Aleksandra Marinina (ur. 1957) - z wykształcenia prawnik. Przez wiele lat pracowała w moskiewskiej milicji, opublikowała kilkadziesiąt prac poświęconych kryminologii. Pierwszą powieść kryminalną z Anastazją Kamieńską w roli głównej wydała w 1992 r. Jej książki cieszą się olbrzymią popularnością i zostały przetłumaczone na wiele języków.
Źródło zdjęcia
Autor: Aleksandra Marinina
Tytuł oryginalny: Чужая маска
Wydawnictwo: WAB
Seria: Mroczna Seria
Tłumacz: Aleksandra Stronka
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 480
Przekonuję się, że trzeba sięgnąć po tę autorkę, do tej pory się jej jakoś opierałam..
OdpowiedzUsuńTwórczość Marininy wzbudza różne opinie. Najlepiej sprawdzić samemu. A nuż się spodoba :)
UsuńCzasami więcej , wcale nie znaczy lepiej, w szczególności w przypadku książek. Chyba nie zdecyduje się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńMarinina jest dość nierówna, ale pomysł na zagadkę kryminalną miała tu świetny. Nie wiem, czy ktokolwiek z czytających byłby w stanie go rozgryźć wcześniej niż na samym końcu :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"Cudza maska" jest najnowszą pozycją wydaną w Polsce :) Ciekawe, czy WAB będzie kontynuował wydawanie książek chronologicznie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJedyną znaną mi blogerką, która czytuje Marininę w oryginale jest To przeczytałam, więc może uda Wam się sfinalizować jakąś wymianę, :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń