Silva rerum, cóż to za tytuł? Co oznacza to sformułowanie? Śmiem przypuszczać, że jeszcze 20-30 lat temu ten tytuł nie brzmiałby tak obco z uwagi na znacznie lepszą znajomość łaciny wśród humanistów. Jako osoba ucząca się łaciny i w liceum, i na studiach to wyrażenie nie było dla mnie obce. A cóż to właściwie jest? Silva rerum to domowa księga w rodzinach szlacheckich, popularna od XVI do połowy XVIII w., w której zapisywano ważne wydarzenia rodzinne dla kolejnych pokoleń. Wpisy często przeplatano wierszami, ciekawostkami czy rozmaitymi spostrzeżeniami. Takie zapiski prowadzi Maciej Jan Narwojsz, właściciel majątku Milikonty na Żmudzi, mąż Elżbiety i ojciec bliźniaków - Kazimierza i Urszuli.
Autorka przenosi nas na siedemnastowieczną Wileńszczyznę. Rodzina Narwojszów cudem uszła z życiem z opanowanego przez Kozaków Wilna, gdzie doszło masakry mieszkańców (1659), a obrazy rzezi stale będą ich prześladować. Później, osiadłszy w Milikontach, doświadczyli również śmierci dwojga dzieci. Pozostałe przy życiu bliźnięta - Kazimierz i Urszula - również mierzą się z problemem śmierci, czy to siostrzyczki zmarłej w niemowlęctwie, czy to stykając się z truchłem kota, co będzie miało później konsekwencje dla ich życiowych wyborów.
Aby pocieszyć żonę po śmierci dzieci, Maciej Jan tworzy dla niej przepiękny ogród i zachęca ją do urządzenia domu według swojego gustu bez oglądania się na koszty. Pozwala to Elżbiecie oderwać się od trosk i prześladujących ją koszmarów. Ale czy stworzenie raju na ziemi jest możliwe? Nad Narwojszami wisi jakieś nieszczęście, od którego nie ma ucieczki. To przeświadczenie wzmaga się z każdą przeczytaną stroną, choć niby nic strasznego się nie dzieje.
Gdy dzieci dorosną cała rodzina uda się do odradzającego się Wilna, aby tam spotkać swoje przeznaczenie w osobie Jana Kirdeja Bironta, którego życie w okrutny sposób naznaczył również najazd kozacki na stolicę Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ten zdolny cynik potrafiący manipulować ludźmi, ma w sobie niewysłowiony urok, co pozwala mu przyciągać do siebie ludzi i komenderować nimi bez najmniejszych skrupułów do momentu aż dopadnie go miłość... W przeciwieństwie do autora notki na okładce książki, który streszcza ok. 2/3 tomu, nie napiszę nic więcej na temat treści książki. :)
Tym, co przede wszystkim zwraca uwagę czytelnika to sposób prowadzenia opowieści. W tej książce nie ma dialogów. Jest tu narracja w trzeciej osobie zawierająca opis sytuacji, pełen efektownych – barokowych chciałoby się rzec – porównań i streszczenia bądź cytaty z wypowiedzi bohaterów. Akcja toczy się dość niespiesznie, ale zdecydowanie nabiera przyspieszenia w Wilnie, mieście stołecznym, odzyskującym swój blask po najeździe Kozaków sprzed 10 lat. Każdy znajdzie tu coś dla siebie: umartwienie, rozkosz, niebezpieczeństwo i wiele innych emocji. Bohaterowie ulegają pokusom, popadają w niebezpieczeństwo i często jest to spowodowane naiwnością przemieszaną z pychą dwojga młodych Narwojszów. Warto też zwrócić uwagę, że wielokrotnie motywacje i sposób rozumowania bohaterów są całkowicie współczesne, co zbliża ich do czytelnika mimo historycznej stylizacji.
Uwagę zwraca opis Wilna, niewątpliwie oparty na źródłach historycznych, co nie dziwi, gdyż Autorka jest doktorem historii sztuki i - jak podkreśla w wywiadach - uważa się przede wszystkim za naukowca. Wielkim plusem powieści jest fakt, że autorka nie ukrywa polskich elementów w historii miasta, co zresztą sprowadziło na nią słowa krytyki ze strony litewskich recenzentów. Jednym z zarzutów wobec niej był język powieści, pełen archaizmów, polonizmów, co sprowokowało niezadowolenie Inspekcji Języka Litewskiego (to chyba tylko pokazuje dość chyba niezdrową atmosferę w kraju naszego sąsiada). Słowa wielkiego uznania należą się również tłumaczce - Izabeli Korybut-Daszkiewicz - za ten przekład wiernie oddający specyficzny styl pisarski.
Powieść kończy się z jednej strony śmiercią, a z drugiej wyzwoleniem, ale zostawiła niedosyt i chęć przeczytania kolejnego tomu. „Silva rerum” to książka warta uwagi i lektury nie tylko ze względu na treść. To książka ciekawa stylistycznie, początkowo niełatwa w odbiorze, wymagająca skupienia i uwagi, ale pokazująca tę wspólną historię nieco inaczej niż zrobiłby to autor polski. Jeśli chcecie zanurzyć się w pełen przeciwieństw, pokus i skrajności wiek XVII w Wilnie w interpretacji litewskiej autorki, to zachęcam. Ja z chęcią przeczytam kolejny tom tej opowieści.
Autorka przenosi nas na siedemnastowieczną Wileńszczyznę. Rodzina Narwojszów cudem uszła z życiem z opanowanego przez Kozaków Wilna, gdzie doszło masakry mieszkańców (1659), a obrazy rzezi stale będą ich prześladować. Później, osiadłszy w Milikontach, doświadczyli również śmierci dwojga dzieci. Pozostałe przy życiu bliźnięta - Kazimierz i Urszula - również mierzą się z problemem śmierci, czy to siostrzyczki zmarłej w niemowlęctwie, czy to stykając się z truchłem kota, co będzie miało później konsekwencje dla ich życiowych wyborów.
Aby pocieszyć żonę po śmierci dzieci, Maciej Jan tworzy dla niej przepiękny ogród i zachęca ją do urządzenia domu według swojego gustu bez oglądania się na koszty. Pozwala to Elżbiecie oderwać się od trosk i prześladujących ją koszmarów. Ale czy stworzenie raju na ziemi jest możliwe? Nad Narwojszami wisi jakieś nieszczęście, od którego nie ma ucieczki. To przeświadczenie wzmaga się z każdą przeczytaną stroną, choć niby nic strasznego się nie dzieje.
Gdy dzieci dorosną cała rodzina uda się do odradzającego się Wilna, aby tam spotkać swoje przeznaczenie w osobie Jana Kirdeja Bironta, którego życie w okrutny sposób naznaczył również najazd kozacki na stolicę Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ten zdolny cynik potrafiący manipulować ludźmi, ma w sobie niewysłowiony urok, co pozwala mu przyciągać do siebie ludzi i komenderować nimi bez najmniejszych skrupułów do momentu aż dopadnie go miłość... W przeciwieństwie do autora notki na okładce książki, który streszcza ok. 2/3 tomu, nie napiszę nic więcej na temat treści książki. :)
Tym, co przede wszystkim zwraca uwagę czytelnika to sposób prowadzenia opowieści. W tej książce nie ma dialogów. Jest tu narracja w trzeciej osobie zawierająca opis sytuacji, pełen efektownych – barokowych chciałoby się rzec – porównań i streszczenia bądź cytaty z wypowiedzi bohaterów. Akcja toczy się dość niespiesznie, ale zdecydowanie nabiera przyspieszenia w Wilnie, mieście stołecznym, odzyskującym swój blask po najeździe Kozaków sprzed 10 lat. Każdy znajdzie tu coś dla siebie: umartwienie, rozkosz, niebezpieczeństwo i wiele innych emocji. Bohaterowie ulegają pokusom, popadają w niebezpieczeństwo i często jest to spowodowane naiwnością przemieszaną z pychą dwojga młodych Narwojszów. Warto też zwrócić uwagę, że wielokrotnie motywacje i sposób rozumowania bohaterów są całkowicie współczesne, co zbliża ich do czytelnika mimo historycznej stylizacji.
Uwagę zwraca opis Wilna, niewątpliwie oparty na źródłach historycznych, co nie dziwi, gdyż Autorka jest doktorem historii sztuki i - jak podkreśla w wywiadach - uważa się przede wszystkim za naukowca. Wielkim plusem powieści jest fakt, że autorka nie ukrywa polskich elementów w historii miasta, co zresztą sprowadziło na nią słowa krytyki ze strony litewskich recenzentów. Jednym z zarzutów wobec niej był język powieści, pełen archaizmów, polonizmów, co sprowokowało niezadowolenie Inspekcji Języka Litewskiego (to chyba tylko pokazuje dość chyba niezdrową atmosferę w kraju naszego sąsiada). Słowa wielkiego uznania należą się również tłumaczce - Izabeli Korybut-Daszkiewicz - za ten przekład wiernie oddający specyficzny styl pisarski.
Powieść kończy się z jednej strony śmiercią, a z drugiej wyzwoleniem, ale zostawiła niedosyt i chęć przeczytania kolejnego tomu. „Silva rerum” to książka warta uwagi i lektury nie tylko ze względu na treść. To książka ciekawa stylistycznie, początkowo niełatwa w odbiorze, wymagająca skupienia i uwagi, ale pokazująca tę wspólną historię nieco inaczej niż zrobiłby to autor polski. Jeśli chcecie zanurzyć się w pełen przeciwieństw, pokus i skrajności wiek XVII w Wilnie w interpretacji litewskiej autorki, to zachęcam. Ja z chęcią przeczytam kolejny tom tej opowieści.
A na zachętę proponuję:
Autor: Kristina Sabaliauskaite
Tytuł oryginalny: Silva rerum
Wydawnictwo: Znak
Tłumacz: Izabela Korybut - Daszkiewicz
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 512
_______________
P.S. Za kilka dni udaję się na urlop. :)
Cisza w tym miejscu może więc potrwać nieco dłużej niż zwykle. :)
Pozdrawiam i do ponownego "usłyszenia"!
Źródło |
Na mnie ta książka czeka na półce :) Życzę Tobie udanego wypoczynku :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ta lektura przypadnie Ci do gustu.
UsuńCo do wypoczynku, liczę, że będzie udany niezależnie od pogody, bo ta zapowiada się średnio.
Zapowiada się bardzo ciekawie. Jako, że interesuję się historią, jest ona dla mnie wymarzona.
OdpowiedzUsuńPolecam, warto się zapoznać!
UsuńTa powieść mnie zachwyciła, co rzadko mi się zdarza, jeśli chodzi o nowości:)
OdpowiedzUsuńMnie się również podobała, choć trzeba przyzwyczaić się do tego niezwykłego sposobu prowadzenia narracji.
Usuń
OdpowiedzUsuńŚledzę pilnie recenzje. Przeczytam właśnie dla tej historii, uchwyconej przez sąsiadów.
Warto sięgnąć!
Usuń