Ta książka to swego rodzaju „petarda” i to nie tylko dla ludzi mających choćby szczątkową wiedzę o zjawiskach ekonomicznych.
Song Hongbing jest chińskim ekonomistą zatrudnionym m.in. jako analityk w Ministerstwie Obrony ChRL. Nie ma wątpliwości, że książka jest napisana z punktu widzenia Chin jako wschodzącego światowego supermocarstwa i ma na uwadze ochronę rosnącej potęgi ekonomicznej tego kraju. Byłam świadoma propagandowego aspektu tego wydawnictwa, nie sposób jednak nie zauważyć ogromnej ilości faktów i danych, jakie przytacza autor.
Jego teza sprowadza się do twierdzenia, że prawo do emisji pieniądza warunkuje niezależność gospodarczą. Opisuje on wydarzenia, które doprowadziły do utraty tego prawa przez kraje Zachodu, na czele z Wielką Brytanią i USA, na rzecz wąskiej grupy bankierów z najpotężniejszą i najbogatszą rodziną Rotschildów.
Można tę książkę deprecjonować z racji prezentowanych w niej teorii spiskowych dotyczących m. in. zabójstwa prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy’ego czy zamachu na życie Ronalda Reagana, ale przytoczone fakty i ich źródła nie zostały – o ile mi wiadomo – podważone przez jakiegokolwiek ekonomistę z Zachodu.
Mimo ekonomicznego i finansowego żargonu warto tę książkę przeczytać, bo skłania ona do zastanowienia i unaocznia nam, jak wiele spraw, wydawałoby się oczywistych, może być przedstawionych w zupełnie innym świetle. Dla mnie, jako laika ekonomicznego, pewnym zaskoczeniem było odkrycie, że FED (amerykańska Rezerwa Federalna) jest instytucją prywatną.
Nie należy tej książki traktować jak biblii ekonomii, ale niewątpliwie otwiera ona oczy na wiele spraw. Wyjaśniono tu np. genezę instytucji dość tajemniczej, acz wpływowej, jak Grupa Bilderberg czy Bank Współpracy Międzynarodowej. Laikom te nazwy niewiele mówią, a z książki wynika, że lepiej być świadomym ich istnienia i wpływów, nawet jeśli jesteśmy tylko „przeciętnymi zjadaczami chleba”. :)
Autor: Song Hongbing
Tytuł oryginalny: 货币战争:阴谋天下,
Wydawnictwo: Wektory
Tłumacz: Tytus Sierakowski
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 326
A może czasami lepiej nie wiedzieć :) zawsze w takich chwilach przypomina mi się moja polonistka, osoba absolutnie zafiksowana na kulturę; głównie literaturę i sztukę - opowiadała często o tym, jak jakieś 30-40 lat temu jeździła na każdą premierę do Warszawy (teraz jej się nie dziwię, choć wtedy pukaliśmy się wszyscy w czoło). Otóż opowiadała, że gdyby miała córkę/ syna chciałaby pragnęłaby dla swego dziecka, aby żyło bez tych wszystkich dylematów intelektualnych, aby miało dobry zawód- rzemieślnika, któremu sprawia radość tworzenie rzeczy prostych. Tak sobie myślę, że może lepiej nie znać tajników polityki tej wielkiej i tej małej, bo człowiek straci resztki szacunku do otaczającego go świata. Czy to jest zamykanie oczu na rzeczywistość? zaklinanie jej? może tak, a może przemawia przeze mnie pesel :) Bo prawdę powiedziawszy sama nie stosuję się do swoich ... przemyśleń.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, może lepiej wielu rzeczy nie wiedzieć, ale ta książka została mi polecona i nie żąłuję, że się z nią zapoznałam. Zawsze lepiej poznać różne punkty widzenia. :)
UsuńBardzo dobra książka! Modna od paru lat w pewnych środowiskach. Otwiera oczy na to, jak działa system.
OdpowiedzUsuńTak, sporo ciekawych informacji opartych na wiarygodnych źródłach.
UsuńNie czytalam, brat czytal. Nie podobalo mu sie tylko, kiedy autor apropo jakiejs teorii powoluje sie na innego autora, ten na jeszcze innego, ktory z kolei powoluje sie na Hongbinga. Jak sie ma dosc kontroweryjna teorie, to wypadalo by ja poprzec czyms wiecej niz, jakby kolkiem adoracyjnym tych samych autorow.
OdpowiedzUsuńJa czytalam podobna lekture - Finansowy Potwor z Jekkyl Island. Podobala mi sie, wierze posarzowi jak najbardziej.