Kim były siostry Lachman, bohaterki najnowszej książki Magdaleny Jastrzębskiej? Konia z rzędem temu, kto kojarzy to nazwisko. Ale już mężowie tych bywałych w świecie 2 połowy XIX wieku nosili znane nazwiska polskich rodów ziemiańskich. Eleonora (Laura) Świeykowska, Elżbieta (Liza) Przezdziecka i Konstancja Raczyńska były siostrami, choć najmłodsza Konstancja pochodziła z drugiego małżeństwa Jerzego Lachmana, pułkownika wojsk carskich, który zasłużył się - niestety - głównie udziałem w tłumieniu powstania listopadowego.
Historie życia jego córek na tle barwnej epoki, gdy ich życie toczyło się między kresowymi majątkami mężów, Warszawą, dworem cesarza Napoleona II w Paryżu a Lazurowym Wybrzeżem, gdzie miały swe posiadłości, są wiernie oddane przez Autorkę, specjalizującą się w przywołaniu do życia zapomnianych polskich dam. Jak zwykle książka opiera się na wielu materiałach źródłowych: pamiętnikach, korespondencji, artykułach ówczesnej prasy polskiej. Dzięki nim możemy prześledzić historię wręcz nieprawdopodobnego awansu sióstr, zwłaszcza mam tu na myśli dwie starsze, które nie mogły pochwalić się ani wysokim urodzeniem, ani pokaźnym posagiem. Ich jedynym atutem mogła być rzeczywiście zjawiskowa uroda, którą możemy podziwiać na kilku portretach oraz rozsądek matki, która potrafiła przeprowadzić projekt „zamążpójście” dla swych córek w sposób zapewniający im wygodne i luksusowe życie.
Ale udane małżeństwo to był zaledwie początek ich drogi. Obie najstarsze siostry okazały się na tyle atrakcyjne dla europejskich salonów, że udało im się zdobyć wyjątkową pozycję na dworze Napoleona III i cesarzowej Eugenii. Obracały się w najwyższych kręgach towarzyskich, nawiązały wiele bliskich znajomości. Ich ustosunkowanie na dworze cesarskim było na tyle trwałe, że starano się je wykorzystać do przekonania cesarza do wsparcia powstania styczniowego, ale przyznajmy szczerze, że były to próby skazane na niepowodzenie z uwagi na twarde reguły polityki międzynarodowej, gdzie liczą się interesy i nie ma miejsca na współczucie dla słabszych. I tu chyba nieco odbiegłam od tematu. :)
Muszę przyznać, że książkę o siostrach Lachman przeczytałam z dużą przyjemnością. Oprócz pozytywnego doświadczenia czytelniczego, które umożliwiło mi poznanie tych zupełnie nieznanych mi dotąd "lwic salonowych", ciekawe było dla mnie śledzenie tropów, które naprowadziły Autorkę do tych, a nie innych postaci; można zauważyć, jak historie kolejnych bohaterek jej książek łączą się ze sobą i krzyżują. Punktem wyjścia do "Sióstr Lachman" była historia Konstancji Raczyńskiej, na którą Magdalena Jastrzębska zwróciła uwagę podczas zbierania materiałów do książki o Marii z Krasińskich Raczyńskiej. A gdy zaczęła gromadzić materiał do książki o Konstancji okazało się, że jej przyrodnie siostry były równie ciekawymi i kompletnie zapomnianymi bohaterkami swojej epoki. Nie udało się oczywiście dotrzeć do wszystkich szczegółów ich życia (np. wspomniany jest tylko fakt urodzenia przez Laurę nieślubnego syna ze związku z jednym z Branickich), ale Magdalena Jastrzębska zrobiła, co mogła, żeby te dostępne dziś okruchy wydarzeń ułożyły się w barwną mozaikę życia sióstr Lachman.
Autorka, jak zwykle, potrafi zebrać w całość drobne wzmianki z pamiętników, listów czy prasy i przekształcić je w intrygującą opowieść o życiu swoich bohaterek. Bogatym materiałem, wspomnieniowym są m.in. listy Elizy z Branickich Krasińskiej czy książka Marii z Przezdzieckich Walewskiej, córki Elżbiety, która obrazowo opowiadała o czasach swego dzieciństwa i młodości spędzonych praktycznie w ciągłych rozjazdach po Europie.
Trochę może szkoda, że wykorzystane w książce materiały źródłowe są wyłącznie polskie, gdyż przyznam, że ciekawi mnie, czy aktywność towarzyska pań Świeykowskiej (secundo voto de Noailles) i Przezdzieckiej znalazła odzwierciedlenie we francuskich memuarach. To jednak nie zmienia mojej opinii, że miałam do czynienia z ciekawą, opartą na bogatym materiale źródłowym książką, dzięki której mogłam zanurzyć się w świat europejskich elit drugiej połowy XIX wieku. Magdalena Jastrzębska to doświadczony przewodnik po tym nieistniejącym już świecie i przyznam, że czekam niecierpliwie na kolejną podróż w przeszłość Jej autorstwa.
Autor: Magdalena Jastrzębska
Wydawnictwo: LTW
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 224
Muszę przyznać, że książkę o siostrach Lachman przeczytałam z dużą przyjemnością. Oprócz pozytywnego doświadczenia czytelniczego, które umożliwiło mi poznanie tych zupełnie nieznanych mi dotąd "lwic salonowych", ciekawe było dla mnie śledzenie tropów, które naprowadziły Autorkę do tych, a nie innych postaci; można zauważyć, jak historie kolejnych bohaterek jej książek łączą się ze sobą i krzyżują. Punktem wyjścia do "Sióstr Lachman" była historia Konstancji Raczyńskiej, na którą Magdalena Jastrzębska zwróciła uwagę podczas zbierania materiałów do książki o Marii z Krasińskich Raczyńskiej. A gdy zaczęła gromadzić materiał do książki o Konstancji okazało się, że jej przyrodnie siostry były równie ciekawymi i kompletnie zapomnianymi bohaterkami swojej epoki. Nie udało się oczywiście dotrzeć do wszystkich szczegółów ich życia (np. wspomniany jest tylko fakt urodzenia przez Laurę nieślubnego syna ze związku z jednym z Branickich), ale Magdalena Jastrzębska zrobiła, co mogła, żeby te dostępne dziś okruchy wydarzeń ułożyły się w barwną mozaikę życia sióstr Lachman.
Autorka, jak zwykle, potrafi zebrać w całość drobne wzmianki z pamiętników, listów czy prasy i przekształcić je w intrygującą opowieść o życiu swoich bohaterek. Bogatym materiałem, wspomnieniowym są m.in. listy Elizy z Branickich Krasińskiej czy książka Marii z Przezdzieckich Walewskiej, córki Elżbiety, która obrazowo opowiadała o czasach swego dzieciństwa i młodości spędzonych praktycznie w ciągłych rozjazdach po Europie.
Trochę może szkoda, że wykorzystane w książce materiały źródłowe są wyłącznie polskie, gdyż przyznam, że ciekawi mnie, czy aktywność towarzyska pań Świeykowskiej (secundo voto de Noailles) i Przezdzieckiej znalazła odzwierciedlenie we francuskich memuarach. To jednak nie zmienia mojej opinii, że miałam do czynienia z ciekawą, opartą na bogatym materiale źródłowym książką, dzięki której mogłam zanurzyć się w świat europejskich elit drugiej połowy XIX wieku. Magdalena Jastrzębska to doświadczony przewodnik po tym nieistniejącym już świecie i przyznam, że czekam niecierpliwie na kolejną podróż w przeszłość Jej autorstwa.
Autor: Magdalena Jastrzębska
Wydawnictwo: LTW
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 224
Miło, że przeczytałaś i wnikliwie napisałaś o swych refleksjach.
OdpowiedzUsuńTo fakt, historie, bohaterki przenikają się... Od kilku już lat "siedzę" w XIX stuleciu i zbierając materiały do kolejnych książek trafiam na taką galerię ciekawych postaci, że... jest o kim pisać.
Podobnie z książką, która niedługo się ukaże. Tu były inspiracją "Siostry Lachman"... i dalekie Kresy.
Najbardziej żałowałam pisząc "Siostry", że nie uda mi się dotrzeć do Kamieńca Podolskiego i zobaczyć na własne oczy piękny nagrobek Laury Przezdzieckiej - będący wspaniałym dziełem sztuki.
Zauważyłam w tekście, że wspominasz swoją następną bohaterkę. :)
UsuńZdjęcia nagrobka Laury Przezdzieckiej przedstawiają dzieło tak cudnej urody, że wydaje się aż niewiarygodne. Szczęśliwi ci, którzy dotarli do tego niezwykłego miejsca.
Dziękuję za miłe chwile spędzone z Twoimi bohaterkami. Już się cieszę na kolejną lekturę! :)
Zaintrygowana wzmianką o Laurze właśnie od dłuższej chwili przyglądam się fotografiom nagrobka i czytam o tragicznej historii młodej dziewczyny. Odkryłam nieznanego mi dotąd rzeźbiarza - Brodzki nie miał powiązań z krakowskim ośrodkiem, stąd pewnie moja niewiedza. I teraz się zastanawiam - czy Laura była jedyną córką, jak dalej potoczyły się losy rodziny...
UsuńI tak by można długo wędrować - jeden wątek prowadzi ku drugiemu, ten rozgałęzia się na kilka ścieżek... Kogo wybrać, o kim pisać, komu poświęcić czas - to musi być trudny dylemat dla piszącego. Serię biografii autorstwa miłej M.J. zostawiam sobie na jesień i zimę - kiedy wreszcie znów będę miała więcej czasu na czytanie, no, chyba że przypadek zdecyduje inaczej :-)
A przy okazji napiszę tutaj, że jestem pełna podziwu dla projektu kresowego, chapeau bas!
Ten nagrobek jest przepiękny, widziałam jego zdjęcie przed przeczytaniem książki tylko dlatego, że na facebookowym profilu "Kresów" umieściła je jedna z komentujących osób. Historia sióstr Lachman też jest warta poznania i szczerze mogę polecić książki Magdaleny Jastrzębskiej!
UsuńBardzo Ci dziękuję za dobre słowo o projekcie kresowym w imieniu wszystkich zaangażowanych weń osób. :)
Mam nadzieję przeczytać....
OdpowiedzUsuńNie znam tych pań a chętnie bym je poznała.....
Warto je poznać! :)
UsuńPrzymierzam się do książek naszej blogowej koleżanki od dawna i wciąż coś staje na przeszkodzie. Być może się powtórzę (wybacz, skleroza), ale którą książkę Magdaleny poleciłabyś na pierwszy ogień?
OdpowiedzUsuńCiekawa byłabym opinii Magdaleny w tej sprawie. :)
UsuńPrzeczytałam trzy książki jej autorstwa i trudno coś sugerować, gdyż wszystkie mi się podobały. Ja zaczynałam od "Pani na Złotym Potoku" i być może ona jest dobra na początek, gdyż dotyczy córki Zygmunta Krasińskiego, jednego z naszych wieszczów, którego życie rodzinne jest dość znane i łatwiej "wgłębić się" w losy jego córki.