Z fragmentami wspomnień Marii Czapskiej zetknęłam się po raz pierwszy w „Zakątku pamięci" Ireny Domańskiej Kubiak. W pamięci utkwiła mi zwłaszcza relacja z korso kwiatowego w Mińsku z początku XX w., kiedy to autorka nie tylko pięknie scharakteryzowała ten zwyczaj, lecz także opisała niebezpieczny incydent, jaki miał wtedy miejsce. Ponieważ wspomnienia z Mińszczyzny, z którymi się do tej pory zetknęłam (Wańkowicz, Czarnyszewicz) ujęły mnie siłą wyrazu, postanowiłam nie zwlekając zakupić książkę przedstawicielki rodu Czapskich.
Przyznam, że licząc na wspomnienia z Mińszczyzny zostałam nieco zaskoczona początkowymi rozdziałami, w których Autorka opisuje genealogię swojego rodu ze szczególnym uwzględnieniem inflanckiego rodu Meyendorffów i niemieckich Thunów. Te koligacje były dla mnie kompletnie nieczytelne i dopiero poznanie historii Czapskich, które następuje później pozwoliło mi z grubsza się rozeznać w tych rodzinnych i międzynarodowych powiązaniach. Te koligacje tłumaczą pierwszą część tytułu tego wydawnictwa, bo rzeczywiście Czapscy mieli tak szerokie powiązania w Rosji, Austrii i Niemczech, że Europa stała przed nimi otworem, co zresztą nie jest zaskoczeniem w przypadku najbogatszych i najbardziej znaczących polskich rodów.
Maria Czapska poświęca historii swoich najbliższych wiele miejsca, ale dobrze, że dała temu świadectwo. Jednym z jej wybitnych przodków był jej dziadek, hr. Emeryk Hutten-Czapski, któremu warto poświęcić nieco uwagi. Ten potomek najzamożniejszej linii Czapskich (po mariażu z przedstawicielką rodu Radziwiłłów Czapscy odziedziczyli dobra na Białorusi i Wołyniu) zrobił karierę w rosyjskiej służbie państwowej, ale zasłynął z kolekcji numizmatów - cennych monet, medali i orderów, banknotów, grafik, militariów. Po jego śmierci rodzina stworzyła dla kolekcji Muzeum im. Emeryka Hutten-Czapskiego w Krakowie (obecnie część Muzeum Narodowego) i przekazała zbiory miastu. Jego pięciotomowa praca o polskich monetach ma do dziś wartość źródłową.
Z kolei stryj Autorki, Karol Hutten-Czapski, był wybitnym prezydentem Mińska w latach 1890-1901. Dzięki niemu i podejmowanym przez niego inicjatywach i wydatkach z prywatnych zasobów, to prowincjonalne miasto, w którym prężnie działały polskie organizacje ziemiańskie, zyskało wiele nowoczesnych udogodnień, np. wprowadzenie elektryczności, komunikacji tramwajowej czy kanalizacji miejskiej.
Rodzina Marii Czapskiej osiadła w Przyłukach, jednym z majątków rodzinnych, 14 km od Mińska. Rodzice Autorki doczekali się siedmiorga dzieci, ale matka, Józefa z Thunów, zmarła młodo, zaledwie w wieku 36 lat, osierocając pięć córek i dwóch synów. Ojciec wychowywał dzieci samotnie z pomocą lepiej lub gorzej przygotowanych opiekunów i swojej matki, a babki dzieci. Opisy codziennego życia w Przyłukach stanowią chyba najciekawszy fragment tych wspomnień napisanych pięknym, a jednocześnie przystępnym językiem.
Chociaż w tekście wyczuwalna jest nostalgia za przeszłością, to jednak nie są to wspomnienia bezkrytyczne. Maria wspomina swoją chorobę skórną, która – o dziwo – mało kto się przejmował. Wspomina też o procesie kształtowania się świadomości narodowej Białorusinów i zaniedbanie ich potrzeb, co w ostatecznym rozrachunku przyczyniło się do całkowitego zatracenia i klęski tego świata.
Młodzi Czapscy przeżyli okres fascynacji ideami pacyfistycznymi, co w czasach permanentnej wojny i rozruchów lat 1914-19 było dość niezwykłe, ale świadczy też o wrażliwości tych młodych ludzi wywodzących się z najbardziej uprzywilejowanej klasy społecznej.
Przyznam, że licząc na wspomnienia z Mińszczyzny zostałam nieco zaskoczona początkowymi rozdziałami, w których Autorka opisuje genealogię swojego rodu ze szczególnym uwzględnieniem inflanckiego rodu Meyendorffów i niemieckich Thunów. Te koligacje były dla mnie kompletnie nieczytelne i dopiero poznanie historii Czapskich, które następuje później pozwoliło mi z grubsza się rozeznać w tych rodzinnych i międzynarodowych powiązaniach. Te koligacje tłumaczą pierwszą część tytułu tego wydawnictwa, bo rzeczywiście Czapscy mieli tak szerokie powiązania w Rosji, Austrii i Niemczech, że Europa stała przed nimi otworem, co zresztą nie jest zaskoczeniem w przypadku najbogatszych i najbardziej znaczących polskich rodów.
Maria Czapska poświęca historii swoich najbliższych wiele miejsca, ale dobrze, że dała temu świadectwo. Jednym z jej wybitnych przodków był jej dziadek, hr. Emeryk Hutten-Czapski, któremu warto poświęcić nieco uwagi. Ten potomek najzamożniejszej linii Czapskich (po mariażu z przedstawicielką rodu Radziwiłłów Czapscy odziedziczyli dobra na Białorusi i Wołyniu) zrobił karierę w rosyjskiej służbie państwowej, ale zasłynął z kolekcji numizmatów - cennych monet, medali i orderów, banknotów, grafik, militariów. Po jego śmierci rodzina stworzyła dla kolekcji Muzeum im. Emeryka Hutten-Czapskiego w Krakowie (obecnie część Muzeum Narodowego) i przekazała zbiory miastu. Jego pięciotomowa praca o polskich monetach ma do dziś wartość źródłową.
Z kolei stryj Autorki, Karol Hutten-Czapski, był wybitnym prezydentem Mińska w latach 1890-1901. Dzięki niemu i podejmowanym przez niego inicjatywach i wydatkach z prywatnych zasobów, to prowincjonalne miasto, w którym prężnie działały polskie organizacje ziemiańskie, zyskało wiele nowoczesnych udogodnień, np. wprowadzenie elektryczności, komunikacji tramwajowej czy kanalizacji miejskiej.
Rodzina Marii Czapskiej osiadła w Przyłukach, jednym z majątków rodzinnych, 14 km od Mińska. Rodzice Autorki doczekali się siedmiorga dzieci, ale matka, Józefa z Thunów, zmarła młodo, zaledwie w wieku 36 lat, osierocając pięć córek i dwóch synów. Ojciec wychowywał dzieci samotnie z pomocą lepiej lub gorzej przygotowanych opiekunów i swojej matki, a babki dzieci. Opisy codziennego życia w Przyłukach stanowią chyba najciekawszy fragment tych wspomnień napisanych pięknym, a jednocześnie przystępnym językiem.
Chociaż w tekście wyczuwalna jest nostalgia za przeszłością, to jednak nie są to wspomnienia bezkrytyczne. Maria wspomina swoją chorobę skórną, która – o dziwo – mało kto się przejmował. Wspomina też o procesie kształtowania się świadomości narodowej Białorusinów i zaniedbanie ich potrzeb, co w ostatecznym rozrachunku przyczyniło się do całkowitego zatracenia i klęski tego świata.
Młodzi Czapscy przeżyli okres fascynacji ideami pacyfistycznymi, co w czasach permanentnej wojny i rozruchów lat 1914-19 było dość niezwykłe, ale świadczy też o wrażliwości tych młodych ludzi wywodzących się z najbardziej uprzywilejowanej klasy społecznej.
Wydawnictwo, o którym mam dziś przyjemność pisać, to właściwie dwie książki. W pierwszej Autorka wspomina przeszłość, druga zaś opisuje, jak się ułożyły losy Marii i Józefa po I wojnie światowej i doprowadza akcję do momentu ostatecznej utraty majątku w wyniku podpisania traktatu ryskiego.
Wszyscy zainteresowani przeszłością powinni tę książkę przeczytać. Wartość merytoryczna wspomnień i piękny język to jedno, ale bardziej krytyczna ocena sytuacji na dalekich Kresach Wschodnich też ma swoją wymowę.
Autor: Maria Czapska
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 384
Wszyscy zainteresowani przeszłością powinni tę książkę przeczytać. Wartość merytoryczna wspomnień i piękny język to jedno, ale bardziej krytyczna ocena sytuacji na dalekich Kresach Wschodnich też ma swoją wymowę.
Autor: Maria Czapska
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 384
Karol Hutten Czapski był chyba bardzo dobrym prezydentem Mińska, bo wszyscy we wspomnieniach piszą o nich dobrze. Także po rosyjsku.
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę Marii Czapskiej wieki temu, kiedy jeszcze nie było internetu, to była jedna z książek wspomnieniowych wydanych w Polsce po 1989 roku. I tak samo jak Ty, miałam problem z tymi koligacjami rodzinnymi. Trudno się rozeznać. Pamiętam, że mnie wtedy ta książka jakoś zawiodła. Chyba za mało wiedzialam o Kresach i ich specyfice, by się nią rozkoszować. Może wrócę?
O Karolu Autorka wiele nie pisze, ale prezydentem był znakomitym. Zresztą ucierpiał na tym "prezydentowaniu" jego zdrowie i majątek.
UsuńKsiążka Marii Czapskiej jest bardzo ciekawa, ale pierwsze rozdziały były dla mnie kompletnie nieczytelne. Nie byłam przygotowana na takie szerowkie, europejskie powiązania. :)
Ja również czytałam wieki temu, niewiele już pamiętam.
OdpowiedzUsuńWspomniane Muzeum im. Emeryka Hutten-Czapskiego w Krakowie to wspaniałe miejsce na mapie turystycznej tego miasta, od niedawna znów otwarte po 70 latach! Mieści się w przepięknym pałacyku z ogrodem. Polecam jego stronę: http://mnk.pl/oddzial/muzeum-im-emeryka-hutten-czapskiego
Jeśli wybiorę się w końcu do Krakowa, to postaram się nie ominąć tego Muzeum. Pasja Emeryka dla numizmatów była olbrzymia, ale mnie bardzo zaimponowała postawa jego żony, która wykonywała wręcz benedyktyńską pracę szkicując starannie zbiory małżonka i przyczyniając się do sukcesu jego dzieła.
UsuńPo śmierci matki młodymi Czapskimi nie za bardzo się przejmował ktokolwiek, zimny wychów. Jeśli chodzi o koligacje - połapac to się nie można w drzewach genealogicznych Branickich/Potockich/Zamojskich/Radziwiłów. W kółko te same nazwiska. Drzewo Czapskich było dla mnie w tej sytuacji wręcz odświeżające. Z tego co pamiętam, jedna strona była poświęcona Bruehlom (Kraszewski się kłania).
OdpowiedzUsuńZ opowieści Marii Czapskiej rzeczywiście wyłania się obraz dość smutnego dzieciństwa i rzeczywiście można go określić mianem "zimnego wychowu".
UsuńKoligacje naszych rodzin magnackich io ich poszczególnych linii faktycznie są skomplikowane, ale nigdy ich dokładnie nie śledziłam, a tutaj był skok na głęboką wodę, bo z Mińszczyzny przeskakiwałam to na Inflanty, to do Petersburga i na Śląsk, więc czuła się nieco zdetonowana. ;)