„Na Kresach Wschodnich, jak również w centralnej Polsce zasada „gość w dom, Bóg w dom” była oczywista i niepodważalna. Sąsiad mógł przyjechać w każdej chwili, bez zapowiedzi i liczyć na radosne, gościnne przyjęcie; obfity poczęstunek, dłuższe pogawędki, partyjkę wista i w końcu na nocleg. Gospodarze porzucali codzienne zajęcia i zajmowali się gośćmi. Zupełnie inaczej było w Wielkopolsce, gdzie o podobnych obyczajach opowiadano sobie ze zgrozą. Tam nikt nie wybierał się z wizytą bez uprzedzenia i potwierdzenia zaproszenia. Gospodarz mimo to nie poświęcał gościom całego swego czasu, jedynie tak starał się rozplanować dzień, aby mieć parę godzin wolnych od codziennych zajęć. Nie wypadało też wizyt przeciągać i bez wyraźnego powodu nikt nie nocował w nie swoim domu. Wspomnienia z tych dwóch krańców Polski brzmią tak, jakby dotyczyły zupełnie różnych krajów i budzą refleksję, że małżeństwa mieszane, o ile się zdarzały, nie miały łatwego życia.” (s. 121)
Była kiedyś seria wydawnicza Państwowego Instytutu Wydawniczego opisująca życie codzienne w różnych krajach i epokach (wykaz z Biblionetki). Czytając książkę Ireny Domańskiej-Kubiak o życiu w dworkach kresowych od razu przyszły mi na myśl te właśnie książki. „Zakątek pamięci” to książka, która pozwala się przenieść w czasie i poznać życie w kresowych dworkach, kiedy było ono jeszcze bezpieczne, poukładane i wygodne, kiedy dwór stanowił oparcie dla całej rodziny, bliższej i dalszej, i wszelkiego rodzaju zubożałych rezydentów . Dzięki autorce udajemy się w podróż sentymentalną do świata tradycji i uświęconych reguł współżycia społecznego, które składały się na ziemiański styl życia. Choć nie brakowało kłopotów finansowych, szykan ze strony aparatu urzędniczego imperium rosyjskiego, to jednak ziemianie mogli wieść życie spokojne i pożyteczne, mogli dbać o rozwój własnego gospodarstwa i kultywować tradycje patriotyczne, jeśli tylko chcieli.
„Zakątek pamięci” odtwarza życie właścicieli dworków kresowych w oparciu o wspomnienia, listy i literaturę piękną. Autorka prezentuje rutynę, tryb życia codziennego i zwyczaje tej warstwy społecznej. Siłą rzeczy, z uwagi na wykorzystane materiały, jest to obraz wycinkowy, ale jakże przekonywujący! Tym bardziej przemawia on do naszej wyobraźni, że mamy świadomość, jaki koniec czekał mieszkańców dworków ziemiańskich.
Irena Domańska-Kubiak zaznacza, że jej książka nie jest pracą naukową, nie omawia życia innych warstw społecznych zamieszkujących w tym czasie teren Kresów Wschodnich. Wyjaśnia też, że mieszkańcy dworków kresowych, pozbawieni kraju lat dziecinnych, pozostawili najwięcej wspomnień i pamiętników, które były źródłem cennych informacji. Autorka wykorzystuje również niektóre pozycje beletrystyczne, np. wznowiony niedawno „Pamiętnik Wacławy”, których fragmenty oddają codzienność ludzi żyjących tam w XIX stuleciu, choć właściwie czasami można ten okres przedłużyć do początków wieku XX.
W kolejnych rozdziałach poznajemy funkcje dworu szlacheckiego, plan dnia powszedniego, zajęcia i rozrywki mieszkańców dworków podczas długich zimowych wieczorów, życie towarzyskie i stosunki z sąsiadami. W ostatnim rozdziale Autorka podsumowuje swoje rozważania zastanawiając się, jakie dziedzictwo zostawili nam nasi przodkowie z Kresów, co pozostało z tego świata…
Przeczytałam tę książkę z ogromną przyjemnością. Dzięki potędze słowa przeniosłam się na czas lektury na dalsze i bliższe Kresy, do dworków szlacheckich tętniących życiem, których właściciele tworzyli prawdziwą sąsiedzką wspólnotę, pomagając sobie w trudnych chwilach. W obecnych czasach, gdy obserwujemy coraz mniej działań na rzecz wspólnoty (sąsiedzkiej, rodzinnej, lokalnej) warto przenieść się w czasie i zobaczyć ten wycinek przeszłości, o którym opowiada Autorka. Oczywiście, były momenty mniej sielankowe i właściciele dworków również nie byli chodzącymi ideałami, ale książka prezentuje pewną wypadkową kultywowanych obyczajów. Zwraca uwagę na bogactwo i treść tej codziennej egzystencji pozbawionej przecież współczesnych rozrywek czy udogodnień, bez których my nie wyobrażamy sobie życia. A oni mieli czas na rozmowę, lekturę i czynności gospodarskie.
Cenne są dla mnie te lektury wspomnieniowe, które ostatnio czytuję nie tylko ze względu na poszerzenie mojej wiedzy o życiu naszych przodków, lecz również z uwagi na nowe tropy literackie, które w nich odnajduję. Dzięki Irenie Domańskiej-Kubiak postaram się dotrzeć do wspomnień Janiny Żółtowskiej ("Inne czasy, inni ludzie") i Antoniego Kieniewicza ("Nad Prypecią, dawno temu...") z Polesia, z których najczęściej korzystała autorka „Zakątka pamięci”. To była piękna podróż sentymentalna do świata, którego już nie ma i który nie wróci… Ale dobrze, że był.
Książka została przeczytana w ramach projektu Kresy zaklęte w książkach
Autor: Irena Domańska-Kubiak
Wydawnictwo: Iskry
Rok wydania: 2004
Liczba stron: 192
Poluję na książkę Janiny Żółtowskiej "Inne czasy, inni ludzie". Chyba było tylko jedno wydanie, w Londynie, w 1959 r.
OdpowiedzUsuńTa sama autorka napisała też "Dziennik. Fragmenty wielkopolskie 1919-1933" wydany w 2006 r. Koleje losu rzuciły ją do Wielkopolski, ale wspomina rodzinne Bolcienniki, bo autorka pochodziła z Puttkamerów i była wnuczką czy prawnuczką słynnej Maryli.
Nie wiedziałam, że książka Janiny Żółtowskiej jest taka trudna do zdobycia. No, nic spróbuję poszukać, bo wydaje mi się, że warto. Dziękuję za dodatkowe informacje!
UsuńUwielbiałam serię "życie codzienne" PIWu. Tę książkę o życiu w dworkach też bym chętnie przeczytała.
OdpowiedzUsuńTamta seria była świetna, a książkę I. Domańskiej-Kubiak warto poznać.
UsuńMoi rodzice stanowili taką mieszankę kulturową; mama spod Wilna wychowana w przeświadczeniu, iż zastaw się, a postaw jest obowiązkiem pani domu (choć pochodziła z rodziny, w której, jak to się mówi się nie przelewało) i tata z Wielkopolski, gdzie dla gości wystawiało się półmisek wędlin z plasterkiem na osobę plus jeden dodatkowo :) Z takiej mieszanki narodziła się zwolenniczka złotego środka :)
OdpowiedzUsuńI ten "złoty środek" jest chyba najwłaściwszy. :)
UsuńOch! Guciamal, u mnie było identycznie! Ileż to sprawiało śmiesznych zawirowań w codzienności, a i dąsy bywały :)
Usuń