Lipiec
Na świadectwach, wzbici w radość, odlecieli uczniowie,
drży powietrze po ich śmigłym zniku.
Na świadectwach, wzbici w radość, odlecieli uczniowie,
drży powietrze po ich śmigłym zniku.
Wakacje, panie profesorze! Pora
trzepać wesoło słowa jak futra na wiosnę
oraz
czasowniki przez dni lata odmieniać!
- –
Wóz przetoczył się z nagła – i w łozinie zzieleniał.
Tylko pustki rozpryśniętej w słońcu – udar.
Skacząc z bryczki, zaoczę:
Bosonogi gęsiarek biegł, zaczerpnął ze źródła,
znikł, jak gdyby on wybiegał
potoczek.
- –
Okolicę, serce wyniosłe, przeszywa na przestrzał
strumień!
Lecz z połogich pagórków – wahającą się odpowiedź –
inne wzgórze – dalszą górę kołysze.
Jak ten skryty poryw widoku i ciszę zatuloną w szumie
szeptanymi pytaniami – wydać?
Jakże w cieniu, pod lipą – przysłowieć?
Kazimierz Wierzyński
Na łące
trzepać wesoło słowa jak futra na wiosnę
oraz
czasowniki przez dni lata odmieniać!
- –
Wóz przetoczył się z nagła – i w łozinie zzieleniał.
Tylko pustki rozpryśniętej w słońcu – udar.
Skacząc z bryczki, zaoczę:
Bosonogi gęsiarek biegł, zaczerpnął ze źródła,
znikł, jak gdyby on wybiegał
potoczek.
- –
Okolicę, serce wyniosłe, przeszywa na przestrzał
strumień!
Lecz z połogich pagórków – wahającą się odpowiedź –
inne wzgórze – dalszą górę kołysze.
Jak ten skryty poryw widoku i ciszę zatuloną w szumie
szeptanymi pytaniami – wydać?
Jakże w cieniu, pod lipą – przysłowieć?
Kazimierz Wierzyński
Na łące
Leżę na łące,
Nikogo nie ma: ja i słońce.
Ciszą nabrzmiałą i wezbraną
Napływa myśl:
- To pachnie siano.
Wiatr ciągnie po trawach z szelestem,
A u góry
Siostry moje, białe chmury,
Wędrują na wschód.
Czy nie za wiele mi, że jestem?
Adam Asnyk
Letni wieczór
Już zaszedł nad doliną
Złocisty słońca krąg
Ciche odgłosy płyną
Z zielonych pól i łąk.
Dalekie ludzi głosy,
Daleki słychać śpiew
I cichy szelest rosy
Po drżących liściach drzew.
Promieńmi gra różana
Topnieje w sinej mgle,
A świeży zapach siana
Skoszona łąka śle.
Wraz z wonią polnych kwiatów,
Z gasnącym blaskiem zórz
Cicha poezja światów
W głąb ludzkich spływa dusz.
W półcieniu pierś olbrzymią
Podnoszą widma gór,
Nocnymi mgłami dymią,
Wdziewają płaszcze chmur.
I wiążą swoje skrzydła,
Podarty kryjąc stok
Jak senne malowidła
Powoli toną w mrok.
Wieczoru blask niepewny
Oświetla obraz ten
Ludzie w zadumie rzewnej
Gonią piękności sen.
Danuta Wawiłow
Latem
Leżę sobie w parku
na trawie,
leżę sobie w mieście
Warszawie.
Ważka mi usiadła
na dłoni,
dzwonią gdzieś nad Wisłą
tramwaje,
leci w górze biały
szybowiec,
widzi różne miasta
i kraje.
W trawie są biedronki
i mlecze.
Leżę sobie w Polsce
na świecie.
Czesław Janczarski
Jedziemy na wakacje
Jedziemy na wakacje
do lasu, nad wodę.
Prosimy ciebie, słonko
o piękną pogodę.
Jedziemy na wakacje
nad morze, na plażę.
Kolorowe muszelki
przynieś, falo, w darze.
Jedziemy na wakacje
w te góry wysokie.
Nie chowajcie się, szczyty,
za mgłą, za obłokiem.
Jedziemy na wakacje
Na Mazury? Może!
Wyjrzyj z krzaków, prawdziwku,
czekaj na nas w borze.
Tadeusz Kubiak
Jedziemy na wakacje
do lasu, nad wodę.
Prosimy ciebie, słonko
o piękną pogodę.
Jedziemy na wakacje
nad morze, na plażę.
Kolorowe muszelki
przynieś, falo, w darze.
Jedziemy na wakacje
w te góry wysokie.
Nie chowajcie się, szczyty,
za mgłą, za obłokiem.
Jedziemy na wakacje
Na Mazury? Może!
Wyjrzyj z krzaków, prawdziwku,
czekaj na nas w borze.
Tadeusz Kubiak
Lato
Bure chmury w dal płyną
nad doliną, niziną...
Odpłynęły, spójrz w górę,
już jest niebo bez chmurek.
Wiatr mknie falą przez żyta,
koniczyna zakwita.
W cieniu lasu znikł zająć,
tam kukułki kukają.
W dali rzeka połyska
niby blacha srebrzysta,
motyl leci ku kwiatom.
Czy już lato? Tak, lato.
Jakże grzeje dziś słonko,
ile ciepła śle w darze!
W twoim cieniu, jabłonka,
odpoczniemy po skwarze.
Bure chmury w dal płyną
nad doliną, niziną...
Odpłynęły, spójrz w górę,
już jest niebo bez chmurek.
Wiatr mknie falą przez żyta,
koniczyna zakwita.
W cieniu lasu znikł zająć,
tam kukułki kukają.
W dali rzeka połyska
niby blacha srebrzysta,
motyl leci ku kwiatom.
Czy już lato? Tak, lato.
Jakże grzeje dziś słonko,
ile ciepła śle w darze!
W twoim cieniu, jabłonka,
odpoczniemy po skwarze.
Lato.
OdpowiedzUsuńNajwiększe emocje wzbudzało w czasach szkoły. Później już nigdy nie było tak emocjonujące. Dwa miesiące wakacji jak się ma do 14 dni urlopu, który można było dostać w lecie przy dobrych układach w zakładzie pracy, a docelowo 21 dniach.
Tylko w latach szkoły tak czuło się cudownie ten czas. O gdyby można było chociaż jeszcze raz wrócić do moich 60 lat.)
Na szczęście mam nieco więcej urlopu niż 14 dni, a z czasów własnej edukacji najmilej wspominam czasy studenckie. Jak się człowiek dobrze zorganizował, to można było mieć 3 miesiące wakacji :) Fajne wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńJa studiowałam niestety zaocznie więc takich wspomnień mieć nie mogę, ale myślę, że faktycznie studenckie czasy można miło wspominać.)
UsuńA ja moge "nieskromnie" polecic moj wlasny?
OdpowiedzUsuńDla moich rodziców
Powrót
Gdy nawet noce są ciepłe,
a rzeka spi pod mostem,
kiedy komary tańczą sennie,
stopy przytulam do trawy bose,
pot ocieram ziemi chłodny.
Gdy kiężyc w najczystszej ciszy
po niebie wolno sie turla-
siedzę na progu- wróciłam,
a za plecami mam cienie
i noc mnie za rękę trzyma.
Piękny! :) Czy można gdzieś znaleźć Twoje wiersze? Pozdrawiam!
Usuńhttp://wiersze.kobieta.pl/autor/holly23-35804
UsuńBardzo Ci dziękuję, że się podzieliłaś z nami swoimi wierszami. Nie jestem znawcą poezji, raczej intuicyjnie oceniam, czy dany wiersz chwyta mnie za serce czy nie, ale kilka z Twoich propozycji naprawdę przyciągnęły moją uwagę.
Usuń