Słoneczna Italia od wieków była mekką i natchnieniem artystów europejskich. Nic więc dziwnego, że Johann Wolfgang von Goethe, niemiecki poeta i pisarz, opromieniony sławą swoich „Cierpień młodego Wertera”, również marzył o poznaniu tego kraju. W 1786 r. miał 37 lat, od 11 lat mieszkał w Weimarze, gdzie pełnił wiele funkcji na dworze księcia Karola Augusta. Ale pewnego wrześniowego wieczora, nic nie mówiąc swoim przyjaciołom, z którymi spędzał czas, zmęczony obowiązkami urzędowymi, wyjechał – za cichym przyzwoleniem swojego księcia - ukradkiem do Włoch. Zapis jego podróży przez Wenecję, Weronę, Ferrarę do Rzymu to głównie jego korespondencja i zapiski w dzienniku. Po spędzeniu pół roku w Rzymie, udał się w podróż do Neapolu i stamtąd na Sycylię. Do Rzymu wrócił w połowie 1787 r. Pozostał tam do końca kwietnia 1788 r., gdy udał się w drogę powrotną do Weimaru.
„20 grudnia [1786]
A jednak więcej trudów i zmartwień niż radości. Nadal, po ponownych narodzinach, zmieniam się wewnętrznie. Wiedziałem, że się tu czegoś nauczę, ale nie przypuszczałem, że będę musiał zaczynać edukację od samego początku, że aż tyle będę musiał zapomnieć i tak wielu rzeczy uczyć się od nowa. Wreszcie zrozumiałem i pogodziłem się z tym. (…) Jestem jak budowniczy, który wznosił wieżę, ale źle ustawił fundamenty. Ponieważ zorientował się w porę, więc bez skrupułów burzy wszystko, co już wyrosło nad ziemię. Stara się teraz poszerzyć i poprawić swój plan. Dba o to, by lepiej zabezpieczyć fundamenty, i już z góry cieszy się, że zbuduje coś trwałego. (…)” (s. 133)
Ta podróż to, jak wielokrotnie wspomina w swych zapiskach Goethe, koniec i początek pewnej epoki, punkt zwrotny w jego życiu, a na pewno w życiu artystycznym. Włoska kultura, zabytki, przyroda, klimat pozwalają mu inaczej spojrzeć na swoje osiągnięcia. Początkowo Goethe chciał ukryć swoją tożsamość i podróżował incognito, aby uniknąć zaproszeń i nagabywania o „Wertera”, prawdopodobnie również po to, aby odciąć się od swojej przeszłości i odkryć siebie na nowo. W miarę upływu czasu jednak, rozluźniał swoje zasady i aktywnie uczestniczył w życiu towarzyskim oferowanym przez najbardziej znane rody Rzymu, Neapolu czy Sycylii. Np. podczas bytności w Neapolu kilkakrotnie wspomina angielskiego ambasadora Williama Hamiltona, którego kochanka uprzyjemnia jego dni, a my skądinąd wiemy, że kochanka ta wyszła po paru latach za mąż za leciwego ambasadora, a później była kochanką słynnego lorda Nelsona, pogromcy Napoleona spod Trafalgaru.
Pobyt we Włoszech dał Goethemu jednak dużo więcej niż wizyty u najbardziej wpływowych mieszkańców tego kraju. Chciał zobaczyć starożytność swoimi oczami, chciał poczuć smak Południa, chciał odkryć tajemnicę kraju, który zafascynował jego ojca, a wielu artystów natchnął do aktywnego aktu tworzenia
„20 grudnia [1786]
A jednak więcej trudów i zmartwień niż radości. Nadal, po ponownych narodzinach, zmieniam się wewnętrznie. Wiedziałem, że się tu czegoś nauczę, ale nie przypuszczałem, że będę musiał zaczynać edukację od samego początku, że aż tyle będę musiał zapomnieć i tak wielu rzeczy uczyć się od nowa. Wreszcie zrozumiałem i pogodziłem się z tym. (…) Jestem jak budowniczy, który wznosił wieżę, ale źle ustawił fundamenty. Ponieważ zorientował się w porę, więc bez skrupułów burzy wszystko, co już wyrosło nad ziemię. Stara się teraz poszerzyć i poprawić swój plan. Dba o to, by lepiej zabezpieczyć fundamenty, i już z góry cieszy się, że zbuduje coś trwałego. (…)” (s. 133)
Ta podróż to, jak wielokrotnie wspomina w swych zapiskach Goethe, koniec i początek pewnej epoki, punkt zwrotny w jego życiu, a na pewno w życiu artystycznym. Włoska kultura, zabytki, przyroda, klimat pozwalają mu inaczej spojrzeć na swoje osiągnięcia. Początkowo Goethe chciał ukryć swoją tożsamość i podróżował incognito, aby uniknąć zaproszeń i nagabywania o „Wertera”, prawdopodobnie również po to, aby odciąć się od swojej przeszłości i odkryć siebie na nowo. W miarę upływu czasu jednak, rozluźniał swoje zasady i aktywnie uczestniczył w życiu towarzyskim oferowanym przez najbardziej znane rody Rzymu, Neapolu czy Sycylii. Np. podczas bytności w Neapolu kilkakrotnie wspomina angielskiego ambasadora Williama Hamiltona, którego kochanka uprzyjemnia jego dni, a my skądinąd wiemy, że kochanka ta wyszła po paru latach za mąż za leciwego ambasadora, a później była kochanką słynnego lorda Nelsona, pogromcy Napoleona spod Trafalgaru.
Pobyt we Włoszech dał Goethemu jednak dużo więcej niż wizyty u najbardziej wpływowych mieszkańców tego kraju. Chciał zobaczyć starożytność swoimi oczami, chciał poczuć smak Południa, chciał odkryć tajemnicę kraju, który zafascynował jego ojca, a wielu artystów natchnął do aktywnego aktu tworzenia
Goethe nie jest biernym podróżnikiem. Interesuje się wszystkim, co spotyka na swojej drodze. Opisuje krajobrazy, ludzi, zwyczaje. Okazuje się również, że pisarz był zapalonym geologiem i botanikiem. Wielokrotnie daje wyraz swojej fascynacji skałami i kamieniami, ciągle przewija się również chęć udowodnienia swojego konceptu prarośliny, co we Włoszech wydaje mu się możliwe. Tym jednak, co wzbudza największy zachwyt słynnego podróżnika jest sztuka i zabytki. Przy czym Goethego interesują tylko dzieła starożytne lub klasyczne.
Po powrocie z Sycylii zmienia się nieco forma zapisków pisarza. Stają się one dłuższe i nastawione na opisanie konkretnego zagadnienia, np. rzymskiego karnawału. Mniej jest listów i krótkich zapisków dziennych.
Mnie najbardziej urzekły jego opisy sycylijskie. Może dlatego, że sama byłam parę lat temu na tej pięknej wyspie i natykałam się ciągle na cytaty z Goethego, a dopiero teraz miałam okazję zapoznać się z całością jego zapisków. Mam również wrażenie, że mimo podziwu dla Wenecji i Rzymu, Goethemu najbardziej przypadł do gustu pobyt na Sycylii właśnie. Z jego opisów pobrzmiewa autentyczne szczęście i oczarowanie tym miejscem. Jest on zresztą autorem wielokrotnie cytowanego na Sycylii zdania:
„Kto nie widział Sycylii, ten nie rozumie Włoch.”
Większość zapisków to korespondencja z przyjaciółmi w Weimarze. Mimo upływu prawie dwustu lat od napisania tej książki (pierwsze wydanie rok 1816) czyta się ją z ciekawością i zainteresowaniem. Całość jest napisana pięknym literackim językiem. Owszem, zdarzają się fragmenty, które nieco się dłużą, ale styl pisarski jest nienaganny, świadczy o dużej swobodzie w posługiwaniu się piórem w notatkach, które przecież nie były początkowo przewidziane do druku. Jako że czytałam niedawno „Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku” autorstwa Józefa Ignacego Kraszewskiego, wydane zresztą w tej samej serii PIW, muszę jednoznacznie stwierdzić, że Kraszewskiego czytało mi się dużo trudniej z uwagi na zawikłane konstrukcje składniowe, których używał. U Goethego, jeśli nawet są dłuższe zdania, są one klarowne i zrozumiałe, co zdecydowanie ułatwia lekturę i czyni ją przyjemną.
Warto podkreślić staranność wydania i opracowania redakcyjnego książki. Niewątpliwie spora w tym zasługa tłumacza, Henryka Krzeczkowskiego, który również opracował książkę redakcyjnie i jest autorem bardzo szczegółowych przypisów, które przybliżają osoby, miejsca i zagadnienia poruszane przez pisarza w swoich zapiskach.
Jeśli planujecie wyjazd do Włoch, a zwłaszcza na Sycylię lub do Rzymu, przeczytajcie tę książkę, żeby być świadkiem włoskiego zauroczenia jednego z gigantów europejskiej literatury sprzed ponad 200 lat.
Na koniec zostawiłam nieco dłuższy cytat Goethego napisany pod wpływem uczestnictwa w rzymskim karnawale w 1788 r., niosący bardziej filozoficzne przesłanie:
"Ta wąska, długa, zatłoczona ulica jeszcze bardziej przypomina szlaki doczesnego bytu, na których każdy z nas jest widzem i zarazem aktorem, co z odsłoniętym obliczem lub w masce, z balkonu lub z trybuny ogląda tylko wąską przestrzeń przed sobą i po bokach, w powozie lub pieszo wlecze się krok za krokiem, częściej bywa popychany, rzadziej zaś porusza się z własnej woli, częściej jest zatrzymywany, rzadziej sam przystaje, pragnie gorąco dotrzeć tam, gdzie jest lepiej i weselej, tylko po to, by stwierdzić, że znowu znalazł się w tłoku, z którego znowu będzie wypchnięty.
Jeśli wolno nam ciągnąć dalej w tym tonie poważniejszym, niżby do tego uprawniał temat, to powiemy, że najbarwniejsze i najwspanialsze przeżycia są, jak te przelatujące konie, przeżyciami jednej chwili i choć nas wzruszają, wątły tylko ślad pozostawiają w duszy; że wolnością i równością potrafimy się cieszyć tylko wtedy, gdy jesteśmy odurzeni szaleństwem, że największa rozkosz najbardziej nas pociąga, kiedy jest najbliższa niebezpieczeństwu, że pożądliwość zawsze sąsiaduje z trwożliwie przyjemnymi wrażeniami.
I oto niepostrzeżenie zakończyłem nasz karnawał popielcowymi rozmyślaniami. Nie chciałbym zasmucić czytelnika, lecz, wręcz przeciwnie, pragnąłbym, by każdy, kto podziela moje przekonanie, że życia w całej złożoności nie da się ogarnąć, że nie jest ono tylko nieustannym używaniem, że zawsze pozostawia sprawy nie rozwiązane, przypomniał sobie dzięki opowieści o tym beztroskim tłumie masek, jak cenna jest każda nawet najdrobniejsza chwila radości.” (s. 449) – opis karnawału rzymskiego 1788.
Johann Wolfgang von Goethe (1749 - 1832) - najwybitniejszy niemiecki poeta i jeden z najbardziej znaczących w skali światowej, dramaturg, prozaik, uczony, polityk.
W 1775 osiadł w Weimarze, gdzie pozostał do końca życia. Autor głośnej powieści Cierpienia młodego Wertera (1774, wydanie polskie 1874). W pierwszym okresie weimarskim pisał liryki i ballady, jak Król olch, a także znane dramaty: Ifigenia w Taurydzie (1787, wydanie polskie 1833), Egmont (1787, wydanie polskie 1885), Torquato Tasso (1789, wydanie polskie 1861).Ostatnia dekada XVIII w. przyniosła rozkwit różnorakiej twórczości Goethego m.in.: satyryczny epos Lis przechera (1794, wydanie polskie 1877), ballady Uczeń czarnoksiężnika czy Poszukiwacz skarbów.
Kolejny okres twórczości Goethego to przede wszystkim praca nad dziełem życia , tragedią Faust (1806, wydanie polskie 1866), której część druga ukazała się w roku jego śmierci.Źródło zdjęcia
W 1775 osiadł w Weimarze, gdzie pozostał do końca życia. Autor głośnej powieści Cierpienia młodego Wertera (1774, wydanie polskie 1874). W pierwszym okresie weimarskim pisał liryki i ballady, jak Król olch, a także znane dramaty: Ifigenia w Taurydzie (1787, wydanie polskie 1833), Egmont (1787, wydanie polskie 1885), Torquato Tasso (1789, wydanie polskie 1861).Ostatnia dekada XVIII w. przyniosła rozkwit różnorakiej twórczości Goethego m.in.: satyryczny epos Lis przechera (1794, wydanie polskie 1877), ballady Uczeń czarnoksiężnika czy Poszukiwacz skarbów.
Kolejny okres twórczości Goethego to przede wszystkim praca nad dziełem życia , tragedią Faust (1806, wydanie polskie 1866), której część druga ukazała się w roku jego śmierci.
Tytuł oryginalny: Italienische Reise
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Seria: Podróże
Tłumacz: Henryk Krzeczkowski
Rok wydania: 1980
Liczba stron: 576
Równie ciekawa jest książka o sycylijskiej podróży Iwaszkiewicza.
OdpowiedzUsuńKiedyś oglądałam film o Niemcach z NRD, którzy po zjednoczeniu swoim trabantem wyruszyli w podróż śladami Goethego z jego książką.
O książce Iwaszkiewicza słyszałam i mam ją w pamięci, a o NRD-owskim filmie słyszę po raz pierwszy! To mogło byc ciekawe :)
UsuńWizyta u zachodnioniemieckich krewniaków,którzy chowają jedzenie, by tylko symbolicznie poczęstować:) To była też ostatnia podróż trabanta. Widoki Włoch ciekawe, a rodzice zainteresowani zwiedzaniem, bo to humaniści, nauczyciele. Tytułu nie pamiętam.
UsuńKsiążka bardzo ciekawa aczkolwiek od momentu wyjazdu z Sycylii, wpisy Goethego strasznie się dłużą a niektóre są mało ciekawe. Podoba mi się sposób opisywania wszystkiego co go otacza, jest strasznie dokładny i konsekwentny w tym aż do końca podróży. Osobiście najbardziej uwielbiłem sobie jego pierwszy pobyt w Rzymie.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze napisana recenzja, ciekawa i rzeczowa. Gratuluję i pozdrawiam.
Tak, masz rację. Od momentu powrotu z Sycylii widoczna jest zmiana charakteru notatek Goethego. Ale "Podróż włoska" to klasyka literatury podróżniczej i mimo pewnych dłużyzn w końcówce czyta się ją świetnie.
UsuńDziękuję za miłe słowa i pozdrawiam :)