Artur Grottger, "Branka", cykl Polonia Źródło zdjęcia |
Dziś mija 150 lat od wybuchu powstania styczniowego, największego polskiego powstania narodowego przeciwko Rosji. Była to najdłużej trwająca kampania mająca na celu wyzwolenie Polski znajdującej się w tamtym czasie pod zaborami. Powstanie objęło Królestwo Polskie, Litwę, Białoruś i część Ukrainy. Przed jego rozpoczęciem przez Królestwo Polskie przetoczyła się fala protestów demonstracji. Bezpośrednim powodem wybuchu powstania była zarządzona w trybie nagłym „branka” do wojska carskiego przedstawicieli polskich organizacji patriotycznych, co było efektem napiętej od ok. 1860 r. sytuacji politycznej. Powyższy obraz Artura Grottgera dotyczy właśnie tego wydarzenia.
Nie będę tu rozpisywać się o historii i o przebiegu powstania. Te informacje o większym lub mniejszym poziomie szczegółowości można znaleźć w wielu miejscach w sieci. Ponadto, dostępny jest interesujący dodatek tematyczny „Polityki” poświęcony powstaniu styczniowemu.
Tym, co nurtuje wielu Polaków interesujących się historią, to pytanie, czy było warto podejmować tę walkę? Klęska Powstania spowodowała bowiem olbrzymie straty materialne i ludnościowe. Majątki uczestników walk zostały skonfiskowane (tylko w Królestwie Polskim skonfiskowano 1660 majątków). W Powstaniu zginęły dziesiątki tysięcy osób, kilkanaście tysięcy zesłano na Syberię, wiele tysięcy ludzi przesiedlono.
Zlikwidowano odrębność i autonomię Królestwa Polskiego. W popowstańczych latach w „Priwislanskim Kraju”, jak nazwano terytorium Królestwa Polskiego, prowadzono nasiloną rusyfikację zakazując m.in. działalności oświatowej i kulturalnej w języku polskim. Za używanie zakazanego języka polskiego groziła zsyłka. Wielu ludzi uwięziono na dziesiątki lat, prześladowano, uczyniono wiele krzywdy ludzkiej. Ogromnym represjom poddano również Kościół rzymsko-katolicki i unicki.
Mogiła powstańców z 1863 r. wspominana w "Nad Niemnem" Źródło zdjęcia |
A jednak późniejsza legenda powstania miała olbrzymie, trudne do przecenienia znaczenie dla polskiej inteligencji i kształtowania się świadomości narodowej. Jego echa pobrzmiewają w wielu dziełach literackich XIX i XX w. , żeby wymienić chociażby „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej, „Lalkę” Bolesława Prusa czy twórczość Stefana Żeromskiego („Wierna rzeka”, „Rozdziobią nas kruki, wrony”).
Cechą charakterystyczną lat przed i po powstaniu była powszechna żałoba narodowa, która wyrażała się m.in. w sposobie ubierania się pań „z towarzystwa”, które powszechnie nosiły w tym czasie czarne suknie i biżuterię żałobną. Ten nastrój znajduje odzwierciedlenie w malarstwie tamtych lat.
Józef Simmler, Portret Julii z Hoegenstallerów Simmlerowej, 1863 Źródło zdjęcia |
Józef Simmler, Portret Julii Bokg (Bock), 1861 Źródło zdjęcia |
Źródło zdjęcia |
Złote ozdoby zastąpiła tzw. „czarna biżuteria” wykonywana z lawy wulkanicznej, rogu i czarno oksydowanego srebra i stali. W metal wprawiano czarne kamienie: gagat (odmiana węgla), onyks, dżet francuski (szlifowane czarne szkło), ebonit, heban, czarny dąb lub inne czernione drewno. Noszono także chętnie metalowe krzyżyki i brosze w formie krzyżyków, gdzie łączono emblematy narodowe z religijnymi. Pamiątki z tego okresu można oglądać w wielu polskich muzeach.
Władze carskie, z wrodzonym sobie taktem, usiłowały przeciwdziałać tym manifestacjom patriotyzmu. Np. zakazywano urzędnikom obsługiwać petentek ubranych na czarno. Opublikowana w dniu 2 listopada 1863 r. instrukcja gen. Fiodora Berga w „Kurjerze Warszawskim” informowała, iż: "Kapelusz powinien być kolorowy, jeżeli zaś będzie czarny to ma być ubrany kwiatami lub też wstążkami kolorowemi, lecz pod żadnym pozorem nie białemi. Pióra czarne i białe przy czarnych kapeluszach są zabronione. Kaptury mogą być czarne na podszewce kolorowej, lecz nie białej. Wzbronione jest używanie: czarnych woalek, rękawiczek, równie jak parasolek czarnych i czarnych z białem, jak niemniej takichże szalów, chustek, szalików i chusteczek na szyję oraz sukien zupełnie czarnych jako też czarnych z białem. Salopy, burnusy, futra, palta i inne wierzchnie ubrania mogą być czarne, lecz bez białego. Dla mężczyzn pod żadnym pozorem żałoba miejsca mieć nie może." Powyższy zakaz nie dotyczył kobiet, które straciły ojca, matkę lub męża, ale musiały one postarać się o stosowne zaświadczenie i nosić je przy sobie na wypadek kontroli. (źródło informacji )
Paradoksalnie, ta powszechna atmosfera smutku i żałoby niezmiernie przyczyniła się do podtrzymania, a może nieraz i obudzenia uczuć patriotycznych, co w dużej mierze pomogło utrzymać polskość i dotrwać do odzyskania niepodległości. "Praca u podstaw" podjęta po klęsce powstania, przyniosła owoce w XX wieku.
Miło mi donieść o interesującej akcji, która ma na celu upamiętnienie powstania styczniowego.
W niedzielę, 27 stycznia 2013 r., o godz. 13.00 przy pomniku Mikołaja Kopernika na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie rozpocznie się gra miejska Powstanie Styczniowe w Warszawie.
Celem gry jest przejście szlakiem miejsc związanych z powstaniem styczniowym w Warszawie, zapoznanie się z ich historią oraz osobami związanymi z tym wydarzeniem. Gra ma charakter edukacyjno-popularyzatorski, zatem nie trzeba być omnibusem w zakresie powstania styczniowego, bo właśnie podczas gry przy rozwiązywaniu różnych zadań, będzie okazja zdobyć lub odnowić swą wiedzę.
By wziąć udział w grze należy zgłosić się do niej jako uczestnik indywidualny, bądź zespół (nie więcej niż 5 osób w jednym zespole), wysyłając maila, z podaniem imion oraz nazwisk członków zespołu oraz numeru telefonu do przynajmniej jednej z osób, na adres dariussds@wp.pl. Zgłosić może się każdy, także osoby niepełnoletnie pod opieką lub za zgodą rodziców. Należy zabrać ze sobą długopis.
Można się zgłaszać do soboty 26 stycznia 2013 r, do godz. 16:59. Jednak liczba miejsc jest ograniczona, a o zakwalifikowaniu do udziału w grze decyduje kolejność zgłoszeń osób lub zespołów. Udział w grze jest darmowy.
Grę poprowadzi Dariusz Zielonka, przewodnik po Warszawie.
Za www.historia.org.pl i www.przewodnik-warszawa.com
Jeszcze bym dodała do tej czarnej biżuterii bardzo popularne pierścionki z włosia końskiego.
OdpowiedzUsuńI oporniki w swetrach:)
UsuńGdy zaczęłam wgłebiać się w temat biżuterii żałobnej okazało się, że istnieje mnóstwo przykładów i odmian tejże. Na niektórych blogach można znaleźć świetne teksty dotyczące tej kwestii. Nawiasem mówiąc, to niezły pomysł na pracę magisterską, a nawet doktorską.
UsuńAlicja, od razu mi się te nieszczęsne oporniki przypomniały... ale rozróżniam tutaj dwie rzeczy: biżuteria popowstaniowa jako znak żałoby (a jednocześnie namacalny dowód tego, że "prawdziwą" biżuterię oddało się na potrzeby powstania) i oporniki jako znak (dość żartobliwy)... oporu wobec poczynań władzy, nic nie kosztujący, a puszczający jedynie oko do innych.
UsuńTen dodatek "Polityki" o powst. stycz. mam i już przeczytałam, mnóstwo ciekawostek, warto kupić i mieć w domu.
OdpowiedzUsuńA' propos biżuterii powstańczej... Po pierwsze przypomniał mi się stan wojenny i ówczesna biżuteria ze srebra z czarnymi dodatkami. Do dziś mam swój pierścionek z gagatem z lat 80. To były wyraźne nawiązania do wzorów z okresu powstania styczniowego.
A druga wiadomość - dla projektantów biżuterii i artystów wszelakich. Został właśnie ogłoszony konkurs na biżuterię patriotyczną, więcej informacji jest na blogu księdza Isakowicza-Zaleskiego.
Fajnie, że napisałaś o powstaniu!
Dodatek "Polityki" również kupiłam, ale zdążyłam go jedynie przejrzeć. Mam go jednak pod ręką i przyjdzie na niego czas :)
UsuńZe stanem wojennym kojarzę głównie opowrniki, o których wspomniałaś wyżej.
O takich rocznicach jak ta dzisiejsza trzeba pamiętać i przypominać, zwłaszcza gdy są okrągłe. Trochę smutno mi się zrobiło, gdy zobaczyłam, że w sondażu tylko 30% ankietowanych wiedziało, że powstanie miało miejsce w XIX w. :(
W związku z rocznicą zastanawiałam się ostatnio nad literaturą dotyczącą powstania styczniowego i poza tym, że odbijało się ono w niej echem nie przypomniałam sobie innych pozycji z powstaniem w tle. Ale może po prostu wynika to z braków wiedzy. A dodatek, jeśli jutro dostanę to chętnie kupię
OdpowiedzUsuńJa również kojarzę tylko te największe dzieła, w których powstanie, jego mitologia są wszechobecne. W zaborze rosyjskim nie można było pisać o tym zrywie w sposób otwarty, więc nie jestem pewna, czy ta literatura jest obfita.
UsuńRozpoczęłam powtórki literatury z powstaniem w tle. Oczekuję również nowości wydawniczych.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że na blogach zostanie ślad rocznicy, która niektórym przeszkadza.
Ciekawa jestem, czy pojawią się nowości wydawnicze dotyczące tematu powstania. Nie słyszałam o takich planach wydawniczych, ale nie jestem z "branży", więc to o niczym nie świadczy :)
UsuńWidziałam w wydawnictwie Zysk i ska; być może później wyda coś i Bellona, może Rebis.
Usuń