Antoni Ferdynand Ossendowski (1876 - 1945), polski pisarz dziennikarz, podróżnik Źródło zdjęcia |
"Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów"
Zysk i S-ka, 2009
"Dzień był bardzo mroźny, pewno nie mniej niż 35 st. R (czyli - 43,75 st. Celsjusza). Pod kopytami koni skrzypiał śnieg. Z lekkim dzwonieniem toczyły się wyrywane podkowami grudki skrzepłego śniegu. Leniwie zrywały się z drzew cietrzewie i głuszce; nie śpiesząc się biegły z legowisk do krzaków zające. Przed wieczorem podniósł się wiatr, huczał i szumiał, naginając wierzchołki drzew. Na dole jednak, w miejscach zakrytych od podmuchów wiatru, było cicho.
Zatrzymaliśmy się w głębokim wąwozie, gęsto porośniętym drzewami i krzakami. Znaleźliśmy złamaną ze starości suchą jodłę, narąbaliśmy drewna i, przyrządziwszy na ognisku herbatę, pokrzepiliśmy się." (strony 17-18)
"Naokoło tylko las zielonych jodeł, zasypanych do połowy pnia głębokim śniegiem, gołe krzaki, zamarznięta rzeczka i, jak okiem sięgnąć przez gałęzie drzew, ocean lasów i śniegu. Syberyjska tajga... " (s. 25)
Tajga w zimie Źródło zdjęcia |
"Piękno tej okolicy to las jodeł i porośnięta nimi góra. Jodła - wspaniałe, potężne, szeroko rozgałęzione drzewo, wiecznie zielony namiot, przyciągający do siebie wszystko, co żyje. W lesie stale wrzało życie.
Wśród gałęzi skakały wiewiórki, wyprawiające zabawne susy; przelatywały powietrzne eskadry gili lub szczygłów, które gwizdały, zaglądały do wszystkich szczelin i kątów lasu, napełniając go ruchem i żywym gwarem. Przemykał zając, a za nim, ledwie dostrzegalnym na śniegu cieniem pełznął cienki jak wąż gronostaj z czarnym końcem drapieżnie drgającego ogonka. Nieraz podchodził olbrzymi, szlachetny jeleń - marał, czyli, jak mówią tutejsi, izubr. Wreszcie zszedł z wierzchołków gór i złożył tu wizytę brunatny władca tajgi - niedźwiedź." (strony 25-26)
Jenisej zimą Źródło zdjęcia |
"W różnych miejscach Jeniseju lód już popękał, lecz w ogóle rzeka była jeszcze prawie cała pod potężną lodową korą. Pewnego poranka usłyszałem ogłuszający huk lodu i szum wyrywającej się z uwięzi wody. Wybiegłem na brzeg i ujrzałem groźny, lecz wspaniały obraz walki żywiołów.
Jenisej pod parciem dawno już płynącego od południa lodu poczynił z niego w kilku miejscach olbrzymie tamy, które podniosły poziom wody w łożysku pośród skał. Teraz woda zrywała te tamy z hukiem i trzaskiem i niosła całe pola lodowe na północ ku Oceanowi Lodowatemu.
Źródło zdjęcia |
"Ojciec Jenisej" jest jedną z największych i najdłuższych rzek Azji, bardzo głęboką, lecz ściśniętą w całej środkowej części łożyska wysokimi, skalistymi brzegami. Olbrzymi potok wody niósł teraz całe mile pól lodowych, krusząc je na wystających z wody skałach lub z gniewnym szmerem i pluskiem kręcąc wielkimi krami koło wrzynających się daleko w rzekę przylądków. Czarnymi drogami, ciągnącymi się wzdłuż zamarzniętej rzeki, płynęły wybudowane na lodzie szałasy dla podróżników jadących z towarami z Minusińska do Krasnojarska.
Czasami Jenisej wstrzymywał swój bieg i wtedy kra gromadziła się stosami, tworząc wały i ściany co chwila opadające i znowu wznoszące się do góry. Woda podnosiła się coraz wyżej i wyżej, znosząc całe warstwy ziemi wraz z drzewami i krzakami, zrzucając do rzeki wielkie bryły skał i pozostawiając na brzegu olbrzymie tafle niebieskiego lodu. Pod parciem wody tamy padały z szumem i łoskotem, a kra mknęła z podwójną szybkością, krusząc się i rozbijając się z brzękiem tłuczonego szkła." (strony 39-40)
Ach, moja ulubiona książka Ossendowskiego!
OdpowiedzUsuńOd niej zaczęła się moja znajomość z Ossendowskim :)
UsuńPiękny opis rzeki zimą i świetne zdjęcia znalazłaś.)
OdpowiedzUsuńPolecam książkę. Opisy nie są tam najważniejsze, lecz akcja, i to taka, która zdarzyła się naprawdę :)
UsuńZanotuję , do przeczytania, gdyż lubię tego typu opowieści z życia wzięte.)
UsuńNie było to zwykłe życie :) Ossendowski, zwłaszcza w okresie opisywanym w książce (ucieczka z bolszewickiej Rosji), przeżywał wiele dramatycznych wydarzeń i parę razy ledwo uszedł z życiem.
UsuńAle jak zdążyłam zauważyć to Ossendowski, którego nie znam był bardzo płodnym pisarzem.)
UsuńLubię pióro Ossendowskiego zarówno w opisach jak i w przekazie faktów oraz własnych obserwacji, przemyśleń.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tylko 3 pozycje z bogatej twórczości Ossendowskiego, ale to były świetne książki. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się przeczytać kolejne książki jego autorstwa.
UsuńPrzepiękna, poetyckie opisy przyrody. I pomyśleć, że od roku mam tę książkę na półce i jeszcze do niej nie zajrzałam.
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia wyszukałaś.
Warto przeczytać tę książkę i to niekoniecznie z uwagi na opisy przyrody :) Tak jak napisałam wyżej, przygody autora podczas ucieczki z bolszewickiej Rosji zapierają dech w piersiach.
Usuń