Mam wrażenie, że w polskiej tradycji i pamięci historycznej gehenna II wojny światowej i jej wyniku, który ukształtował życie całego narodu na wiele lat, przesłoniła nam rozmiar wstrząsu, jakim była dla ówczesnej Europy I wojna światowa. My kojarzymy ją głównie z odzyskaniem przez Polskę niepodległości, z legendą Legionów, gdzieś tam w pamięci się majaczy bitwa pod Tannenbergiem czy też krwawe walki w okolicach Przemyśla, ale znajomość przebiegu wydarzeń wojennych, zwłaszcza na froncie zachodnim, jest nikła.
Tymczasem dla społeczeństw Europy zachodniej I wojna światowa była trudną do wyobrażenia traumą, która zakończyła błogi i beztroski okres pokoju, nie bez kozery nazywany „belle epoque”, i stanowiła prawdziwy koniec XIX wieku. Okrucieństwo i bezprzykładny, a równocześnie często bezsensowny, przelew krwi został w pamięci społecznej jak cierń. Bazując na swoich obserwacjach z lodyńskich obchodów Remembrance Day sprzed paru lat, śmiem jednak twierdzić, że nadal w niej tkwi mimo kolosalnej zmiany struktury rasowej i społecznej w tych krajach.
Okopy I wojny światowej Źródło zdjęcia |
Susan Hill, jak sama wspomina, od dzieciństwa była zafascynowana fotografią swojego wujecznego dziadka, który zginął w walkach nad Sommą w wieku 19 lat. Na skutek tej fascynacji karmiła się romantyczną i odrealnioną wizją tej wojny. Gdy w wieku dwudziestu kilku lat postanowiła jednak dowiedzieć się więcej o wydarzeniach, w których brał udział jej przodek, wstrząsnęło to nią, a efektem jej poszukiwań jest właśnie „Dziwne spotkanie”. Tytuł książki nie jest przypadkowy, gdyż jest to tytuł wiersza Wilfreda Owena, zwanego poetą Pierwszej Wojny Światowej*.
„Dziwne spotkanie” to powieść, która przedstawia losy dwóch młodych oficerów angielskich, Johna Hilliarda i Davida Bartona, w samym środku I wojny światowej. Opowieść zaczyna się w szpitalu wojskowym, gdzie John Hilliard poznawszy już okropności wojny, przebywa z powodu poważnej rany nogi. Zostaje wysłany na rekonwalescencję do Anglii, ale w domu rodzinnym czuje się jak intruz, nie może spać i wszystko go drażni na czele z ciągłymi zapewnieniami obezwładnionych gazetową propagandą sukcesu Rodziców, że do Bożego Narodzenia będzie już „po wszystkim”. Wręcz z zadowoleniem przyjmuje konieczność powrotu na front.
Po powrocie do Francji uderza go nieobecność wielu z tych, których opuszczał miesiąc wcześniej oraz widoczne zniechęcenie i trauma nagle postarzałego dowódcy. Cały batalion przebywa obecnie w obozie szkoleniowym, ale z uwagi na niedostateczne warunki lokalowe John Hilliard ma dzielić pokój z Davidem Bartonem, dopiero co przybyłym z Anglii oficerem, nieobeznanym z sytuacją wojenną. Wydaje się, że obu młodych ludzi nie może dzielić więcej. John jest zamkniętym w sobie, nieskorym do zwierzeń, poturbowanym już przez wojnę człowiekiem, zaś David zaraża wszystkich dobrym humorem, optymizmem i życzliwością. Jest „dobrym duchem” pokiereszowanej przez krwawe, pełne błędów kampanie grupy żołnierzy. Otwartość Davida jest ukształtowana przez jego dom rodzinny, z którym jest w stałym kontakcie. W swoich listach opisuje swoim bliskim wszystkie aspekty swojego życia we Francji włączając również informacje o Johnie. Wkrótce, Hilliard czuje się częścią tej rodziny, choć nigdy nie widział ich na oczy.
Przychodzi jednak dzień, kiedy David również musi poznać okrucieństwo i bezsens wojny… Szykuje się kolejna ofensywa i wszyscy żołnierze przenoszą się do kolejnego miejsca postoju, a potem do okopów…
Książka, mimo niewielkich rozmiarów i niepozornego wyglądu, niesie ze sobą głębokie przesłanie. Pokazuje codzienność życia, czy raczej funkcjonowania w okopach, gdy każde nieostrożne wychylenie głowy może kosztować życie, gdzie wszyscy są potwornie zmęczeni i bez nadziei na koniec tego koszmaru.Pisarka osadziła swoją opowieść w 1916 r., gdy wojna była dopiero w połowie, a nieświadome rozmiarów beznadziejności tych walk społeczeństwa mamione były perspektywą jej zakończenia w ciągu kilku miesięcy. Książka otwiera oczy czytelnikowi na bezsensowny przelew krwi w kolejnych podejmowanych przez dowództwo nieskutecznych i chaotycznych atakach, co w zasadzie było bezrefleksyjnym szafowaniem ludzkim życiem.
Na tle tej ogólnej beznadziei przyjaźń Johna i Davida rozkwita dając im wsparcie, jakiego obaj potrzebują. Możemy przeczytać wiele książek o charakterze naukowym i znać dzięki nim dokładne dane dotyczące przebiegu walk i strat poniesionych w wyniku konkretnej wojny, ale dopiero poznanie losów pojedynczych bohaterów porusza nas i wzbudza czułą strunę. Ta książka opowiada nam właśnie taką historię głębokiej przyjaźni dwóch młodych ludzi, którzy w normalnych warunkach być może w ogóle by się nie spotkali, a na pewno ich przyjaźń nie rozkwitłaby tak szybko, gdyby nie wspólnota doświadczenia przez Wielką Wojnę. I nie wyobrażajcie sobie czegoś zdrożnego, gdy piszę o przyjaźni tych dwóch młodych mężczyzn. Pisarka z wielkim talentem opisuje to uczucie (nie bójmy się tego słowa) i nie ma tu żadnych podtekstów erotycznych, choć w dzisiejszych czasach zapewne dziwnie to brzmi.
Duże wrażenie robią listy pisane przez Davida odzwierciedlające realia życia w obozie, opisujące ludzi, których spotyka i nastrój, w jakim się znajduje. Te listy są żywe i dalekie od sztampowych pozdrowień, które otrzymuje jako załącznik do wyrafinowanych paczek żywnościowych John. Ten kontrast i otwartość Davida i jego rodziny pomaga Hilliardowi wydostać się ze skorupy, w której się zamknął po pierwszych doświadczeniach wojennych.
Nazwisko Susan Hill nie było mi obce. Na pewno czytałam w przeszłości którąś z jej książek, niemniej jednak wspomnienia mam zamglone. Pewna jestem jednak, że "Dziwnego spotkania" nie zapomnę szybko. Książka ta nie tyle otworzyła mi oczy na koszmar, jaki przeżywali młodzi ludzie wciągnięci w tryby historii, lecz uzmysłowiła, jak tragiczny i beznadziejny był los oficerów i żołnierzy zgromadzonych w okopach Wielkiej Wojny. I choć jestem boleśnie świadoma, że historia naszego kraju niesie równie wiele (jeśli nie więcej) krwawych i bolesnych wydarzeń, również z okresu I Wojny Światowej, to jednak takie książki jak „Dziwne spotkanie” warto poznać i przeżyć .
Duże wrażenie robią listy pisane przez Davida odzwierciedlające realia życia w obozie, opisujące ludzi, których spotyka i nastrój, w jakim się znajduje. Te listy są żywe i dalekie od sztampowych pozdrowień, które otrzymuje jako załącznik do wyrafinowanych paczek żywnościowych John. Ten kontrast i otwartość Davida i jego rodziny pomaga Hilliardowi wydostać się ze skorupy, w której się zamknął po pierwszych doświadczeniach wojennych.
Nazwisko Susan Hill nie było mi obce. Na pewno czytałam w przeszłości którąś z jej książek, niemniej jednak wspomnienia mam zamglone. Pewna jestem jednak, że "Dziwnego spotkania" nie zapomnę szybko. Książka ta nie tyle otworzyła mi oczy na koszmar, jaki przeżywali młodzi ludzie wciągnięci w tryby historii, lecz uzmysłowiła, jak tragiczny i beznadziejny był los oficerów i żołnierzy zgromadzonych w okopach Wielkiej Wojny. I choć jestem boleśnie świadoma, że historia naszego kraju niesie równie wiele (jeśli nie więcej) krwawych i bolesnych wydarzeń, również z okresu I Wojny Światowej, to jednak takie książki jak „Dziwne spotkanie” warto poznać i przeżyć .
Źródło zdjęcia |
Autor: Susan Hill
Tytuł oryginalny: Strange meeting
Wydawnictwo: Czytelnik
Tłumacz: Barbara Rewkiewicz – Sadowska
Rok wydania: 1981
Liczba stron: 203
*Wiersz Wilfreda Owena w wersji oryginalnej
"Strange meeting"
It seemed that out of the battle I escaped
Down some profound dull tunnel, long since scooped
Through granites which Titanic wars had groined.
Yet also there encumbered sleepers groaned,
Too fast in thought or death to be bestirred.
Then, as I probed them, one sprang up, and stared
With piteous recognition in fixed eyes,
Lifting distressful hands as if to bless.
And by his smile, I knew that sullen hall;
By his dead smile, I knew we stood in Hell.
With a thousand fears that vision's face was grained;
Yet no blood reached there from the upper ground,
And no guns thumped, or down the flues made moan.
"Strange, friend," I said, "Here is no cause to mourn."
"None," said the other, "Save the undone years,
The hopelessness. Whatever hope is yours,
Was my life also; I went hunting wild
After the wildest beauty in the world,
Which lies not calm in eyes, or braided hair,
But mocks the steady running of the hour,
And if it grieves, grieves richlier than here.
For by my glee might many men have laughed,
And of my weeping something has been left,
Which must die now. I mean the truth untold,
The pity of war, the pity war distilled.
Now men will go content with what we spoiled.
Or, discontent, boil bloody, and be spilled.
They will be swift with swiftness of the tigress,
None will break ranks, though nations trek from progress.
Courage was mine, and I had mystery;
Wisdom was mine, and I had mastery;
To miss the march of this retreating world
Into vain citadels that are not walled.
Then, when much blood had clogged their chariot-wheels
I would go up and wash them from sweet wells,
Even with truths that lie too deep for taint.
I would have poured my spirit without stint
But not through wounds; not on the cess of war.
Foreheads of men have bled where no wounds were.
I am the enemy you killed, my friend.
I knew you in this dark; for so you frowned
Yesterday through me as you jabbed and killed.
I parried; but my hands were loath and cold.
Let us sleep now . . ."
"Kobietę w czerni" przeczytałam i bardzo mi się podobała, zaś od tej strony pisarki nie znałam... Nie sądziłam, że zmierzyła się z tak wielkim tematem, w dodatku ta książka została wydana już szmat czasu temu... Rozejrzę się za nią.
OdpowiedzUsuń"Kobieta w czerni" jest chyba jedyną książką Susan Hill wydaną w Polsce w ostatnich latach. Głównym powodem jest najwyraźniej film z Danielem Radcliffem. Większość książek tej autorki była wydana dość dawno temu i dlatego natknęłam się na nią w bibliotece :) Tematyka bardzo trudna, a jednak realia wojenne i przyjaźń dóch młodych ludzi została oddana z wielkim talentem.
UsuńZaintrygowalaś mnie. Okazuje się, że to co najbardziej wartościowe jest często ukryte i mało reklamowane. Dopisuję tytuł do listy życzeń.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Cię nie zwiodę :)
UsuńDla Polaków to też była tragedia,która jakoś nie stała się eksploatowanym nadmiernie tematem literackim pod kątem udziału w niej żołnierzy trzech zaborów będących na linii frontu przeciwnikami. Częściej odwoływano się do postaw późniejszych związanych z dążeniem do niepodległości. W przyszłym roku 100. rocznica wybuchu.
OdpowiedzUsuńWe Francji również uroczyście obchodzi się dzień zakończenia wojny.
Tak, dla nas ta wojna była tragiczna z uwagi na bratobójcze walki w trzech zaborczych armiach, ale odzyskanie niepodległości jakoś przesłoniło tę grozę i krwawe walki.
UsuńCzytałam tę książkę już dawno temu i wywarła na mnie wielkie wrażenie. Napisana jest bardzo plastycznym językiem, przepełniona klaustrofobicznym klimatem, pełna realistycznych, strasznych opisów. Jest też dowodem na to, że nie tylko mężczyźni umieją pisać o wojnie, ale też kobiety.
OdpowiedzUsuńJeśli o mnie chodzi, od dawna jestem wielbicielką twórczości Susan Hill. Najbardziej lubię "Albatrosa", "Ptaka nocy", "Jestem królem zamku" i właśnie "Dziwne spotkanie". W "Ptaku nocy" Susan Hill też pokazała męską przyjaźń bez podtekstów erotycznych.
Wiele książek Hill to mało znane perełki :-)
Hill napisała tę książkę mając zaledwie 29 lat (jeśli się nie mylę), a siła wyrazu i realizm naprawdę robią wrażenie.
UsuńMuszę przejrzeć zasoby moich bibliotek, ale wydaje mi się, że widziałam na półkach "Ptaka nocy". Chyba się skuszę :) Dzięki za rekomendację.