środa, 23 listopada 2011

Wspomnienie o Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej

Źródło zdjęcia: http://audiovis.nac.pl




Jutro przypada 120 rocznica urodzin Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej (ur. 24 listopada 1891 r. w Krakowie – zm. 9 lipca 1945 r. w Manchesterze), jednej z ulubionych polskich poetek i nietuzinkowej osobowości wywodzącej się z artystycznego rodu Kossaków. Jej ojcem był Wojciech Kossak, a siostrą Magdalena Samozwaniec, która zresztą unieśmiertelniła Lilkę, jak nazywano Marię, w swoich wspomnieniach zatytułowanych „Zalotnica niebieska” oraz „Maria i Magdalena”. W swoim życiu Maria była trzykrotnie zamężna. Ukojenie i miłość odnalazła dopiero u boku trzeciego męża, Stefana Jasnorzewskiego.


 



Maria Pawlikowska-Jasnorzewska i Magdalena Samozwaniec w dzieciństwie
Źródło zdjęcia: http://partnerstwo.onet.pl






Warto przypomnieć sobie tę postać, uwielbianą przez współczesnych. Pamiętajmy również o tym, że ostatnie lata życia były dla niej bardzo trudne. Wybuch wojny oznaczał dla niej katastrofę i koniec jej świata. Po tułaczce przez Europę osiadła w Anglii. Ciężka choroba i smutek przyspieszyły jej śmierć. Zapisem śmiertelnej choroby są wydane niedawno


„Ostatnie notatniki. Szkicownik poetycki”, o których pisała Prowincjonalna nauczycielka.

Jej wiersze - proste, a jednocześnie finezyjne i delikatne - cieszyły się i cieszą nadal dużą popularnością wśród czytelników, były też zawsze dobrze oceniane przez krytyków i pisarzy. Są to głównie wiersze miłosne, choć nie tylko. Na pewno wielu spośród nas czytało jej strofy, gdy przeżywało swą pierwszą miłość lub zauroczenie. Jej poezja dostarcza nam wzruszeń do dzisiaj. Wybory jej wierszy ukazują się co pewien czas i zawsze znajdują nabywców.

Poniżej kilka moich ulubionych wierszy Poetki:






Jeśliś jest prawdą

Jeśliś jest prawdą, przyjdź do mnie bez słów
i weź w twe ręce wszystko, co dać mogę,
lecz jeśliś snem jest pośród innych snów
och! to samotną puść mnie w dalszą drogę.
Czy wiesz, co znaczy być jak biały bez,
który ku słońcu wypręża się cały,
i tak już za nic nie chcieć więcej łez? –
Patrz na me oczy – one już płakały








Miłość

Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie.
Patrzysz w okno i smutek masz w oku...
Przecież mnie kochasz nad życie?
Sam mówiłeś przeszłego roku...

Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tym.
Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków...
Przecież ja jestem niebem i światem?
Sam mówiłeś przeszłego roku...

Nie widziałam Cię już od miesiąca
I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca,
trochę bardziej milcząca.
Lecz widać można żyć bez powietrza.





Zapomniane pocałunki

Kto liczy nasze pocałunki,
kto na nie zważa?
Ludzie mają troski i sprawunki,

Bóg światy stwarza...
Zapomniane przez nas dwoje ich różowe mnóstwo

spada na dno naszych dusz,
jak płatki miękkich, najpiękniejszych róż...

Tam leżą i ciasno zduszone na sobie
słodkim olejkiem się pocą,

który rozpachnia się w nas każdą nocą
i każdem ranem,

i życia zwykłego jesienne ubóstwo
czyni róż krajem, perskim Gulistanem.

Kto nasze pocałunki liczy?
Kto na nie zważa?

Bóg światy stwarza,
nie zapisuje w księgach słodyczy...






Ach, to nie było warte

Ach, to nie było warte
By sny tym karmić uparte

By stawiać duszę na kartę
Ach to nie było warte

Ach, to nie było warte
By nosić łzy nie otarte

I by mieć serce wydarte
To wcale nie było warte







Kto chce bym go kochała

Kto chce, bym go kochała, nie może być nigdy ponury
I musi potrafić mnie unieść na ręku wysoko do góry.
Kto chce, bym go kochała, musi umieć siedzieć na ławce
I przyglądać się bacznie robakom i każdej najmniejszej trawce.
I musi tez umieć ziewać, kiedy pogrzeb przechodzi ulicą,
Gdy na procesjach tłumy pobożne idą i krzyczą.
Lecz musi być za to wzruszony, gdy na przykład kukułka
Kuka lub gdy dzięcioł kuje zawzięcie w srebrzystą połówkę buka.
Musi umieć pieska pogłaskać i mnie musi umieć pieścić.
I śmiać się, i na dnie siebie żyć słodkim snem bez treści.
I nie wiedzieć nic, jak ja nic nie wiem, i milczeć w rozkosznej ciemności
I być daleki od dobra i równie daleki od złości.







Gdy pochylisz

Gdy pochylisz nade mną twe usta pocałunkami nabrzmiałe
Usta moje ulecą, jak dwa skrzydełka ze strachu białe –
Krew moja się zerwie, aby uciekać daleko, daleko,
I o twarz mi uderzy płonąca czerwoną rzeką.
Oczy moje, które pod wzrokiem twym słodkim się niebią,
Oczy moje umrą, a powieki je cicho pogrzebią.
Pierś moja w objęciu twej ręki stopi się jakby śnieg,
I cała zniknę jak obłok, na którym za mocny wicher legł.

 

niedziela, 20 listopada 2011

Peter Pezzelli, Lekcje włoskiego



Z uwagi na jesienne chłody i nieuchronnie zbliżającą się zimę, postanowiłam podarować sobie odrobinę włoskiego słonecznego lata. Zachęcona pastelową, miłą memu oku okładką oraz tytułem, sięgnęłam po „Lekcje włoskiego”. Czy było to udane spotkanie?

Jest to opowieść o dwóch mężczyznach, uczniu i nauczycielu. Carter Quinn, po powrocie z college’u do rodzinnego Rhode Island, postanawia nauczyć się włoskiego. Pragnie wyjechać do kraju miłości i wina, z nadzieją, że spotka tam kobietę swojego życia, piękną Elenę, którą spotkał tylko raz i rozmawiał z nią przez krótką – jak mgnienie oka - chwilę. Nauka obcego języka nie jest jednak prosta, a to za sprawą nauczyciela, Giancarlo. Ekscentryczny mężczyzna, profesor muzyki, który od lat jej nie tworzy, mieszka samotnie i niechętnie reaguje na wszelkie pytania dotyczące przeszłości…

Marzyłam o odrobinie włoskiego słońca, a trafiłam do upalnego i wilgotnego Rhode Island, gdzie przede wszystkim toczy się akcja tej powieści czy też raczej powiastki :) Przyznaję uczciwie, że nie zachwyciła mnie ta książka. Akcja jest przewidywalna od początku do końca. Wszystkie szczegóły podane są na tacy i „łopatologicznie”, żeby czytelnik nie musiał się specjalnie wysilać :)

Uśmiech budzi zauroczenie Cartera, który po powrocie z college’u nie ma żadnych sprecyzowanych planów na życie poza jednym: musi pojechać do Włoch, żeby odnaleźć dziewczynę swoich marzeń, o której nie wie nic poza tym, że jest piękna, ma na imię Elena i pochodzi z pewnej włoskiej miejscowości. Jego szczęście, że jest to niewielka mieścina, a nie na przykład Mediolan :) Nie chodzi mi już nawet o to, że chłopak planuje wyjazd do Włoch oraz podejmuje kosztowną i czasochłonną naukę języka obcego w poszukiwaniu dziewczyny, z którą może zamienił dwa zdania. Carter planując ten wyjazd był w stanie podjąć naukę języka, ale niedługo przed planowanym wyjazdem nie miał świadomości, że należy wyrobić sobie paszport! Mam też niejasne przeczucie, że pracując na budowie w czasie wakacji – nawet przed kryzysem finansowym– Carter nie mógłby sobie pozwolić na sfinansowanie intensywnych indywidualnych lekcji włoskiego, przelotu i kilkutygodniowego pobytu we Włoszech.

Carter jest przedstawiony stereotypowo jako "all-American boy". Jego podstawowa wiedza o kraju swojej wybranki jest w okolicach zera, a największe wrażenie podczas pobytu we Włoszech wywierają na nim smakowite lody :) Po zwiedzeniu paru kościołów czuje przesyt. Pietę ogląda w sumie przez przypadek, choć trzeba mu oddać, że robi na nim wrażenie :) Czyta się tę książkę sprawnie i szybko, ale w miarę upływu czasu wszystko staje się dość irytujące, przynajmniej dla mnie.

Jeśli zaś chodzi o drugiego bohatera tej opowieści, czyli Giancarlo, nauczyciela Cartera, od początku książki serwuje się czytelnikowi przekonanie, że w swej młodości przeżył jakąś traumę na tle miłosnym, co sprawiło, że porzucił ojczyznę, tworzenie muzyki, a jego życie jest przez to jałowe… No cóż, według mnie wyjaśnienie jego tajemnicy – bo w tej książce wszystko musi zostać wyjaśnione „do spodu” - jest banalne i na pewno nie mogłoby spowodować skutków takich, jakie opisuje autor. No, ale może nigdy nie przeżyłam prawdziwej miłości i się nie znam :)

Jeśli dobra książka, tak jak wyśmienita czekolada, stanowi dla wielu chwilę przyjemności i oderwania się od codziennych kłopotów i problemów, to ta książka jest dla mnie wyrobem czekoladopodobnym :) Uważam, że jest to książka dla bardzo wytrwałych miłośników włoskich klimatów w literaturze popularnej. Mnie się nie podobało. Z dostępnych recenzji wynika, że inne książki autora są wysoko oceniane, więc może to mój pech, że spotkanie z nim rozpoczęłam od słabszej książki. Jeśli trafi się okazja, to sprawdzę, czy inne jego powieści bardziej przypadną mi do gustu niż „Lekcje włoskiego”:)

Peter Pezzelli urodził się i dorastał w Rhode Island, w Stanach Zjednoczonych, w rodzinie o włoskich korzeniach. Ukończył Wesleyan University. Przygodę z literaturą rozpoczynał, pisząc - jako wolny strzelec - artykuły do prasy lokalnej. Do napisania pierwszej powieści („Dom w Italii”) zainspirowało go wspomnienie włoskiej miejscowości Abruzzo, gdzie znajdowała się rodzinna posiadłość jego babki. Gdy książka zyskała miano bestselleru, Pezzelli postanowił napisać kolejne: „Kuchnię Franceski”, „Każdej niedzieli” i „Lekcje włoskiego”.

Źródło zdjęcia: www.wydawnictwoliterackie.pl



Moja ocena: 3 / 6


Autor: Peter Pezzelli
Tytuł oryginalny: Italian Lessons
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Tłumacz: Paweł Ciemniewski
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 268



środa, 16 listopada 2011

Johan Theorin, Nocna zamieć


Johan Theorin wydał do tej pory zaledwie trzy książki; dwie z nich ukazały się w polskiej wersji językowej. „Zmierzch”, który jest pierwszą częścią zamierzonego „kwartetu olandzkiego”, zrobił na mnie duże wrażenie. Dlatego też z ogromnymi nadziejami sięgnęłam po kolejną książkę Theorina „Nocną zamieć”.

Jak nietrudno się domyślić, akcja tej powieści również toczy się na Olandii, zaczarowanej wyspie, pełnej swoich tajemnic i specyficznego klimatu, przy czym nie mam tu na myśli kwestii meteorologicznych :) Poprzednio autor zapoznał czytelników z pojęciem „alvaret”, teraz zaś przyszedł czas na kolejną pozycję alfabetu olandzkiego, czyli fåk – specyficzną zimową zamieć charakterystyczną dla Olandii, bardzo niebezpieczną dla wszystkich, którzy nie potraktują jej poważnie.

Bohaterowie książki, Joakim i Katrine Westinowie, przeprowadzają się ze Sztokholmu na północną Olandię. Zmęczeni życiem w mieście, kupują stary  drewniany dom, niegdysiejszą siedzibę latarników, nieświadomi, że  kryje on wiele ponurych tajemnic – historii z przeszłości, które  pragną, by je usłyszano. Wspólnym mianownikiem tych dawnych opowieści jest nie tylko ich dramatyzm, ale również to, że tragiczne wydarzenia osiągały kulminację podczas zimowej olandzkiej zamieci, czyli podczas osławionego fåk.

W tle wydarzeń opisanych w „Nocnej zamieci” pojawia się również postać jednego z głównych bohaterów „Zmierzchu”, Gerlofa, który służy za informatora o dziejach farmy dla jej nowych mieszkańców. Wnuczka jego brata, Tilda Davidsson, która jest policjantką, przyjeżdża na Olandię, aby wzmocnić tutejszy posterunek i oprócz obowiązków służbowych musi przemyśleć pewne sprawy w swoim życiu. Aby uporządkować swoje wspomnienia, gromadzi także informacje o swoim dziadku, który również był związany ze starą farmą, którą kupili Westinowie…

Tymczasem w domu Joakima i Katrin dochodzi do nieszczęścia. Tilda zawiera znajomość z mieszkańcami farmy Aludden w dramatyczną noc, kiedy ginie jeden z członków rodziny. Śledztwo w tej sprawie praktycznie stoi w miejscu, podczas gdy na wyspie dochodzi do plagi kradzieży.

Główna para bohaterów pozornie wydaje się być typowym małżeństwem z dwójką uroczych dzieciaków. Ich przeszłość kryje jednak pewną tajemnicę, która spowiła ich życie aurą smutku i niedopowiedzenia. Widać, że ich oddanie dzieciom, pragnienie stworzenia w nowo nabytym domu azylu i miejsca, w którym ich rodzina mogłaby spokojnie wieść życie, jest autentyczne. Nie mamy wątpliwości, że Joakim i Katrin się kochają i szanują, ale tajemnica, która ich otacza sprawia, że narastają w czytelniku wątpliwości co do szczęścia małżonków…

Książka ta jest jeszcze bardziej mroczna niż „Zmierzch”. Theorin pisze rewelacyjnie, ma wielki dar opowiadania. Świetnie się tę książkę czyta, choć trzeba mieć świadomość, że nie jest to tradycyjny kryminał. Thriller to właściwsze określenie jej przynależności gatunkowej – jeśli mogę ująć to w ten sposób, ale tak naprawdę umyka ona wszelkim klasyfikacjom. Sam autor określa swoje książki jako mroczne i tajemnicze („dark mystery novels”). Istotną rolę odgrywają tu duchy przeszłości, które opowiadają swoje historie. Ich obecność podkreśla nastrój smutku, jaki panuje nie tylko na farmie Aludden, ale i w sercach jej mieszkańców. Muszę zresztą przyznać, że nawet nie znając historii tego miejsca, nie zdecydowałabym się na zamieszkanie w tak odludnym miejscu. Mimo umiejętności pisarskich Theorina (a może właśnie dzięki nim?) najprawdopodobniej nie zdecyduję się nigdy na odwiedzenie Olandii podczas zimy – zbyt sugestywnie autor przedstawił te zimowe „atrakcje” wyspy :)

Malkontenctwo ze mnie czasem wyłazi, więc przyznam, że mam pewne wątpliwości, czy nawet w Szwecji nauczyciel zajęć praktyczno-technicznych i nauczycielka plastyki na pół etatu z dwójką dzieci – bez wsparcia finansowego rodziny - mogą sobie pozwolić na kupno domu w stolicy. W Polsce na pewno byłoby to całkowicie niewykonalne. Ale to tylko szczegół. Akcja powieści nie ogranicza się wyłącznie do wątku Joakima i Katrin, choć to o nich głównie piszę. Każda z występujących postaci ma nadany wyraźny rys psychologiczny, a kulminacja i finał wyjaśniający przynajmniej część zagadek mają miejsce oczywiście podczas olandzkiej zamieci fåk.

Za „Nocną zamieć” Theorin otrzymał w 2009 roku Szklany Klucz – nagrodę  literacką przyznawaną corocznie przez członków Stowarzyszenia Twórców Kryminałów pisarzom z  krajów nordyckich – pokonując samego Stiega Larssona, co było dla wielu niespodzianką. Książka otrzymała również nominację do tytułu Najlepszy Szwedzki Kryminał 2008 roku.

Warto przeczytać tę książkę. Ja już niecierpliwie oczekuję na kolejną część „kwartetu olandzkiego” pt. „Smuga krwi”, której wydanie w Polsce zapowiedziano na marzec 2012 r.



Johan Theorin (ur. 1963) – szwedzki dziennikarz i pisarz. Akcja jego utworów dzieje się na wyspie Olandii na Morzu Bałtyckim. Theorin przez całe życie często odwiedzał wyspę, gdyż stamtąd wywodziła się rodzina jego matki – rolnicy, rybacy i marynarze. Zanim został dziennikarzem pisał opowiadania do lokalnych gazet i magazynów jednak popularność przyniosły mu dopiero powieści, które zostały bardzo dobrze przyjęte przez krytykę i czytelników. Mieszka w Göteborgu. W listopadzie 2010 r. pisarz gościł w Polsce. Jego strona internetowa w języku angielskim jest tu.


Źródło zdjęcia: www.wikipedia.org




Moja ocena: 5,5 / 6


Autor: Johan Theorin
Tytuł oryginalny: Nattfåk
Tłumacz: Bogumiła Ratajczak
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Ze strachem
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 463


piątek, 4 listopada 2011

Eva Susso, Benjamin Chaud, Lalo gra na bębnie




Mama śpi, Tata śpi, Ajsza śpi, Binta śpi, Babo puszcza bąki
Ale gdzie jest Lalo?
(…)
Lalo gra
Kang Kang Kang Kong Kong Kong
(…)
Lalo się cieszy…
Bom Bom Baam!
Bom Bom Baam!
(…)
Pam Pidi Pampam Pompom
Jaki miły poranek!

Wydaje się, że taki tekst każdy może napisać. Ale stworzyć taką kombinację obrazów i słów, które okazałyby się fascynujące dla młodego człowieka w wieku 1+ to nie jest prosta sprawa i wie to każdy rodzic. Nieprzypadkowo więc „Lalo gra na bębnie” ma na okładce wypisane nazwiska dwójki autorów – szwedzkiej pisarki i francuskiego ilustratora. Obraz odgrywa tu bowiem ogromną rolę.

„Lalo gra na bębnie” to urocza impresja na temat życia rodzinki z czwórką dzieci. Lalo ma sympatyczną rudawą, nieco piegowata Mamę, do której jest podobny, wyglądającego na luzaka czarniawego Tatę, dwie nieco starsze siostrzyczki i młodsze rodzeństwo w postaci Babo, które najłatwiej jest mi określić mianem dzidzi, gdyż płeć pozostaje – dla mnie przynajmniej - nieznana :) Członkami tej rodzinki są także piesek i kurczak :)

Kolorowe, energetyczne i bardzo charakterystyczne obrazki przyciągają wzrok malucha, a prosty tekst pozwala na interaktywną zabawę z rodzicem czytającym poszczególne frazy. Mój synek od paru tygodni uwielbia „Lalo…”. Codziennie domaga się wyjęcia tej książeczki i wspólnej lektury. U nas sprzętami, na których wybijaliśmy rytm dźwięków wydawanych przez bębenek Lalo, były wersalka, pudełko z klockami, pufa…

Wydaje mi się, że książeczka taka jak ta, zaliczana do kategorii książeczek obrazkowych (w Polsce pojawiły się jeszcze dwie z życia tej rodzinki: „Binta tańczy” i „Babo chce”) najbardziej odpowiada maluchowi, który nie ukończył jeszcze dwóch lat. Brak akcji może być już dla dwulatka zbyt nudny. Ale dla kilkunastomiesięczniaka wybór tej książeczki to strzał w dziesiątkę, w czym upewnia mnie ostatnio zachowanie mojego synka :)

Niestety, jego fascynacja tą książeczką odcisnęła niezatarte piękno na naszym egzemplarzu „Lalo…”. Niedługo bowiem nie będzie już co wyciągać, gdyż nasza książeczka - pomijając twardą oprawę - jest już w strzępach. Wydawnictwo podjęło decyzję o druku na normalnym, cienkim papierze, co z uwagi na grupę docelową tego wydawnictwa nie jest rozwiązaniem gwarantującym długi okres użytkowania. Wydaje się, że bardziej wskazany byłby druk na sztywnych stronicach. Oczywiście nie uchroniłoby to książki od zagłady w przypadku tak częstego użytkowania, ale jednak jej żywot mógłby potrwać nieco dłużej :)

Jest to największy minus tego wydawnictwa i dlatego też – z przykrością to stwierdzam - nie zainwestuję w zakup pozostałych przygód rodzeństwa Lalo, gdyż standard wydania jest identyczny. Niniejszym składam na ręce wydawnictwa Zakamarki prośbę o rozważenie możliwości wydania tej serii książeczek dla maluchów ze sztywnymi stronami.

Poniżej zamieszczam jedną z energetycznych ilustracji Benjamina Chaud


Żródło zdjęcia: www.merlin.pl





Eva Susso jest autorką kilkunastu książek – pisze zarówno dla najmłodszych, jak i dla młodzieży.

Benjamin Chaud ma na swoim koncie kilkanaście tytułów zilustrowanych we Francji.






 




Moja ocena: 5 / 6

Autor: Eva Susso, Benjamin Chaud
Tytuł oryginalny: Lalo trummar
Wydawnictwo: Zakamarki
Tłumacz: Katarzyna Skalska
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 28


Autorzy

Agopsowicz Monika Albaret Celeste Albom Mitch Alvtegen Karin Austen Jane Babina Natalka Bachmann Ingeborg Baranowska Małgorzata Becerra Angela Beekman Aimee Bek Aleksander Bellow Saul Bennett Alan Besala Jerzy Bobkowski Andrzej Bogucka Maria Bonda Katarzyna Borkowska Urszula Bowen Rhys Brabant Hyacinthe Braine John Brodski Josif Calvino Italo Castagno Dario Cegielski Tadeusz Cejrowski Wojciech Cherezińska Elżbieta Cleeves Ann Courtemanche Gil Covey Sean Crummey Michael Cusk Rachel Czapska Maria Czarnecka Renata Czarnyszewicz Florian Czwojdrak Bożena Dallas Sandra de Blasi Marlena Didion Joan Dmochowska Emma Doctorow E.L. Domagalski Dariusz Domańska-Kubiak Irena Dostojewska Anna Drewniak Wojciech Drinkwater Carol Drucka Nadzieja Druckerman Pamela Dunlop Fuchsia Dyer Wayne Edwardson Ake Evans Richard Fabiani Bożena Fadiman Anne Faulkner William Fiedler Arkady Filipowicz Wika Fletcher Susan Fogelström Per Anders Fønhus Mikkjel Fowler Karen Joy Frankl Viktor Franzen Jonathan Frayn Michael Fredro Aleksander Fryczkowska Anna Gaskell Elizabeth Genow Magdalena Gilmour David Giordano Paolo Goetel Ferdynand Goethe Johann Wolfgang Gołowkina Irina Grabowska-Grzyb Ałbena Grabski Maciej Green Penelope Grimes Martha Grimwood Ken Gunnarsson Gunnar Gustafsson Lars Gutowska-Adamczyk Małgorzata Guzowska Marta Hagen Wiktor Hamsun Knut Hejke Krzysztof Helsztyński Stanisław Hen Józef Herbert Zbigniew Hill Napoleon Hill Susan Hoffmanowa Klementyna Holt Anne Hovsgaard Jens Hulova Petra Ishiguro Kazuo Iwaszkiewicz Jarosław Iwaszkiewiczowa Anna Jaffrey Madhur Jahren Hope Jakowienko Mira Jamski Piotr Jaruzelska Monika Jastrzębska Magdalena Jersild Per Christian Jörgensdotter Anna Jurgała-Jureczka Joanna Kaczyńska Marta Kallentoft Mons Kanger Thomas Kanowicz Grigorij Karlsson Elise Karon Jan Karpiński Wojciech Kaschnitz Marie Luise Kolbuszewski Jacek Komuda Jacek Kościński Piotr Kowecka Elżbieta Kraszewski Józef Ignacy Kręt Helena Kroh Antoni Kruusval Catarina Krzysztoń Jerzy Kuncewiczowa Maria Kutyłowska Helena Lackberg Camilla Lanckorońska Karolina Lander Leena Larsson Asa Laurain Antoine Lehtonen Joel Loreau Dominique cytaty Lupton Rosamund Lurie Alison Ładyński Antonin Łapicka Zuzanna Łopieńska Barbara Łozińska Maja Łoziński Mikołaj Maciejewska Beata Maciorowski Mirosław Mackiewicz Józef Magris Claudio Malczewski Rafał Maloney Alison Małecki Jan Manguel Alberto Mankell Henning Mann Wojciech Mansfield Katherine Marai Sandor Marias Javier Marinina Aleksandra Marklund Liza Marquez Gabriel Masłoń Krzysztof Mazzucco Melania McKeown Greg Meder Basia Meller Marcin Meredith George Michniewicz Tomasz Miłoszewski Zygmunt Mitchell David Mizielińscy Mjaset Christer Mrożek Sławomir Mukka Timo Murakami Haruki Musierowicz Małgorzata Musso Guillaume Myśliwski Wiesław Nair Preethi Naszkowski Zbigniew Nesbø Jo Nesser Hakan Nicieja Stanisław Nothomb Amelie Nowakowski Marek Nowik Mirosław Obertyńska Beata Oksanen Sofi Orlińska Zuzanna Ossendowski Antoni Ferdynand Pająk-Puda Dorota Paukszta Eugeniusz Pawełczyńska Anna Pawlikowski Michał Pezzelli Peter Pilch Krzysztof Platerowa Katarzyna Plebanek Grażyna Płatowa Wiktoria Proust Marcel Pruszkowska Maria Pruszyńska Anna Przedpełska-Trzeciakowska Anna Puchalska Joanna Puzyńska Katarzyna Quinn Spencer Rabska Zuzanna Rankin Ian Rejmer Małgorzata Reszka Paweł Rutkowski Krzysztof Rylski Eustachy Sadler Michael Safak Elif Schirmer Marcin Seghers Jan Sobański Antoni Sobolewska Justyna Staalesen Gunnar Stanowski Krzysztor Stasiuk Andrzej Stec Ewa Stenka Danuta Stockett Kathryn Stulgińska Zofia Susso Eva Sypuła-Gliwa Joanna Szabo Magda Szalay David Szarota Piotr Szczygieł Mariusz Szejnert Małgorzata Szumska Małgorzata Terzani Tiziano Theorin Johan Thompson Ruth Todd Jackie Tomkowski Jan Tristante Jeronimo Tullet Herve Velthuijs Max Venclova Tomas Venezia Mariolina Vesaas Tarjei Wachowicz-Makowska Jolanta Waltari Mika Wałkuski Marek Wańkowicz Melchior Warmbrunn Erika Wassmo Herbjørg Wasylewski Stanisław Weissensteiner Friedrich White Patrick Wiechert Ernst Wieslander Jujja Włodek Ludwika Zevin Gabrielle Zyskowska-Ignaciak Katarzyna Żylińska Jadwiga
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...