Johan Theorin wydał do tej pory zaledwie trzy książki; dwie z nich ukazały się w polskiej wersji językowej. „Zmierzch”, który jest pierwszą częścią zamierzonego „kwartetu olandzkiego”, zrobił na mnie duże wrażenie. Dlatego też z ogromnymi nadziejami sięgnęłam po kolejną książkę Theorina „Nocną zamieć”.
Jak nietrudno się domyślić, akcja tej powieści również toczy się na Olandii, zaczarowanej wyspie, pełnej swoich tajemnic i specyficznego klimatu, przy czym nie mam tu na myśli kwestii meteorologicznych :) Poprzednio autor zapoznał czytelników z pojęciem „alvaret”, teraz zaś przyszedł czas na kolejną pozycję alfabetu olandzkiego, czyli fåk – specyficzną zimową zamieć charakterystyczną dla Olandii, bardzo niebezpieczną dla wszystkich, którzy nie potraktują jej poważnie.
Bohaterowie książki, Joakim i Katrine Westinowie, przeprowadzają się ze Sztokholmu na północną Olandię. Zmęczeni życiem w mieście, kupują stary drewniany dom, niegdysiejszą siedzibę latarników, nieświadomi, że kryje on wiele ponurych tajemnic – historii z przeszłości, które pragną, by je usłyszano. Wspólnym mianownikiem tych dawnych opowieści jest nie tylko ich dramatyzm, ale również to, że tragiczne wydarzenia osiągały kulminację podczas zimowej olandzkiej zamieci, czyli podczas osławionego fåk.
W tle wydarzeń opisanych w „Nocnej zamieci” pojawia się również postać jednego z głównych bohaterów „Zmierzchu”, Gerlofa, który służy za informatora o dziejach farmy dla jej nowych mieszkańców. Wnuczka jego brata, Tilda Davidsson, która jest policjantką, przyjeżdża na Olandię, aby wzmocnić tutejszy posterunek i oprócz obowiązków służbowych musi przemyśleć pewne sprawy w swoim życiu. Aby uporządkować swoje wspomnienia, gromadzi także informacje o swoim dziadku, który również był związany ze starą farmą, którą kupili Westinowie…
Tymczasem w domu Joakima i Katrin dochodzi do nieszczęścia. Tilda zawiera znajomość z mieszkańcami farmy Aludden w dramatyczną noc, kiedy ginie jeden z członków rodziny. Śledztwo w tej sprawie praktycznie stoi w miejscu, podczas gdy na wyspie dochodzi do plagi kradzieży.
Główna para bohaterów pozornie wydaje się być typowym małżeństwem z dwójką uroczych dzieciaków. Ich przeszłość kryje jednak pewną tajemnicę, która spowiła ich życie aurą smutku i niedopowiedzenia. Widać, że ich oddanie dzieciom, pragnienie stworzenia w nowo nabytym domu azylu i miejsca, w którym ich rodzina mogłaby spokojnie wieść życie, jest autentyczne. Nie mamy wątpliwości, że Joakim i Katrin się kochają i szanują, ale tajemnica, która ich otacza sprawia, że narastają w czytelniku wątpliwości co do szczęścia małżonków…
Książka ta jest jeszcze bardziej mroczna niż „Zmierzch”. Theorin pisze rewelacyjnie, ma wielki dar opowiadania. Świetnie się tę książkę czyta, choć trzeba mieć świadomość, że nie jest to tradycyjny kryminał. Thriller to właściwsze określenie jej przynależności gatunkowej – jeśli mogę ująć to w ten sposób, ale tak naprawdę umyka ona wszelkim klasyfikacjom. Sam autor określa swoje książki jako mroczne i tajemnicze („dark mystery novels”). Istotną rolę odgrywają tu duchy przeszłości, które opowiadają swoje historie. Ich obecność podkreśla nastrój smutku, jaki panuje nie tylko na farmie Aludden, ale i w sercach jej mieszkańców. Muszę zresztą przyznać, że nawet nie znając historii tego miejsca, nie zdecydowałabym się na zamieszkanie w tak odludnym miejscu. Mimo umiejętności pisarskich Theorina (a może właśnie dzięki nim?) najprawdopodobniej nie zdecyduję się nigdy na odwiedzenie Olandii podczas zimy – zbyt sugestywnie autor przedstawił te zimowe „atrakcje” wyspy :)
Malkontenctwo ze mnie czasem wyłazi, więc przyznam, że mam pewne wątpliwości, czy nawet w Szwecji nauczyciel zajęć praktyczno-technicznych i nauczycielka plastyki na pół etatu z dwójką dzieci – bez wsparcia finansowego rodziny - mogą sobie pozwolić na kupno domu w stolicy. W Polsce na pewno byłoby to całkowicie niewykonalne. Ale to tylko szczegół. Akcja powieści nie ogranicza się wyłącznie do wątku Joakima i Katrin, choć to o nich głównie piszę. Każda z występujących postaci ma nadany wyraźny rys psychologiczny, a kulminacja i finał wyjaśniający przynajmniej część zagadek mają miejsce oczywiście podczas olandzkiej zamieci fåk.
Za „Nocną zamieć” Theorin otrzymał w 2009 roku Szklany Klucz – nagrodę literacką przyznawaną corocznie przez członków Stowarzyszenia Twórców Kryminałów pisarzom z krajów nordyckich – pokonując samego Stiega Larssona, co było dla wielu niespodzianką. Książka otrzymała również nominację do tytułu Najlepszy Szwedzki Kryminał 2008 roku.
Warto przeczytać tę książkę. Ja już niecierpliwie oczekuję na kolejną część „kwartetu olandzkiego” pt. „Smuga krwi”, której wydanie w Polsce zapowiedziano na marzec 2012 r.
Johan Theorin (ur. 1963) – szwedzki dziennikarz i pisarz. Akcja jego utworów dzieje się na wyspie Olandii na Morzu Bałtyckim. Theorin przez całe życie często odwiedzał wyspę, gdyż stamtąd wywodziła się rodzina jego matki – rolnicy, rybacy i marynarze. Zanim został dziennikarzem pisał opowiadania do lokalnych gazet i magazynów jednak popularność przyniosły mu dopiero powieści, które zostały bardzo dobrze przyjęte przez krytykę i czytelników. Mieszka w Göteborgu. W listopadzie 2010 r. pisarz gościł w Polsce. Jego strona internetowa w języku angielskim jest tu.
Źródło zdjęcia: www.wikipedia.org
Moja ocena: 5,5 / 6
Autor: Johan Theorin
Tytuł oryginalny: Nattfåk
Tłumacz: Bogumiła Ratajczak
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Ze strachem
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 463
mnie się ta książka bardzo podobała, chociaż klimat ogólnie bardzo, bardzo smutny...
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Smutek jest wszechobecny w tej książce. Theorin to mistrz nastroju...
OdpowiedzUsuńJohan Theorin wydał już cztery powieści. W maju wyjdzie zbiór jego opowiadań. Trzymam kciuki za szybkie polskie wydania.
OdpowiedzUsuńCo do zakupu domu przez parę nauczycieli to uspokajam Cię, że jest to jak najbardziej możliwe ;P
Bookfa, dzięki za sprostowanie - jak widać Wikipedia nie jest nieomylna :) Rozumiem więc, że kwartet olandzki jest już zakończony?
OdpowiedzUsuńZ Twojej informacji wynika również, że nauczycielom żyje się w Szwecji duuużo lepiej niż w Polsce :)