Mama śpi, Tata śpi, Ajsza śpi, Binta śpi, Babo puszcza bąki
Ale gdzie jest Lalo?
(…)
Lalo gra
Kang Kang Kang Kong Kong Kong
(…)
Lalo się cieszy…
Bom Bom Baam!
Bom Bom Baam!
Pam Pidi Pampam Pompom
Jaki miły poranek!
Wydaje się, że taki tekst każdy może napisać. Ale stworzyć taką kombinację obrazów i słów, które okazałyby się fascynujące dla młodego człowieka w wieku 1+ to nie jest prosta sprawa i wie to każdy rodzic. Nieprzypadkowo więc „Lalo gra na bębnie” ma na okładce wypisane nazwiska dwójki autorów – szwedzkiej pisarki i francuskiego ilustratora. Obraz odgrywa tu bowiem ogromną rolę.
„Lalo gra na bębnie” to urocza impresja na temat życia rodzinki z czwórką dzieci. Lalo ma sympatyczną rudawą, nieco piegowata Mamę, do której jest podobny, wyglądającego na luzaka czarniawego Tatę, dwie nieco starsze siostrzyczki i młodsze rodzeństwo w postaci Babo, które najłatwiej jest mi określić mianem dzidzi, gdyż płeć pozostaje – dla mnie przynajmniej - nieznana :) Członkami tej rodzinki są także piesek i kurczak :)
Kolorowe, energetyczne i bardzo charakterystyczne obrazki przyciągają wzrok malucha, a prosty tekst pozwala na interaktywną zabawę z rodzicem czytającym poszczególne frazy. Mój synek od paru tygodni uwielbia „Lalo…”. Codziennie domaga się wyjęcia tej książeczki i wspólnej lektury. U nas sprzętami, na których wybijaliśmy rytm dźwięków wydawanych przez bębenek Lalo, były wersalka, pudełko z klockami, pufa…
Kolorowe, energetyczne i bardzo charakterystyczne obrazki przyciągają wzrok malucha, a prosty tekst pozwala na interaktywną zabawę z rodzicem czytającym poszczególne frazy. Mój synek od paru tygodni uwielbia „Lalo…”. Codziennie domaga się wyjęcia tej książeczki i wspólnej lektury. U nas sprzętami, na których wybijaliśmy rytm dźwięków wydawanych przez bębenek Lalo, były wersalka, pudełko z klockami, pufa…
Wydaje mi się, że książeczka taka jak ta, zaliczana do kategorii książeczek obrazkowych (w Polsce pojawiły się jeszcze dwie z życia tej rodzinki: „Binta tańczy” i „Babo chce”) najbardziej odpowiada maluchowi, który nie ukończył jeszcze dwóch lat. Brak akcji może być już dla dwulatka zbyt nudny. Ale dla kilkunastomiesięczniaka wybór tej książeczki to strzał w dziesiątkę, w czym upewnia mnie ostatnio zachowanie mojego synka :)
Niestety, jego fascynacja tą książeczką odcisnęła niezatarte piękno na naszym egzemplarzu „Lalo…”. Niedługo bowiem nie będzie już co wyciągać, gdyż nasza książeczka - pomijając twardą oprawę - jest już w strzępach. Wydawnictwo podjęło decyzję o druku na normalnym, cienkim papierze, co z uwagi na grupę docelową tego wydawnictwa nie jest rozwiązaniem gwarantującym długi okres użytkowania. Wydaje się, że bardziej wskazany byłby druk na sztywnych stronicach. Oczywiście nie uchroniłoby to książki od zagłady w przypadku tak częstego użytkowania, ale jednak jej żywot mógłby potrwać nieco dłużej :)
Jest to największy minus tego wydawnictwa i dlatego też – z przykrością to stwierdzam - nie zainwestuję w zakup pozostałych przygód rodzeństwa Lalo, gdyż standard wydania jest identyczny. Niniejszym składam na ręce wydawnictwa Zakamarki prośbę o rozważenie możliwości wydania tej serii książeczek dla maluchów ze sztywnymi stronami.
Jest to największy minus tego wydawnictwa i dlatego też – z przykrością to stwierdzam - nie zainwestuję w zakup pozostałych przygód rodzeństwa Lalo, gdyż standard wydania jest identyczny. Niniejszym składam na ręce wydawnictwa Zakamarki prośbę o rozważenie możliwości wydania tej serii książeczek dla maluchów ze sztywnymi stronami.
Poniżej zamieszczam jedną z energetycznych ilustracji Benjamina Chaud
Żródło zdjęcia: www.merlin.pl
Eva Susso jest autorką kilkunastu książek – pisze zarówno dla najmłodszych, jak i dla młodzieży.
Benjamin Chaud ma na swoim koncie kilkanaście tytułów zilustrowanych we Francji.
Moja ocena: 5 / 6
Autor: Eva Susso, Benjamin Chaud
Tytuł oryginalny: Lalo trummar
Wydawnictwo: Zakamarki
Tłumacz: Katarzyna Skalska
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 28
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz