Rachel Cusk to „gorące” nazwisko we współczesnej literaturze brytyjskiej, autorka kilku świetnie przyjętych przez krytykę książek. Nie mogę się wypowiedzieć na temat jej beletrystyki, gdyż jeszcze się z nią nie zetknęłam, ale „Ostatnia wieczerza” to dobry punkt wyjścia do zawarcia bliższej znajomości z twórczością pani Cusk.
Jest to bardzo osobista książka zawierająca refleksje pisarki spisane po spędzeniu kilku miesięcy we Włoszech razem z najbliższą rodziną: mężem i dwiema kilkuletnimi córeczkami. Postanawiają oni pewnego dnia porzucić dotychczasową, uporządkowaną egzystencję i przenoszą się na kilka miesięcy do Italii. Przy czym nie był to zwykły wakacyjny wypad, ale próba odcięcia się od rutyny codziennego życia oraz stałego miejsca zamieszkania. Przed wyjazdem rodzina sprzedała dom, w którym mieszkali w Anglii, a wracając tam po przeżyciu włoskiej przygody nie mieli jasno sprecyzowanych planów, co do swojego miejsca na ziemi i - ogólnie rzecz ujmując - przyszłości…
Pisarka nie boi się pokazać czytelnikom, że z trudem godzi role matki, żony i artystki. Pobyt we Włoszech jest ważny dla tej rodziny, nie tylko dla autorki. Jej pozwala zyskać nową perspektywę, nowe bodźce i nowe inspiracje dla swojej twórczości. Jeśli zaś chodzi o rodzinę, to ta włoska ekspedycja ma najprawdopodobniej uchronić ją przed rozpadem. Charakterystyczna jest w relacji pisarki nieobecność jej męża. Poza kilkoma zdaniami na samym początku książki odnoszącymi się do niego, potem nie występuje on w opisach jako oddzielna osoba ani razu, jest tylko częścią „nas”. Córki tez zresztą często występują w formie zbiorowej jako „dziewczynki”.
Ta opowieść – nawiasem mówiąc tytuł nie odnosi się do dzieła Leonarda da Vinci, lecz raczej do obrazu Tintoretta z katedry w Lukce (obrazek poniżej) – przypomina mi nieco eseje Zbigniewa Herberta, z tym, że nasz wybitny poeta koncentrował się głównie na odczuciach wobec dzieł sztuki, a u Cusk nastrój jest bardziej przyziemny, znajduje się tu wiele odniesień do życia codziennego. Szczególnie dręczy ją kwestia rutyny i osadzenia w życiu rodzinnym w kontekście wyzwań, jakie przed nią stawia uprawiany przez nią zawód. Zawód, który nie gwarantuje stabilności finansowej, czego zresztą cała rodzina doświadcza pod koniec włoskich wakacji.
Z książki wynika, że osobą dominującą w tej rodzinie jest pisarka. To jej potrzeby okazały się decydujące dla podjęcia tej wymagającej podróży. Wymagającej dla pozostałych członków rodziny – córki pożegnały się wcześniej niż zwykle ze szkołą, mąż najprawdopodobniej musiał uporządkować swoje zobowiązania zawodowe… Wszystko po to, aby się na nowo odnaleźć, podwyższyć jakość wspólnego życia i aby ułatwić Rachel Cusk odnalezienie nowych źródeł natchnienia.
Z informacji, które udało mi się wyszperać w internecie wynika, że małżeństwo Rachel Cusk nie przetrwało, a obecnie pracuje ona nad książką, która będzie się odnosiła do rozwodu właśnie.
Czy warto przeczytać tę książkę? Na pewno tak! Mimo że nie czytałam innych książek Rachel Cusk, a może właśnie dlatego, byłam bardzo zadowolona, że miałam okazję zapoznać się z „Ostatnią wieczerzą”. Pokazuje ona talent autorki. Jej relacja jest pełna intrygujących i często niepokojących dygresji i skojarzeń najczęściej wywołanych kontaktem z dziełami sztuki, innymi ludźmi, zwyczajami…
Szczerze polecam tę lekturę. Temat „włoskich wakacji” wydaje się nieco ograny poprzez zalew różnego rodzaju literatury podróżniczej lub romansowej, ale gwarantuję, że tak nie jest w tym przypadku. Ja na pewno sięgnę w najbliższym czasie po beletrystykę Rachel Cusk, gdyż „Ostatnia wieczerza” okazała się dla mnie intrygującą lekturą i jednocześnie zachętą do poznania jej twórczości.
Poniżej kilka cytatów, które zapadły mi w pamięć:
„Przychodzi mi na myśl, że ta para Francuzów stanowi dokładną analogię krytyki literackiej. Zupełnie nie przejmują się tym, że sami nigdy nie potrafiliby stworzyć czegoś pięknego, jak stworzył Berttrand. Niemniej ich obecność tutaj dowodzi tego, że Bertrandowi ostatecznie potrzebny jest świat po to, żeby oglądał jego dzieła. Potrzebna jest mu rzeczywistość, żeby zestawiać z nią to, co stworzy.”
„Chciałabym nauczyć się czytać strukturę życia, tak jak meteorolodzy odczytują strukturę chmur, bo musi być w niej zapisana przyszłość. Gdyby tylko człowiek wiedział, gdzie szukać.”
„O tej porze dnia dom tworzy czarną plamę na wzgórzu. Jego sylwetka jest imponująca i bynajmniej nie przyjazna. Patrzymy nań z dołu i nagle dociera do nas, że jesteśmy tak daleko od swojego domu, zdani wyłącznie na własną wolę i niezakorzenienie. Niemniej właśnie to uczucie stanowi decydujący ruch w procesie wyzwolenia. Patrzeniu w te ciemne, dalekie okna towarzyszy przecięcie więzów, podniesienie kotwic.”
Rachel Cusk (ur. 1967 r. w Kanadzie) jest autorką kilku nagrodzonych powieści, a także autobiograficznej książki opisującej jej doświadczenie macierzyństwa (A Life’s Work, 2001). W 2003 roku znalazła się w gronie najbardziej obiecujących brytyjskich pisarzy młodego pokolenia (tzw. Granta’s Best of Young British Novelists). Powieść Arlington Park z 2007 została nominowana do nagrody Orange. Rozmowę z autorką w "Wysokich Obcasach" znajdziecie tu.
Autor: Rachel Cusk
Tytuł oryginalny: The Last Supper. Summer in Italy
Tłumacz: Agnieszka Pokojska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 317
Czytałam tę książkę w oryginale. Zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Z polską wersją jeszcze się nie zetknęłam :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, jak widać mnie się polska wersja bardzo podobała :)
OdpowiedzUsuń