Anna Iwaszkiewiczowa z d. Lilpop (1897-1979) Źródło zdjęcia |
"Na Prousta czytelnicy reagują w bardzo różny sposób: dla wielu stał się on rewelacją, zostali porwani od razu, od pierwszej strony. Wielu było takich, którzy mu się opierali, walczyli z nim, buntowali się i potem wracali, żeby już nigdy wiecej nie odejść. Tych, którzy nie przezwyciężyli pierwszych trudności i zrazili się od pierwszego tomu, na pewno i we Francji jest sporo; dwie rzeczy głównie są tego powodem: z jednej strony zniechęca czytelników zawiły styl Prousta, z drugiej - jego rzekomy snobizm. (...)
Powolny tok jego długiego, nieskończenie złożonego zdania posiada w pozornej zawiłości i bezładności sobie tylko właściwy rytm i kadencję. Skomplikowanie tego stylu ma może częściowo źródło i w neurastenii autora, w nerwowej potrzebie wypowiedzenia wszystkiego, co nasuwa mu dana myśl, dany widok czy spostrzeżenie; doznaje się wrażenia, że każde zdanie po prostu wbrew jego woli pociąga za sobą nowe, określające jego myśl ściślej, żal mu jednak i poprzedniego, chce powiedzieć wszystko, to nowe zdanie jeszcze mu nie wystarcza, wtłacza w nie nowe, i tak powstają te dziwne okresy, te długie strony bez jednego "a capite" (co tak bardzo przeraża niedoszłych czytelników Prousta), przypominające kolorowe jajka, którymi bawią się dzieci, gdzie jedno duże jajko zawiera w sobie szereg mniejszych.
Mimo tego skomplikowania zdania te mają swoją specyficzną muzykę, która wpada w ucho od razu, czasami później dopiero narzuca się czytelnikowi, zmuszając go do nagięcia się do swego kapryśnego, falistego rytmu. (...)
Pierwszy tom powieści "Du cote de chez Swann" jest z punktu widzenia kompozycji najważniejszy. Jak ziarno, które zawiera już w sobie wszystkie elementy mające później rozwinąć się w doskonały organizm roślinny, jest to właściwie jeden przewidziany splot motywów, które występować i rozwijać się będą w dalszych tomach, nawiązaniem nici, plączących się potem tyle razy i które znajdujemy w końcu wszystkie w ręku autora. Po przeczytaniu tych szesnastu tomów, z których składa się "A la recherche du temps perdu", ciekawą rzeczą jest właśnie powrócić do pierwszego tomu "Du cote de chez Swann" i skonstatować zdumiewającą wprost logikę kompozycji, która w tym stosunkowo niedługim opowiadaniu o latach dzieciństwa potrafiła zawrzeć już całkowity, choć skrócony do minimum plan olbrzymiego dzieła. (...)
Proust będzie nam opowiadał historię swoją i ludzi, których znał: Swanna i Odetty, pana de Charlus i Verdurinów, Roberta de Saint-Loup i starej Franciszki... czujemy jednak, że nie o to wszystko właściwie chodzi: powieść jest skomponowana jakby od wewnątrz, to znaczy, że sam proces tworzenia jest jego osią i treścią, ale rozumiemy to dopiero w ostatnim tomie, kiedy autor mówi nam o chwili, kiedy sam uświadomił sobie, jakie ma być jego dzieło. W uświadomieniu tym większą rolę odegrał stosunek do sztuki, i warto przy tej okazji wspomnieć o tym, że o sztuce nikt dotychczas nie pisał w ten sposób co Proust. To, co się mówi o sztuce, a w szczególności o muzyce, w "A la recherche du temps perdu" jest jednym z najważniejszych motywów powieści, w niej to autor znajduje uzasadnienie całej swej filozofii. Przypomnijmy sobie opisy fikcyjnych dzieł sztuki we wszystkich najlepszych istniejących powieściach, chociażby takie jak obrazy Marka Rampiona z "Point Corner Point" Huxleya. Wszystkie bez wyjątku są bezbarwne, nic nam nie mówią, i mimo to, co autor pisze o ich genialności, wyobrażamy je sobie jak oleodruki. Proust, mówiąc czy to o muzyce, czy o malarstwie, czy o architekturze (katedra w Balbec), osiąga rzecz najtrudniejszą i której, można śmiało powiedzieć, nie dopiął nikt dotychczas, zwłaszcza jeśli chodzi o muzykę: stwarza atmosferę wielkości artysty, którego dzieła opisuje; wierzymy naprawdę, że Vinteuil jest genialnym muzykiem, Elstir wielkim, prawdziwie twórczym malarzem. Sekret tej "prawdziwości" zapewne częściowo leży w tym, że Proust nie boi się powiedzieć o jakimś motywie Vinteuila, że z punktu widzenia estetycznego wydawał mu się brzydki, że "rytm jego czołgał się jakby z trudnością po ziemi".
Anna Iwaszkiewiczowa, fragmenty eseju "Sztuka Prousta" zawartego w książce pt. "Szkice i wspomnienia", Państwowy Instytut Wydawniczy, 1987
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz