Wszyscy znamy pisarzy głownie z efektów ich pracy, ale z uwagi na wakacje postanowiłam zabrać w jednym wpisie parę anegdot z życia wielkich literatów, które pokazują ich od nieco innej, mniej oficjalnej strony. :)
Pewnego razu do Tomasza Manna przyszedł początkujący pisarz. Przeczytał Mannowi kilka swoich utworów i poprosił go o ocenę.
- Powinien pan dużo czytać – powiedział Mann. – Czytać, czytać, jak najwięcej czytać.
- Dlaczego?
- Jeśli pan będzie dużo czytać, to nie będzie pan miał czasu na pisanie – odpowiedział pisarz.
- Powinien pan dużo czytać – powiedział Mann. – Czytać, czytać, jak najwięcej czytać.
- Dlaczego?
- Jeśli pan będzie dużo czytać, to nie będzie pan miał czasu na pisanie – odpowiedział pisarz.
Pewnego razu przyszedł do Bertolta Brechta młody człowiek i powiedział:
- Mam w głowie mnóstwo pomysłów i mogę napisać dobrą powieść, nie wiem tylko, jak zacząć.
Brecht się uśmiechnął i doradził:
- Bardzo prosto. Niech pan zacznie od górnego lewego rogu kartki.
Ktoś zapytał Heinricha Heinego, czym był zajęty przed obiadem.
- Przeczytałem wiersz, który napisałem wczoraj, i w jednym miejscu postawiłem przecinek.
- A po obiedzie?
- Przeczytałem ten wiersz jeszcze raz i skreśliłem przecinek, bo okazał się zbyteczny.
- Przeczytałem wiersz, który napisałem wczoraj, i w jednym miejscu postawiłem przecinek.
- A po obiedzie?
- Przeczytałem ten wiersz jeszcze raz i skreśliłem przecinek, bo okazał się zbyteczny.
Podczas bankietu literatów Adolf Nowaczyński wzniósł następujący toast:
- Panie i panowie! Nie ma literatury polskiej bez Mickiewicza, nie ma Mickiewicza bez "Pana Tadeusza", nie ma "Pana Tadeusza" bez Jankiela. Niech żyje Julian Tuwim!
Kolejny toast wygłosił Tuwim:
- Panie i panowie! Nie ma literatury polskiej bez Mickiewicza, nie ma Mickiewicza bez "Pana Tadeusza", nie ma "Pana Tadeusza" bez Jankiela, nie ma Jankiela bez cymbałów. Niech żyje Adolf Nowaczyński!
Jamesa Joyce'a odwiedził kiedyś bliski przyjaciel i zastał go w stanie kompletnego załamania. Ponieważ wiedział doskonale, że Joyce cierpi zazwyczaj ogromne męki twórcze, więc bez zbędnych wstępów zapytał:
- I jak, ile dzisiaj napisałeś?
- Siedem słów - jęknął Joyce
- No to świetnie - zaczął pocieszać go przyjaciel.
- Ale nie wiem w jakiej mają być kolejności.
Balzak uważał, że teatr daje pisarzowi duże możliwości, ale cenił go przede wszystkim jako kopalnię złota.
Jego przyjaciel, Teofil Gautier, opowiadał, że pewnego razu Balzak wezwał go i trzech jeszcze zaprzyjaźnionych pisarzy do natychmiastowego przybycia.
- Jutro - oświadczył - czytam dyrektorowi teatru wielki dramat w pięciu aktach. Ale ten dramat nie jest jeszcze napisany. Dlatego zaprosiłem tu was czterech. Każdy napisze po jednym akcie, ja biorę na siebie piąty. Przez dzień i noc można przecież napisać dramat.
- Ale - zapytał Gautier - czy masz przynajmniej pomysł i plan?
- Och - wykrzyknął zniecierpliwiony Balzak - jeżeli wam trzeba dopiero szukać tematu, to nie dojdziemy nigdy do końca.
Jego przyjaciel, Teofil Gautier, opowiadał, że pewnego razu Balzak wezwał go i trzech jeszcze zaprzyjaźnionych pisarzy do natychmiastowego przybycia.
- Jutro - oświadczył - czytam dyrektorowi teatru wielki dramat w pięciu aktach. Ale ten dramat nie jest jeszcze napisany. Dlatego zaprosiłem tu was czterech. Każdy napisze po jednym akcie, ja biorę na siebie piąty. Przez dzień i noc można przecież napisać dramat.
- Ale - zapytał Gautier - czy masz przynajmniej pomysł i plan?
- Och - wykrzyknął zniecierpliwiony Balzak - jeżeli wam trzeba dopiero szukać tematu, to nie dojdziemy nigdy do końca.
Pewnego razu Jack London otrzymał powieść do oceny. W książce znalazł rozmowę dwojga kochanków ciągnącą się przez prawie trzydzieści stron. Zniecierpliwiony tą lekturą odpisał autorce:
"Zapraszam panią do parku. Zapewniam, że nie będziemy potrzebowali aż tyle czasu, aby się porozumieć w wiadomych sprawach".
Pewnego razu Victor Hugo wybrał się w podróż do Prus. Na granicy celnik zapytał go:
- Czym się pan zajmuje?
- Piszę.
- No tak, ale czym pan zarabia na życie?
- Piórem.
- Rozumiem - powiedział celnik i w kwestionariuszu wpisał: "Victor Hugo - handlarz pierza".
Agatha Christie udzielała raz wywiadu reporterce telewizyjnej, która w pewnej chwili zapytała:
- Kiedy powstają pomysły pani powieści kryminalnych?
- Przy myciu naczyń. Jest to zajęcie tak irytujące, że powstają w mojej głowie zbrodnicze myśli!
Włoski pisarz Giuseppe Tomasi di Lampedusa został zapytany przez dziennikarza:
- Czy zna pan języki obce?
- O, tak! Władam czterema językami. Gdy rozmawiam z piękną kobietą - zwracam się do niej po francusku, gdy dyskutuję na temat swojej gaży - używam języka angielskiego, gdy chcę kogoś przestraszyć - mówię po niemiecku, natomiast gdy skaleczę się podczas golenia - wtedy zawsze posługuję się językiem ojczystym!
Wszystkie zdjęcia pochodzą z Wikipedii
Świetne, w ramach uzupełnienia: Do Bernarda Shawa u szczytu sławy przyszedł redaktor gazety by prosić go a cykl artykułów, kiedy przyszło do ustalenia honorarium podał jakąś niską kwotę. Kiedy zobaczył zdumione spojrzenie Shawa powiedział - by, my jesteśmy jeszcze młodym pismem - a na to Shaw - nie szkodzi, mi się nie spieszy, poczekam aż podrośniecie.
OdpowiedzUsuńAnegdot o sławnych ludziach jest sporo. Tej, którą przedstawiłeś, nie spotkałam w necie, a jest przednia :)
UsuńŚwietnie to zrobiłaś, ile ciekawostek!
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobała mi się anegdota w roli głównej z Victorem Hugo. Pozdrowienia:))
Dziękuję. W trakcie poszukiwań (niezbyt zresztą nasilonych) natknęłam się na mnóstwo historyjek z życia sławnych ludzi. Dokonując wyboru ograniczyłam się do ludzi pióra i do tych, które przypadły mi do gustu :)
UsuńZ tych anegdotek, które nie dotyczyły pisarzy, najbardziej ujęła mnie anegdota z życia Mozarta:
Pewien młodzieniec pytał Mozarta, jak się pisze symfonie.
- Jesteś jeszcze za młody. Zacznij lepiej od ballad - odpowiedział kompozytor.
- Ale przecież pan zaczął pisać symfonie, kiedy nie miał jeszcze dziesięciu lat! - zaprotestował młodzieniec.
- No, tak. Ale ja nikogo nie pytałem, jak to się robi.
:)))
Świetne! Proszę o więcej! Na dodatek widzę w komentarzach jeszcze dwie równie fajnie :) Ta z Mozartem rozbroiła mnie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobało :) Może kiedyś jeszcze poszperam w poszukiwaniu podobnych anegdotek. Mozart też utkwił mi w głowie :)
UsuńWszystkie anegdoty są znakomite i wywołały uśmiech na mojej twarzy, ale ostatnia podobała mi się najbardziej.
OdpowiedzUsuńPo włosku nawet przekleństwa ładnie brzmią.
Tuwim też rewelacyjny.
UsuńTak, włoski to przyjemny w odbiorze język :)
UsuńOgromnie lubię włoskie nazwy. Teraz czytam przewodnik po Toskanii Umbrii i się delektuję nimi.
UsuńNazwy wielu włoskich miasteczek są w moim przekonaniu szalenie romantyczne i też lubię czytywać książki o tym kraju (nawet przewodniki ;)) Włoskiego nie znam, ale już samo brzmienie tych nazw mnie dobrze nastraja :)
UsuńCholernie fajne :))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobało. Trzeba się dobrze nastroić przed poniedziałkiem ;)
Usuń