Wywieszka cechowa ślusarza w Toruniu przy ulicy Krzyżackiej Kartka pocztowa z lat 60-tych Biuro Wydawnicze "RUCH" |
- Strona główna
- Autorzy A - Z
- Lista BBC
- Inspirujące cytaty
- Podróżniczo
- Przeczytane w 2010 r.
- Przeczytane w 2011 r.
- Przeczytane w 2012 r.
- Przeczytane w 2013 r.
- Przeczytane w 2014 r.
- Przeczytane w 2015 r.
- Przeczytane w 2016 r.
- Przeczytane w 2017 r.
- Przeczytane w 2018 r.
- Przeczytane w 2019 r.
- Przeczytane w 2020 r.
- Przeczytane w 2021 r.
niedziela, 29 marca 2015
Ulotne chwile (142)
piątek, 27 marca 2015
Antonin Ładyński, Anna Jarosławna - królowa Francji
Kim była Anna Jarosławna, a raczej Jarosławówna (ur. ok. 1035 - zm. między 1075 a 1078), której poświęcił swą książkę Antonin Ładyński, nieznany mi wcześniej rosyjski autor powieści historycznych? Była ona pierwszą i jedyną księżniczką ruską poślubioną przez francuskiego króla. Anna Kijowska była córką Jarosława Mądrego (978-1054), wielkiego księcia Rusi Kijowskiej i najprawdopodobniej jego drugiej żony Ingegerdy szwedzkiej. W tym czasie książęta ruscy nader blisko współpracowali ze skandynawskimi władcami i często korzystali z usług północnych wojowników. Annie przypadł los niezwykły. Na swoją trzecią żonę wybrał ją Henryk I (1008-60) z dynastii Kapetyngów poszukujący małżonki, która da mu wreszcie syna i następcę tronu. Jego przewidywania się ziściły, gdyż Anna urodziła mu czwórkę dzieci, wśród nich Filipa I (1052-1108), przyszłego króla Francji. Po śmierci męża Anna sprawowała również regencję razem z Baldwinem V Flandryjskim, była więc władczynią co się zowie. A gdy została wdową znalazła jeszcze miłość, gdy poślubił ją Raul II z Peronne. Co prawda nie obyło się bez komplikacji i dość potężnego skandalu, gdyż Raul oddalił swą żonę, aby być z Anną, za co oboje kochankowie zostali ekskomunikowani.
Źródło |
Anna żyła niemal 1000 lat temu, ale już z choćby suchych informacji kronikarskich wynika, że była kobietą niezwykłą. W tamtych czasach małżeństwa księżniczek były gwarancją współpracy między monarchami, ale jej przypadł los szczególny, gdyż jej zamążpójście było jednym z pierwszych kontaktów Europy Zachodniej ze Wschodem. Mogło się to stać dzięki temu, że i Henryk, i Anna należeli do jednego Kościoła. Dopiero później, gdy Anna zasiadła już na tronie francuskim, doszło do wielkiej schizmy i podziału na kościół rzymsko-katolicki i prawosławny, co na długie lata uniemożliwiało mariaże między przedstawicielami Rusi/Rosji z zachodnimi księżniczkami. Dopiero niemieckie księżniczki wyznania protestanckiego okazały się nader chętne do zmiany wyznania na prawosławie, gdy pojawiła się propozycja małżeństwa z członkiem rodziny carskiej. :)
Antonin Ładyński podzielił swój tekst na trzy części. W pierwszej snuje opowieść o Rusi kijowskiej i walce Jarosława Mądrego o władzę. Walce bratobójczej i krwawej. Wspomniany jest również udział w niej polskiego króla Bolesława (Chrobrego), który zapędził się aż do Kijowa popierając Światopełka, Jarosławowego brata. W drugiej części opisana jest droga orszaku Anny do Francji, dzieje małżeństwa Anny i Henryka oraz jej życie w nowym kraju przepełnione tęsknotą za krajem lat młodości, wypełnionym małżeńskimi powinnościami i macierzyństwem. Nawiasem mówiąc podczas długiej wędrówki z Kijowa do Francji Anna przejeżdża przez Polskę i spotyka się z Kazimierzem Odnowicielem (1016-58), którego żona Maria Dobroniega była przecież siostrą Jarosława Mądrego. Co prawda Ładyński nieprawidłowo tytułuje Kazimierza królem, ale monarcha przedstawiony jest w pozytywnym świetle jako swoisty przewodnik bratanicy swojej żony po Francji, którą poznał podczas swojej tam bytności, gdy miał zostać mnichem w jednym z tamtejszych opactw. Ostatnia część książki to czas wdowieństwa Anny i jej związek z Raulem.
Autor kreuje swoją bohaterkę na mądrą i oczytaną kobietę, prowadzącą dysputy z ludźmi Kościoła, która swoją mądrością zapewniła sobie dobre i godne życie. Z dużą dozą czułości autor opisuje też tęsknotę Anny za Rusią. Zwraca również uwagę na nielekką dolę biedaków, których los jest wszędzie pożałowania godny i nie różni się w poszczególnych krainach. Ten motyw wraca dość często w książce i niewątpliwie jest to spowodowane wydaniem książki w roku 1960 w Związku Radzieckim.
A jaka jest to książka? Nie jest tak pasjonująca, jaka mogłaby być. Brakowało mi nieco podbudowy historycznej, tych drobiazgów, które sprawiają, że czytelnik ma poczucie, że towarzyszy bohaterom w tej, a nie w innej epoce. Tymczasem akcja książki w zasadzie mogłaby się toczyć 500 lat później i różniłyby się tylko nazwiska historycznych postaci. Lektura tej książki nie była więc jakimś elektryzującym przeżyciem, nie zapada w pamięć jak np. „Królowie przeklęci” Maurice’a Druona, ale wspominam ją miło, gdyż po raz pierwszy zetknęłam się z lekturą dotyczącą tej właśnie, pobudzającej wyobraźnię bohaterki. Jeśli lubicie dobrą, choć jednak nieco przestarzałą prozę historyczną i ciekawi Was średniowiecze we Francji i na Rusi Kijowskiej, to polecam.
Autor: Antonin Ładyński
Tytuł oryginalny: Anna Jarosławna korolewa Francyi
Wydawnictwo: Współpraca
Tłumacz: Andrzej Szymański
Rok wydania: 1988
Liczba stron: 384
wtorek, 24 marca 2015
Gabriel Garcia Marquez, Miłość w czasach zarazy
Profesor Tomkowski w swojej książce „Zamieszkać w Bibliotece”, wspomniał, że Gabriel Garcia Marquez dokonał rzeczy niebywałej: po otrzymaniu nagrody Nobla w dziedzinie literatury napisał książkę równie wspaniałą jak ta, która została nagrodzona. Miał na myśli „Miłość w czasach zarazy” i polecał ją jako książkę o miłości, niepowtarzalną i pełną uroku. Podążyłam więc do biblioteki po książkę, aby delektować się historią Florentino i Ferminy.
Marquez przenosi nas gdzieś na Karaiby (domyślamy się, że do kolumbijskiej Cartageny) w końcu XIX wieku. Pierwsze rozdziały pisane są z perspektywy doktora Juvenala Urbino, a dotyczą śmierci jego przyjaciela i jego własnej poniesionej w tragikomicznych okolicznościach. Później okazuje się, że Urbino jest tylko jednym z bohaterów, dokładniej „tym trzecim”, a głównymi protagonistami są Florentino Ariza, nieślubny syn miejskiego bogacza, i Fermina Daza, córka przybysza znikąd, który parał się niejasnymi interesami. Pewnego dnia Florentino zawiesza wzrok na młodziutkiej Ferminie i… przepada z kretesem. Miłość Florentino charakteryzuje się uporczywym śledzeniem dziewczyny, towarzyszeniem jej podczas spacerów, wystawania pod jej domem. W dzisiejszych czasach zachowanie młodego człowieka podpadałoby zapewne pod uporczywe nękanie, ale tu jest wyrazem głębokiego uczucia, jedynego i prawdziwego. Po pewnym czasie młodzi nawiązują ze sobą kontakt, zerwany brutalnie przez ojca dziewczyny. Mimo kilkuletniej rozłąki są w ciągłym kontakcie, a jednak po powrocie do miasta Fermina zrywa z Florentino i krótko potem wychodzi za mąż za doktora Juvenala Urbino, człowieka światłego i zasłużonego w pracy na rzecz rozwoju miasta i poprawy bytu jego mieszkańców. Florentino, choć pogrąża się w rozpaczy nadal kocha Ferminę obserwując ją z daleka i z niezachwianą pewnością wierzy, że kiedyś na pewno będą razem…
Moją uwagę przykuł język powieści zwracający uwagę iście latynoską kwiecistością i niemal bombastycznością. W tekście praktycznie nie ma dialogów i można się w tym języku zatracić lub go znienawidzić, gdyż – zwłaszcza na początku - nie jest łatwy w odbiorze. Gdyby język był jedynie barwny i kwiecisty byłoby chyba zbyt cukierkowo, Marquez dba więc o jego jędrność wtrącając co jakiś czas wulgaryzmy wybijające czytelnika z rytmu.
Ta książka przez wielu jest uznawana za miłosny hymn w stylu realizmu magicznego. Mam jednak wątpliwości, czy to opowieść o miłości. Owszem, mamy tu obsesyjne uczucie Florentino do Ferminy, pokazana jest miłość małżeńska Ferminy i doktora Urbino, są gorące i nader liczne miłostki Florentino z innymi kobietami (jakby to się dziś rzekło „partnerkami seksualnymi”), ale trudno było mi odnaleźć na kartach książki oznaki miłości między Ferminą a Florentino tak jak ja ją rozumiem, czyli jako wzajemne zauroczenie i oddanie. Namiętność jest, ale chyba tylko ze strony Florentino, który jest owładnięty obsesją miłości do młodziutkiej Ferminy. W moim odczuciu Fermina Daza nie darzyła Florentino miłością. Była zakochana w jego sposobie celebrowania miłości, w pięknych gestach, listach, które jej ofiarował, gdy była nastolatką, ale gdy zobaczyła go z bliska po kilkuletniej rozłące zerwała z nim w okamgnieniu, gdy w przebłysku chwili zrozumiała, że to nie jest mężczyzna dla niej („Fermina Daza odrzuciła Florentina Arizę w przebłysku dojrzałości, który natychmiast odpokutowała atakiem żalu, nigdy jednak nie wątpiła, że podjęła słuszną decyzję.” (s. 253). On tego nie przyjął do wiadomości i wyczekiwał momentu śmierci jej męża, aby złożyć kolejną miłosną deklarację niezachwiany w swoich racjach.
Muszę też szczerze przyznać, że oboje bohaterowie nie wzbudzili mojej sympatii. Fermina jest egoistyczna, zajęta swoim życiem i sprawami, całkiem zadowolona ze swojego życia u boku doktora Urbino. Niespecjalnie lubi ludzi, włączając w to nawet własne dzieci, a przez większość swojego życia nie poświęca Florentino ani chwili uwagi. Z Florentino zaś, który jest wybitnie przerysowany w opisie zachowań, stroju, konstrukcji psychologicznej, sprawa jest jeszcze trudniejsza. Pal licho, że kopuluje ze wszystkimi bardziej i mniej chętnymi kobietami, które napotyka na swej drodze, może rzeczywiście „to tylko seks”, a prawdziwym uczuciem darzy jedynie swą wybrankę z lat młodzieńczych, ale wątek pedofilskiego związku podstarzałego Florentina z Ameryka Vicuna wzbudził we mnie odrazę. Nie mogę znaleźć ani cienia usprawiedliwienia dla bohatera. Z dziecka oddanego mu pod opiekę uczynił swą kochankę nie znajdując w tym nic zdrożnego, a opisy świadczą, że „dziecinność” bohaterki była ewidentna.
„Była jeszcze dzieckiem pod każdym względem, z wyszczerbionymi zębami, z kolanami poobijanymi w czasie szkolnych przerw, ale natychmiast przeczuł, jaką wspaniałą kobietą stanie się niebawem, i – wyłącznie dla siebie – opiekował się nią troskliwie w ciągu leniwie upływającego roku cyrkowych sobót, parkowych niedziel z lodami, dziecięcych zmierzchów, dzięki którym zdobył jej zaufanie, zdobył jej czułość, prowadząc za rączkę z łagodną przebiegłością dobrotliwego dziadziusia ku swej tajemnej jatce.” (strony 340-341)
Mimo tych zastrzeżeń nie można odmówić Marquezowi talentu, ciekawego pomysłu i jędrnego, plastycznego języka. Intrygująca jest również nielinearna narracja, która zaciekawia i sprawia, że chcemy wiedzieć, co dalej. Jest to historia zawieszona gdzieś ponad realnym światem, przeżywana w dwójnasób w świetle karaibskiego słońca, iskrząca się wieloma barwami jak egzotyczny kwiat, którego odurzający zapach obezwładnia i nastraja do myślenia tylko o tym jednym, czy to jest miłość czy kochanie… ;)
Jeśli chcecie się przekonać, czy warto czekać na miłość ponad pół wieku i czy jest ona możliwa pod koniec życia, gdy oboje bohaterowie zmierzają do kresu życia, zachęcam do lektury.
Autor: Gabriel Garcia Marquez
Tytuł oryginalny: El amor en los tiempos del cólera
Wydawnictwo: TMM Polska
Seria: Dzieła Najwybitniejszych Noblistów
Tłumacz: Marrodán Casas Carlos
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 431
niedziela, 22 marca 2015
czwartek, 19 marca 2015
Kawa a la Proust
Źródło |
„(…) sprawa parzenia kawy wkrótce miała nabrać dla mnie wielkiego znaczenia.
Był to istny rytuał. Przede wszystkim nie wolno było używać innego gatunku niż Corcellet. I trzeba było po nią chodzić tam, gdzie ją palono, do sklepu w XVII dzielnicy, przy ulicy de Levis, aby mieć pewność, że będzie świeża, dobra i aromatyczna. Filtr był także marki Corcellet i też nie wolno było zmienić tej marki. Nawet tacka była od Corcellet. Filtr napełniało się bardzo drobno zmieloną kawą i aby uzyskać moc, jakiej wymagał pan Proust, woda musiała przechodzić bardzo długo, powoli, po kropelce, a wszystko to odbywało się oczywiście nad parą. Trzeba też było dokładnie odmierzyć ilość kawy, żeby wystarczyło na dwie filiżanki – tyle dokładnie wynosiła pojemność srebrnego dzbanka – gdyby pan Proust po wypiciu pierwszej, dużej, miał jeszcze ochotę na drugą filiżankę.”
Był to istny rytuał. Przede wszystkim nie wolno było używać innego gatunku niż Corcellet. I trzeba było po nią chodzić tam, gdzie ją palono, do sklepu w XVII dzielnicy, przy ulicy de Levis, aby mieć pewność, że będzie świeża, dobra i aromatyczna. Filtr był także marki Corcellet i też nie wolno było zmienić tej marki. Nawet tacka była od Corcellet. Filtr napełniało się bardzo drobno zmieloną kawą i aby uzyskać moc, jakiej wymagał pan Proust, woda musiała przechodzić bardzo długo, powoli, po kropelce, a wszystko to odbywało się oczywiście nad parą. Trzeba też było dokładnie odmierzyć ilość kawy, żeby wystarczyło na dwie filiżanki – tyle dokładnie wynosiła pojemność srebrnego dzbanka – gdyby pan Proust po wypiciu pierwszej, dużej, miał jeszcze ochotę na drugą filiżankę.”
Celeste Albaret, Pan Proust, Czytelnik, 1976, tłum. Ewa Szczepańska-Węgrzecka, s. 39
wtorek, 17 marca 2015
Petra Hulova, Czas Czerwonych Gór
„Czas Czerwonych Gór” (nawiasem mówiąc, polski tytuł znacząco odbiega od wersji oryginalnej) to debiut czeskiej pisarki, mongolistki z wykształcenia. I przyznać trzeba, że to debiut niezwykły, gdyż trudno się spodziewać, że europejska autorka wprowadzi nas w świat wewnętrzny kobiet z kompletnie innego kręgu kulturowego. A tak jest w tym przypadku, gdyż Petra Hulova opowiada historię pewnej mongolskiej rodziny, której dzieje poznajemy z opowieści pięciu kobiet: trzech córek, matki i wnuczki.
Tuleg i Alta to małżeństwo, które wychowuje cztery córki. W czasach ich dzieciństwa mieszkała z nimi ich babcia, Dołgorma, która – choć w książce nie jest znacząca postacią – spajała rodzinę celebrując tradycję nomadów. Po jej śmierci rodzina zaczyna się rozpadać, a postać babki urasta do rozmiarów legendarnych, osiąga ona status osoby o potężnej magicznej mocy. Najwięcej o historii rodziny dowiadujemy się od Dzai, drugiej pod względem starszeństwa córce, która jako jedyna zabiera głos dwukrotnie – na początku i na końcu książki.
Powieść jest napisana w sposób dojrzały i ze znawstwem opisuje nam specyfikę życia w mongolskim stepie, które jest twarde i zależne od praw przyrody. Z tym stylem życia kojarzy się wolność przynależna mongolskim nomadom osiadłym w swoim gerze, ale socjalistyczna, narzucona przez Rosjan rzeczywistość wkrada się w życie Mongołów i powoli niweczy te nędzne okruchy dawnej tradycji. Komunizacja Miasta (Ułan Bator) postępuje szybciej. Stałym elementem miejskiego krajobrazu są tandetne, szare, kiepsko zbudowane blokowiska, a alkoholizm i prostytucja zbierają tam obfite żniwo.
Tuleg i Alta to małżeństwo, które wychowuje cztery córki. W czasach ich dzieciństwa mieszkała z nimi ich babcia, Dołgorma, która – choć w książce nie jest znacząca postacią – spajała rodzinę celebrując tradycję nomadów. Po jej śmierci rodzina zaczyna się rozpadać, a postać babki urasta do rozmiarów legendarnych, osiąga ona status osoby o potężnej magicznej mocy. Najwięcej o historii rodziny dowiadujemy się od Dzai, drugiej pod względem starszeństwa córce, która jako jedyna zabiera głos dwukrotnie – na początku i na końcu książki.
Powieść jest napisana w sposób dojrzały i ze znawstwem opisuje nam specyfikę życia w mongolskim stepie, które jest twarde i zależne od praw przyrody. Z tym stylem życia kojarzy się wolność przynależna mongolskim nomadom osiadłym w swoim gerze, ale socjalistyczna, narzucona przez Rosjan rzeczywistość wkrada się w życie Mongołów i powoli niweczy te nędzne okruchy dawnej tradycji. Komunizacja Miasta (Ułan Bator) postępuje szybciej. Stałym elementem miejskiego krajobrazu są tandetne, szare, kiepsko zbudowane blokowiska, a alkoholizm i prostytucja zbierają tam obfite żniwo.
Historia opisana w książce nie jest barwna i radosna; jest smutna i przygnębiająca swoją beznadziejnością i brakiem perspektyw. A już chyba najbardziej dobijająca jest dola kobiet, które właściwie nie mają wyboru: albo małżeństwo, albo rozpoczęcie życia w mieście, które jest synonimem upodlenia pod płaszczykiem nowoczesności importowanej od potężnego komunistycznego sąsiada. Świat, w którym żyją bohaterki powieści jest okrutny i nic nie zapowiada zmiany na lepsze.
Lektura tej książki przygnębia. Ta wszechobecna beznadzieja, te gwałty przydarzające się wielu bohaterkom książki czy „puszczanie się” i niemal mechaniczne zaliczanie klientów w miejskim burdelu oblepia nas i męczy. A jednak nie można przestać czytać. Zadziwia mnie dojrzałość pisarska Petry Hulovej, to naprawdę interesujący debiut. Nie wiem, na ile wiarygodne są te spostrzeżenia pisarki odnośnie mongolskiej codzienności, ale najważniejszy jest tu klimat rozpadu więzi rodzinnych, braku komunikacji między bliskimi i niestety beznadziejności.
Książka została wydana przez uznane wydawnictwo i w ramach ciekawej serii „Z miotłą”. Tłumaczenie książki stoi na wysokim poziomie i tylko jednego mi zabrakło: krótkiego słowniczka mongolskich pojęć użytych w tekście wielokrotnie. Z uwagi na specyfikę książki, fakt, że rozgrywa się w kompletnie innym niż europejski krąg kulturowy, tłumaczka z języka czeskiego mogła jedynie pozostawić w tekście mongolskie słowa odzwierciedlające tamtejszą rzeczywistość. Uważam jednak, że wydawnictwo mogło zapewnić wyjaśnienia tych pojęć przez mongolistę. W miarę lektury oczywiście zrozumiałam, co oznacza ger (mongolski namiot),erlic (bękart) szor (wiatr), Burchan (pogańskie bóstwo)etc. Jednak nieco szersze wyjaśnienie kontekstu użytych wyrażeń byłoby mile widziane, żeby bazować na wiedzy eksperckiej, a nie na własnej intuicji.
Lektura tej książki nie zapewni relaksu i odprężenia, zapewni za to dawkę mocnych wrażeń. Mimo wszechobecnego smutku, przygnębienia, poczucia niespełnienia bardzo wciąga. Nie do końca chcę wierzyć, że mongolskie dziewczyny w tak traumatyczny sposób wchodzą w dorosłość jak to przydarzyło się kilku bohaterkom tej książki, ale perypetie Dzai i kobiet z jej rodziny zapamiętam na długo. Debiut Hulovej robi wrażenie i sprawia, że ta książka jeszcze dość długo będzie we mnie tkwić.
Autor: Petra Hulova
Tytuł oryginalny: Paměť mojí babičce
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: z miotłą
Tłumacz: Dorota Dobrew
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 324
Lektura tej książki przygnębia. Ta wszechobecna beznadzieja, te gwałty przydarzające się wielu bohaterkom książki czy „puszczanie się” i niemal mechaniczne zaliczanie klientów w miejskim burdelu oblepia nas i męczy. A jednak nie można przestać czytać. Zadziwia mnie dojrzałość pisarska Petry Hulovej, to naprawdę interesujący debiut. Nie wiem, na ile wiarygodne są te spostrzeżenia pisarki odnośnie mongolskiej codzienności, ale najważniejszy jest tu klimat rozpadu więzi rodzinnych, braku komunikacji między bliskimi i niestety beznadziejności.
Książka została wydana przez uznane wydawnictwo i w ramach ciekawej serii „Z miotłą”. Tłumaczenie książki stoi na wysokim poziomie i tylko jednego mi zabrakło: krótkiego słowniczka mongolskich pojęć użytych w tekście wielokrotnie. Z uwagi na specyfikę książki, fakt, że rozgrywa się w kompletnie innym niż europejski krąg kulturowy, tłumaczka z języka czeskiego mogła jedynie pozostawić w tekście mongolskie słowa odzwierciedlające tamtejszą rzeczywistość. Uważam jednak, że wydawnictwo mogło zapewnić wyjaśnienia tych pojęć przez mongolistę. W miarę lektury oczywiście zrozumiałam, co oznacza ger (mongolski namiot),erlic (bękart) szor (wiatr), Burchan (pogańskie bóstwo)etc. Jednak nieco szersze wyjaśnienie kontekstu użytych wyrażeń byłoby mile widziane, żeby bazować na wiedzy eksperckiej, a nie na własnej intuicji.
Lektura tej książki nie zapewni relaksu i odprężenia, zapewni za to dawkę mocnych wrażeń. Mimo wszechobecnego smutku, przygnębienia, poczucia niespełnienia bardzo wciąga. Nie do końca chcę wierzyć, że mongolskie dziewczyny w tak traumatyczny sposób wchodzą w dorosłość jak to przydarzyło się kilku bohaterkom tej książki, ale perypetie Dzai i kobiet z jej rodziny zapamiętam na długo. Debiut Hulovej robi wrażenie i sprawia, że ta książka jeszcze dość długo będzie we mnie tkwić.
Autor: Petra Hulova
Tytuł oryginalny: Paměť mojí babičce
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: z miotłą
Tłumacz: Dorota Dobrew
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 324
niedziela, 15 marca 2015
Ulotne chwile (140)
sobota, 14 marca 2015
Misz-masz weekendowy
Piątek, trzynastego minął, ale nadal jestem dość zajęta, co chyba widać po zmniejszonej aktywności na blogu. Tak już jednak jest, że życiowe zobowiązania mają pierwszeństwo i hobby musi czasem zejść na drugi plan. Mam jednak nadzieję, że wkrótce się trochę "ogarnę" i napiszę w końcu kilka zaległych opinii. Książki bowiem czytam, ale z opisaniem bywa różnie, jak to w życiu. :)
Zachodzą czasem zdarzenia, których się nie da przewidzieć. Takim przypadkiem jest moja droga do pracy. Jeździłam sobie wygodnie autobusem, czytałam książki i byłam zadowolona. A jednak od marca zaszła zmiana i z uwagi na niewiarygodny w swej nieprzewidywalności pożar Mostu Łazienkowskiego oraz otwarcie odcinka centralnego drugiej linii metra (bardziej przewidywalne;)), teraz codziennie dojeżdżam metrem. Trasa autobusowa mi się skróciła, metro pomyka po torach szybko, więc czasu na lekturę mam mniej. Ale gdzieś mignęła mi informacja o ponownym uruchomieniu akcji "Wiersze w metrze". Akcja ma trwać cały marzec, a fragmenty wierszy będą prezentowane w wagonach metra oraz ekranach w pociągach metra i autobusach. Fajna sprawa! Problem tylko w tym, że ja się z tą akcją nie zetknęłam mimo codziennego przejazdu metrem. Oj, chyba akcja nie jest zbyt intensywna, a może ograniczona jedynie do pierwszej linii metra?
Innym książkowym newsem, którym chciałam się z Wami podzielić, jest informacja o konkursie literackim organizowanym przez sieć sklepów Biedronka. Konkurs ma na celu wyłonienie najlepszego tekstu dla dzieci napisanego przez debiutanta. Nagroda dla zwycięzcy wynosi ni mniej, ni więcej, tylko 100 000 zł.! Co więcej, będzie też drugi etap konkursu, tym razem dla ilustratorów z nagroda w tej samej wysokości. Coś mi się wydaje, że firma walczy o zmianę wizerunku przygotowując konkurs literacki z budżetem dwukrotnie wyższym niż nagroda Nike. :)
Innym książkowym newsem, którym chciałam się z Wami podzielić, jest informacja o konkursie literackim organizowanym przez sieć sklepów Biedronka. Konkurs ma na celu wyłonienie najlepszego tekstu dla dzieci napisanego przez debiutanta. Nagroda dla zwycięzcy wynosi ni mniej, ni więcej, tylko 100 000 zł.! Co więcej, będzie też drugi etap konkursu, tym razem dla ilustratorów z nagroda w tej samej wysokości. Coś mi się wydaje, że firma walczy o zmianę wizerunku przygotowując konkurs literacki z budżetem dwukrotnie wyższym niż nagroda Nike. :)
A na koniec się pochwalę :) Wiecie, że od paru miesięcy pogrążyłam się w klimatach kresowych. Dzięki Magdalenie Jastrzębskiej dowiedziałam się o benedyktyńskiej pracy Romana Aftanazego, który dzięki swojemu poświęceniu i pasji zdołał przygotować 11-tomowe wydawnictwo dokumentujące dzieje rezydencji na Kresach Wschodnich. Poszczególne tomy można upolować na allegro, gdzie kosztują całkiem niemało. W ostatnich miesiącach regularnie sprawdzałam oferty i udało mi się zakupić kilka tomów tego wspaniałego wydawnictwa. Całej serii raczej nie uda mi się skompletować, ale to, co już mam gwarantuje możliwość pogrążenia się w przeszłości i poznania fascynujących miejsc ważnych dla naszej historii.
Tak właśnie prezentują się moje nabytki. Z góry przepraszam za jakość zdjęcia, ale nie mam obecnie możliwości zrobienia lepszego.
Życzę Wam miłego weekendu!
środa, 11 marca 2015
Magdalena Jastrzębska, Siostry Lachman - piękne nieznajome
Kim były siostry Lachman, bohaterki najnowszej książki Magdaleny Jastrzębskiej? Konia z rzędem temu, kto kojarzy to nazwisko. Ale już mężowie tych bywałych w świecie 2 połowy XIX wieku nosili znane nazwiska polskich rodów ziemiańskich. Eleonora (Laura) Świeykowska, Elżbieta (Liza) Przezdziecka i Konstancja Raczyńska były siostrami, choć najmłodsza Konstancja pochodziła z drugiego małżeństwa Jerzego Lachmana, pułkownika wojsk carskich, który zasłużył się - niestety - głównie udziałem w tłumieniu powstania listopadowego.
Historie życia jego córek na tle barwnej epoki, gdy ich życie toczyło się między kresowymi majątkami mężów, Warszawą, dworem cesarza Napoleona II w Paryżu a Lazurowym Wybrzeżem, gdzie miały swe posiadłości, są wiernie oddane przez Autorkę, specjalizującą się w przywołaniu do życia zapomnianych polskich dam. Jak zwykle książka opiera się na wielu materiałach źródłowych: pamiętnikach, korespondencji, artykułach ówczesnej prasy polskiej. Dzięki nim możemy prześledzić historię wręcz nieprawdopodobnego awansu sióstr, zwłaszcza mam tu na myśli dwie starsze, które nie mogły pochwalić się ani wysokim urodzeniem, ani pokaźnym posagiem. Ich jedynym atutem mogła być rzeczywiście zjawiskowa uroda, którą możemy podziwiać na kilku portretach oraz rozsądek matki, która potrafiła przeprowadzić projekt „zamążpójście” dla swych córek w sposób zapewniający im wygodne i luksusowe życie.
Ale udane małżeństwo to był zaledwie początek ich drogi. Obie najstarsze siostry okazały się na tyle atrakcyjne dla europejskich salonów, że udało im się zdobyć wyjątkową pozycję na dworze Napoleona III i cesarzowej Eugenii. Obracały się w najwyższych kręgach towarzyskich, nawiązały wiele bliskich znajomości. Ich ustosunkowanie na dworze cesarskim było na tyle trwałe, że starano się je wykorzystać do przekonania cesarza do wsparcia powstania styczniowego, ale przyznajmy szczerze, że były to próby skazane na niepowodzenie z uwagi na twarde reguły polityki międzynarodowej, gdzie liczą się interesy i nie ma miejsca na współczucie dla słabszych. I tu chyba nieco odbiegłam od tematu. :)
Muszę przyznać, że książkę o siostrach Lachman przeczytałam z dużą przyjemnością. Oprócz pozytywnego doświadczenia czytelniczego, które umożliwiło mi poznanie tych zupełnie nieznanych mi dotąd "lwic salonowych", ciekawe było dla mnie śledzenie tropów, które naprowadziły Autorkę do tych, a nie innych postaci; można zauważyć, jak historie kolejnych bohaterek jej książek łączą się ze sobą i krzyżują. Punktem wyjścia do "Sióstr Lachman" była historia Konstancji Raczyńskiej, na którą Magdalena Jastrzębska zwróciła uwagę podczas zbierania materiałów do książki o Marii z Krasińskich Raczyńskiej. A gdy zaczęła gromadzić materiał do książki o Konstancji okazało się, że jej przyrodnie siostry były równie ciekawymi i kompletnie zapomnianymi bohaterkami swojej epoki. Nie udało się oczywiście dotrzeć do wszystkich szczegółów ich życia (np. wspomniany jest tylko fakt urodzenia przez Laurę nieślubnego syna ze związku z jednym z Branickich), ale Magdalena Jastrzębska zrobiła, co mogła, żeby te dostępne dziś okruchy wydarzeń ułożyły się w barwną mozaikę życia sióstr Lachman.
Autorka, jak zwykle, potrafi zebrać w całość drobne wzmianki z pamiętników, listów czy prasy i przekształcić je w intrygującą opowieść o życiu swoich bohaterek. Bogatym materiałem, wspomnieniowym są m.in. listy Elizy z Branickich Krasińskiej czy książka Marii z Przezdzieckich Walewskiej, córki Elżbiety, która obrazowo opowiadała o czasach swego dzieciństwa i młodości spędzonych praktycznie w ciągłych rozjazdach po Europie.
Trochę może szkoda, że wykorzystane w książce materiały źródłowe są wyłącznie polskie, gdyż przyznam, że ciekawi mnie, czy aktywność towarzyska pań Świeykowskiej (secundo voto de Noailles) i Przezdzieckiej znalazła odzwierciedlenie we francuskich memuarach. To jednak nie zmienia mojej opinii, że miałam do czynienia z ciekawą, opartą na bogatym materiale źródłowym książką, dzięki której mogłam zanurzyć się w świat europejskich elit drugiej połowy XIX wieku. Magdalena Jastrzębska to doświadczony przewodnik po tym nieistniejącym już świecie i przyznam, że czekam niecierpliwie na kolejną podróż w przeszłość Jej autorstwa.
Autor: Magdalena Jastrzębska
Wydawnictwo: LTW
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 224
Muszę przyznać, że książkę o siostrach Lachman przeczytałam z dużą przyjemnością. Oprócz pozytywnego doświadczenia czytelniczego, które umożliwiło mi poznanie tych zupełnie nieznanych mi dotąd "lwic salonowych", ciekawe było dla mnie śledzenie tropów, które naprowadziły Autorkę do tych, a nie innych postaci; można zauważyć, jak historie kolejnych bohaterek jej książek łączą się ze sobą i krzyżują. Punktem wyjścia do "Sióstr Lachman" była historia Konstancji Raczyńskiej, na którą Magdalena Jastrzębska zwróciła uwagę podczas zbierania materiałów do książki o Marii z Krasińskich Raczyńskiej. A gdy zaczęła gromadzić materiał do książki o Konstancji okazało się, że jej przyrodnie siostry były równie ciekawymi i kompletnie zapomnianymi bohaterkami swojej epoki. Nie udało się oczywiście dotrzeć do wszystkich szczegółów ich życia (np. wspomniany jest tylko fakt urodzenia przez Laurę nieślubnego syna ze związku z jednym z Branickich), ale Magdalena Jastrzębska zrobiła, co mogła, żeby te dostępne dziś okruchy wydarzeń ułożyły się w barwną mozaikę życia sióstr Lachman.
Autorka, jak zwykle, potrafi zebrać w całość drobne wzmianki z pamiętników, listów czy prasy i przekształcić je w intrygującą opowieść o życiu swoich bohaterek. Bogatym materiałem, wspomnieniowym są m.in. listy Elizy z Branickich Krasińskiej czy książka Marii z Przezdzieckich Walewskiej, córki Elżbiety, która obrazowo opowiadała o czasach swego dzieciństwa i młodości spędzonych praktycznie w ciągłych rozjazdach po Europie.
Trochę może szkoda, że wykorzystane w książce materiały źródłowe są wyłącznie polskie, gdyż przyznam, że ciekawi mnie, czy aktywność towarzyska pań Świeykowskiej (secundo voto de Noailles) i Przezdzieckiej znalazła odzwierciedlenie we francuskich memuarach. To jednak nie zmienia mojej opinii, że miałam do czynienia z ciekawą, opartą na bogatym materiale źródłowym książką, dzięki której mogłam zanurzyć się w świat europejskich elit drugiej połowy XIX wieku. Magdalena Jastrzębska to doświadczony przewodnik po tym nieistniejącym już świecie i przyznam, że czekam niecierpliwie na kolejną podróż w przeszłość Jej autorstwa.
Autor: Magdalena Jastrzębska
Wydawnictwo: LTW
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 224
niedziela, 8 marca 2015
Ulotne chwile (139)
sobota, 7 marca 2015
Beskid Żywiecki - fotorelacja
Jak już Wam wspomniałam, w tym roku udało nam się wyjechać na tygodniowy wypoczynek w góry. Nie te najwyższe, bo byliśmy w Beskidzie Żywieckim, ale zmiana powietrza i otoczenia bardzo nam się przydała i stanowiła miłą odmianę od warszawskiej codzienności naznaczonej ostatnio trudnościami komunikacyjnymi.
Zamieszczam kilka zdjęć okolicy, w której mieliśmy okazję przebywać dzięki gościnności naszych przyjaciół. Zimy nie udało nam się odnaleźć, ale symptomy nadchodzącej wiosny były momentami całkiem wyraźne. :)
Jaz na Sole |
To był piękny dzień na spacer... |
Czuć wiosnę... |
Soła |
Ratusz w Żywcu |
Konkatedra żywiecka |
Tablica pamiątkowa w bramie wejściowej żywieckiego zamku |
Zamek Habsburgów |
Dziedziniec starego zamku w Żywcu |
Tablica pamiątkowa na starym zamku w Żywcu |
Urokliwy park pałacowy |
Ławeczka z księżną Habsburg w parku wokół pałacu |
Pomnik Jana Pawła II przy żywieckiej konkatedrze |
środa, 4 marca 2015
Joanna Jurgała-Jureczka, Zofia Kossak. Opowieść biograficzna
Zofia
Kossak-Szczucka w powszechnej świadomości funkcjonuje jako pisarka beletrystyki
historycznej, z tym, że mniej się pamięta tytuły jej książek, a bardziej fakt,
że była bliską kuzynką bardziej znanych Kossakówien, czyli Marii
Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej oraz Magdaleny Samozwaniec. Jej życiorys,
niebanalny, pełen dramatycznych wydarzeń, decyzji i przypadków, postanowiła nam
przybliżyć Joanna Jurgała-Jureczka. I chwała jej za to!
Zofia Kossak-Szczucka przed II wojną światową Źródło |
Zofia
Kossak żyła w latach 1889-1968. Była wnuczką Juliusza Kossaka i bratanicą
Wojciecha Kossaka. W młodości mieszkała
w Kośminie (lubelskie), potem na Wołyniu, gdzie również wyszła za mąż za
Stefana Szczuckiego i gospodarowała w Nowosielicy niedaleko pałacu Radziwiłłów
Antoninie. Jako młoda mężatka, matka dwójki maleńkich dzieci przeżyła chwile
grozy w latach rewolucji bolszewickiej, co znalazło odzwierciedlenie w wydanej
w 1922 r. „Pożodze”. Ta książka zapoczątkowała jej karierę literacką. Po
śmierci męża zamieszkała u rodziców w Górkach Wielkich na Śląsku Cieszyńskim,
tam też wyszła za mą po raz drugi za Zygmunta Szatkowskiego. Przed wojną jej
kariera literacka nabrała rozpędu, co zostało potwierdzone otrzymaniem w 1937
r. Złotego Wawrzynu Polskiej Akademii Literatury. W czasie wojny Zofia przebywa
w Warszawie aktywnie uczestnicząc w konspiracji. W 1943 r. została wywieziona
do obozu Auschwitz-Birkenau, potem trafiła na Pawiak, skąd została uwolniona w
końcu lipca 1944 r. i wzięła udział w powstaniu warszawskim. Od 1945 r. na
przymusowej emigracji, gdzie mimo początkowych sukcesów literackich nie mogła
się odnaleźć. Przez wiele lat ciężko pracowała z mężem na farmie Trossell. W
1957 r. wraca do Polski, gdzie osiadła w Domku Ogrodnika w Górkach Wielkich
(dwór spalił się w 1945 r.).
Jak
widać z powyższego krótkiego zarysu biograficznego wydarzeniami z życia pisarki
można by obdzielić kilka osób! W 1973 r. w ostatnim mieszkaniu pisarki powołano
Muzeum Zofii Kossak-Szatkowskiej. Dzięki pracy i oddaniu Zygmunta Szatkowskiego
dla tego projektu dysponuje ono bogatym zbiorem korespondencji, notatek,
szkiców literackich dokumentujących ostatnie lata życia i pracy Zofii. Kierownikiem
tego Muzeum była m.in. Joanna Jurgała-Jureczka, która swoją pracę doktorską
również poświęciła twórczości pisarki. Nic więc dziwnego, że to właśnie ona
postanowiła przybliżyć czytelnikom postać pisarki. W
„Zofii Kossak. Opowieści biograficznej”
prezentuje nam życie swojej bohaterki opierając się na pozostawionych
pamiętnikach, wypowiedziach, opiniach jej współczesnych. We wstępie zastrzega
się, że wiele kwestii nie można dogłębnie wyjaśnić, że obraz pisarki zawsze
pozostanie nieco rozmazany. A jednak, lektura książki uświadamia nam, jak
ciekawą osobą musiała być pisarka. Z jednej strony z przedwojennych tekstów
wyziera dość oczywista niechęć do żywiołu żydowskiego, z drugiej zaś pisarka
zdała egzamin z odwagi i altruizmu, gdy podczas II wojny światowej tworzyła
Radę Pomocy Żydom (Żegota) i dzięki jej wysiłkowi uratowano tysiące żydowskich
dzieci. Pisarka otrzymała – niestety pośmiertnie – tytuł „Sprawiedliwy wśród
Narodów Świata” i – jak się wydaje – dzięki tej właśnie działalności Jakub
Berman pozwolił jej wyjechać na Zachód.
Jurgała
Jureczka powstrzymuje się od zbyt daleko idących sądów opatrując stosowne
cytaty swoim komentarzem, ale nie przeinaczając faktów. Podkreśla głęboką
religijność Zofii Kossak, rejestruje tragedie rodzinne (śmierć najstarszego
syna, nieznany los młodszego, który jak potwierdzono całkiem niedawno, zginął w
obozie Auschwitz), zwraca uwagę na wstrzemięźliwość w kontaktach ze sławnymi
siostrami ciotecznymi i dość zauważalną niechęć między nimi, co znajduje
odbicie w korespondencji wszystkich pań.
Publikacja jest dopracowana merytorycznie, autorka starannie opracowała materiał źródłowy, dzięki czemu książka jest wartościowym wydawnictwem dokumentującym życie pisarki. Niemniej jednak z punktu widzenia przyjemności
czytelniczej ma ona jednak pewien istotny brak - nieobecność ilustracji. Oprócz drugiej
strony tytułowej, gdzie zamieszczono portret Zofii Kossak z przedwojnia, nie ma
ani jednej fotografii, co według mnie jest duża stratą i szczerze mówiąc nie
rozumiem również, dlaczego cena tej książki jest tak wysoka (cena okładkowa:
79,90 zł.)
Bardzo
się cieszę, że Autorka podjęła trud, aby przywrócić pamięć o Zofii Kossak.
Można się nie zgadzać z poglądami Zofii, można polemizować z jej decyzjami, nie
sposób jednak odmówić jej charakteru, wyjątkowej postawy etycznej i talentu. Ten życiorys
odzwierciedla tragiczne losy narodu polskiego w XX
wieku.
Wirtualny spacer po muzeum w Górkach Wielkich
Autor: Joanna Jurgała-Jureczka
Wydawnictwo: PWN
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 328
niedziela, 1 marca 2015
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Autorzy
Agopsowicz Monika
Albaret Celeste
Albom Mitch
Alvtegen Karin
Austen Jane
Babina Natalka
Bachmann Ingeborg
Baranowska Małgorzata
Becerra Angela
Beekman Aimee
Bek Aleksander
Bellow Saul
Bennett Alan
Besala Jerzy
Bobkowski Andrzej
Bogucka Maria
Bonda Katarzyna
Borkowska Urszula
Bowen Rhys
Brabant Hyacinthe
Braine John
Brodski Josif
Calvino Italo
Castagno Dario
Cegielski Tadeusz
Cejrowski Wojciech
Cherezińska Elżbieta
Cleeves Ann
Courtemanche Gil
Covey Sean
Crummey Michael
Cusk Rachel
Czapska Maria
Czarnecka Renata
Czarnyszewicz Florian
Czwojdrak Bożena
Dallas Sandra
de Blasi Marlena
Didion Joan
Dmochowska Emma
Doctorow E.L.
Domagalski Dariusz
Domańska-Kubiak Irena
Dostojewska Anna
Drewniak Wojciech
Drinkwater Carol
Drucka Nadzieja
Druckerman Pamela
Dunlop Fuchsia
Dyer Wayne
Edwardson Ake
Evans Richard
Fabiani Bożena
Fadiman Anne
Faulkner William
Fiedler Arkady
Filipowicz Wika
Fletcher Susan
Fogelström Per Anders
Fønhus Mikkjel
Fowler Karen Joy
Frankl Viktor
Franzen Jonathan
Frayn Michael
Fredro Aleksander
Fryczkowska Anna
Gaskell Elizabeth
Genow Magdalena
Gilmour David
Giordano Paolo
Goetel Ferdynand
Goethe Johann Wolfgang
Gołowkina Irina
Grabowska-Grzyb Ałbena
Grabski Maciej
Green Penelope
Grimes Martha
Grimwood Ken
Gunnarsson Gunnar
Gustafsson Lars
Gutowska-Adamczyk Małgorzata
Guzowska Marta
Hagen Wiktor
Hamsun Knut
Hejke Krzysztof
Helsztyński Stanisław
Hen Józef
Herbert Zbigniew
Hill Napoleon
Hill Susan
Hoffmanowa Klementyna
Holt Anne
Hovsgaard Jens
Hulova Petra
Ishiguro Kazuo
Iwaszkiewicz Jarosław
Iwaszkiewiczowa Anna
Jaffrey Madhur
Jahren Hope
Jakowienko Mira
Jamski Piotr
Jaruzelska Monika
Jastrzębska Magdalena
Jersild Per Christian
Jörgensdotter Anna
Jurgała-Jureczka Joanna
Kaczyńska Marta
Kallentoft Mons
Kanger Thomas
Kanowicz Grigorij
Karlsson Elise
Karon Jan
Karpiński Wojciech
Kaschnitz Marie Luise
Kolbuszewski Jacek
Komuda Jacek
Kościński Piotr
Kowecka Elżbieta
Kraszewski Józef Ignacy
Kręt Helena
Kroh Antoni
Kruusval Catarina
Krzysztoń Jerzy
Kuncewiczowa Maria
Kutyłowska Helena
Lackberg Camilla
Lanckorońska Karolina
Lander Leena
Larsson Asa
Laurain Antoine
Lehtonen Joel
Loreau Dominique cytaty
Lupton Rosamund
Lurie Alison
Ładyński Antonin
Łapicka Zuzanna
Łopieńska Barbara
Łozińska Maja
Łoziński Mikołaj
Maciejewska Beata
Maciorowski Mirosław
Mackiewicz Józef
Magris Claudio
Malczewski Rafał
Maloney Alison
Małecki Jan
Manguel Alberto
Mankell Henning
Mann Wojciech
Mansfield Katherine
Marai Sandor
Marias Javier
Marinina Aleksandra
Marklund Liza
Marquez Gabriel
Masłoń Krzysztof
Mazzucco Melania
McKeown Greg
Meder Basia
Meller Marcin
Meredith George
Michniewicz Tomasz
Miłoszewski Zygmunt
Mitchell David
Mizielińscy
Mjaset Christer
Mrożek Sławomir
Mukka Timo
Murakami Haruki
Musierowicz Małgorzata
Musso Guillaume
Myśliwski Wiesław
Nair Preethi
Naszkowski Zbigniew
Nesbø Jo
Nesser Hakan
Nicieja Stanisław
Nothomb Amelie
Nowakowski Marek
Nowik Mirosław
Obertyńska Beata
Oksanen Sofi
Orlińska Zuzanna
Ossendowski Antoni Ferdynand
Pająk-Puda Dorota
Paukszta Eugeniusz
Pawełczyńska Anna
Pawlikowski Michał
Pezzelli Peter
Pilch Krzysztof
Platerowa Katarzyna
Plebanek Grażyna
Płatowa Wiktoria
Proust Marcel
Pruszkowska Maria
Pruszyńska Anna
Przedpełska-Trzeciakowska Anna
Puchalska Joanna
Puzyńska Katarzyna
Quinn Spencer
Rabska Zuzanna
Rankin Ian
Rejmer Małgorzata
Reszka Paweł
Rutkowski Krzysztof
Rylski Eustachy
Sadler Michael
Safak Elif
Schirmer Marcin
Seghers Jan
Sobański Antoni
Sobolewska Justyna
Staalesen Gunnar
Stanowski Krzysztor
Stasiuk Andrzej
Stec Ewa
Stenka Danuta
Stockett Kathryn
Stulgińska Zofia
Susso Eva
Sypuła-Gliwa Joanna
Szabo Magda
Szalay David
Szarota Piotr
Szczygieł Mariusz
Szejnert Małgorzata
Szumska Małgorzata
Terzani Tiziano
Theorin Johan
Thompson Ruth
Todd Jackie
Tomkowski Jan
Tristante Jeronimo
Tullet Herve
Velthuijs Max
Venclova Tomas
Venezia Mariolina
Vesaas Tarjei
Wachowicz-Makowska Jolanta
Waltari Mika
Wałkuski Marek
Wańkowicz Melchior
Warmbrunn Erika
Wassmo Herbjørg
Wasylewski Stanisław
Weissensteiner Friedrich
White Patrick
Wiechert Ernst
Wieslander Jujja
Włodek Ludwika
Zevin Gabrielle
Zyskowska-Ignaciak Katarzyna
Żylińska Jadwiga
Kraje
literatura amerykańska
literatura australijska
literatura austriacka
literatura belgijska
literatura białoruska
literatura brytyjska
literatura czeska
literatura duńska
literatura estońska
literatura fińska
literatura francuska
literatura hiszpańska
literatura holenderska
literatura indyjska
literatura islandzka
literatura japońska
literatura kanadyjska
literatura kolumbijska
literatura litewska
literatura niemiecka
literatura norweska
literatura nowozelandzka
literatura polska
literatura rosyjska
literatura szwedzka
literatura turecka
literatura węgierska
literatura włoska
Wydawnictwa
Agora
Akapit Press
Albatros
Amber
Arcana
Babaryba
Bellona
Bernardinum
Biblioteka Więzi
Bona
Czarna Owca
Czarne
Czerwone i Czarne
Czytelnik
Dobra Literatura
Dom na wsi
Dwie Siostry
Editio
Egmont
Fabryka Słów
FIS
Harmonia
Iskry
Kontra
Książka i Wiedza
Książnica
LTW
MAG
Media Rodzina
MG
MS
MT Biznes
Muza
Nasza Księgarnia
Nisza
Noir sur Blanc
Oficyna Naukowa
Onepress
Ossolineum
Otwarte
Pascal
Pauza
Pax
PIW
Pojezierze Olsztyn
Pol-Nordica
Polskie Towarzystwo Teologiczne
Prószyński i S-ka
PWN
Rebis
Salwator
Sic!
słowo obraz terytoria
Smak Słowa
Sonia Draga
Świat Książki
The Facto
TMM Polska
Twój Styl
Videograf
WAB
Wiatr od morza
Wilga
Współpraca
Wydawnictwo Dolnośląskie
Wydawnictwo Kobiece
Wydawnictwo Literackie
Wydawnictwo Literatura
wydawnictwo M
Wydawnictwo Morskie
Wydawnictwo Poznańskie
Wydawnictwo Śląsk
Zakamarki
Zeszyty Literackie
Znak
Zysk i S-ka
Serie
A to Polska właśnie
Antykwariat polskiego romansu
Arcydzieła norweskiej literatury
Asy kryminału
Bliżej siebie
Czarna seria
Dolce Vita
Dzieła Najwybitniejszych Noblistów
Fortuna i fatum
Kalejdoskop
Kameleon
Klub Interesującej Książki
Koliber
Kryminał z klasą
Mała proza
Metropolie retro
Mroczna seria
Mroczny zaułek
Nike
Pasaże
Podróże retro
Poznaj Świat
Salamandra
Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Seria Podróże
Sulina
Terytoria Skandynawii
Tete a tete
Wspomnienia i relacje
Współczesna Proza Światowa
Z kobrą
z miotłą
Ze Strachem
Cytaty
cytaty Austen Jane
cytaty Bachmann Ingeborg
cytaty Baranowska Małgorzata
cytaty Brodski Josif
cytaty de Custine
cytaty Dickinson Emily
cytaty Dostojewski Fiodor
cytaty Faulkner William
cytaty Goethe Johann Wolfgang
cytaty Heller Michał
cytaty Herbert Zbigniew
cytaty Iwaszkiewicz Jarosław
cytaty Iwaszkiewiczowa Anna
cytaty Karpiński Wojciech
cytaty Malczewski Rafał
cytaty Mansfield Katherine
cytaty Marai Sandor
cytaty Mrożek Sławomir
cytaty Nesbø Jo
cytaty Nooteboom Cees
cytaty Obertyńska Beata
cytaty Ossendowski Antoni Ferdynand
cytaty Proust Marcel
cytaty Przedpełska-Trzeciakowa Anna
cytaty Stasiuk Andrzej
cytaty Szczygieł Mariusz
cytaty Terzani Tiziano
cytaty Varga Krzysztof
cytaty Wilk Mariusz
cytaty Witkiewicz Stanisław Ignacy
cytaty Woolf Virginia
cytaty Zagańczyk Marek
Nesser Hakan cytaty
Pessoa Fernando cytaty
Poezja
poetycznie
poezja Achmatowa Anna
poezja Baczyński Krzysztof Kamil
poezja Barańczak Stanisław
poezja Brodski Josif
poezja Dickinson Emily
poezja Dylan Thomas
poezja Gabriela Mistral
poezja Gałczyński Konstanty Ildefons
poezja Hillar Małgorzata
poezja Iwaszkiewicz Jarosław
poezja Jesienin Siergiej
poezja Kaczmarski Jacek
poezja Lechoń Jan
poezja Leśmian Bolesław
poezja Norwid Cyprian Kamil
poezja Obertyńska Beata
poezja Pawlikowska-Jasnorzewska Maria
poezja Pessoa Fernando
poezja Poświatowska Halina
poezja Przerwa-Tetmajer
poezja Różewicz Tadeusz
poezja Sexton Anne
poezja Stachura Edward
poezja Szymborska Wisława
poezja Wielkanoc
poezja Wordsworth William
poezja Wszystkich Świętych
poezja Yeats William Butler
Inne
Boże Narodzenie
dla dzieci
fantastyka
filmowo
historycznie
konkursowo
Kresy
kryminał
książkowo
kulinarnie
muzycznie
Nowy Rok
podróże
poetycznie
rocznicowo
rozwój osobisty
teatralnie
ulotne chwile
varia
varia Austen Jane
varia Joyce James
varia Proust Marcel
Wielkanoc
Wspomnienia i relacje
Współpraca