Łuskanie fasoli to bardzo prozaiczna czynność. Czy można o niej napisać traktat filozoficzny? Talent autora może sprawić cuda; łuskanie fasoli też może stać się przyczynkiem nie tylko do opowieści o pełnym dramatycznych zwrotów życiu człowieka, ale też stać się kopalnią cytatów o życiu, człowieku, młodości, przemijaniu... Filozofia przeplata się tu z opowieścią o życiu człowieka. Wiem, że to ogólniki, ale trudno mi znaleźć inne określenia odnoszące się do treści tej książki. Wiesław Myśliwski zaprosił nas w niezwykłą podróż i warto z tego zaproszenia skorzystać.
"Sam dla siebie człowiek jest zbyt wyrozumiały. Jak może, tak się broni przed sobą. Kluczy, wymija się, omija, aby nie dalej, nie głębiej, nie tam, gdzie coś ukrywa. Sam przed sobą każdy chciałby wyjść jak na ślubnej fotografii. Uczesany, ogolony, w garniturze, w krawacie, zażywny, uśmiechnięty i żeby mu dobrze z oczu patrzyło. No i jak najmłodziej. I wierzy, że to on. Tylko gdyby się tak uczciwie sobie przyjrzał..."
Powieść ma formę monologu prowadzonego przez starszego człowieka u schyłku bogatego w wydarzenia życia. Pewnego wieczoru przychodzi do niego niespodziewany gość, nieznajomy, któremu w trakcie łuskania fasoli opowiada swoje życie i dzieli się refleksjami. To, czego doświadczył stanowi jego bogactwo wewnętrzne i źródło mądrości. Opowieść nie jest prowadzona chronologicznie, pełno w niej dygresji i wątków pobocznych. Momentami przypominała mi ona swoją strukturą powieść szkatułkową, gdyż w opowieści bohatera pojawiają się też historie innych postaci, niejednokrotnie bardzo wzruszające, np. losy Barbary z warkoczem czy kapelusznika.
Bohater książki, chociaż przedstawia nam dość dokładnie swoje życie, pozostaje nieznany. Nie ma żadnych określonych cech osobowości, żadnych charakterystycznych cech fizycznych poza wskazywaną niejednokrotnie młodością. Nie znamy nawet jego imienia. Sprawia wrażenie człowieka biernego, niesionego falą życia, przyjmującego to, co mu los przynosi, a przytrafiają mu się naprawdę niezwykłe przypadki. Podczas lektury nasuwały mi się - z pewnymi wątpliwościami - skojarzenia z Forrestem Gumpem, prostaczkiem rzuconym w tryby wielkich dziejowych zmian. Natomiast wraz ze zbliżaniem się do końca książki rozwiewały się moje wątpliwości odnośnie nieznajomego, przed którym spowiada się bohater. Jego w tej opowieści nie słyszymy, możemy się tylko domyślać, co mówi, ale czy rzeczywiście coś mówi? Kto może odwiedzić człowieka u schyłku życia i wysłuchać jego spowiedzi? Jak myślicie?
"Bo właśnie śmierć jest najdokładniejszą młodości miarą, starość nie potrzebuje już żadnej miary. Młodość (...) to stan nieważkości, jedyny w całym życiu. Czym więc można by go mierzyć, jeśli nie śmiercią. Nie ma innej miary, jako że człowiek nie musi być nawet świadom, że jest młody. Świadomość, co prawda, zawsze przychodzi poniewczasie, niezależnie od wieku. Na tym polega nasz ludzki los, że zawsze poniewczasie. Zawsze już po wszystkim. Bo też świadomość jest naszym losem, nie życie."
Narracja Myśliwskiego mnie urzekła. Jest prowadzona prostym językiem, ale to nie ujmuje jej głębi, trafności i uniwersalności. Nie jest to książka, którą się czyta, odstawia na półkę i zapomina. Do niej chce się wracać, odkrywać nowe niuanse i prawdy, które mogły nam umknąć podczas pierwszej lektury, a może do nich jeszcze nie dojrzeliśmy. Niewykluczone, gdy sięgniemy do niej za kilka lat, naszą uwagę zwróci coś zupełnie nowego. Takie książki to strawa dla naszej wrażliwości, bodziec do myślenia o życiu, świecie i swoich doświadczeniach.
"Młody jest gotów na wszystko, aby starszych wyprzedzić. Młodemu się spieszy. Młody nie ma tej cierpliwości, której nabiera się z doświadczeniem. Nie ma zrozumienia, że i tak zmierzamy ku jednemu. Młodym zawsze się wydaje, że zbudują nowy, lepszy świat."
Książkę przeczytałam w formie ebooka.
Autor: Wiesław Myśliwski,
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 400
Ta książka znajduje się na mojej liście tych obowiązkowych do przeczytania. 😊
OdpowiedzUsuńPolecam, naprawdę warto przeczytać. Pozdrawiam!
Usuń