Akcja "Bezcennego", choć pojawiają się wydarzenia z 1945 i 46 r., toczy się współcześnie, a główną osią intrygi jest próba odzyskania zaginionego podczas wojny „Portretu młodzieńca” pędzla Rafaela. Polski rząd (odniesienia do osób aktualnie sprawujących swoje funkcje są jednoznaczne i oczywiste) podejmuje ściśle tajną akcję mającą na celu odzyskanie obrazu w sposób zdecydowanie nielegalny. W tym celu organizuje grupę czterech osób o całkowicie różnej proweniencji licząc na to, że ludzie ci będą w stanie dokonać niemożliwego. W skład grupy wchodzą dr Zofia Lorentz, urzędniczka MSZ odpowiedzialna za odzyskiwanie zaginionych dzieł; Karol Boznański, uznany marszand obracający się w środowisku handlarzy sztuką na całym świecie, a jednocześnie były narzeczony Zofii; Lisa, legendarna szwedzka złodziejka dzieł sztuki i na dodatek Anatol Gmitruk, emerytowany oficer służb specjalnych. Ta, sformowana naprędce, dość egzotyczna grupa ma za zadanie odzyskać obraz, którego zaginięcie jest największą tajemnicą ostatniej wojny. Akcja rwie jak z kopyta, dzieje się wiele, intryga okazuje się wielostopniowa, a nasi bohaterowie są uwikłani w aferę o wymiarze globalnym, która rzuca ich po całej Europie i nie tylko. Na domiar złego okazuje się, że ich tropem podąża płatny zabójca wynajęty przez jedno z mocarstw…
„Bezcenny” to jeden z bestsellerów tego lata, książka bardzo oczekiwana nie tylko ze względu na cenionego autora, lecz również z uwagi na fascynujący i jednocześnie bolesny temat niepowetowanych strat w zbiorach sztuki, jakie poniosła Polska podczas ostatniej wojny. Opinia o tym, że to dobra książka dotarła też do mojego otoczenia, co zostało ostatecznie potwierdzone w czerwcu, gdy wymieniałam się prezentami imieninowymi z koleżanką. Otóż obie kupiłyśmy dla tej drugiej właśnie „Bezcennego” ;)
Książka Miłoszewskiego porównywana jest do twórczości Dana Browna. Nie jestem wielbicielką twórczości tego amerykańskiego autora, ale muszę przyznać, że „Bezcenny” jest napisany sprawnie i zapewnia chwilę relaksu. Są niesamowite zbiegi okoliczności, kilogramy szczęścia, ale największym atutem tej pozycji jest poruszony przez autora temat.
Książka Miłoszewskiego porównywana jest do twórczości Dana Browna. Nie jestem wielbicielką twórczości tego amerykańskiego autora, ale muszę przyznać, że „Bezcenny” jest napisany sprawnie i zapewnia chwilę relaksu. Są niesamowite zbiegi okoliczności, kilogramy szczęścia, ale największym atutem tej pozycji jest poruszony przez autora temat.
Zaginiony "Portret młodzieńca" przypisywany Rafaelowi Santi Źródło zdjęcia |
Choć nie mam nic wspólnego ze środowiskiem kolekcjonerów i handlarzy dzieł sztuki, czuję podskórnie, że pisarz postarał się o oddanie realiów panujących w tym światku. Niewątpliwie przygotował się również do przedstawienia pewnych aspektów funkcjonowania administracji państwowej, której reprezentantką jest Zofia Lorentz . O ile jednak się orientuję (a pewną szczątkową wiedzę na ten temat posiadam) rozmowa, a właściwie rozmowy, jakie odbyła nasza bohaterka z Premierem i ministrem kultury w Kancelarii Premiera, nie mogłyby się odbyć w taki sposób, w jaki zostało to przedstawione. Albo może inaczej się wyrażę. Gdyby urzędniczka średniego szczebla zachowała się i wypowiedziała się tak jak ona podczas obu tych rozmów, na pewno nie pracowałaby dłużej w ministerstwie mimo nieposzlakowanej opinii i dobrej opinii w środowisku dyplomacji. Średni szczebel i niepodważalna wiedza merytoryczna nie są obecnie gwarantem trwałości zatrudnienia. ;)
Bohaterowie „Bezcennego” są dość wyraziści, ale mnie nie porwali. Pierwsze skrzypce ma grać doktor Lorentz, jak każe siebie nazywać. Jest ona jednak w sumie dość bezbarwna, choć stylizowana na „silną” kobietę. Była związana w przeszłości z Karolem Boznańskim i choć czytelnicy od początku są świadomi, że uczucie ich łączące nie wyparowało, to jednak nie dowiedziałam się, jakie właściwie były powody ich rozstania przed laty. Dr Lorentz z pasją walczy o odzyskanie polskich zabytków, ona również przedstawia w formie specyficznego wykładu perypetie obrazu Rafaela i hipotezy dotyczące jego zaginięcia.
Karol Boznański z kolei jest właściwie bohaterem bez skazy: wykształcony, bogaty, elegancki. Uczucia również mu nie brakuje, choć starannie je skrywa pod maską zblazowanego światowca. On chyba zresztą najbardziej przykuł moją uwagę, ale co w tym dziwnego? Każda kobieta marzy o takim bohaterze w swoim życiu. :) A jeśli jeszcze dysponuje gadżetem ewidentnie nawiązującym do przygód Pana Samochodzika, to Boznański zdecydowanie wysuwa się na prowadzenie, jeśli chodzi o siłę przyciągania uwagi spośród ekipy tropicieli zaginionego obrazu.
Z pozostałej dwójki bohaterów Lisa ma zapewniać element komediowy swoim specyficznym językiem opartym na więziennej grypserze (czasem jednak autor nie jest zbyt konsekwentny w tym zamierzeniu i to psuje efekt), a Gmitruk – doświadczenie komandosa, aczkolwiek jego perypetie osobiste nie są tu bez znaczenia. Muszę jednak przyznać, że żaden z bohaterów nie okazał się na tyle ciekawy, aby przykuć mnie do fotela i mocno z nim sympatyzować podczas lektury.
Bohaterowie „Bezcennego” są dość wyraziści, ale mnie nie porwali. Pierwsze skrzypce ma grać doktor Lorentz, jak każe siebie nazywać. Jest ona jednak w sumie dość bezbarwna, choć stylizowana na „silną” kobietę. Była związana w przeszłości z Karolem Boznańskim i choć czytelnicy od początku są świadomi, że uczucie ich łączące nie wyparowało, to jednak nie dowiedziałam się, jakie właściwie były powody ich rozstania przed laty. Dr Lorentz z pasją walczy o odzyskanie polskich zabytków, ona również przedstawia w formie specyficznego wykładu perypetie obrazu Rafaela i hipotezy dotyczące jego zaginięcia.
Karol Boznański z kolei jest właściwie bohaterem bez skazy: wykształcony, bogaty, elegancki. Uczucia również mu nie brakuje, choć starannie je skrywa pod maską zblazowanego światowca. On chyba zresztą najbardziej przykuł moją uwagę, ale co w tym dziwnego? Każda kobieta marzy o takim bohaterze w swoim życiu. :) A jeśli jeszcze dysponuje gadżetem ewidentnie nawiązującym do przygód Pana Samochodzika, to Boznański zdecydowanie wysuwa się na prowadzenie, jeśli chodzi o siłę przyciągania uwagi spośród ekipy tropicieli zaginionego obrazu.
Z pozostałej dwójki bohaterów Lisa ma zapewniać element komediowy swoim specyficznym językiem opartym na więziennej grypserze (czasem jednak autor nie jest zbyt konsekwentny w tym zamierzeniu i to psuje efekt), a Gmitruk – doświadczenie komandosa, aczkolwiek jego perypetie osobiste nie są tu bez znaczenia. Muszę jednak przyznać, że żaden z bohaterów nie okazał się na tyle ciekawy, aby przykuć mnie do fotela i mocno z nim sympatyzować podczas lektury.
Książka zyskała uznanie wielu blogerów, w tym wielu z tych, których opinie cenię i szanuję. Sięgając po książkę nie spodziewałam się arcydzieła, lecz szybkiej akcji, ciekawej intrygi i wyrazistych bohaterów, oczekiwałam po prostu dobrej rozrywki. Nie można odmówić autorowi talentu narracyjnego i umiejętności konstruowania opowieści. Początek obiecuje wiele, przenosimy się między kolejnymi planami czasowymi prowadzeni przez pisarza jak po sznurku. I właśnie początek jest w tej książce najlepszy, niosący tajemnicę i najbardziej wciągający. Później moja przyjemność z lektury jednak opadła skutecznie uziemiona przez kompletnie nielogiczną eskapadę naszej grupy specjalnej do USA. Wszystko, co nastąpiło potem, było z tym związane i jakoś nie mogłam się przekonać do dalszego rozwoju wypadków. Wierzę, że ta książka może wciągnąć, gdyż naprawdę jest nieźle napisana, ale w moim przypadku było inaczej i przyznam szczerze, że czytałam ją zadziwiająco długo jak na tego typu literaturę i swoje możliwości.
Jak już napisałam wyżej, najlepszym elementem "Bezcennego" jest w mojej opinii temat przewodni książki, gdyż zwraca uwagę na ważny, lecz, niestety, mało "medialny" problem, z którym nasz kraj boryka się od wielu lat. Na przykładzie zaginionego „Portretu młodzieńca” możemy zdać sobie sprawę, jak wiele zbiorów sztuki z terenu Polski po prostu przepadło, jak się wydaje, bezpowrotnie. Tym większym szacunkiem należy darzyć ludzi, którzy w strukturach MSZ i MKiDN wykonują mrówczą pracę, aby wyśledzić te resztki, które ciągle gdzieś wypływają na aukcjach dzieł sztuki. Chwała autorowi, że poruszył ten problem, który powinien nas wszystkich łączyć, a nie dzielić. Jeśli chodzi o intrygę, to jak dla mnie za dużo tu szczęśliwych zbiegów okoliczności, za mało logiki, ale tematyka powoduje, że oceniam tę książkę jako zdecydowanie ciekawszą niż propozycje Browna. No i szczerze życzę autorowi korzystnej sprzedaży praw do książki, które wycenił ni mniej ni więcej, lecz na milion dolarów, o czym poinformował wydawca w notce biograficznej.
Zygmunt Miłoszewski (ur. 1976) - pisarz, dziennikarz, scenarzysta. Zadebiutował na łamach "Polityki" opowiadaniem "Kradzież portfela" (2004). Wydał następujące powieści: "Domofon" (2005), "Góry Żmijowe" (2006), "Uwikłanie" (2007), "Ziarno prawdy" (2011) i "Bezcenny" (2013). "Uwikłanie", pierwsza powieść z cyklu o prokuratorze Szackim, otrzymała Nagrodę Wielkiego Kalibru, została również przetłumaczona na jęz. angielski i spotkała się z bardzo dobrymi opiniami recenzentów i czytelników.
Źródło zdjęcia
Autor: Zygmunt Miłoszewski
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 495
Nabyłam tę książkę natchniona jej hurraoptymistycznymi recenzjami i „Uwikłaniem”, z którego sama byłam zadowolona. Rozentuzjazmowana zasiadłam do lektury, ale siedzieć długo to ja nie siedziałam:), bo pary starczyło mi zaledwie na kilkadziesiąt stron. I tak od miesiąca jakoś nie mogę się przemóc, by „bezcennego” w ręce wziąć i dokończyć.
OdpowiedzUsuńByć może podświadomie nie śmiem takich kosztowności w dłoniach dzierżyć:)) to do tej pory było moim usprawiedliwieniem:)
Dzięki za tę wyważoną opinię. Pozdr:)
Jest to lektura rozrywkowa na dobrym poziomie, ale coś mi nie zagrało, stąd też brak hurraoptymistycznej opinii :)
UsuńTeż po wielu doskonałych recenzjach osób takich, o jakich sama piszesz nabyłam i może uda mi się ja jesienią przeczytać .
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem swoich wrażeń, tym bardziej, że Twoje opinie cenię bardzo.
Dziękuję za miłe słowa. Odbiór książki to sprawa subiektywna, jak dobrze wiesz :) Byłabym niesprawiedliwa, gdybym tę książkę oceniła całkowicie negatywnie. Miłoszewski umie opowiadać historie i to widać, ale jednak było to dla mnie pewne rozczarowanie, choć zdawałam sobie sprawę, że to literatura rozrywkowa. Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii.
UsuńPrzeczytałam i zgadzam się z Twoja opinią w całej rozciągłości.
UsuńKsiążka jest inteligentnie i zgrabnie napisanym thrillerem. I gdyby nie temat odzyskiwania naszych dóbr narodowych nie różniła by się niczym od innych książek sensacyjnych, za którymi niestety nie przepadam.
W takim razie cieszę się, że nie wprowadziłam Cię w błąd ;)
UsuńJa już jestem po lekturze, zresztą pisałam o tym na mim blogu.
OdpowiedzUsuńJest gdzieś w "Bezcennym" takie zdanie, że Polska za dzieła sztuki płaci dwa razy.
Raz, gdy po raz pierwszy stały się obiektami w naszym (prywatnym bądź muzealnym) posiadaniu i drugi raz, gdy trzeba je wykupić z rąk obecnych "właścicieli". Zaginione, skradzione w czasie wojny wypływają na aukcjach.
Gdy zwiedzałam w sierpniu Muzeum Narodowe w Warszawie przystanęłam przy odzyskanych w tamtym roku (chyba?) obrazach - "Pomarańczarce" Gierymskiego i "Murzynce" Bilińskiej-Bohdanowiczowej. Obok obrazów tabliczki upamiętniające instytucje, które za nie zapłaciły. Są to banki i znana fundacja połączona z bankiem.
I tak w naszych dziejach przychodzi nam ponownie płacić, płacić...
Niestety, biednemu zawsze wiatr w oczy... Ale mimo wszystko każdy powrót zaginionego dzieła sztuki cieszy. Pamiętam, że gdy zwiedzałam Ermitaż wpadł mi w oko obraz Fragonarda "Skradziony pocałunek", o którym skądinąd wiedziałam, że był w warszawskich Łazienkach. Potem już nie sprawdzałam, w jaki sposób wywędrował z Polski, ale podczas pisania tego komentarza sprawdziłam w google'u i oto, co znalazłam:
Usuń"Kolejnym wstrząsem dla zbiorów w Łazienkach był okres I wojny światowej. W dwóch etapach: 28 października 1914 i 5 lipca 1915 r. ewakuowano Galerię do Moskwy. Zaginęły wtedy cztery obrazy - supraporty z Gabinetu Pracy i Sypialni Króla. Kolekcja w złych warunkach przeleżała w skrzyniach moskiewskiego Kremla i pałacu "Nieskucznyj Sad" przez siedem lat i dopiero w wyniku podpisanego przez Polskę i ZSRR Traktatu Ryskiego udało się ją z powrotem odzyskać. Jednak nie wszystkie obrazy. Fragonarda "Skradziony pocałunek" i van Geldera "Autoportret" pozostały w Ermitażu, w zamian Łazienki otrzymały "Polkę" J.A. Watteau i "Radnych parlamentu francuskiego" Fr. Pourbusa mł."
http://www.nimoz.pl/pl/wydawnictwa/czasopisma/cenne-bezcenne-utracone-archiwum/1998/nr-21998/dzieje-krolewskiej-galerii-obrazow/print
Ot, taka dygresja mnie naszła, która pokazuje, jak szeroki to temat i bolesny...
Tak jak piszesz, dobre czytadło na lato z ukierunkowaniem na problem zaginionych dzieł sztuki.
OdpowiedzUsuńNo właśnie :)
UsuńPodobał mi się "Bezcenny", zresztą jak wszystkie książki Miłoszewskiego. Bez zadęcia i moralizatorstwa, dobra sensacja, poruszony interesujący problem dzieł sztuki, świetnie się czyta i o to przecież chodzi w tego rodzaju powieściach:)
OdpowiedzUsuńZresztą autor wielokrotnie w wywiadach podkreślał, cytuję:" A to tylko rozrywka, szoł biznes."
I tego się trzymajmy:)
Tego się trzymajmy, choć mnie trochę "Bezcenny" rozczarował, czego nie ukrywam :) Doceniam jednak talent narracyjny autora i ważki temat. Teraz na półce czeka "Ziarno prawdy"
UsuńJane Doe, zupełnie off topic, widziałam dziś na stronie którejś z księgarń, że 9.10 wychodzi "Policja" Nesbo :)
Tak tak, wiem o "Policji", zanotowałam nawet ku pamięci. Cieszę się jak nie wiem co:))
Usuńa ja akurat z pewnych względów znam środowisko i autentycznie myślę, że znajomą sportretował;)
OdpowiedzUsuńNo, mnie się podobało ale ja nie oczekiwałam nic ponad kawał sensacji i tu mnie autor nie zawiódł. Pozdrawiam;)
chiara76
To znajoma chyba jest wniebowzięta :)
UsuńJa również oczekiwałam rozrywki i sensacji, ale coś mi ta książka nie "leżała". Myślałam, że ją połknę w dwa-trzy urlopowe wieczory, a trwało to trochę dłużej. Bywa :) Pozdrawiam!