Ta książka powstała z miłości do miasta, które opisuje. Jest to pierwsza część cyklu autorstwa Pera Andersa Fogelströma, która prezentuje nam życie Sztokholmu w latach 1860-80. Przenosimy się do tego miasta, gdzie panuje niemiłosierny tłok, każde możliwe miejsce, które może służyć jako posłanie, jest zajęte i trudne do zdobycia dla pojawiających się wartkim strumieniem przybyszów ze wsi. To miasto, gdzie większość niewykwalifikowanych robotników pracuje ponad siły ciułając każdy grosz. Gdzie dzieci muszą wcześnie zaczynać pracę i zarabiać na siebie już od wczesnego dzieciństwa doświadczając z reguły brutalności i agresji ze strony rodziców, tych prawdziwych lub przybranych.
Taki Sztokholm poznajemy, gdy trafiamy do miasta razem z Henningiem Nilssonem, biednym chłopakiem ze wsi, który osierocony przez matkę ucieka z rodzinnej wsi i w wieku 15 lat, bez grosza przy duszy, wkracza do miasta. Miasta, które żyje własnym życiem, pojawiają się nowi mieszkańcy, rozwija się i… nie jest dla wielu łaskawe. Henning jest człowiekiem pełnym wewnętrznej godności i prawości, którego spokój i uczciwość jaśnieją niczym gwiazda na horyzoncie powszechnej niegodziwości i brutalności. Zmaga się on z trudami życia starając się jednak pozostać w zgodzie ze swoimi zasadami. Dla wszystkich, których spotyka ma dobre słowo i jest wdzięczny za każda dobrą rzecz, która go spotyka. Ta jego spolegliwość, uczciwość i niechęć do wyrwania się z zaklętego kręgu biedy i niemożności zapewnienia sobie lepszego bytu, brak sprytu życiowego niosą w sobie przeczucie nieszczęścia dla niego i jego rodziny, którą stworzył z piękną i łagodną Lotten, córką praczki.
Henning jest głównym bohaterem, ale nie jedynym. Poznajemy barwną galerię postaci, które częstokroć prezentują inne podejście do życia niż nasz bohater. Uwagę zwraca postać Anniki, córki pełnego brutalnej siły farbiarza, wynajmującego dosłownie każdy kąt swojej nędznej chałupy czeredzie biedniejszych od siebie. Obsesyjnie dba ona o swój wygląd, aby nikt postronny nie mógł posądzić jej o związki z biedotą i aby wyrwać się z biedy i swojego środowiska za wszelką cenę. Czy uda jej się odnaleźć szczęście?
Kciuk z kolei to najlepszy przyjaciel Henninga, z którym poznali się wkrótce po przybyciu Henninga do miasta. Pragnie on osiągnąć w życiu więcej niż tylko trwanie w przypisanym urodzeniem otoczeniu. Nie ukrywa tego, że marzy o rewolucji społecznej, która zmieni oblicze Szwecji. Interesuje go każdy przejaw buntu, który przecież może być zarzewiem tej upragnionej przez niego rewolucji. Jest on bohaterem, który wnosi do akcji powiew niepokojów społecznych, które pojawiały się podówczas w Europie. Bądź co bądź jest to epoka rewolucji przemysłowej. W wydaniu szwedzkim jest ona w sumie delikatna i łagodna, ale dla Henninga i tak udział w podobnych „awanturach” jest niewyobrażalny. W książce spotykamy się również z rodziną Bodinów, handlarzy śledzi, z którą splatają się losy głównego bohatera. Dzięki nim dowiadujemy się nieco o życiu tych nieco bogatszych sztokholmian.
Książka Fogelströma zrobiła na mnie duże wrażenie. Opisywane są kolejne wydarzenia z życia Henninga i jego otoczenia, a wiele z nich wywołuje wzruszenie, którego na pewno nie nazwałabym tanim. Jest to realistyczny obraz życia biednych mieszkańców Sztokholmu. Książka opisuje tę gorszą stronę życia naznaczoną pracą ponad siły, biedę, wyzysk, nie unika też rejestrowania godnych pogardy zjawisk, jak gwałt, brutalność, agresja wobec dzieci. A jednak nie są to opisy naturalistyczne. Byłam przejęta, smutna, zmartwiona tym, o czym czytam, ale jednocześnie niesamowicie wzruszona historią Henninga i jego rodziny. To książka, którą chce się czytać, której bohaterowie są ludźmi z krwi i kości, których losy chce się poznać. A zbiorowym bohaterem jest miasto, które się zmienia, modernizuje, ulega nowym wpływom, przyciąga nowych mieszkańców i powoli staje się metropolią.
Najbardziej wzruszyła mnie sytuacja dzieci żyjących w tym środowisku. Ich niedola, brutalność, z jaką się spotykały porusza i przejmuje. Opisane są sytuacje, które wręcz przejmują grozą. Wydaje się, że tradycja przyjmowania dzieci na wychowanie dla wielu rodzin była sposobem na podreperowanie domowego budżetu poprzez niesamowity wyzysk tych dzieciaków. Z drugiej strony, zwróciłam uwagę na fakt, że w okresie, gdy toczy się akcja książki, ci najbiedniejsi potrafili jednak czytać i pisać, co nie było chyba europejską normą w tym czasie.
Choć książka nie opowiada o rozterkach miłosnych pań z wyższych sfer, wzruszeń tu nie brakuje. Każdy czytelnik będzie chyba poruszony obrazem nędzy, poniżenia, codziennej, pełnej poświęceń i wysiłku walki o chleb, o możliwość przeżycia. Książka przemawia do wyobraźni i stają nam przed oczami opisane sceny. Dość rzadko się wzruszam przy lekturze, ale końcówka „Miasta moich marzeń” wywołała łzy w moich oczach. Tyle razy wspomniałam tu o swoim wzruszeniu, ale ta książka to naprawdę kawał dobrej, wywołującej emocje literatury. Oferuje ona nie tylko gamę wzruszeń, ale przywołuje też obraz ludzi, którzy musieli żyć w ciężkich i bardzo trudnych czasach, których urodzenie skazywało ich na ciężką, niemal beznadziejną egzystencję, a która mimo swej biedy niosła również wiele momentów wywalczonego szczęścia i pogody. Urzekła mnie ta książka, siła ludzkich charakterów i uniwersalność przekazu mimo osadzenia w określonych realiach czasowych i geograficznych.
P.S. Dla wszystkich czytelników „Pani na Złotym Potoku” Magdaleny Jastrzębskiej mam informację, że w „Mieście moich marzeń” kilkakrotnie jest wspomniany król Karol, który zresztą umiera przed końcem książki. Tak, to TEN Karol XV, który omal nie poślubił Marii Beatrix Krasińskiej.
Per Anders Fogelström (1917-98) – pisarz szwedzki. Całe życie spędził w Sztokholmie, gdzie toczy się akcja większości z jego40 książek, w tym pięcioczęściowy cykl o życiu miasta, którego pierwszą częścią jest “Miasto moich marzeń” (wyd. 1960, polskie wyd. 1982).
Źródło zdjęciaAutor: Per Anders Fogelström
Tytuł oryginalny: Mina drömmars stad
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Tłumacz: Małgorzata Szulc-Modig
Rok wydania: 1982
Liczba stron: 288
Kaye, jakim cudem wyszukujesz takie perełki? Masz nosa:) Muszę upolować. Dam rozpiskę koleżance może w antykwariacie trafi, albo na allegro będzie..
OdpowiedzUsuńPomocne było wyzwanie "Czytamy serie wydawnicze" i Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich, którą poznaję w jego ramach. Muszę przyznać, że trzy "seryjne" książki, które do tej pory przeczytałam, były naprawdę intrygujące. :)
UsuńNaprawdę wspaniała seria. W życiu bym na nią nie wpadła, gdyby nie Twoje lektury i przeciekawe posty :)
Usuńpzdr
Jestem pełna podziwu dla Twojego czytelnictwa.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym pisarzu a Twoja opinia zachęca bardzo do poszukania jego książek.
Dopóki nie rozpoczęłam poszukiwań książek w Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich również nie miałam pojęcia o istnieniu Fogelstroma ;) O ile wiem, w Polsce wydano chyba tylko dwie jego książki. Oprócz "Miasta moich marzeń" jest jeszcze "Lato z Moniką.
UsuńPo przeczytaniu pierwszego akapitu Twojej recenzji wydało mi się, że będą to impresje na temat historii miasta, bez fabuły i bez bohaterów. W połowie recenzji nasunęło mi się skojarzenie z "Nędznikami" - tylko z akcją przeniesioną do Sztokholmu. Teraz jednak jestem przekonana, że ta książka to coś naprawdę wyjątkowego a znając już trochę Twój (znakomity!) gust literacki jestem gotowa przeczytać ją choćby natychmiast:)
OdpowiedzUsuńNiestety, obawiam się, że zadanie będzie trudne do zrealizowania ze względu na ograniczoną dostępność :(
Coś jest w tym skojarzeniu z "Nędznikami", aczkolwiek w książce Fogelstroma nie ma tylu wątków i głębi, ale to naprawdę dobra książka.
UsuńAż się zarumieniłam po Twoich miłych słowach o doborze moich lektur. Cieszę się, że tu zaglądasz :)
Rumieniec o tyle nieuzasadniony, że słowa jak najbardziej słuszne :)
UsuńNie dalej jak wczoraj zastanawiałam się, jaką jeszcze książkę przeczytać z serii skandynawskiej i teraz już wiem - będzie to "Miasto moich marzeń". Mam to szczęście, że książka jest w mojej bibliotece (oglądałam, trzymałam w ręcach), więc wkrótce ją wypożyczę :-)
OdpowiedzUsuńWyzysk sierot był niestety normą w dziewiętnastym wieku...
PS. Ale w Polsce chyba nie zostały wydane kolejne części tego cyklu? W katalogu biblionetkowym jest tylko "Lato z Moniką" tego autora.
Fajnie, że przeczytasz książkę Fogelstroma! Będziemy mogły porównać swoje opinie :) Mam nadzieję, że książka Ci się spodoba.
UsuńNiestety, o ile wiem, kolejnych części cyklu Fogelstroma w Polsce nie wydano :(
:) to że nie opowiada o rozterkach miłosnych pań z wyższych sfer - to dla mnie duża zaleta. Lubię się wzruszyć przy lekturze, a dojrzenie podobieństw z Nędznikami -to dla mnie dodatkowa wartość. Mnie się trochę skojarzyło z Dickensowskimi opisami niedoli dzieci. No i kolejne miasto w tle. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam ponownie! :)
UsuńDickens to też dobre skojarzenie, chociaż muszę się przyznać, że jego książki jakoś mi "nie leżały". Może powinnam podjąć jeszcze próbę ponownej lektury, ale jeszcze nie teraz. Pozdrawiam!