David Gilmour, kanadyjski pisarz i dziennikarz Źródło zdjęcia |
Ale prowokacyjne pytanie pojawiło się w tytule dzisiejszej notki! A zadałam je w związku z przeczytaną informacją o bardzo kontrowersyjnej wypowiedzi Davida Gilmoura, kanadyjskiego pisarza i jednocześnie wykładowcy Uniwersytetu w Toronto. Przedstawiając na blogu literackim listę swoich ulubionych pisarzy wypowiedział opinię, że na swoich zajęciach nie omawia książek napisanych przez kobiety i chińskich autorów. Za jedyną wartą uwagi pisarkę uznał Virginię Woolf. Ta wypowiedź wzburzyła wiele środowisk i ściągnęła na jej autora powszechne potępienie.
Wydaje mi się jednak, że cała afera to taka klasyczna „burza w szklance wody”. Jak wynika z zamieszczonych w artykule informacji, wykłady Gilmoura dotyczą krótkich form literatury współczesnej i jak sam sprawca zamieszania mówi, omawia tylko książki autorów, których naprawdę ukochał i uważa za najlepszych. Nie ma wśród nich rzeczywiście współczesnych pisarek czy autorów z Chin i Kanady, jak się skrótowo i niezbyt mądrze wypowiedział, ale studenci poznają literaturę również dzięki wykładowcom prezentującym odmienne zdanie. Myślę jednak, że na przyszłość David Gilmour powinien nieco uważać z ostrością wypowiedzi lub wybrać inne metody promocji swojej książki (jeśli to była promocja, jak niektórzy komentatorzy sugerują).
A wracając do pytania zadanego w tytule notki to moim zdaniem jest to pytanie z gruntu fałszywe. Ja niezmiennie dzielę literaturę na dobrą i złą, niezależnie od płci autora/rki książki. Panie zresztą piszą od zarania dziejów, wiele z nich trafiło do kanonu klasyki literatury, a w czasach nam współczesnych mamy w Polsce prawdziwy wysyp popularnych pisarek, które zdobyły i zdobywają całkiem sporą publiczność. Ponieważ jestem nieco na bakier ze współczesną polską literaturą popularną, nie będę tu wymieniać nazwisk, ale wystarczy spojrzeć na listy bestsellerów, żeby zauważyć wyróżniającą się obecność pań. Aby podkreślić, że wszelkie łatki są fałszywe dodam tylko, że jedną z książek, którą bardzo mocno przeżyłam i która mną wstrząsnęła swoją prawdą i „mocnym” (żeby nie powiedzieć męskim) przekazem była książka Sofi Oksanen, fińskiej pisarki, pt. „Oczyszczenie”.
Ciekawa jestem, czy wybieracie książki do czytania pod kątem płci autora? Mnie się to raczej nie zdarza, ale lubię twórczość wielu pań. Czynnikiem decydującym nie jest jednak fakt, iż autor jest kobietą, a treść książki. Poniżej zamieszczam listę moich ulubionych pisarek, choć jak już wcisnę guzik "opublikuj" zacznę sobie przypominać, kogo pominęłam :) (nie wymieniam nazwisk polskich współczesnych pisarek, gdyż, jak wspomniałam wyżej, moja wiedza na temat ich twórczości jest zaiste niewystarczająca, żeby szermować nazwiskami):
Jane Austen
Charlotte Bronte
Emily Bronte (tylko, czy w świetle ostatnich rewelacji aby na pewno ona jest autorką “Wichrowych wzgórz”?)
Sigrid Undset (“Krystyna, córka Lavransa” czytana wieki temu)
Lucy Maud Montgomery
Tove Jansson (Muminki, ach Muminki)
Astrid Lindgren
Agatha Christie (wszystko, może poza serią opowieści kobiecych wydanych pod pseudonimem)
Virginia Woolf („Dzienniki”)
Melania Mazzucco („Vita”)
i wiele, wiele innych. :)
A może Wy napiszecie, które pisarki lubicie? Czy macie ulubione nazwiska i jakie książki ich autorstwa należą do Waszych ulubionych?
Poruszyłaś naprawdę bardzo ciekawy temat! Cóż, wypowiedź Gilmoura jest tak bardzo niefortunna, że aż niemożliwa jako wypowiedź "przypadkowa". Chyba też skłaniałabym się raczej ku opinii, że był to zabieg celowy, nastawiony na autopromocję (podobno każdy sposób jest dobry :D).
OdpowiedzUsuńAczkolwiek ja na przykład nie przepadam za literaturą tworzoną przez kobiety. Zetknęłam się z wieloma autorkami, ale dotychczas jakoś tak z żadną z nich bardziej się nie polubiłam (wyjątkiem jest Halina Poświatowska, którą kocham). Ostatnio na przykład czytałam "Wiek niewinności" Edith Wharton. Nawet nie będę mówić, jak bardzo się z nim męczyłam! Ale mówienie, że "za całe zło odpowiedzialna jest płeć autorki" nawet dla mnie jest zdecydowaną przesadą i bezpodstawnym generalizowaniem.
Pozdrawiam! :)
Moim zdaniem Gilmour chciał "zaistnieć" i udało mu się to, gdyż - sądząc z komentarzy nt. jego książki - wszyscy komentujący zetknęli się z jego opinią :) Nie wiem jednak, czy przełożyło się to w jakikolwiek sposób na sprzedaż jego książki ;)
UsuńEdith Wharton czytałam dość dawno temu, nie pamiętam już tytułu, ale pamiętam ciekawy serial (lata 90) na podstawie jednej z jej powieści, chyba nie tłumaczonej na język polski, pt. "The Buccaneers". Opowiadał on o kilku amerykańskich dziewczynach, które przyjeżdżają do Europy w poszukiwaniu mężów w końcu XIX w. Bardzo mi się podobał. :)
Też nie różnicuję na płeć.. ba, nawet mi to do głowy nie przyszło. Oczywiście kobiety i mężczyźni piszą inaczej, ale to nie przesądza o tym, że jedna płeć robi to lepiej lub gorzej. Znam świetne pisarki i kiepskich pisarzy i odwrotnie. Zaś literaturę pisaną przez kobiety bardzo cenię! Elżbietę Cherezińską, Joannę Bator, Iris Murdoch czy Elif Shafak bardzo lubię. Mogłabym w zasadzie sypać nazwiskami! :) Mealnię Mazzucco mam na półce - czeka "Tak ukochana" i jestem jej bardzo ciekawa :) A "Dzienniki" Woolf mam na swojej liście obowiązkowej. Gilmour mam wrażenie chciał wywołać dyskusję i zainteresowanie, co jak widać odniosło sukces. A że sam nie lubi czytać kobiet? Kwestia jego gustu i tyle. Przecież nikt mu nie broni takich wyborów literackich. Tylko zaraz osądzać, że kobieca jest gorsza, to już jednak lekka przesada.
OdpowiedzUsuńA co do rankingów polskich bestsellerów to jednak przyjemny fakt, że są tam panie to jedno, a drugie niestety jakość tych utworów. Szczególnie gdy patrzę na listy takiego Matrasa czy Empiku.
"Dzienniki" Woolf to świetna rzecz. Zaczynając lekturę byłam nieco onieśmielona rozmiarami tomiszcza, ale zupełnie niesłusznie. Jestem pewna, że będziesz zadowolona. Melanię Mazzucco bardzo lubię, chociaż akurat "Tak ukochana" mnie nie zachwyciła :)
UsuńNajbardziej popularnych polskich pisarek współczesnych nie znam. Kiedyś przeczytałam jedną pozycję z dorobku bardzo popularnej autorki, ale że mi się dzieło nie spodobało, nie kontynuowałam tej znajomości, :) Ale miło wspominam kontakt z prozą Anny Fryczkowskiej i nawet mam na półce jej drugą książkę. Zapewne więc każdy może znaleźć coś dla siebie ze współczesnej twórczości polskich autorek :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa również bardzo lubię XIX-wieczną literaturę angielską. To był niesamowity okres w historii literatury. Tworzyło w tym czasie sporo pań, gdyż oprócz wspomnianych przez Ciebie pisały również Elizabeth Gaskell i George Eliot. :)
UsuńFacet wie jak zrobić sobie reklamę, wiadomo "obojętnie, dobrze czy źle, byleby po nazwisku" :-). Z naszego, rodzimego podwórka:
OdpowiedzUsuńOrzeszkowa
Dąbrowska
Nałkowska
Malewska
Szelburg-Zarembina
Kossak-Szczucka
Boguszewska
Gojawiczyńska
Kuncewiczowa
Zapolska
Dokładnie to samo pomyślałam:) W dzisiejszych czasach wystarczy wzbudzić skandal i już jest dobrze, bo przynajmniej nazwisko ludzie zapamiętują, nieważne źle czy dobrze :)
UsuńPrzedstawiłeś wspaniałą listę polskich pisarek z niekwestionowanym dorobkiem. Warto o nich pamiętać.
Ze względu na płeć wybrałam jedynie męża :)))
OdpowiedzUsuńNie przyszłoby mi do głowy tak dzielić literatury.
Jeśli mam być szczera to o Davidzie Gilmour nie słyszałam i pierwszy raz widzę tego pana na oczy. Wygląd ma dość poczciwy, ale wypowiedzi... Jeśli zdecydował się na taką wypowiedź zdawał sobie sprawę z burzy, jaką wywoła. Zrobił to więc celowo - dla popularności, większej obecności studentów na zajęciach, obecności w prasie, na blogach...
Reklama dźwignią handlu :)))
"Ze względu na płeć wybrałam jedynie męża :)))"
UsuńCudowny tekst! :)))
Przeczytałam jedną książkę Davida Gilmoura o jego eksperymencie wychowawczym ("Klub filmowy"), ale innych książek nie znam. Ta ostatnia chyba nie sprzedawała się zbyt dobrze, więc trzeba było wywołać pewien ferment w światku literackim :)
Absolutnie nie biorę pod uwagę płci autora. Kieruję się nazwiskiem jeżeli jest znane i uznane i ja już go też poznałam oraz informacjami na temat książki lub autora, gdy nie zetknęłam się jeszcze.
OdpowiedzUsuńBrawo dla Magdaleny. Mam tak samo.
Mam tak samo :)
UsuńW literaturze kierują się filozofią gender - płeć to tylko umowny podział ;-)) Nigdy nie kierowałam się tym kryterium w doborze lektur, choć przyznaję, że książki napisane przez kobiety bywają zupełnie inne w odbiorze od tych "męskich".
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o cenione pisarki współczesne, przychodzą mi na myśl: Doris Lessing, Margaret Atwood i Jhumpa Lahiri.
Czasami rzeczywiście można dostrzec różnice w sposobie prowadzenia narracji, ale wprowadzanie podobnych podziałów jest fałszywe. Dziękuje za propozycje współczesnych pisarek. Przyznam szczerze, że nie słyszałam o Jhumpie Lahiri, ale skoro to Ty ją polecasz, to nie mam wyjścia i poszukam jej książek :)
UsuńMeave Binchy, Agatha Christie oczywiscie tez
OdpowiedzUsuńTak, Maeve Binchy jest bardzo popularna, również w Polsce.
UsuńRzeczywiście tytuł notki prowokacyjny. Nie sądzę, aby ktokolwiek wybierając lekturę patrzył na płeć autora (choć wyjątki zdarzają się w każdej życia dziedzinie). I choć muszę przyznać, że wśród moich the best figuruje trzech panów (nie wymienię, bo to nie o nich dzisiaj mowa) to bardzo lubię Dąbrowską (w zasadzie za Noce i dnie- ale to księga absolutnie fantastyczna), Montgomery (za serię Ani), Austin (głównie za Dumę i uprzedzenie, ale nie tylko), Orzeszkową (za Nad Niemnem,choć opisy przyrody troszkę opuszczałam:() Christie (za całokształt) - to tylko kilka nazwisk tak naprędce.
OdpowiedzUsuńDobra prowokacja nie jest zła ;) Oczywistym jest dla mnie, że znakomita większość czytelników nie bierze raczej pod uwagę płci autora książki, ale skoro już pan Gilmour powiedział, co powiedział, to można przy tej okazji przypomnieć sobie wiele świetnych pisarek :)
UsuńPrzeczytałam artykuł i mogłabym tylko powtórzyć za Jodi Picoult: chciałabym, żeby to był żart. Wszystko wskazuje na to, że jednak nie jest. Zdjęcia księgozbioru wyglądają realistycznie. Widziałam entuzjastyczne recenzje "Klubu filmowego", ale nie czytałam. Może to jakaś próba wywołania sztucznej sensacji przed premierą kolejnego dzieła?
OdpowiedzUsuńLirael, "Klub filmowy" wzbudził moje duże wątpliwości i nie jestem entuzjastką metody wychowawczej opisanej przez Gilmoura. Natomiast jestem zdania, iż burza, którą wywołały jego ostatnie opinie, była w dużej mierze zaplanowana, aby zwiększyć sprzedaż jego ostatniej książki, która chyba nie jest wybitna ;)
Usuń