Jo Nesbø znałam dotąd jedynie jako autora cyklu o Harrym Hole. Zresztą „znam” to mało powiedziane. Harry Hole to jeden z moich ulubionych detektywów literackich o rogatej duszy i z niecierpliwością czekam na kolejne książki tego cyklu. Skoro jednak Nesbo zdobył mnie szturmem swoją umiejętnością budowania intrygi kryminalnej i naprawdę świetnym piórem, nic więc dziwnego, że postanowiłam również sięgnąć po książkę spoza cyklu, ale dość sławną, jako że na jej podstawie został nakręcony film dobrze przyjęty przez widzów.
Głównym bohaterem „Łowców głów” jest Roger Brown, jeden z najlepszych, a w swoim mniemaniu na pewno najlepszy, headhunter w Oslo (przepraszam za ten anglicyzm, ale nie mogę sformułować lepszego określenia w języku polskim). Pracuje w szacownej agencji, ma posągowo piękną żonę, mieszka w stylowym i koszmarnie drogim domu. Wyrobił sobie opinię człowieka, który wskazuje kandydatów na najwyższe stanowiska i jest to zawsze trafna sugestia. Czegóż więcej można chcieć od życia? Ano można. Roger tonie w długach z uwagi na stanowczo zbyt wystawny tryb życia. Dorabia sobie na boku kradzieżami dzieł sztuki w domach swoich klientów, ale mimo tych dodatkowych zarobków, jego sytuacja finansowa się nie poprawia. Pewnego dnia poznaje Clasa Greve, holenderskiego menedżera z barwną przeszłością, który nie tylko wygląda na idealnego kandydata na jedno z najbardziej pożądanych stanowisk w innowacyjnej norweskiej firmie, ale okazuje się, że najprawdopodobniej jest on w posiadaniu zaginionego obrazu Rubensa, co powoduje, że w Rogerze budzi się instynkt łowcy...
Nie chciałabym wyjść na malkontenta, ale nie porwała mnie ta książka. O ile wszystkie książki z Harrym cenię, choć są wśród nich i lepsze, i gorsze, to jednak „Łowcy głów” prezentują się na tle cyklu z Harrym dużo słabiej. Podstawowym problemem tej książki jest w moim przekonaniu kreacja głównego bohatera. Harry ma wiele na sumieniu, ale jest człowiekiem prawym, dążącym do wyjaśnienia sprawy i ukarania winnych bez względu na okoliczności. Nie znam czytelnika cyklu, który z nim by nie sympatyzował. Jego osobowość i wewnętrzna czystość stanowią magnes tych książek. Tymczasem z Rogerem trudno jest sympatyzować. Jest to arogancki bubek, który bez skrupułów, na skutek własnych kompleksów skłania własną żonę do popełnienia czynu, który zatruwa ich życie.
Pomijając nieciekawą osobowość głównego bohatera, książka jest nierówna. O ile początek był obiecujący, niósł nadzieję na wyrafinowaną rozgrywkę dwóch godnych siebie rywali, o tyle w pewnym momencie akcja zaczyna przypominać bezładną, a w dodatku krwawą jatkę. Jatkę, która spowodowana jest kwestiami do bólu banalnymi i w mojej ocenie nie usprawiedliwiającymi takiego poziomu przemocy. Akcja jest szaleńcza, nieźle pomyślana, ale za dużo tutaj przeskoków, zmian sytuacyjnych, szczęśliwych przypadków. Mimo starań Nesbø, za dużo tu kombinacji, za mało realizmu. Końcówka jest zaskakująca, ale jakoś mnie nie przekonała.
Niestety, książka mnie rozczarowała. Uważam ją za nieudaną próbę odejścia od Harry’ego. Widać w niej potencjał pisarski Nesbø, ale ze względu na wymienione wyżej kwestie, nie widzę w Brownie równorzędnego rywala dla Harry’ego. A już zupełnie na marginesie (choć to wcale nie jest marginalna sprawa), pod wpływem tej lektury naszła mnie refleksja, na jakie dno zeszła nasza cywilizacja, skoro płód z zespołem Downa może służyć jako wystarczający powód do przeprowadzenia aborcji…
Głównym bohaterem „Łowców głów” jest Roger Brown, jeden z najlepszych, a w swoim mniemaniu na pewno najlepszy, headhunter w Oslo (przepraszam za ten anglicyzm, ale nie mogę sformułować lepszego określenia w języku polskim). Pracuje w szacownej agencji, ma posągowo piękną żonę, mieszka w stylowym i koszmarnie drogim domu. Wyrobił sobie opinię człowieka, który wskazuje kandydatów na najwyższe stanowiska i jest to zawsze trafna sugestia. Czegóż więcej można chcieć od życia? Ano można. Roger tonie w długach z uwagi na stanowczo zbyt wystawny tryb życia. Dorabia sobie na boku kradzieżami dzieł sztuki w domach swoich klientów, ale mimo tych dodatkowych zarobków, jego sytuacja finansowa się nie poprawia. Pewnego dnia poznaje Clasa Greve, holenderskiego menedżera z barwną przeszłością, który nie tylko wygląda na idealnego kandydata na jedno z najbardziej pożądanych stanowisk w innowacyjnej norweskiej firmie, ale okazuje się, że najprawdopodobniej jest on w posiadaniu zaginionego obrazu Rubensa, co powoduje, że w Rogerze budzi się instynkt łowcy...
Nie chciałabym wyjść na malkontenta, ale nie porwała mnie ta książka. O ile wszystkie książki z Harrym cenię, choć są wśród nich i lepsze, i gorsze, to jednak „Łowcy głów” prezentują się na tle cyklu z Harrym dużo słabiej. Podstawowym problemem tej książki jest w moim przekonaniu kreacja głównego bohatera. Harry ma wiele na sumieniu, ale jest człowiekiem prawym, dążącym do wyjaśnienia sprawy i ukarania winnych bez względu na okoliczności. Nie znam czytelnika cyklu, który z nim by nie sympatyzował. Jego osobowość i wewnętrzna czystość stanowią magnes tych książek. Tymczasem z Rogerem trudno jest sympatyzować. Jest to arogancki bubek, który bez skrupułów, na skutek własnych kompleksów skłania własną żonę do popełnienia czynu, który zatruwa ich życie.
Pomijając nieciekawą osobowość głównego bohatera, książka jest nierówna. O ile początek był obiecujący, niósł nadzieję na wyrafinowaną rozgrywkę dwóch godnych siebie rywali, o tyle w pewnym momencie akcja zaczyna przypominać bezładną, a w dodatku krwawą jatkę. Jatkę, która spowodowana jest kwestiami do bólu banalnymi i w mojej ocenie nie usprawiedliwiającymi takiego poziomu przemocy. Akcja jest szaleńcza, nieźle pomyślana, ale za dużo tutaj przeskoków, zmian sytuacyjnych, szczęśliwych przypadków. Mimo starań Nesbø, za dużo tu kombinacji, za mało realizmu. Końcówka jest zaskakująca, ale jakoś mnie nie przekonała.
Niestety, książka mnie rozczarowała. Uważam ją za nieudaną próbę odejścia od Harry’ego. Widać w niej potencjał pisarski Nesbø, ale ze względu na wymienione wyżej kwestie, nie widzę w Brownie równorzędnego rywala dla Harry’ego. A już zupełnie na marginesie (choć to wcale nie jest marginalna sprawa), pod wpływem tej lektury naszła mnie refleksja, na jakie dno zeszła nasza cywilizacja, skoro płód z zespołem Downa może służyć jako wystarczający powód do przeprowadzenia aborcji…
Jo Nesbø (ur. 1960) - norweski pisarz oraz muzyk. Jest autorem cyklu kryminalnego o przygodach Harry'ego Hole. Jego książki były wielokrotnie nagradzane, cieszą się również uznaniem czytelników.
Autor: Jo Nesbø
Tytuł oryginalny: Hodejegerne
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Tłumacz: Iwona Zimnicka
Seria: Z odciskiem palca
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 224
Przyznam szczerze, że Twój opis głównego bohatera mnie zaintrygował. Lubię, gdy nie lubię głównych postaci ;) Zawsze wtedy coś się dzieje.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, lepiej jest gdy bohater wzbudza emocje, choćby negatywne, a nie jest się wobec niego obojętnym :) Ale osoba Rogera napełniła mnie jednak takim niesmakiem, że mimo usiłowań Nesbo nie byłam w stanie mu kibicować.
UsuńJa z kolei "lubię lubić" jak nie głównego, to któregoś z bohaterów, aby znaleźć jakiś punkt zaczepienia, ale bywają wyjątki, kiedy kreacja bohatera jest tak ciekawie skonstruowana, że wkurza, irytuje, a jednocześnie zachwyca. Nie znam pisarza (kolejny raz:() ale nie będę zaczynać od tej pozycji.
OdpowiedzUsuńW tej książce nie znalazłam nikogo "do lubienia" :) Nesbo polecam niezmiennie, ale zdecydowanie w książkach o przygodach Harry'ego Hole. :)
Usuńuwielbiam Jo Nesbø! i faktycznie zgodzę się z Tobą, że Łowcy głów to nie jest jego najlepsza książka...,mnie mocno zmęczyła i pozostawiła niesmak po głównym bohaterze.
OdpowiedzUsuńA czytałaś coś Gunnara Staalesen?
Cieszę się, że nie jestem odosobniona w swojej opinii, gdyż książka może wciągnąć i jest oczywiście napisana z talentem, ale "zgrzytała" mi jako całość. A cykl z Harrym również uwielbiam i przymierzam się do nabycia "Policji" :)
UsuńMyślałam, że z grubsza kojarzę już wszystkich skandynawskich autorów kryminalnych, ale wskazałaś mi kompletnie nieznane nazwisko. Rozejrzę się, skoro polecasz. :)