Na blogu Magdaleny Bioggraff dostrzegłam fajną zabawę, która zachęca do ujawnienia niektórych informacji na swój temat. Postanowiłam wziąć w niej udział, chociaż długość listy nieco mnie zdetonowała. ;) A więc do dzieła, poniżej znajdziecie mocno chaotyczny misz-masz na mój temat.
Źródło zdjęcia |
1. Lubię konwalie.
2. Pierwszego dnia w przedszkolu płakała moja Mama, nie ja.
3. Najłatwiej przychodzą mi zakupy w księgarni.
4. W dzieciństwie chciałam być komentatorem sportowym.
5. Nie lubię prasować.
6. Noszę kolczyki i jest to obecnie jedyna biżuteria, jaką noszę.
7. W dzieciństwie topiłam się dwa razy, nie umiem pływać i mam uraz do wody.
8. Mój ulubiony zapach to "Eternity" Calvina Kleina.
9. Zbieram pocztówki nadesłane przez rodzinę i znajomych i lubię je przeglądać od czasu do czasu.
10. W szkole podstawowej grałam na mandolinie.
11. Obecnie czytam książki głównie podczas podróży środkami komunikacji miejskiej.
12. Lubię oglądać mecze piłki nożnej, choć poziom polskiej ligi mnie załamuje.
13. Przygotowanie opinii o książce trwa u mnie około miesiąca.
14. Lubię chodzić w spodniach.
15. Uwielbiam podróże.
16. Moim ulubionym miesiącem jest maj.
17. Bardzo niewiele osób spośród moich znajomych wie o tym, że prowadzę blog.
18. Lubię dostawać kwiaty bez okazji.
19. Nie umiem szyć.
20. Nigdy nie zrobię sobie tatuażu.
21. Nie palę.
22. Coraz więcej zakupów robię w internecie.
23. Ostatnio prawie nie oglądam telewizji.
24. Nie mam drugiego imienia.
25. Bardzo lubię kupować notesy i notesiki, choć nie zawsze znajduję dla nich zastosowanie.
26. Lektura "Wojny i pokoju" w czasach licealnych zapewniła mi najwyższą ocenę na półrocze z historii, gdy nauczyciel przeegzaminował mnie z treści książki ;)
27. Moim popisowym daniem jest spaghetti bolognese (wiem, to niebyt dobrze świadczy o moich umiejętnościach kulinarnych :)).
28. Wolę obchodzić imieniny niż urodziny.
29. Nigdy nie byłam u wróżki, choć czasem mnie korci, żeby pójść.
30. Mam bardzo ograniczone grono przyjaciół i znajomych.
31. Wolę wino od piwa.
32. Nie cierpię, gdy wsiadający pasażerowie pchają się do autobusu, gdy ludzie jeszcze nie wysiedli.
33. Czuję się skrępowana słuchając prywatnych rozmów telefonicznych prowadzonych na głos w środkach komunikacji miejskiej.
34. Nie mam czytnika.
35. Nie cierpię hipokryzji i obłudy.
36. Jako dziecko pytałam się Rodziców, dlaczego nie byłam obecna na ich ślubie.
37. Bardzo lubię markę Wallis i zmartwiła mnie jej wyprowadzka z Polski.
38. Nie używam suszarki.
39. Gdy odwiedzam muzeum, zawsze kupuję w sklepiku pocztówki, zakładki lub inne drobiazgi.
40. Od kiedy mamy aparat cyfrowy, mam kłopot z uzupełnianiem albumów ze zdjęciami.
John Everett Millais, Ofelia Źródło zdjęcia |
41. Lubię malarstwo prerafaelitów.
42. Mam nadzieję, że moje wymarzone wakacje jeszcze przede mną.
43. Ermitaż uważam za najciekawsze muzeum, które odwiedziłam.
44. Lubię kolor czerwony.
45. Nie lubię się targować.
46. Noszę dużą torbę i mam czasem pewien kłopot ze znalezieniem potrzebnej rzeczy.
47. Wolę herbatę od kawy.
48. Wiele osób uważa, że jestem pamiętliwa.
49. Prowadzenie bloga nadal sprawia mi wiele radości.
50. Lubię czasem pobyć sama ze sobą.
Uff, udało się. :)
Miło było Cię bliżej poznać.
OdpowiedzUsuńZ tych 50 zdań o sobie wyłaniasz się jaką Cię można sobie wyobrazić czytając Twój blog.
Znalazłabym wiele wspólnych nam cech, ale wymienię tylko jedną - też grałam na mandolinie. I żałowałam, że zarzuciłam to granie w szkole średniej.
Miło mi! Ta mandolina to efekt ambitnej pani od wychowania muzycznego. Każdy musiał albo grać na czymś, albo śpiewać w chórze. Z perspektywy lat umiem to docenić, wtedy odczuwałam to nieco inaczej i też później kompletnie zarzuciłam..
UsuńJak miło, że przystąpiłaś do "50 faktów..." - początkowo ta cyfra 50 nieco przeraża.Jednak, gdy zacznie się już pisać, to jakoś szybko się lista zapełnia:)
OdpowiedzUsuń43- Ermitaż! Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zobaczę ponownie!
33 - masz rację, ja czuję to samo.
Miło było poczytać o Tobie:)
Pozdrawiam.
To Twój wpis mnie zachęcił. Przyznam, że końcówka listy była już dość trudna do wypełnienia, ale jakoś dałam radę ;)
UsuńTeż chciałabym jeszcze kiedyś wrócić do Petersburga i zobaczyć zbiory Ermitażu. Niesamowite miejsce.
Niektóre zaskakujące, inne bardzo mi bliskie myśli (oj z tą pamiętliwością też tak mam). Naprawdę przygotowanie opinii o książce trwa u ciebie miesiąc? Tu mnie zaskoczyłaś. Aha i też nie lubię się targować. No i jeszcze parę stycznych by się znalazło (kwiaty, książki, chamstwo, rozmowy telefoniczne- tyle, że mnie bardziej wkurzają niż żenują, choć i to także). A Wallis się wyprowadził? jaka szkoda, też lubiłam tę markę.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że ten miesiąc zwróci uwagę :) No, ale rzeczywiście nie jestem zbyt szybka. Najpierw piszę sobie w wordzie różne kawałki o książce, potem sklejam, dorzucam cytaty, czasem po paru tygodniach nachodzą mnie jeszcze jakieś przemyślenia i tak przeciętnie wychodzi około miesiąca zanim się zdecyduję przenieść wszystko na bloggera i wcisnąć "publikuj". A czasem trwa to jeszcze dłużej. O "Vicie" Mazzucco pisałam dobre pół roku po lekturze i musiałam drugi raz książkę z biblioteki pożyczać, żeby sobie odświeżyć treść ;)
UsuńWallisa już nie ma w Polsce i naprawdę mnie to zmartwiło, bo ich stylistyka i rozmiarówka bardzo mi pasowała. Fajnie, że znalazłaś parę wspólnych punktów ;) O tym, co prawda nie napisałam powyżej, ale mam nadzieję, że po powrocie z urlopu polubisz Londyn podobnie jak ja ;)
To ja zdecydowanie za szybko publikuję, nie lubię długo się zastanawiać. Choć z wiekiem idzie mi dużo wolniej. Kiedyś pisałam w ciągu kilkudziesięciu minut, potem przez kilka godzin, dziś czasami zajmuje mi to kilka dni. Podliczyłam punkty styczne i wyszło ich 27 :) Co do Londynu nie mówię Nie, nie mówię tak. Zobaczę, co czas przyniesie.
UsuńZa szybko na pewno nie piszesz. To ja nie mam tak "lekkiego pióra" jak Ty. :) Super, że mamy sporo wspólnego :)
UsuńPodliczyłam. W 23 przypadkach mogłabym dopisać czerwonymi literami "Ja też"!:-)
OdpowiedzUsuńTo naprawdę dużo mamy wspólnego! :)
UsuńChyba bym nie umiala naprodukowac 50 - ale Twoja piecdziesiatka bardzo mi sie podobala :-).
OdpowiedzUsuńI tez mnie zaskoczyl ten miesiac - jak to miesiac, przeciez Ty co chwile recenzje wrzucasz? Tzn. po miesiacu od przeczytania piszesz recenzje? :-)
Powiem szczerze, że ostatnie punkty tej "50" były trudne. Aż się męża musiałam skonsultować, co on by o mnie powiedział, bo już miałam pustkę w głowie, ale - jak widać - się udało ;)
UsuńWcale tak dużo nie czytam, zwłaszcza w porównaniu z przeciętnym blogerem książkowym. :) Obecnie to 5-6 książek miesięcznie. Teraz mam 5 zaległych, czytam szóstą, no to teraz opisuję lektury sprzed miesiąca :) Czasem się zdarza, że mam napisaną opinię, ale ciągle coś poprawiam i poprawiam i nie jestem zadowolona. Najszybciej chyba pisze mi się o książkach dla dzieci. W zeszłym roku zdarzyło mi się przeczytać kilka książek, o których nie napisałam na blogu, zabrakło mi pomysłu. :)
Milo cie poznac blizej :)
OdpowiedzUsuń(Jakze nie znosze ludzi uwiazanych do komorki zawsze i wszedzie!)
Cieszę się, że przeczytałaś, chociaż masz tyle na głowie.
UsuńA jeśli chodzi o to gadanie przez telefon zawsze i wszędzie bardzo mnie irytuje. Ostatnio widziałam panią, która rejestrując się u lekarza praktycznie nie przerwała rozmowy telefonicznej.
Pięknie! Tyle uśmiechów w jednym poście:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobało :)
UsuńTo wallis zwinęła się z PL?
OdpowiedzUsuńp.s. ad 17 - mam tak samo. I 24 też.
Tak, Wallis się wyprowadził od nas :( Co do braku drugiego imienia, to rzeczywiście Rodzice mnie obdarzyli tylko jednym, a ja wybrałam sobie drugie podczas bierzmowania, tyle, że to kompletnie nie ma żadnego znaczenia, a dokumenty wypełnia się nieco łatwiej ;)
Usuń:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńAle jak to: miesiąc? ;-) Serio? Tak często piszesz, że to w ogóle nie do dostrzeżenia :D W połowie przypadków mogłam potakiwać tylko głową ;) Różnic jest niewiele :D Miłe niesamowicie.. :)
OdpowiedzUsuńSerio ;) Jak już wyżej wyjaśniłam koleżankom, do "błyskawic" się nie zaliczam :) Wiele wpisów to takie tematy okołoksiążkowe. Formuła notatnika na to pozwala ;)
UsuńFajnie, że mamy wiele wspólnego.
Nie wiem, czy umiałabym wymyślić o sobie tyle rzeczy :P Kilka punktów robi wrażenie (zwłaszcza mandolina :D). Też najbardziej lubię maj, nie używam suszarki (ba, nawet takowej nie posiadam) i nie lubię się targować. No i też nie chwaliłam się za bardzo znajomym, że mam bloga. I jeszcze parę innych punktów :)
OdpowiedzUsuńZainspirowała mnie Magdalena Bioggraff, która popełniła bardzo sympatyczny wpis nieco ją odsłaniający, a jednocześnie nie ujawniający zbyt wiele ;) Postanowiłam więc się sprawdzić w tej konkurencji. Pierwsze 20 punktów nie sprawiło mi trudności, wymyślanie kolejnych 20 już trwało dłużej, a końcowa 10 zajęła mi najwięcej czasu :) Mandolinę wspominam miło, choć teraz nawet nut nie umiem czytać ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA znam ze dwie osoby, które autentycznie to lubią :) Ja, niestety, "nie chcem, ale muszem", bo się tak podzieliłam obowiązkami z "drugą połówką". Chyba powinnam renegocjować te warunki ;)
UsuńCzytałam wpis z wielkim uśmiechem na twarzy i zadziwieniem, jak wiele sformułowań mogłabym przypisać sobie. Miło jest w taki niekonwencjonalny sposób poznać kogoś, do kogo zagląda się na chwilę lektury :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ten wpis wzbudził tyle pozytywnych emocji :)
Usuń1, 5, 6, 12, 14, 15, 17 i inne, i inne wspólne:) Wolę ręcznie prać niż prasować...
OdpowiedzUsuńNo proszę, kolejna koleżanka zainteresowana futbolem :) A prasowanie jest zmorą wielu, choć dochodzę do wniosku, że nigdy tak dużo nie prasowałam jak teraz, gdy mam na głowie wygląd mężowskich koszul ;)
UsuńMiło było przeczytać Twój wpis, zwłaszcza wobec faktu, że wiele mamy punktów zbieżnych :) A już zamieszczenie mojego ukochanego obrazu Millais`e wzbudziło we mnie prawdziwa euforię :) Pisałam już kiedyś w komentarzach, że uwielbiam prerafaelitów a ta wersja "Ofelii" jest moją ulubioną. Plus "The Lady of Shalott" w wydaniu Hughes`a i Waterhouse`a :)
OdpowiedzUsuńPoza tym, tak jak Ty, nie rozpowszechniam wśród znajomych wiadomości o prowadzeniu bloga. Tak naprawdę, wie tylko mój mąż :)
P.S. Ja też lubię "Eternity", chociaż wolę "Envy" Gucciego :)
Jak miło spotkać wielbicielkę prerafaelitów! Oczywiście lubię też inne style w malarstwie, ale Bractwo Rafaelitów wydało mi się na tyle specyficzne i mało znane, że znalazło swoje miejsce na mojej liście ;) Oba obrazy, o których wspominasz, należą do moich ulubionych i tak naprawdę mocno się zastanawiałam, który z nich umieścić we wpisie :) Gdy bywałam w Londynie częściej zawsze starałam się pójść do Tate Gallery popatrzeć na prerafaelickie obrazy.
UsuńMój mąż też oczywiście wie, czym się param w wolnych chwilach, a oprócz niego może z pięć koleżanek. :) Pozdrawiam!
Bractwo Prerafaelitów, oczywiście :)
UsuńO, ale miło, ze napisałaś o sobie aż tyle ;-)))
OdpowiedzUsuńOprócz prasowania, które wolę od niejednej "czynności domowej", to mogę się podpisać pod większością Twoich punktów :-)
Wymyślenie tych 50 punktów to nie jest łatwa sprawa :) Wiem, że wiele osób oswaja prasowanie oglądając telewizję, ale jakoś nigdy mi się to nie udało. Im bardziej program przyciągał moją uwagę, tym niższą jakość prezentowało moje prasowanie :)
UsuńBardzo ciekawie, pod niektórymi punktami mogę się podpisać :)
OdpowiedzUsuńO.
Dobrze, że można znaleźć punkty styczne. :)
Usuń