Kupiłam tę książkę, gdyż po przeczytaniu esejów Krzysztofa Rutkowskiego, również wydanych w ramach serii „Pasaże”, nabrałam apetytu na podobną przyjemność czytelniczą, tylko z Warszawą w roli głównej. Z zapowiedzi wynikało, że „Pamiętnik mistyczny” dotyczy życia wewnętrznego autorki, ale również miasta i to mnie najbardziej zaciekawiło.
Niestety, warunkiem koniecznym do głębszego przeżycia tej książki jest przynajmniej cząstkowa znajomość biografii autorki, a przyznam, że w momencie rozpoczęcia lektury nie wiedziałam o niej nic, co miało niebagatelny wpływ na mój odbiór książki.
Baranowska jest autorką kilku tomików wierszy, książek o sztuce, książek i słuchowisk radiowych dla dzieci. „Pamiętnik mistyczny” składa się z zapisów autorki częściowo datowanych, choć nie ma to żadnego znaczenia, gdyż autorka, jak sama wspomina musi „z najwyższą niechęcią czynić niekiedy ustępstwa na rzecz zwolenników czasu linearnego” (s. 79). W tych zapiskach autorka dzieli się własnym sposobem przeżywania świata, często wspomina dzieciństwo oraz pobyty w szpitalu, gdyż przez wiele lat ciężko i przewlekle chorowała. W książce tej autorka zawarła również wspomnienia i refleksje o Warszawie, mieście, które niewątpliwie ją fascynowało i pamiętała je, gdy doń przybyła jako dziecko tuż po zakończeniu wojny. Tym, co uważam za najbardziej cenne w tej książce, to jej refleksje o Warszawie oraz różnych dziełach sztuki europejskiej, które wywarły na autorce największe wrażenie.
Muszę jednak przyznać, że forma tych zapisków w postaci swoistego, dość chaotycznego strumienia świadomości mocno mnie dekoncentrowała, a może mój nastrój nie sprzyjał oddaniu się tej bardzo specyficznej, wymagającej wytężonej uwagi lekturze. Sądzę nawet, że gdyby nie okoliczności, czyli oczekiwanie na odlot opóźnionego o 1,5 godziny samolotu i brak lektury zapasowej, to chyba bym tej książki zwyczajnie nie przeczytała.
Może jednak nie stało się źle, że ją przeczytałam, gdyż mimo pewnego zmęczenia jej formą, doceniam wrażliwość i piękne fragmenty dotyczące dzieł sztuki, które naprawdę poruszyły autorkę. Można również odnaleźć ciekawe refleksje o Warszawie, tym niezwykłym, okaleczonym mieście. Aby nie być gołosłowną i pokazać Wam, że być może dla tych krótkich impresji warto było się zmagać z trudnym tekstem Małgorzaty Baranowskiej poniżej przedstawiam dwa fragmenty, które mnie zachwyciły:
Ołtarz Baranka Mistycznego Braci Van Eycków w Gandawie Źródło zdjęcia |
„Ołtarz jednak może być cały sam w sobie źródłem uniesienia, jakie przeżyłam niewątpliwie pewnego czerwcowego dnia tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego siódmego roku. Było to przed poliptykiem Baranka Mistycznego braci van Eycków w Gandawie. (…)
Ich rytmiczne włosy karbowane gorącymi żelazkami, ich twarze niewiadomej płci, wchłonięte przez instrumenty, materie, stłoczone jedna przy drugiej, jakby czekały na własny, nieznany jeszcze dźwięk. Te włosy, materie, instrumenty mamiły mnie już kiedyś na malutkim obrazeczku. Postawiona przed faktem całości tego ołtarza byłam oniemiała od ich dziwnej, bogatej marginesowości. Znów anioły na służbie. A tu kwiateczki odrobione co do płatka, jakieś orliki czy stokrotki, czy mlecze, czy inne łąkowe drobne, strojne żywociki występowały na moich oczach z wylizanej łąki wokół Baranka Mistycznego. A tu Adam w górze samotny. A tu z drugiej strony Ewa też w ciemnej klatce poliptyku. Ta jednak tak łatwo nie uwalniała z kręgu swego niemiłego i jednocześnie niepokonanego czaru. Jest w niej uśmiech podskórny, przebiegający od ust aż do stóp. Jakaś świadoma, fascynująca i dziwna mina jej ciała zwraca uwagę i każe się wpatrywać w górny prawy róg otwartego ołtarza. Jeżeli malarz specjalnie lub nie, chciał odwieść wzrok patrzącego od bezpłciowych, ślicznych aniołów, to mu się w pełni udało.” (strony 68-69)
Ich rytmiczne włosy karbowane gorącymi żelazkami, ich twarze niewiadomej płci, wchłonięte przez instrumenty, materie, stłoczone jedna przy drugiej, jakby czekały na własny, nieznany jeszcze dźwięk. Te włosy, materie, instrumenty mamiły mnie już kiedyś na malutkim obrazeczku. Postawiona przed faktem całości tego ołtarza byłam oniemiała od ich dziwnej, bogatej marginesowości. Znów anioły na służbie. A tu kwiateczki odrobione co do płatka, jakieś orliki czy stokrotki, czy mlecze, czy inne łąkowe drobne, strojne żywociki występowały na moich oczach z wylizanej łąki wokół Baranka Mistycznego. A tu Adam w górze samotny. A tu z drugiej strony Ewa też w ciemnej klatce poliptyku. Ta jednak tak łatwo nie uwalniała z kręgu swego niemiłego i jednocześnie niepokonanego czaru. Jest w niej uśmiech podskórny, przebiegający od ust aż do stóp. Jakaś świadoma, fascynująca i dziwna mina jej ciała zwraca uwagę i każe się wpatrywać w górny prawy róg otwartego ołtarza. Jeżeli malarz specjalnie lub nie, chciał odwieść wzrok patrzącego od bezpłciowych, ślicznych aniołów, to mu się w pełni udało.” (strony 68-69)
Ruiny Starego Miasta w Warszawie, 1945 r. Źródło zdjęcia |
„Odkąd pamiętam, tutaj w tym dziwnym mieście jest „po wojnie”, „tuż po wojnie”, „trochę po wojnie” i tak po kolei aż do teraz. Tym się to miasto różni od tego wcielenia różnych miast, w którym czas liczył się od „założenia miasta”. (s. 99)
"Pamiętnik mistyczny" nie jest lekturą łatwą i z pewnością wymaga wzmożonej uwagi. Ewidentnie niezbyt dobrze ją dobrałam do mojego nastroju, a moje oczekiwania nieco się rozminęły z jej zawartością, choć poniewczasie doceniam głębię i przenikliwość oraz niezwykłą wrażliwość wielu opinii autorki.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania „Czytamy serie wydawnicze”
Małgorzata Baranowska (1945 – 2012) – polska poetka, pisarka, krytyk i historyk literatury, varsavianistka. Członek Związku Literatów Polskich i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. W 2000 r. nominowana do nagrody literackiej Nike. W 2004 r. otrzymała nagrodę Ministra Kultury. Przez 30 lat ciężko chorowała a swoim zmaganiom poświęciła książkę „To jest wasze życie. Być sobą w chorobie przewlekłej” (1994).
Źródło zdjęcia
Autor: Małgorzata Baranowska
Wydawnictwo: słowo/obraz/terytoria
Seria: Pasaże
Rok wydania: 1998
Liczba stron: 200
Sprobuje - ja tez zaczarowalam sie Rutkowskim, no i chcialabym przeczytac wszystko z serii "Pasaze" :-).
OdpowiedzUsuńZostała mi jeszcze jedna książka Rutkowskiego z serii "paryskiej" i mam nadzieję na wspaniała lekturę. A cała seria rzeczywiście jest niezwykła. Wszystkich książek raczej nie dam rady przeczytać, ale kilka na pewno :)
UsuńDzięki za wnikliwego posta, a szczególnieza za informacje o autorce i jej książce o chorowaniu i życiu.
OdpowiedzUsuńInformacje o chorobie autorki też mnie poruszyły.
UsuńKaye, fragmenty, które przytoczyłaś, są urzekające. Widziałam ołtarz van Eycków dwa razy, ale dopiero po przeczytaniu tego cytatu w pełni dotarło do mnie, na co wówczas patrzyłam. Piękne.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy obecnie skusiłabym się na lektury w stylu "strumienia świadomości", ale Twoja recenzja jest bardzo, bardzo zachęcająca.
Twoja wypowiedź odnośnie ołtarza van Eycków jest bardzo cenna, gdyż go oglądałaś. Potwierdzasz tym samym ogromną wrażliwość autorki i jej poczucie piękna, które także mnie oczarowało. Forma jest trudna, ale warta spróbowania. :)
OdpowiedzUsuń