Ta książka nieco rozczaruje wielbicieli kryminałów z pełnej magii i nostalgicznego uroku wyspy, jaką jawi się nam Olandia ze słynnego cyklu autorstwa Johana Theorina, gdyż akcja książki rozgrywa się zupełnie gdzie indziej. Chociaż Theorin wydał tylko trzy książki cyklu, to po „Świętego Psychola”, który opowiada historię osadzoną w innym zakątku Szwecji, sięgnęłam z niezachwianą pewnością, że spełni ona moje oczekiwania.
„Święty Psychol” opowiada nam historię Jana, około trzydziestoletniego wychowawcy przedszkolnego, który z powodzeniem ubiega się o pracę w przedszkolu w mieście Valla we wschodniej Szwecji. Nie byłoby w tym może nic ciekawego, gdyby nie charakter tej placówki i tajemnice, które skrywa Jan. Przedszkole jest bowiem afiliowane przy pobliskim szpitalu psychiatrycznym, w którym przebywają rodzice uczęszczających tam dzieci. Bliskość dzieci i możliwość systematycznego kontaktu z nimi jest pewną formą eksperymentalnej terapii stosowaną przez lekarzy szpitala świętej Patrycji, potocznie zwanego przez miejscowych „świętym psycholem”. Jan skrywa wiele tajemnic, które są ujawniane podczas kolejnych retrospekcji. Czytelnik poznaje zakamarki jego duszy i koleje losu, które sprowadziły go do tego obcego miasta. Atmosfera otaczająca szpital i wydarzenia, do których dochodzi przynoszą coraz więcej niepokojących elementów…
Nie jest to typowy kryminał, ale do tego czytelnicy Theorina zdążyli się chyba przyzwyczaić. Określiłabym go raczej mianem thrillera psychologicznego. Najważniejszy jest nastrój narastającego od pierwszych stron książki niepokoju. Wszystko może być pułapką. Niby nic się nie dzieje, nie dochodzi do żadnych spektakularnych wydarzeń, a jednak narasta w nas uczucie dyskomfortu i niepokoju właśnie. Głównym nosicielem tego wrażenia jest Jan, główny bohater książki, który praktycznie nie schodzi z kart książki. Swoje dodaje również placówka psychiatryczna, tytułowy „święty psychol”, ze swoją niedostępnością i tajemniczością, która otacza mieszkańców tego miejsca.
Theorin przedstawia całą historię, wydarzenia, które się rozgrywają, wyobrażenia o nich tylko z perspektywy nowego pracownika przedszkola, który, jak rozumiemy coraz wyraźniej, miał swoje powody, które go pchnęły do podjęcia pracy w tym miejscu. Nawet nie powody, a swoistą misję. Aby poznać w szczegółach sytuację Jana i jego portret psychologiczny cofamy się do wydarzeń, które miały miejsce w jego czasach szkolnych i kilka lat przed podjęciem pracy w Valli. Te retrospekcje odsłaniają powolutku przeszłość, która ma niebagatelne znaczenie dla wydarzeń rozgrywających się współcześnie. Końcówka książki zapewnia kilka zwrotów akcji zupełnie zmieniających nasz ogląd sprawy, a samo zakończenie zaskakuje, choć jest w nim chyba za dużo pośpiechu.
Konstrukcja książki jest ciekawa, groza narasta przeplatana retrospekcjami i obrazkami z obecnego życia Jana w Valli. Uwagę zwracają niesamowite bajki, które w pewnym momencie wpadają w ręce Jana i powiem szczerze, że mało który rodzic chciałby je czytać swojemu dziecku na dobranoc. Te bajki i osoba Jana oraz większości bohaterów wiąże jedna cecha: samotność. To cecha współczesnych ludzi, sami żyjemy, mieszkamy, śpimy rozpraszając się na krótkie spotkania towarzyskie, krótkie związki, banalne rozmowy, a nie mamy czasu na dzielenie z kimś życia, a może boimy się tego. Przygnębiający jest obraz życia współczesnego człowieka, który znajduje odbicie w książce Theorina. Właściwie wszyscy bohaterowie występujący w tej książce są samotni, nie poznajemy ich w relacji rodzinnej, lecz środowiskowej, jako kolegę z pracy, sąsiada, przełożonego i tak naprawdę nie mają oni innego życia. Choć wiwisekcji poddane jest tylko życie Jana, to egzystencja wszystkich bohaterów naznaczona jest przez wszechogarniającą pustkę, brak ciepła drugiego człowieka, co wpływa na nich w sposób niepokojący i skłaniający do przemyśleń. Choć czytelnik ma szansę poznać Jana dość dobrze, i tak jest zaskakiwany co jakiś czas, poznając jego historię i motywy jego działań.
Książkę czyta się świetnie, jest atmosfera tajemnicy, sąsiedztwo szpitala psychiatrycznego i sekrety otaczające jego mieszkańców budzą zaciekawienie podszyte niepokojem. Theorin prowokuje nas do ciągłego odgadywania, co stoi za poszczególnymi wydarzeniami, a my i tak jesteśmy zaskakiwani. Mimo wszystko jednak, moim „numero uno” wśród książek szwedzkiego pisarza pozostaje „Zmierzch”, ale „Świętego Psychola” warto przeczytać, gdyż mimo braku magicznego nastroju Olandii (nie można mieć wszystkiego, nieprawdaż ;)), to świetna książka. Bardzo jestem ciekawa kolejnej części „kwartetu olandzkiego”, a tymczasem „Święty Psychol” pomaga skrócić czas oczekiwania na nią.
„Święty Psychol” opowiada nam historię Jana, około trzydziestoletniego wychowawcy przedszkolnego, który z powodzeniem ubiega się o pracę w przedszkolu w mieście Valla we wschodniej Szwecji. Nie byłoby w tym może nic ciekawego, gdyby nie charakter tej placówki i tajemnice, które skrywa Jan. Przedszkole jest bowiem afiliowane przy pobliskim szpitalu psychiatrycznym, w którym przebywają rodzice uczęszczających tam dzieci. Bliskość dzieci i możliwość systematycznego kontaktu z nimi jest pewną formą eksperymentalnej terapii stosowaną przez lekarzy szpitala świętej Patrycji, potocznie zwanego przez miejscowych „świętym psycholem”. Jan skrywa wiele tajemnic, które są ujawniane podczas kolejnych retrospekcji. Czytelnik poznaje zakamarki jego duszy i koleje losu, które sprowadziły go do tego obcego miasta. Atmosfera otaczająca szpital i wydarzenia, do których dochodzi przynoszą coraz więcej niepokojących elementów…
Nie jest to typowy kryminał, ale do tego czytelnicy Theorina zdążyli się chyba przyzwyczaić. Określiłabym go raczej mianem thrillera psychologicznego. Najważniejszy jest nastrój narastającego od pierwszych stron książki niepokoju. Wszystko może być pułapką. Niby nic się nie dzieje, nie dochodzi do żadnych spektakularnych wydarzeń, a jednak narasta w nas uczucie dyskomfortu i niepokoju właśnie. Głównym nosicielem tego wrażenia jest Jan, główny bohater książki, który praktycznie nie schodzi z kart książki. Swoje dodaje również placówka psychiatryczna, tytułowy „święty psychol”, ze swoją niedostępnością i tajemniczością, która otacza mieszkańców tego miejsca.
Theorin przedstawia całą historię, wydarzenia, które się rozgrywają, wyobrażenia o nich tylko z perspektywy nowego pracownika przedszkola, który, jak rozumiemy coraz wyraźniej, miał swoje powody, które go pchnęły do podjęcia pracy w tym miejscu. Nawet nie powody, a swoistą misję. Aby poznać w szczegółach sytuację Jana i jego portret psychologiczny cofamy się do wydarzeń, które miały miejsce w jego czasach szkolnych i kilka lat przed podjęciem pracy w Valli. Te retrospekcje odsłaniają powolutku przeszłość, która ma niebagatelne znaczenie dla wydarzeń rozgrywających się współcześnie. Końcówka książki zapewnia kilka zwrotów akcji zupełnie zmieniających nasz ogląd sprawy, a samo zakończenie zaskakuje, choć jest w nim chyba za dużo pośpiechu.
Konstrukcja książki jest ciekawa, groza narasta przeplatana retrospekcjami i obrazkami z obecnego życia Jana w Valli. Uwagę zwracają niesamowite bajki, które w pewnym momencie wpadają w ręce Jana i powiem szczerze, że mało który rodzic chciałby je czytać swojemu dziecku na dobranoc. Te bajki i osoba Jana oraz większości bohaterów wiąże jedna cecha: samotność. To cecha współczesnych ludzi, sami żyjemy, mieszkamy, śpimy rozpraszając się na krótkie spotkania towarzyskie, krótkie związki, banalne rozmowy, a nie mamy czasu na dzielenie z kimś życia, a może boimy się tego. Przygnębiający jest obraz życia współczesnego człowieka, który znajduje odbicie w książce Theorina. Właściwie wszyscy bohaterowie występujący w tej książce są samotni, nie poznajemy ich w relacji rodzinnej, lecz środowiskowej, jako kolegę z pracy, sąsiada, przełożonego i tak naprawdę nie mają oni innego życia. Choć wiwisekcji poddane jest tylko życie Jana, to egzystencja wszystkich bohaterów naznaczona jest przez wszechogarniającą pustkę, brak ciepła drugiego człowieka, co wpływa na nich w sposób niepokojący i skłaniający do przemyśleń. Choć czytelnik ma szansę poznać Jana dość dobrze, i tak jest zaskakiwany co jakiś czas, poznając jego historię i motywy jego działań.
Książkę czyta się świetnie, jest atmosfera tajemnicy, sąsiedztwo szpitala psychiatrycznego i sekrety otaczające jego mieszkańców budzą zaciekawienie podszyte niepokojem. Theorin prowokuje nas do ciągłego odgadywania, co stoi za poszczególnymi wydarzeniami, a my i tak jesteśmy zaskakiwani. Mimo wszystko jednak, moim „numero uno” wśród książek szwedzkiego pisarza pozostaje „Zmierzch”, ale „Świętego Psychola” warto przeczytać, gdyż mimo braku magicznego nastroju Olandii (nie można mieć wszystkiego, nieprawdaż ;)), to świetna książka. Bardzo jestem ciekawa kolejnej części „kwartetu olandzkiego”, a tymczasem „Święty Psychol” pomaga skrócić czas oczekiwania na nią.
Tytuł oryginalny: Sankta Psyko
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Ze Strachem
Tłumacz: Barbara Matusiak
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 416
Theorin tą powieścią nie zawodzi, a tak jak wielu jego kolegów po piórze, spróbował na chwilę zapomnieć o swoim cyklu i zmierzyć się z "nowym" (to taka moja teoria:). I egzamin zdał, ku zadowoleniu nas wszystkich:)
OdpowiedzUsuńTwoja teoria jest chyba słuszna. Podobnie postąpił też Nesbo. Obie próby z korzyścią dla czytelników :)
UsuńCzekalam na ta recenzje, ciesze sie, ze i Tobie "Swiety Psychol", tak inny od olandzkiego cyklu, przypadl do gustu.
OdpowiedzUsuńMnie Theorin rowniez nie zawiodl, ale oczywiscie czekam na zakonczenie kwartetu olandzkiego.
Cieszę się, że nasze opinie są zbieżne. Przyznam jednak, że z dużymi nadziejami będę czekać na kolejną odsłonę olandzkiego cyklu. :)
UsuńDo "Świętego psychola" przymierzam się od wakacji i chyba właśnie nastąpił w tych przymiarkach moment przełomowy. Twój opis atmosfery tajemnicy i niepokoju spotęgował moje zainteresowanie książką do tego stopnia, że poważnie rozważam rychły zakup :)
OdpowiedzUsuńTheorin jest niezły w oddaniu atmosfery niepokoju i tajemniczości. Zawsze czuję się trochę nieswojo klasyfikując jego książki jako kryminały. ;) Mam nadzieję, że książka Cię nie zawiedzie :)
UsuńPrzeczytałam dopiero 50 stron "Świętego Psychola", ale już ciężko oderwać mi się od tej powieści... Podejrzewam, że po lekturze będę bardzo zadowolona. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci tego! :)
UsuńJak sobie poradzimy bez magicznego klimatu Olandii???
OdpowiedzUsuńWkrótce przeczytam ostatni tom i co będzie potem? Johan Theorin zapowiedział, że "opuszcza" Olandię :/
Szkoda :( Czy może wspominał, dokąd się "przeniesie"? Nawiasem mówiąc, Theorin powinien chyba dostać coś w rodzaju "honorowego obywatelstwa" Olandii za rozsławienie wyspy na świecie :)
UsuńNie wspomniał dokąd, ale ja mam nadzieję, że tam wróci, bo mówił tez o tym, że tłem powieści powinny być miejsca dobrze znane autorowi, żeby uwiarygodnić miejsce akcji.
UsuńTeraz pisze powieść dla młodzieży. Niestety nie wiem gdzie umieścił jej akcję, ale spróbuję się dowiedzieć :)
To teraz musze obowiazkowo przeczytac - mam przeczucie, ze to bedzie cos bardzo dla mnie :-).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Tobie też się ta książka spodoba i zmieni chociaż troszkę Twoją opinię o Theorinie (czytałam :)))
Usuń