„Ale oliwki nigdy nie wędrowały pojedynczym traktem; historia oliwki, jej transportu, przypomina pajęczynę, gobelin wymiany handlowej, utkany przez wiele cywilizacji, snuty tam i z powrotem przez Morze Śródziemne lub wzdłuż okrążających je szlaków.” (s. 313)
„Oliwkowe drzewo” to zapis drugiej części podróży autorki oliwkowym szlakiem. Tym razem Carol Drinkwater postanowiła odwiedzić kraje zachodniej części basenu Morza Śródziemnego. Jej podróż rozpoczęła się w Hiszpanii, potem kontynuowała ją w Maroku, Algierii, odwiedziła Sycylię, południowe Włochy, Sardynię i północne Włochy, skąd wróciła do domu, na swoją prowansalską oliwkową farmę.
Carol podróżuje samotnie i choć miała w notesie kilka nazwisk ludzi, zwykle specjalistów od uprawy drzewa oliwnego, to jednak zdawała się na instynkt i wiele z jej podróży nie było do końca zaplanowanych, a niektóre ze spotkań pojawiły się dość spontanicznie. Uwagę zwraca, podobnie jak w poprzednich książkach Drinkwater, jej piękny, poetyczny język. Potrafi ona pięknie pisać o przyrodzie i zjawiskach, które ją zachwycają. Oczywiście tematem numer jeden jest drzewo oliwne, jego historia, teraźniejszość i przyszłość. Autorka książki, jako farmerka oliwna, pragnie poznać sposoby umożliwiające ekologiczną, naturalną uprawę oliwek. Dlatego dąży do poznania doświadczeń ludzi w innych krajach szlaku oliwnego. Przygnębiający jest obraz wysoce wyspecjalizowanych farm oliwnych w Hiszpanii, gdzie użycie pestycydów jest powszechne, produkcja ogromna, a uprawa oliwki przypomina raczej fabrykę niż rolnictwo o prastarej tradycji. W Maroku i Algierii Carol również dokonuje odkryć związanych z oliwką, choć na jej podróż wpływ mają niepokoje i groźby zamachów, które mają miejsce podczas jej pobytu w tym rejonie.
Przyznam, że tę część czytało mi się przyjemniej niż „Oliwkowy szlak”, może również dzięki temu, że autorka przyhamowała nieco z informacjami o cenach noclegów. Inna sprawa, że ta część jej podróży wygląda na lepiej przygotowaną, choćby z uwagi na kilka umówionych spotkań ze specjalistami od uprawy drzewa oliwkowego.
Choć podróż była wyjątkowo długa, to mam wrażenie, że zbyt dużo czasu autorka poświęciła hiszpańskiemu odcinkowi i końcówka była już pisana trochę „po łebkach”, choć Sardynia czy Sycylia okazały się (w moim odczuciu przynajmniej) ciekawszymi etapami podróży w poszukiwaniu recepty na przyszłość w odniesieniu do uprawy oliwek. Tak, bo tym razem Carol nie znalazła zbyt wielu artefaktów przeszłości drzewa oliwnego, ale podróż ta utwierdziła ją w przekonaniu, że nie może się poddawać fanatykom chemikaliów w uprawie. Dzięki tej podróży wzrosła jej samoświadomość i determinacja, aby stosować tylko ekologiczne środki.
Styl pisania Drinkwater, do którego już nieco przywykłam, zawiera zapis jej wrażeń z przypadkowych spotkań z ludźmi, z którymi często nawet nie zamienia słowa. Często są to jej wyobrażenia na temat tych anonimowych ludzi, których obserwuje czy spotyka. Mam wrażenie, że taki zabieg byłby fajny, gdyby nie był stosowany nadmiernie, a tak właśnie jest w jej przypadku. Częstokroć obecność tych ludzi na kartach jej książki nie ma żadnego związku z tym, co pisze i czasem te jej teorie wyrażane kwiecistym językiem trochę mnie irytowały.
Carol zdziwiła mnie też nieco na swoim algierskim odcinku podróży, kiedy miała zapewnioną naprawdę niezłą opiekę ze strony związku pszczelarzy, zwłaszcza mając na uwadze niezbyt stabilną sytuację polityczną w tym kraju i zagrożenie atakami terrorystycznymi. Tymczasem ona zgadzała się na tę eskortę jakby przymuszona. Wydawało się, że tylko marzy o tym by się „urwać” swoim opiekunom, co prawdę mówiąc mnie dziwiło, bo dzięki kontaktom pszczelarzy mogła dotrzeć do kilku naprawdę ciekawych miejsc.
Dzięki swoim doświadczeniom z podróży oliwkowym szlakiem Carol utwierdza się w swoim postanowieniu, aby nie używać popularnych środków chemicznych w trosce o przyszłość oliwki i jakość produkowanej oliwy. Michel, którego w tym tomie prawie nie ma, akceptuje jej decyzję i zapewne w ostatniej części oliwkowego cyklu dowiemy się, czy spełnili swoje obietnice.
Całość jest interesująca i satysfakcjonująca czytelniczo. Nie ma tam zbyt wielu wtrętów natury politycznej czy obyczajowej, jak to miało miejsce w „Oliwkowym szlaku” (aczkolwiek uważam, że udając się do krajów muzułmańskich autorka powinna rozważyć zmianę przyzwyczajeń odnośnie ubioru do snu:)). Piękne opisy przyrody nie nużą, a na plan pierwszy wybija się fascynacja autorki oliwką, jej historią, teraźniejszością, przyszłością.
„Patrząc wstecz na moje podróże, czuję ogromną wdzięczność za wszystko, co zostało mi dane, ale brakuje mi odpowiedzi nie tych dotyczących przeszłości, choć dalej będę ich szukać, ale przyszłości.” (s. 560)
Carol Drinkwater (ur. 1948) – aktorka anglo-irlandzka, najbardziej znana z roli Helen Herriot w serialu “Wszystkie stworzenia duże i małe” (1978-85). Jest autorką kilku powieści dla dzieci i dorosłych. Największy sukces wydawniczy odniosła jej seria o życiu na prowansalskiej farmie. Jej stronę internetową znajdziecie tu.
Źródło zdjęcia
Powiązane wpisy:
Carol Drinkwater, Oliwkowa farma
Carol Drinkwater, Sezon na oliwki
Carol Drinkwater, Oliwkowe żniwa
Carol Drinkwater, Oliwkowy szlak
Autor: Carol Drinkwater
Tytuł oryginalny: The Olive Tree
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Tłumacz: Ewa Rudolf
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 568
Bardzo ciekawa recenzja! Kiedy napisałaś o poetyckim języku autorki, od razu przypomniało mi się "Czyste, nieczyste" Colette. Pamiętam, że mimo całkiem interesującej treści, niech mogłam znieść tego przepoetyzowanego języka. Chyba wolę nieco bardziej "suchą" narrację :)
OdpowiedzUsuńJęzyk Drinkwater jest bardzo ładny, używa ona niekiedy bardzo poetyckich i niebanalnych porównań, zwłaszcza w odniesieniu do opisów piękna przyrody. Colette to zupełnie inna liga :)
UsuńKaye, piszesz tak, że poczułam się, jakbym sama wędrowała po oliwnych gajach :-) Ciekawa jestem, czy w którymś z tomów są nawiązania do Izraela (gdzie, jakby nie patrzeć, tradycje uprawy oliwek sięgają bardzo daleko wstecz a drzewka można spotkac na każdym skwerze)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Drinkwater opisała swoją podróż po wschodniej części basenu Morza Śródziemnego w "Oliwkowym szlaku". Była również w Izraelu, ale dużą część swojej wizyty poświęciła na aktywność o charakterze nieco politycznym angażując się mentalnie po jednej ze stron konfliktu, co akurat mi się nie podobało. A sam projekt "oliwkowego szlaku" uważam za bardzo udany.
Usuńoj sama bym się w taki szlak wybrała:) nie znam tej książki, ale ta pozycja wydaje mi się świetna na długie i zimne jesienno-zimowe wieczory:)
OdpowiedzUsuńCały "oliwkowy cykl" jest ciekawą propozycją na długie jesienne i zimowe wieczory :)
UsuńMoja mama sprezentowała mi kiedyś wszystkie tomy tej serii, ale jakoś jeszcze nie miałam okazji przekonać się osobiście, czy jej zachwyty są uzasadnione. Jak już skończę czytać setkę grubaśnych tomiszczy historycznych, które spoglądają na mnie obrażone, że po nie nie sięgam, to się przeproszę z obyczajówką i oliwki będą jak znalazł. Siedzą na moich własnych półkach, więc nie uciekną:):):)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam już niemal cały cykl i muszę przyznać, że książki Drinkwater czyta się nieźle, ale nie jestem wobec nich bezkrytyczna. Autorka pisze bardzo ładnym językiem, czasem nawet trochę egzaltowanym, ale najciekawsze w cyklu wydaje mi się obserwowanie, jak Carol zakochuje się z drzewie oliwkowym i stylu życia na farmie.
UsuńKsiążki na moich półkach często są nieco pokrzywdzone, gdyż pierwszeństwo daję tym wypożyczonym, ale też jestem zdania, że nie uciekną i przyjdzie ich czas ;)