Źródło |
Tezę o tym, że język polski jest najtrudniejszy do nauczenia się dla obcokrajowców, stawia Mark Biernat, autor pewnego blogowego wpisu sprzed 6 lat, na który obecnie można się natknąć w polskim internecie.
Autor podkreśla, że w polskim występuje 7 przypadków, 7 rodzajów (naprawdę???), a całkowitą biegłość w posługiwaniu się językiem polskim osiągamy dopiero w wieku 16 lat (czyżby?). Teza ta jest nieco kontrowersyjna, gdyż mnie akurat dziwi uznanie polskiego za trudniejszy język niż fiński i węgierski, które wydają mi się niemal "nienauczalne", choć wiem, że są ludzie , którzy biegle posługują się tymi niezwykłymi językami. :)
Biernat podkreśla bardzo trudną wymowę w naszym języku i relatywnie dużą liczbę wyjątków od reguły, co jest ekstremalnie trudne do "ogarnięcia" przez uczących się polskiego.
Przyznam szczerze, że im jestem starsza, tym bardziej zauważam, jak trudny jest to język i jak mało Polaków jest w stanie mówić w pełni poprawnie. Sama nieraz zastanawiam się nad niektórymi strukturami gramatycznymi, których nijak nie jestem w stanie zrozumieć. Myślę że teza tego pana jest jak najbardziej prawdopodobna :)
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu zwracam uwagę na liczne nielogiczności w naszym języku, ale to chyba cecha charakterystyczna wielu języków. W końcu to nie matematyka :) Mam jednak wrażenie, że ostatnio przeciętna polszczyzna staje się coraz uboga, a jednocześnie utrwala się wiele błędów :(
UsuńNie wydaje mi się żeby polski był najtrudniejszym językiem świata. Owszem jest trudny, ale chyba nie przewyższa np. węgierskiego :) Dla mnie wyzwaniem byłaby nauka chińskiego - nawet próbowałam, ale mój mózg odmawiam przyswajania informacji :)
OdpowiedzUsuńTak, węgierski jest trudny ze względu na swoją odmienność. :) Chiński podobno nie jest tak bardzo trudny do opanowania na poziomie komunikacyjnym. Najtrudniejsze jest opanowanie znaków. Chyba najlepszą motywacją do nauki tego języka byłby wyjazd do kraju za Wielkim Murem. Wtedy na pewno dobrze byłoby poznać podstawy, choć - jak słusznie wspomniała Magdalena Bioggraff - chiński chińskiemu nierówny w zależności od regionu :)
UsuńTak, mam takie poczucie. Zwłaszcza gdy czytam, co ludzie w internecie piszą. I jakie błędy robią. Dla niektórych Polaków to język nie do ogarnięcia, co jest tym bardziej smutne, że najczęściej jedyny, jaki znają.
OdpowiedzUsuńMam nieodparte wrażenie, że język polski ubożeje, a ilość błędów popełnianych w tekstach gazet czy na portalach informacyjnych niebezpiecznie rośnie. To smutne, ale tak się dzieje.
UsuńWidziałam gdzieś tę piramidę w wersji angielskiej.
OdpowiedzUsuńMożna pisać o trudnej wymowie z perspektywy cudzoziemca, gdy tymczasem - pomijając dźwięki szeleszczące i zmiękczone reszta głosek jest podobna np. do niemieckiego czy włoskiego.
No to niewiem, gdzie tu trudność.
Ja też zamieściłam wersję angielską :)
UsuńA wiesz, że ja odkryłam podobieństwo brzmienia polskiego, zwłaszcza jeśli chodzi o szeleszczenie, z portugalskim? :) Kołacze mi się w głowie, że gdzieś natknęłam się na artykuł pewnego chyba angielskiego profesora, który wyjaśniał, jak można nauczyć się najtrudniejszych dźwięków języka polskiego na przykładach z angielskiego. Bardzo to było inspirujące, ale chyba tego już nie odnajdę :(
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że to zależy od punktu odniesienia.
UsuńCo do wspomnianego chińskiego, to też niełatwa sprawa. Gdy byłam wiele lat temu w Chinach dowiedziałam się, że Chińczyk z Pekinu z Chińczykiem z Kantonu się nie dogada. Różnice są tak ogromne w obrębie jednego narodu, który posługuje się rożnymi jego odmianami.
Polski też nie jest łatwy, szczególnie nasze sz, ś, cz dla obcokrajowców. Pamiętam jednego zaprzyjaźnionego Włocha, który moje nazwisko Jastrzębska wymawiał coś na kształt "Jastikseloska".
Mario, fakt, słowiańskich języków, z racji podobieństwa, łatwiej się uczyć, ale na pułapki przeciwnych znaczeń podobnie brzmiących wyrazów można się natknąć nader często (np. polskie "zapomnieć" i rosyjskie "zapamnit" ;))
UsuńAkurat z angielskim nie miałam problemów, francuski też opanowałam, choć nieco bardziej biernie, ale gdy w wieku dorosłym próbowałam się uczyć niemieckiego, miałam problem, gdyż z tych trzech najbardziej popularnych języków europejskich, niemiecki ma najtrudniejszą gramatykę. Doszłam wręcz do wniosku, że planując opanowanie tych trzech języków dobrze byłoby zacząć od niemieckiego. Po nim, i francuski, i angielski wydadzą się łatwe. :)
Magdaleno, teraz, z uwagi na potęgę Chin, tego języka warto się uczyć, ale na prowincji mogą być problemy z porozumieniem się :)
UsuńWymówienie mojego nazwiska panieńskiego było klasycznym "mission impossible" dla obcokrajowca nieobznajomionego z polskim i zwłaszcza na lotniskach często spotykałam się z zadziwionym, pełnym niedowierzania spojrzeniem po rzuceniu okiem w paszport ;)
Ja zawsze myślałam, że właśnie fiński i węgierski. No ale nie jesteśmy obiektywni :)
OdpowiedzUsuńZ tą biegłością to bym była ostrożna - chyba 80% dorosłych nie posługuje się biegle (poprawnie!) językiem polskim. I z każdym rokiem ta liczba niestety rośnie :/
Fiński i węgierski to również moi faworyci, choć dorzuciłabym jeszcze do tego grona duński. Ktoś mi kiedyś powiedział, że zrezygnował z prób nauki po tym, gdy nie był w stanie wymówić nazwy jakiegoś warzywa, gdyż źle akcentował jakiś dźwięk w typie "hy" i znaczyło to zupełnie coś innego ;)
UsuńTak jak zaznaczyłam już we wcześniejszych komentarzach, mam ostatnio wrażenie, że język polski ubożeje, a słuchanie rozmów w środkach komunikacji miejskiej tylko mnie utwierdza w tym przekonaniu. :(
Duński chyba nie aż taki zły, ja się uczyłam przez rok szwedzkiego (bardzo intensywnie), a duński i norweski są baaardzo podobne, właśnie przede wszystkim wymową się różnią - jak się zna szwedzki to po norwesku można próbować czytać :)
UsuńDuński rzeczywiście jest bardzo podobny do norweskiego z uwagi na wielowiekową wspólną historię. :)
UsuńNie sądziłam, że polski jest aż tak trudny, zaskoczyła mnie ta piramidka. Trudno się z nią zgodzić, bo wydaje mi się, że na przykład pamięciowe opanowanie kilku tysięcy znaków w alfabetach chińskim i japońskim wymaga znacznie więcej wysiłku i determinacji niż nasze przypadki i chrząszcz brzmiący w trzcinie. :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze dodam, że bardzo dziwi mnie brak islandzkiego w piramidce - to dopiero musi być wyzwanie!
UsuńCo człowiek, to inna opinia :)
UsuńIslandzki rzeczywiście kwalifikuje się do grona najtrudniejszych języków świata. A my, jako "native speakerzy" nie dostrzegamy wielu trudności, z jakimi muszą się mierzyć ludzie uczący się polskiego od podstaw. Wczoraj, gdy czytałam synkowi bajkę o samochodziku Franku, uderzyło mnie, że gdy mowa jest o samochodach w liczbie mnogiej, to mówimy, "samochody pojechały", a przecież w liczbie pojedynczej to rodzaj męski. Sporo jest takich pułapek, słów, które mają wiele znaczeń (choćby "pociąg"; dawno temu zetknęłam się z żartobliwym dosłownym tłumaczenie na angielski - "I feel train to you ;))) i to niewątpliwie stanowi trudność. A chińskiego nie próbowałam się uczyć, więc nie mam skali porównawczej, ale stosunkowo wielu Europejczyków i Amerykanów opanowało jednak chiński w zupełnie niezłym stopniu, więc może nie taki on straszny :)
Podobnie jak Ty często zauważam różne niekonsekwencje polszczyzny, które mnie wydają się urocze, ale dla cudzoziemca mogą stanowić prawdziwe wyzwanie. Przykład z samochodami świetny!
UsuńMyślę, że nawet nie wszyscy Chińczycy znają cały alfabet, na pewno do codziennego funkcjonowania potrzebna jest część tych znaków. Biorąc pod uwagę dynamiczny rozwój gospodarczy Chin, sinologia może okazać się wkrótce najbardziej okupowaną filologią. :)