Niepełny jeszcze cykl znany pod nazwą „kwartetu olandzkiego” i jego autor zdobyli moje serce dwoma pierwszymi częściami. Nic więc dziwnego, że sięgnięcie po trzeci odcinek tego cyklu było oczywistością. Ciekawa byłam kolejnej odsłony życia kryminalno-metafizycznego na Olandii, magicznej wyspie, której oblicze odsłania nam Johan Theorin.
Tym razem akcja toczy się wiosną, a główny bohater to Per Morner, który odziedziczył dom Ernsta, rzeźbiarza pracującego w kamieniołomach znanego z wcześniejszych tomów. Na wyspę sprowadzają się również "miastowi", a wśród nich Vendela i Max. On pisze książki i wygłasza prelekcje, ona jest zafascynowana elfami i ich magicznym światem, który dawał jej nadzieję podczas trudnego dzieciństwa spędzanego na wyspie. Oczywiście, nie może zabraknąć Gerlofa, który spaja wszystkie części cyklu. Tym razem postanowił opuścić dom starców i spędzić wiosnę w swoim domu, być może już ostatnią w życiu. Nie jest to jednak pobyt bezczynny, co to to nie. :)
Niebagatelne znaczenie dla rozwoju akcji ma fakt, iż Per jest synem swojego ojca, który sam siebie nazywa Jerrym, a który był potentatem szwedzkiego przemysłu pornograficznego w latach 70-tych i 80-tych. Przeszłość daje o sobie znać, gdy dom Jerry’ego płonie, a w zgliszczach policja odnajduje dwa ciała. Per, który postanowił spędzić Wielkanoć na Olandii, próbuje dotrzeć do tajemnic z przeszłości, opiekując się jednocześnie ciężko chorą córką. Co więcej, ojciec Pera, po przebytym kilka lat wcześniej wylewie, jest w stanie komunikować się wyłącznie za pomocą pojedynczych słów, co utrudnia znacząco uzyskanie dokładniejszych informacji o jego biznesowych kontaktach, które mogły mieć istotny wpływ na niszczycielski i tragiczny pożar, który kosztował życie dwojga ludzi. Per podczas pobytu na wyspie nawiązuje również kontakt z sąsiadami, Vendelą, Maxem i Gerlofem…
Tytułowa „Smuga krwi” to czerwona skała wapienna w kamieniołomach, o której legenda krążąca wśród mieszkańców wyspy mówi, że powstała w wyniku krwawego starcia między elfami i trollami. I Theorin używa całego swojego kunsztu, abyśmy ulegli magii i uwierzyli w istnienie tych tajemniczych istot na jego ukochanej wyspie. Dramatyczne wydarzenia z dzieciństwa Vendeli, do których powraca ona w kilku retrospekcjach, pamiętnik zmarłej żony Gerlofa, który on podczytuje siedząc w ogrodzie – obie te historie z przeszłości zawierają w sobie rozwiązanie pewnej zagadki z przeszłości, ale teraźniejszość również niesie zagrożenie, którego doświadcza Per.
Kryminały Theorina są specyficzne, gdyż balansują na krawędzi literatury obyczajowej nasyconej dużą dawką magii z zagadką kryminalną w tle, która de facto nie jest najważniejsza. Najważniejsi są ludzie, których opisuje Theorin, którzy często zmagają się ze stratą, muszą stawić czoło zagrożeniu, niekoniecznie ze strony przestępców. Dwie poprzednie części zachwyciły mnie i uznałam Theorina za jednego z najbardziej utalentowanych twórców. „Smuga krwi” to również bardzo dobrze napisana książka, choć nie dostarczyła mi takich emocji jak poprzednie. Ze wszystkich wątków, które pojawiają się w książce zagadka kryminalna, której musi stawić czoło Per zainteresowała mnie najmniej. Ponieważ rzecz dotyczy szwedzkiego przemysłu porno, miałam wrażenie, że został on dopisany trochę jakby „na zamówienie” w takim specyficznym sosie propagandowym, złożonym głównie z szeroko rozpowszechnionych klisz i zbitek. Może to zbyt mocno powiedziane, ale pisarz chyba jednak nie „czuł” tematu, żeby uczynić z niego coś bardziej angażującego czytelnika.
Mnie najbardziej ujął oczywiście Gerlof rozmyślający o przeszłości i umiejący trafnie połączyć części łamigłówki z przeszłości i teraźniejszości i już żałuję, że zapewne czwarta część kwartetu będzie jego pożegnaniem. Bardzo wzruszyła mnie też miłość Pera do dzieci, a zwłaszcza do chorej córki. Miłość ojcowską dosyć zamkniętego w sobie człowieka pisarz przedstawił z dużą dozą czułości zwłaszcza w porównaniu do doświadczeń Pera z własnym dzieciństwem i braku więzi z ojcem.
Zaciekawiła mnie również postać Vendeli oraz elfowo-trollowa otoczka tej książki. Opustoszała wioska nie jest mimo wszystko tak przerażająca jak we wcześniejszych powieściach, chociaż poruszający jest obraz jej opustoszenia i wyludniania się stałych mieszkańców na rzecz sezonowych gości, których stać na budowanie okazałych willi. Wypada mi jednak zgodzić się z wieloma blogerami, którzy wcześniej wypowiadali się na temat tej książki, że to jest chyba rzeczywiście najsłabsza część cyklu, choć ma swój urok. Nie zmienia to jednak faktu, że z niecierpliwością oczekuję na kolejny tom. Bo Johan Theorin utalentowanym pisarzem jest. :)
Źródło zdjęcia |
Johan Theorin (ur. 1963 r.) - szwedzki pisarz i dziennikarz. Autor serii kryminałów, których akcja rozgrywa się na bałtyckiej wyspie Olandia. W 2007 r. Szwedzka Akademia Kryminału uznała "Zmierzch" za najlepszy debiut. Za "Nocną zamieć" Theorin otrzymał w 2009 r. Szklany Klucz, nagrodę literacką przyznawaną corocznie przez Stowarzyszenie Twórców Kryminałów pisarzom z krajów nordyckich.
Autor: Johan Theorin
Tytuł oryginalny: Blodläge
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Ze Strachem
Tłumacz: Barbara Matusiak
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 456
Czekam na wydanie czwartej czesci historii olandzkiej. Z niecierpliwoscia! Bardzo polubilam Theorina, ale zgadzam sie z Toba, ze trzecia czesc jest slabsza. Mam nadzieje, ze Gerlof pojawi sie rowniez i w kolejnej czesci. Oby tylko zdecydowano sie ja przetlumaczyc i wydac!
OdpowiedzUsuńJa też na to czekam :)
UsuńTheorin zdecydowanie jest jednym z moich najulubieńszcyh Skandynawów i choć faktycznie "Smuga krwi" była może mniej pasjonująca od poprzedniczek, to nadal jest to literatura na wysokim poziomie. Czwarty tom mam już od jakiegoś czasu i tylko nie mogę się zebrać. Chciałabym sobie dawkować tę lekturę i smakować ją po kawałeczki, ale wiem, że jak zacznę, to wsiąknę i pochłonę ją w dwa dni.
OdpowiedzUsuńSkoro jest już wersja niemiecka, to i dla nas jest nadzieja :)
UsuńMam na półce pierwszą część serii, ale oczywiście nadal jej nie przeczytałam. Twoja recenzja mobilizuje, żebym jak najszybciej zabrała się za lekturę. A na dodatek Skandynawowie w literaturze podbili moje serce, więc nie ma sensu się dłużej opierać :)
OdpowiedzUsuńCóż mogę napisać? Najpewniej masz rację :)
Usuń