„Do Kanaanu” i „Nowa pieśń” to kolejne części cyklu o pastorze Timie Kavanagh z Mitford. Jako, że mam nieprzyjemne wrażenie, że w swoich opisach zaczynam się powtarzać, o tych dwóch książkach napiszę w jednym poście :)
Nieprzypadkowo na okładce „Do Kanaanu” możemy dostrzec mały żółty domek. W książce tej spotykamy się z pastorem Timem zdecydowanym na przejście w stan spoczynku i spędzenia emerytury ze swoją żoną w tymże domku sąsiadującym z domem pastora. Wymaga on pewnej rozbudowy i remontu, ale 18 miesięcy to wystarczający czas, aby wszystko dobrze zaplanować. Ojciec Tim obawia się nieco reakcji wiernych na wieść o jego emeryturze, ale jego biskup i jednocześnie wieloletni przyjaciel przedstawia wszystko nader dyplomatycznie i nie dochodzi do zbyt radykalnych reakcji. Tymczasem Mitford zupełnie nie przypomina spokojnego miasteczka, jakie poznaliśmy w poprzednich częściach cyklu, gdyż narasta w nim walka polityczna między wydawałoby się niewymienialną panią burmistrz i pretendentem do przejęcia po niej schedy. Z uwagi na aktywną kampanię wyborczą przeciwnika, pani burmistrz realnie obawia się o wynik wyborów i stara się angażować do jej popierania wszystkich swoich zwolenników, również pastora Tima. Dodatkowo, miasteczko jest świadkiem prężnej działalności agencji nieruchomości, co grozi wykupem i całkowitą zmianą charakteru najbardziej charakterystycznych budowli i przybytków Mitford.
W „Nowej pieśni” ojciec Tim jest już emerytowanym pastorem, który udaje się na tymczasową posługę kapłańską na odległej wyspie Whitecap. Tim z Cynthią zostawiają swój dom w Mitford i udają się w nieznane. List, który otrzymali od przyszłych parafian wydaje się zapowiadać pozytywne przeżycia i rzeczywiście nasza para dość szybko zadomawia się w nowym miejscu. Kontakt z Mitford stale jednak jest utrzymywany, gdyż tam zostali ich bliscy i przyjaciele, których los nie jest im obojętny. Ojciec Tim głęboko przeżywa wydarzenia, które mają tam miejsce, ale coraz bardziej angażuje go sytuacja w Whitecap, który też ma kilka tajemnic i problemów do rozwiązania. Najbliższy sąsiad pastorostwa jest dziwakiem nie utrzymującym kontaktów z otoczeniem, choć gra na organach jak anioł; inny z parafian usilnie poszukuje żony poprzez ogłoszenia prasowe, a jedna z par małżeńskich rozstaje się, co doprowadza jedno z małżonków do skrajnej depresji…
Nie chciałabym zbyt dużo pisać o treści, gdyż niechcący mogłabym za dużo ujawnić, ale nie odkryję tajemnicy, gdy powiem, że w tych częściach brakuje już jednej z głównych bohaterek poprzednich części. Jednak jej decyzje podjęte przed śmiercią mają wpływ na życie bohaterów książki oraz miasteczka.
Obie te książki czytało mi się znakomicie, miło było wrócić do starych znajomych, bo zżyłam się już z mitfordzkimi bohaterami. Fajnym pomysłem autorki jest również przygotowanie mapki Mitford, która pokazuje nam, gdzie nasi bohaterowie mieszkają i jak wygląda topografia tego powieściowego miasteczka. Uprzedzam jednak, że w czwartej części mitfordzkiego cyklu pojawia się więcej niż w poprzednich książkach akcentów dotyczących procedury i życia kościelnego. Niby to nic dziwnego, skoro głównym bohaterem książki jest pastor, ale wolę o tym Was uprzedzić. :)
W „Nowej pieśni” autorka podjęła słuszną moim zdaniem decyzję, aby przenieść swojego bohatera w inne otoczenie, gdyż w czterech książkach dowiedzieliśmy się o Mitford prawie wszystkiego i nowe postacie zapewniają nieco więcej energii i nowych wrażeń. Niemniej jednak, czytając piątą część miałam wrażenie pewnej powtarzalności, gdyż niektóre sytuacje, w których znajduje się pastor z małżonką, są jakby nową wersją historii opisanej wcześniej. Muszę przyznać, że na początku „Nowa pieśń” nieco mi się dłużyła, ale potem akcja ruszyła raźno do przodu i pozwoliła mi przyzwyczaić się do nowego otoczenia i wciągnąć w perypetie nowych członków społeczności zgromadzonej wokół pastorostwa.
Książki Jan Karon mogą przez niektórych zostać uznane za zbyt słodkie i nieprzystające do realiów. To świat, w którym możliwe jest rozwiązanie problemów, które wydawały się nierozwiązywalne. To świat, gdzie życzliwość, poczucie sprawiedliwości i chęć niesienia pomocy zawsze wygrywa, choć nie odbywa się to lekko, łatwo i przyjemnie. Wiadomo, że w prawdziwym życiu nie zawsze tak jest; nie zawsze dobro wygrywa, nie zawsze jasność święci triumf nad ciemnością. Bohaterowie cyklu, mimo ciepła i nieco odrealnionego nastroju powszechnej życzliwości, są ludźmi z krwi i kości, z ich wadami, przywarami i grzechami. Każdy zasługuje jednak na modlitwę i wsparcie ojca Tima.
Cykl o Mitford ma za zadanie przenieść nas do innego świata. Może ten świat jest i odmienny od realiów, w których żyjemy, ale autorka pokazuje, jak wiele zależy od nas, naszej postawy i decyzji, które możemy podjąć, aby zmienić nasze życie. Jej książki dostarczają nam zastrzyku optymizmu, który jednak nie obraża naszej inteligencji. Dlatego też, mimo że Mitford i Whitecap wydają się odległe od rzeczywistych miast i miasteczek, a może właśnie dlatego, bardzo lubię tam wracać, a cykl o Mitford polecam Wam nieustająco na poprawę nastroju. :)
Obie te książki czytało mi się znakomicie, miło było wrócić do starych znajomych, bo zżyłam się już z mitfordzkimi bohaterami. Fajnym pomysłem autorki jest również przygotowanie mapki Mitford, która pokazuje nam, gdzie nasi bohaterowie mieszkają i jak wygląda topografia tego powieściowego miasteczka. Uprzedzam jednak, że w czwartej części mitfordzkiego cyklu pojawia się więcej niż w poprzednich książkach akcentów dotyczących procedury i życia kościelnego. Niby to nic dziwnego, skoro głównym bohaterem książki jest pastor, ale wolę o tym Was uprzedzić. :)
W „Nowej pieśni” autorka podjęła słuszną moim zdaniem decyzję, aby przenieść swojego bohatera w inne otoczenie, gdyż w czterech książkach dowiedzieliśmy się o Mitford prawie wszystkiego i nowe postacie zapewniają nieco więcej energii i nowych wrażeń. Niemniej jednak, czytając piątą część miałam wrażenie pewnej powtarzalności, gdyż niektóre sytuacje, w których znajduje się pastor z małżonką, są jakby nową wersją historii opisanej wcześniej. Muszę przyznać, że na początku „Nowa pieśń” nieco mi się dłużyła, ale potem akcja ruszyła raźno do przodu i pozwoliła mi przyzwyczaić się do nowego otoczenia i wciągnąć w perypetie nowych członków społeczności zgromadzonej wokół pastorostwa.
Książki Jan Karon mogą przez niektórych zostać uznane za zbyt słodkie i nieprzystające do realiów. To świat, w którym możliwe jest rozwiązanie problemów, które wydawały się nierozwiązywalne. To świat, gdzie życzliwość, poczucie sprawiedliwości i chęć niesienia pomocy zawsze wygrywa, choć nie odbywa się to lekko, łatwo i przyjemnie. Wiadomo, że w prawdziwym życiu nie zawsze tak jest; nie zawsze dobro wygrywa, nie zawsze jasność święci triumf nad ciemnością. Bohaterowie cyklu, mimo ciepła i nieco odrealnionego nastroju powszechnej życzliwości, są ludźmi z krwi i kości, z ich wadami, przywarami i grzechami. Każdy zasługuje jednak na modlitwę i wsparcie ojca Tima.
Cykl o Mitford ma za zadanie przenieść nas do innego świata. Może ten świat jest i odmienny od realiów, w których żyjemy, ale autorka pokazuje, jak wiele zależy od nas, naszej postawy i decyzji, które możemy podjąć, aby zmienić nasze życie. Jej książki dostarczają nam zastrzyku optymizmu, który jednak nie obraża naszej inteligencji. Dlatego też, mimo że Mitford i Whitecap wydają się odległe od rzeczywistych miast i miasteczek, a może właśnie dlatego, bardzo lubię tam wracać, a cykl o Mitford polecam Wam nieustająco na poprawę nastroju. :)
Powiązane wpisy:
Jan Karon, W moim Mitford,
Jan Karon, Światełko w oknie,
Jan Karon, Te wysokie, zielone wzgórza
Autor: Jan Karon
Tytuł oryginalny: Out to Canaan
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Tłumacz: Mira Czarnecka
Rok wydania: 2004
Liczba stron: 400
Autor: Jan Karon
Tytuł oryginalny: A New Song
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Tłumacz: Mira Czarnecka
Rok wydania: 2005
Liczba stron: 492
Mam dwie książki Karon, ale by je czytać muszę zacząć od początku skoro to cykl książek.
OdpowiedzUsuńJa poznaję cykl o Mitford dzięki bibliotekom, z których korzystam. :)
UsuńFajny to cykl, kiedyś się w nim zaczytywałem. To rzeczywiście książki na poprawę nastroju ! /tommyknocker/
OdpowiedzUsuńA ja natknęłam się na niego zupełnie przypadkowo i - mówiąc kolokwialnie - wsiąkłam. Zupełnie nie zauważyłam pojawienia się tych książek, gdy były wydawane po raz pierwszy.
Usuń