Główna bohaterka książki, Quennie Bean, jest jednocześnie narratorką i pod koniec pierwszego rozdziału celnie podsumowała treść książki:
„O tym będzie ta historia – o tym, jak Rita przyjechała do Harveyville, wstąpiła do Klubu Perskich Pikli i dowiedziała się, co to znaczy przyjaźń. Oczywiście jest to również historia o mnie i o tym, że nie umiem trzymać języka za zębami.”
Bardzo istotnym tłem dla opowiadanej historii jest Wielki Kryzys lat trzydziestych ubiegłego wieku, który determinuje los ludzi nie tylko w miasteczku Harveyville w stanie Kansas, gdzie mieszkają bohaterki książki. Uprawy płoną, nie można doczekać się kropli deszczu, nigdzie nie można znaleźć pracy, w okolicy przetaczają się gromady ludzi szukające na zachodzie kraju lepszego życia. Niektórym udaje się utrzymywać na powierzchni (do tych szczęśliwców należy mąż Quennie), niektórzy muszą opuścić swój dom i ziemię i szukać szczęścia gdzie indziej. Dla Quennie, młodej żony farmera, najważniejszym wydarzeniem każdego tygodnia jest spotkanie Klubu Perskich Pikli. Nazwa Klubu pochodzi od wzoru na tkaninie, którą dostała jedna z członkiń od męża, którego notabene poślubiła po dwóch tygodniach znajomości.
Kobiety zbierają się nie tylko po to, by szyć piękne patchworki, ale również, aby rozwijać się duchowo i plotkować. Istotnym wydarzeniem dla głównej bohaterki była utrata parę miesięcy wcześniej jej najlepszej przyjaciółki, która straciwszy wszystko, udała się z mężem do Kalifornii i od tej pory nie daje znaku życia. Quennie – jako jedna z najmłodszych członkiń Klubu Perskich Pikli – bardzo za nią tęskni. Dlatego też wita z otwartymi ramionami Ritę, swoją rówieśniczkę, a jednocześnie „miastową” dziewczynę, która przybywa do Harveyville razem z mężem, tutejszym chłopakiem, gdy oboje tracą możliwość utrzymania się w mieście. Rita prezentuje zupełnie inne podejście do życia niż żony farmerów w Harveyville. Dlatego też jej zachowanie i przyzwyczajenia nie wszystkim się podobają. Namiętne czytanie gazet i książek wzbudza u wszystkich pań zdziwienie. Jak wyjaśniła Ricie Quennie „Czytanie jest w porządku, ale jak szyjesz, to po skończeniu masz kołdrę, a jak skończysz czytać książkę, to nie masz nic.” J
Rita czyta sporo, gdyż pragnie zostać dziennikarką. Wkrótce w Harveyville dochodzi do zdarzenia, które może spowodować przełom w jej dziennikarskiej karierze, a jednocześnie wyjaśnić tajemnicę z przeszłości…
Dobrze mi się czytało tę książkę. Narracja jest prowadzona w wolnym, niespiesznym tempie, choć opisywane realia nie są pogodne. Pogoda zresztą, a właściwie obezwładniająca susza również jest jednym z bohaterów tej powieści. Większość rozmów prowadzonych przez bohaterów zbaczało na kwestie oczekiwanego przez całą społeczność deszczu.
Jest to książka przede wszystkim o przyjaźni, która łączy bohaterki książki niezależnie od wieku, urody, pochodzenia, doświadczeń życiowych. Dla tych kobiet oczywiste jest, że w trudnych chwilach, które przeżywają przyjaciółki, trzeba nieść konkretną pomoc. Rita kompletnie nie pasuje do Pikielek: nie potrafi szyć, gotować, życie na wsi jej nie interesuje. Jej sposób bycia stanowi dość istotny kontrast z mieszkankami Harveyville. Mimo tych niedociągnięć zostaje uznana za Pikielkę, bo kobiety z jej nowej rodziny należą do Klubu. Sympatia Quennie do Rity pozwoli na wyjaśnienie wielu zawiłości i ułatwi jej egzystencję w tym tak oddalonym od cywilizacji zakątku Ameryki.
W miarę rozwoju akcji książki, to Quennie wzbudzała moje coraz większe zainteresowanie, jako że jej historia nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych. Pod koniec książki czytelnik właściwie zna już rozwiązanie zagadki, którą usiłowała rozwikłać Rita, ale w niczym nie przeszkadza to lekturze. Bardzo wzruszającym wątkiem książki jest miłość, która się darzą Quennie i jej mąż Grover. Ich wspólne życie opisane jest w sposób prosty, przekonujący bez zbędnych ozdobników – nie ma jednak wątpliwości, że tych dwoje jest dla siebie stworzonych, choć raczej nie przypominają Miss i Mistera Ameryki.
Gdy już napisałam to zdanie, przyszła mi na myśl ta piosenka:
„O tym będzie ta historia – o tym, jak Rita przyjechała do Harveyville, wstąpiła do Klubu Perskich Pikli i dowiedziała się, co to znaczy przyjaźń. Oczywiście jest to również historia o mnie i o tym, że nie umiem trzymać języka za zębami.”
Bardzo istotnym tłem dla opowiadanej historii jest Wielki Kryzys lat trzydziestych ubiegłego wieku, który determinuje los ludzi nie tylko w miasteczku Harveyville w stanie Kansas, gdzie mieszkają bohaterki książki. Uprawy płoną, nie można doczekać się kropli deszczu, nigdzie nie można znaleźć pracy, w okolicy przetaczają się gromady ludzi szukające na zachodzie kraju lepszego życia. Niektórym udaje się utrzymywać na powierzchni (do tych szczęśliwców należy mąż Quennie), niektórzy muszą opuścić swój dom i ziemię i szukać szczęścia gdzie indziej. Dla Quennie, młodej żony farmera, najważniejszym wydarzeniem każdego tygodnia jest spotkanie Klubu Perskich Pikli. Nazwa Klubu pochodzi od wzoru na tkaninie, którą dostała jedna z członkiń od męża, którego notabene poślubiła po dwóch tygodniach znajomości.
Kobiety zbierają się nie tylko po to, by szyć piękne patchworki, ale również, aby rozwijać się duchowo i plotkować. Istotnym wydarzeniem dla głównej bohaterki była utrata parę miesięcy wcześniej jej najlepszej przyjaciółki, która straciwszy wszystko, udała się z mężem do Kalifornii i od tej pory nie daje znaku życia. Quennie – jako jedna z najmłodszych członkiń Klubu Perskich Pikli – bardzo za nią tęskni. Dlatego też wita z otwartymi ramionami Ritę, swoją rówieśniczkę, a jednocześnie „miastową” dziewczynę, która przybywa do Harveyville razem z mężem, tutejszym chłopakiem, gdy oboje tracą możliwość utrzymania się w mieście. Rita prezentuje zupełnie inne podejście do życia niż żony farmerów w Harveyville. Dlatego też jej zachowanie i przyzwyczajenia nie wszystkim się podobają. Namiętne czytanie gazet i książek wzbudza u wszystkich pań zdziwienie. Jak wyjaśniła Ricie Quennie „Czytanie jest w porządku, ale jak szyjesz, to po skończeniu masz kołdrę, a jak skończysz czytać książkę, to nie masz nic.” J
Rita czyta sporo, gdyż pragnie zostać dziennikarką. Wkrótce w Harveyville dochodzi do zdarzenia, które może spowodować przełom w jej dziennikarskiej karierze, a jednocześnie wyjaśnić tajemnicę z przeszłości…
Dobrze mi się czytało tę książkę. Narracja jest prowadzona w wolnym, niespiesznym tempie, choć opisywane realia nie są pogodne. Pogoda zresztą, a właściwie obezwładniająca susza również jest jednym z bohaterów tej powieści. Większość rozmów prowadzonych przez bohaterów zbaczało na kwestie oczekiwanego przez całą społeczność deszczu.
Jest to książka przede wszystkim o przyjaźni, która łączy bohaterki książki niezależnie od wieku, urody, pochodzenia, doświadczeń życiowych. Dla tych kobiet oczywiste jest, że w trudnych chwilach, które przeżywają przyjaciółki, trzeba nieść konkretną pomoc. Rita kompletnie nie pasuje do Pikielek: nie potrafi szyć, gotować, życie na wsi jej nie interesuje. Jej sposób bycia stanowi dość istotny kontrast z mieszkankami Harveyville. Mimo tych niedociągnięć zostaje uznana za Pikielkę, bo kobiety z jej nowej rodziny należą do Klubu. Sympatia Quennie do Rity pozwoli na wyjaśnienie wielu zawiłości i ułatwi jej egzystencję w tym tak oddalonym od cywilizacji zakątku Ameryki.
W miarę rozwoju akcji książki, to Quennie wzbudzała moje coraz większe zainteresowanie, jako że jej historia nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych. Pod koniec książki czytelnik właściwie zna już rozwiązanie zagadki, którą usiłowała rozwikłać Rita, ale w niczym nie przeszkadza to lekturze. Bardzo wzruszającym wątkiem książki jest miłość, która się darzą Quennie i jej mąż Grover. Ich wspólne życie opisane jest w sposób prosty, przekonujący bez zbędnych ozdobników – nie ma jednak wątpliwości, że tych dwoje jest dla siebie stworzonych, choć raczej nie przypominają Miss i Mistera Ameryki.
Gdy już napisałam to zdanie, przyszła mi na myśl ta piosenka:
Trochę dziwne skojarzenie między polską piosenką a amerykańskim Południem, ale miłość nie zna granic :)
Sandra Dallas przez 35 lat pracowała jako dziennikarka w Business Week Magazine. Napisała 9 książek niebeletrystycznych, głównie poświęconych dziejom Zachodu Stanów Zjednoczonych, za które otrzymała wiele nagród. Swoją pierwszą powieść – wysoko ocenioną przez krytykę „Kawiarenkę Bustera” - wydała w roku 1990. Mieszka w Denver z mężem. Ma dwie dorosłe córki. Strona internetowa autorki jest tu, a wywiad z Sandrą Dallas - tu .
Autor: Sandra Dallas
Tytuł oryginalny: The Persian Pickle Club
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Seria: Kameleon
Tłumacz: Tomasz Bieroń
Liczba stron: 216
Rok wydania: 2000
Miałem ją kiedyś w rękach w TN, ale nie kupiłem. Chyba zaczynam żałować:)
OdpowiedzUsuńWitaj! Chciałabym bardzo podziękować za paczkę z wymiany u Sabinki. Doszła do mnie jakiś czas temu, ale nie mam możliwości zrobić zdjęcia, nie miałam też czasu ci odpisać i podziękować. W każdy razie - bardzo się cieszę z książki i jestem zadowolona z tej wymiany.
OdpowiedzUsuńDzięki temu poznałam także twojego bloga i wydaje mi się, że zostanę tu na dłużej. ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Dr Kohoutek - może uda się w bibliotece:)
OdpowiedzUsuńFemme - dziękuję za miłe słowa. Mam nadzieję, że lektura książki z wymianki sprawi Ci przyjemność. Przepraszam za brak słodkości, ale ja też ostatnio "w biegu" :)
Z biblioteki przytaszczyłam Tulipany Alice, tej samej autorki. Wzięłam, bo dzięki twojemu blogowi nie muszę zdawać się na gust pań bibliotekarek, których nie cierpię, bo one nie lubią chyba swojej pracy a Pikli nie było. Ale to chyba żadna strata-przeczytałam Tulipany.. i faktycznie, dobrze się czytało i tłumaczenie nie kulało, co nieczęste. Gdybym jednak miała napisać recenzję to spokojnie mogłabym popełnić plagiat twojej-książka jest przerażająco o tym samym-tylko czasy wojny secesyjnej i imiona kobiet inne:) Jest i klub szyjący patchworki, młoda żona farmera, która nie zna życia na farmie, i historia z tajemnicą, i realia nieprzyjemne, i pomoc, i przyjaźń, historia nei należy do łatwych i przyjemnych. Po Pikle chyba zatem nie sięgnę, bo wiem co bym tam znalazła:)i jedna książka tej autorki wystarczy, ale miło było zatem za recenzję,dziękuję:) Ciekawe czy Buster w kawiarence też patchworkował?
OdpowiedzUsuńZakładko, dzięki za miłe słowa :) Ja też często korzystam z pobliskiej biblioteki (a nawet dwóch), tyle, że moje panie są bardzo miłe i pomocne :) Zaintrygowała mnie wizja patchworkującego w kawiarence Bustera i - choć nie miałam tego w planach - chyba się rozejrzę za tą książką :)
OdpowiedzUsuń