Jak się wydaje zbrodnie systemu komunistycznego są powszechnie znane i potępione. Nawracające fale czystek i represji, nieustanne życie w poczuciu strachu było chlebem powszednim obywateli ZSRR od początku jego istnienia. Wśród ofiar komunistycznej władzy było wielu Polaków, których eksterminacja była celem choćby „operacji polskiej” (1937-38), a po 1939 tych fal prześladowań było kilka. Książka Miry Jakowienko to zapis wspomnień Agnessy Mironowej, partnerki, później żony Siergieja Mironowa, wysoko postawionego funkcjonariusza NKWD. Te wspomnienia pozwalają zobaczyć, jak żyła elita sowieckiego państwa, czym mogli dysponować szczęśliwcy, którzy dotarli na szczyt i czym groziło wypadnięcie z łask wodza.
Nie da się omówić tej książki bez krótkiej choćby charakterystyki bohaterki. Agnessa pochodziła z grecko-rosyjskiej rodziny z południa Rosji. Na jej nastoletnie lata przypadła rewolucja, wojna z „białymi” i ostateczne zwycięstwo bolszewików. Szybko wyszła za mąż, ale jej wybranek musiał odejść ze służby w NKWD z uwagi na niewłaściwe pochodzenie (był synem popa). Wkrótce Agnessa nawiązuje romans z Mironowem, przed którym kariera w bezpiece stoi otworem, i po kilku latach po prostu ucieka z nim opuszczając niezbyt dobrze „ustawionego” męża. Po kilku latach wspólnego życia biorą ślub po uprzednim rozwiedzeniu Mironowa z pierwszą żoną, a Agnessy z pierwszym mężem (zgodnie z relacją Agnessy cała procedura zajęła pół godziny).
Mironow wspina się po szczeblach kariery, w jej szczytowym momencie był szefem NKWD w zachodniej Syberii, a później pełnomocnym przedstawicielem ZSRR w Mongolii, gdzie komunistyczny reżim zaprowadzał nowe, okrutne porządki. Sukces Mironowa związany był z osobą N. Jeżowa, bezwzględnego szefa NKWD w latach 1936-38, który na ogromną skalę wprowadził tortury i narzucił swoim podwładnym wysokie limity aresztowań i egzekucji „wrogów ludu”. Kilka lat po upadku Jeżowa ten sam los spotkał również Mironowa. Jego żonie oszczędzono losu wielu towarzyszek życia skazanych NKWD-owców i nie skazano jej na łagry bądź więzienie. Pozostała na wolności, wyszła za mąż po raz trzeci usiłując ułożyć sobie życie w nowej rzeczywistości. Jednak Agnessy nie ominęło uwięzienie, a miało to już miejsce podczas wojny. Po 5-letnim pobycie w łagrach wróciła do życia na wolności przejawiając charakterystyczną dla siebie wolę życia. Zmarła w latach 80-tych XX w.
Ta spowiedź jest szczególna pod wieloma względami. Osobowość głównej bohaterki odciska piętno na tekście. Nie była to osoba cicha i potulna, nie była zdeklarowaną komunistką pełną rewolucyjnych ideałów. Była to raczej świadoma swojej urody kobieta, która umiała się w życiu „ustawić” dzięki swojemu cwaniactwu i umiejętnemu wykorzystaniu swoich atutów. Dzięki tym cechom potrafiła radzić sobie w każdej sytuacji, czy to w otoczeniu świty próbującej odgadnąć jej każdą myśl jako żonie najwyższego w regionie funkcjonariusza NKWD, czy to dzieląc trudy życia w łagrze, nie dając się uśmiercić jak setki tysięcy, ba, miliony innych.
Miłością jej życia był Mironow, to lata z nim spędzone wspomina najcieplej. Jej relacja jest szokująca, gdy uzmysłowimy sobie, jakimi przywilejami cieszyła się „kasta” NKWD, gdy wokół panowała niewyobrażalna wprost nędza. Jednym z najbardziej wstrząsających fragmentów jest ten, gdy w latach „wielkiego głodu” Agnessa z mężem przyjeżdżają do Karagandy. Oni mają zapewnione wszystko włączając w to luksusowe zakwaterowanie i wykwintną żywność, podczas gdy tuż obok w lepiankach ludzie nie tylko masowo umierają z głodu, ale zdarzają się również akty kanibalizmu. I o tym akurat bohaterka wie, ale poza kilkoma bezsennymi nocami, nie powoduje tu u niej żadnej głębszej refleksji.
Agnessa pokazuje nam świat, w którym wiele ludzkich odruchów – lojalność, wierność, szacunek do drugiego człowieka – uchodzi za powód do wstydu, może spowodować upadek z góry piramidy w najgorsze piekło sowieckich katowni. Między szczytem powodzenia a dnem upadku jest tylko mały krok.
Agnessa nie wzbudziła mojej sympatii. Jej przywiązanie do fatałaszków, blichtru i skrajny egoizm mnie odpychał. Ale niewykluczone, że to skupienie na sobie i chęć przeżycia zapewniły jej przetrwanie w najtrudniejszych momentach życia. Można jej nie lubić, można jej nie wierzyć, gdy mówi, że nie miała świadomości, iż jej mąż był krwawym katem, ale tę książkę warto przeczytać. Dzięki niej można zobaczyć, jak ten zbrodniczy system wpływał na ludzką psychikę, jak potrafił zdeprawować niemal każdego, jak trudne było zachowanie przyzwoitości i godności. Lektura jest porażająca. Choć bohaterka jest kontrowersyjna, mimo woli podziwiam jej energię i siłę woli, która pozwoliła jej przetrwać.
Autor: Mira Jakowienko
Tytuł oryginalny: Agnessa
Wydawnictwo: Znak Horyzont
Tłumacz: Dorota Bal
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 448
Nie wiem co bardziej mnie przeraża, istnienie ludzi zdolnych na każdą podłość aby zapewnić sobie lepsze życie, czy istnienie systemu, który łamie karki, aby podporządkować sobie wszystkich, chyba to drugie bo niesie większą zagładę. Chyba dość ciężka lektura na wakacyjną aurę.
OdpowiedzUsuńTa książka nie zawiera brutalnych opisów. To jest relacja osoby w pewnym momencie bardzo uprzywilejowanej, która opisuje, jak wyglądały układy w otoczeniu Stalina w latach 30-tych XX w. Choć wiele już powiedziano na ten temat, to ciągle można się zdziwić i wiele sobie dopowiedzieć.
UsuńTa książka zwróciła moją uwagę już jakiś czas temu i uważam ją za niesamowicie ciekawe świadectwo - mam ją na półce, na pewno w końcu sięgnę i myślę, że będę zadowolona z lektury. Sama postać jest interesująca, perspektywa opowieści też wydaje się ciekawa.
OdpowiedzUsuńSądzę, że książka Ci się spodoba. Jak już wspomniałam wyżej, nie ma tam brutalnych opisów. Agnessa dość dokładnie przedstawia swoje koleje losu starając się jednak przekonać rozmówczynię i czytelników, że jej mąż nie był oprawcą.
Usuń