Monika Agopsowicz wywodzi się z rodziny ormiańskiej, od wieków osiadłej na południowo-wschodnich kresach II RP, a wcześniej cesarstwa austro-węgierskiego. W swojej książce podjęła się dzieła niezwykłego: na podstawie dokumentów i pamiątek rodzinnych postanowiła przybliżyć współczesnemu czytelnikowi świat polskich Ormian żyjących na tych właśnie terenach, tzw. Pokuciu. Autorka przypomina nam ten świat, niemal kompletnie zapomniany, a przecież tak bogaty.
Książka zaczyna się w 1880 roku w Kołomyi, kiedy to na Pokucie zawitał cesarz Franciszek Józef I objeżdżający podległe mu prowincje. Aleksander Grzegorz Agopsowicz, dość porywisty przodek Autorki, miał również udział w przygotowaniu atrakcji na przyjazd Jego Cesarskiej Wysokości, niezupełnie jednak zgodnej z oczekiwaniami miejscowego establishmentu. Dwie następne odsłony, to lata 1914 i 1928 w okolicznych majątkach polskich Ormian i czwarta, ostatnia to 1937 rok — koronacja obrazu Matki Boskiej z ormiańskiego kościoła w Stanisławowie i okres wojny. Końcówka książki to migawki z zagłady tego świata. Między innymi zawarta jest tu relacja naocznego świadka o pobycie na Pokuciu Prezydenta RP, Ignacego Mościckiego, w otoczeniu świty tuż przed przekroczeniem granicy z Rumunią 17 września 1939 r. Dodam, że to świadectwo może tylko potwierdzić kompletną nieudolność i oderwanie od realiów ówczesnych elit rządzących Polską, co było jednym z elementów tragedii 1939 r.
Cechą charakterystyczną mniejszości ormiańskiej było z jednej strony przywiązanie do polskości i jej kultury, z drugiej zaś pielęgnowanie własnej tradycji i zwyczajów, bujnie się rozwijających zwłaszcza od II połowy XIX wieku, gdy nastąpił rozkwit kultury ormiańskiej. Wierność Ormian ideałom Rzeczpospolitej znalazła potwierdzenie w pracy i walce na rzecz niepodległości Polski. Ormianie, o których pisze Monika Agopsowicz nie byli jedynie uzdolnionymi handlarzami, jak zwykło się ich niekiedy określać. To byli ludzie pielęgnujący związki rodzinne i tradycję obu ojczyzn.
Wielu z nich było również właścicielami ziemskimi, borykającymi się z wieloma problemami finansowymi, zwłaszcza w okresie II Rzeczpospolitej. Na skutek krótkowzrocznej polityki ówczesnych władz nie oferujących żywiołowi polskiemu i ormiańskiemu (który jako jedyna z mniejszości był wierny polskości) żadnego wsparcia finansowego na podtrzymanie ich obecności na Kresach. Ormiańscy ziemianie zmuszeni byli wyprzedawać swoje majątki, na te tereny wkraczał żywioł żydowski i ruski podatny na propagandę komunizmu i idee nacjonalizmu ukraińskiego, a polskie wysepki stawały się coraz bardziej osamotnione, co miało wpływ na wydarzenia w czasie II wojny światowej i zagładę polskiego żywiołu na tych terenach.
Forma literacka tej książki jest dość specyficzna. Z jednej strony mamy tu zarys historii rodzinnej, z drugiej zaś pewne fragmenty stanowią fabularyzowany zapis niektórych historii rodzinnych z udziałem przodków Autorki. Przyznam, że nie byłam w stanie rozeznać się w koligacjach rodzinnych osób występujących na kartach książki, choć dla bardziej zainteresowanych jest to możliwe dzięki dołączeniu do książki drzewa genealogicznego rodzin pojawiających się w książce. Do książki dołączona jest również płyta z filmem zawierającym zapis wspomnień członków rodziny Moniki Agopsowicz. Atutem wydawnictwa jest również bogata bibliografia oraz indeks osób.
Ważny jest klimat tej opowieści uświadamiający czytelnikowi, jak bogaty duchowo i kulturalnie był ten zapomniany świat pokuckich Ormian, czy też Polaków pochodzenia ormiańskiego, których los skazał na niedolę i poniewierkę. Ta książka uzmysławia też nam, jak bogate i różnorodne było nasze dziedzictwo wynikające z istnienia wielonarodowej i rozległej Rzeczpospolitej. Warto o tym pamiętać.
Książka jest niewątpliwie warta uwagi, odsłania przed nami zapomniane karty historii i nieprzypadkowo została uznana za najlepszą Książkę Historyczną 2014 roku.
Książkę przeczytałam w ramach projektu Kresy zaklęte w książkach
Autor: Monika Agopsowicz
Wydawnictwo: LTW
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 350
My last name is Agopsowicz. I was surprised to find out that it is originally an Armenian name, so I started to do research of my own. I was reading this article about Armenians in Poland in the period of communism when I suddenly spotted the name Monika Agopsowicz, I would love to have an English version of this book.
OdpowiedzUsuńIt's great that you have found youra family's traces! I'm afraid that this book has not been translated into English, but I would suggest to contact the Foundation of Culture and Heritage of Polish Armenians, where Ms. Monika Agopsowicz is very active - http://dziedzictwo.ormianie.pl/en/Contact/
Usuńhttp://dziedzictwo.ormianie.pl/en/Foundation_authorities
Good luck!