"Katarzyna [z Sosnowskich Platerowa] (ok. 1748-1832) była córką Tekli Despot-Zenowicz i Józefa Sosnowskiego, pisarza polnego litewskiego, a następnie wojewody połockiego." Była jedną z dam polskiego Oświecenia, żoną Józefa Wincentego Platera, panią na Horynce na Wołyniu. Jak wielu ówczesnych arystokratów odbyła długą podróż po Europie, która zaowocowała napisaniem wspomnień, z których zachował się tylko jeden brulion, w którym zresztą tekst urywa się w pół zdania. Jak każda wykształcona dama, również autorka tego dziennika podróży spisała go w języku francuskim i aż do dziś nie ujrzał on światła dziennego.
Dr Małgorzata Kowalczyk z Uniwersytetu Wrocławskiego podjęła się trudu opracowania naukowego tekstu, co przyniosło efekt w postaci niezwykle ciekawego wstępu zapoznającego, czytelnika z autorką dziennika i epoką, w której żyła, lecz również bogatych przypisów objaśniających zjawiska i osoby, z którymi zetknęła się Katarzyna Platerowa podczas podróży. Nie muszę dodawać, że przypisy są kopalnią wiadomości o epoce i pojawiających się na kartach wspomnień postaci. Warto również docenić pracę tłumaczki, Anny Pikor-Półtorak, gdyż to dzięki niej ten tekst jest zrozumiały i pięknie podany.
Lektura „Dziennika z podróży do Włoch” nie nuży, bowiem autorka sprawia wrażenie osoby ciekawej świata. Swoje spostrzeżenia zapisuje dokładnie i pieczołowicie, a co najważniejsze w sposób zrozumiały również dla współczesnego czytelnika. Przyjemnie czyta się tę książkę i jednocześnie podróżuje z panią Platerową po Włoszech. Oprócz podziwianych krajobrazów i zabytków, odwiedzamy również sklepy, parki i ogrody. Autorka opisuje również wzbudzające jej zaciekawienie opisy zwyczajów mieszkańców Italii, ich wyglądu, rozrywek i kuchni. Nie ma oczywiście porównania z fascynującą „Podróżą włoską” Goethego, ale książka jest warta uwagi jako przykład wspomnień z podróży spisany przez polską damę z wyższych sfer, które przecież podróżowały sporo po Europie, a relacji pozostało naprawdę niewiele.
Dzięki dr Kowalczyk mamy okazję zapoznać się z odczuciami polskiej damy, poznać ówczesną rzeczywistość i trochę pozazdrościć możliwości udania się w długą podróż bez trosk materialnych, kiedy można się skupić na chłonięciu wrażeń. Szkoda, że ostał się tylko jeden brulion i to niedokończony. Biorąc pod uwagę mizerię naszej literatury podróżniczej z XVIII wieku dobrze się stało, że mamy możliwość przeczytania tej książki. W internecie doczytałam, że autorka opracowania ma w swoim dossier pamiętniki Apolonii Massalskiej („Pamiętniki pensjonarki. Zapiski z czasów edukacji w Paryżu (1771-1779)”) i niewątpliwie będę chciała się zapoznać również z tym wydawnictwem.
Dr Małgorzata Kowalczyk z Uniwersytetu Wrocławskiego podjęła się trudu opracowania naukowego tekstu, co przyniosło efekt w postaci niezwykle ciekawego wstępu zapoznającego, czytelnika z autorką dziennika i epoką, w której żyła, lecz również bogatych przypisów objaśniających zjawiska i osoby, z którymi zetknęła się Katarzyna Platerowa podczas podróży. Nie muszę dodawać, że przypisy są kopalnią wiadomości o epoce i pojawiających się na kartach wspomnień postaci. Warto również docenić pracę tłumaczki, Anny Pikor-Półtorak, gdyż to dzięki niej ten tekst jest zrozumiały i pięknie podany.
Lektura „Dziennika z podróży do Włoch” nie nuży, bowiem autorka sprawia wrażenie osoby ciekawej świata. Swoje spostrzeżenia zapisuje dokładnie i pieczołowicie, a co najważniejsze w sposób zrozumiały również dla współczesnego czytelnika. Przyjemnie czyta się tę książkę i jednocześnie podróżuje z panią Platerową po Włoszech. Oprócz podziwianych krajobrazów i zabytków, odwiedzamy również sklepy, parki i ogrody. Autorka opisuje również wzbudzające jej zaciekawienie opisy zwyczajów mieszkańców Italii, ich wyglądu, rozrywek i kuchni. Nie ma oczywiście porównania z fascynującą „Podróżą włoską” Goethego, ale książka jest warta uwagi jako przykład wspomnień z podróży spisany przez polską damę z wyższych sfer, które przecież podróżowały sporo po Europie, a relacji pozostało naprawdę niewiele.
Dzięki dr Kowalczyk mamy okazję zapoznać się z odczuciami polskiej damy, poznać ówczesną rzeczywistość i trochę pozazdrościć możliwości udania się w długą podróż bez trosk materialnych, kiedy można się skupić na chłonięciu wrażeń. Szkoda, że ostał się tylko jeden brulion i to niedokończony. Biorąc pod uwagę mizerię naszej literatury podróżniczej z XVIII wieku dobrze się stało, że mamy możliwość przeczytania tej książki. W internecie doczytałam, że autorka opracowania ma w swoim dossier pamiętniki Apolonii Massalskiej („Pamiętniki pensjonarki. Zapiski z czasów edukacji w Paryżu (1771-1779)”) i niewątpliwie będę chciała się zapoznać również z tym wydawnictwem.
Autor: Katarzyna Platerowa
Wydawnictwo: LTW
Tłumacz: Anna Pikor-Półtorak
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 248
Mam w planach przeczytać ową ksiązkę. Kiedyś... Bardzo dobrze, że o niej napisałaś, bo przypomina mi to moje braki i wewnętrzne obietnice. "Pamiętnik pensjonarki..." też w planach...W ogóle lubię czytać tego typu wydane książki. Szkoda, że tak wiele pamiętników i dzienników pozostaje nadal jedynie w rękopisach. A "Kufer Kasyldy" czytałaś?
OdpowiedzUsuń"Kufer Kasyldy" jest na mojej liście książek do przeczytania. :) Parę razy byłam już bliska wypożyczenia z biblioteki, ale nieco odstraszyła mnie objętość. Pewnie kiedyś przeczytam. :)
UsuńMam w planach, już dawno namierzyłam w ofercie LTW, ale jakoś zawsze nie po drodze mi do tej książki, a szkoda.
OdpowiedzUsuńWspomniany przez Ciebie pamiętnik Heleny Massalskiej, bardzo ładnie wydany, czytałam, nawet zamieściłam swoje refleksje na blogu: http://bioggraff.blogspot.com/2013/01/paryski-pamietnik.html
Dziękuję za link! Wiedziałam, że gdzieś czytałam opinię o tej książce. :)
UsuńLiteratura podróżnicza to obok biografii i powieści francuskiej moje ulubione gatunki literackie. Dostaję ostatnio informacje ze strony Zeszytów Literackich i widzę, że sporo wydano literatury podróżniczej ostatnio, co mi przypomina, że na półce stoi jeszcze całkiem spora kolekcja nie ruszonych książek :(. Hm, zastanawiam się, co ja mogłabym oddać za wcześniejszą emeryturę (abstrahując od politycznych skojarzeń). Im więcej czytam, tym widzę, jak duże mam wciąż braki. Pozycja wydaje mi się bardzo ciekawa. Zaczęłam czytać Mickiewicz w Rzymie, gdzie autor atakuje całą plejadą nazwisk, dat i szczegółów, niestety wrażeń z pobytu jak na lekarstwo. Książkę musiałam odłożyć- poległam.
OdpowiedzUsuńTa książeczka chyba by Ci się spodobała. :) Ale jeśli nie czytałaś, to gorąco polecam "Podróż włoską" Goethego. :)
UsuńNa półkach mam stosy książek do przeczytania, również i te wydane przez Zeszyty Literackie. To jest jeden z powodów, dla których nie kupuję czytnika; wtedy te książki na półkach nie miałyby raczej szans na lekturę. :)