O talencie literackim i pięknie języka Stanisława
Wasylewskiego, przedwojennego literata i biografisty, słyszałam wiele
pochlebnych opinii. Nie miałam jednak dotąd okazji skonfrontować tych opinii z
rzeczywistością aż do teraz. :)
„Romans prababki” jest zbiorem kilku szkiców
biograficznych prezentujących biografie postaci XVIII i XIX-wiecznej Polski:
- Marii
z Lubomirskich Radziwiłłowej
- Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej
- Zofii Kunickiej
- karzełka Borusławskiego.
- Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej
- Zofii Kunickiej
- karzełka Borusławskiego.
Niniejsze
wydanie zostało uzupełnione o szkic poświęcony generałowej Zajączkowej. Nie są to bohaterowie z pierwszych stron kart
naszych dziejów, ale ich życiorysy dokumentują klimat epoki, w której żyli.
Książka Wasylewskiego była dla mnie okazją, aby
poznać fantastyczną wręcz postać Józefa Borusławskiego (Boruwlaskiego),
karzełka z Pokucia, który dzięki swojej inteligencji i obyciu zawojował
europejskie salony (bo jak inaczej określić fakt przesiadywania na kolanach
cesarzowej Marii Teresy?). Jego długie życie (98 lat!) i ciekawe pamiętniki aż
prosiły się o prezentację. Dzięki świetnemu stylowi pisarskiemu Wasylewskiego
postać karzełka pozostaje w pamięci czytelnika.
Z pozostałych esejów najbardziej utkwiła mi w
pamięci postać generałowej Zajączkowej utrzymującej do późnej starości
młodzieńczy wygląd. A jak to się udało?
„Madame
Zajączek była męczennicą. Konserwowała ciało swoje za pomocą niskiej
temperatury, tak jak kucharz konserwuje sarninę w lodowni.
Nigdy
nie brała do ust gorących potraw. Żywiła się jarzynami, mleczywem, owocami.
Sypiała w pokoju nie opalanym, nie świecą o ile możności wieczorem dla
zaszanowania cery.”
Cóż za poświęcenie w imię urody! Ale dzięki temu
zapamiętaliśmy panią Zajączek jako ewenement biologiczny, który w wieku lat
siedemdziesięciu przypominał kobietę co najwyżej w wieku średnim.
Cięte pióro i
barwny język, pełen dość już jednak archaicznych określeń, jest pewnym
wyzwaniem dla współczesnych czytelników, niemniej jednak warto pokonać te
trudności i udać się w tę podróż w przeszłość i poznać perypetie bohaterów
opisanych z talentem przez Autora. Jeśli lubicie historię, jeśli chcecie się
zmierzyć z piękną, acz nieco przestarzałą polszczyzną, zachęcam do lektury.
Autor: Stanisław Wasylewski
Wydawnictwo: LTW
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 172
Czytałam. Świetna książka.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nasze opinie są zbieżne. :)
UsuńZnam! Urocze!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńUwielbiam Wasylewskiego. Język - nieco archaiczny - nie przeszkadza, dodaje smaczku tym opowieściom. Jednocześnie pokazuje jak niegdyś autorzy dbali o język, jak tekst był "dopieszczony" pod tym względem.
OdpowiedzUsuńMam w biblioteczce kilka jego książek, to wydanie także.
Doceniam piękną polszczyznę i dla mnie była to świetna lektura, ale wiem, że niektórych może to trochę deprymować. :)
UsuńWasylewskiego czytałam jedynie Klasztor i kobieta. Czytałam z zainteresowaniem. Język to rzeczywiście wyzwanie, ale do podołania, mnie nie przeszkadzał, a jak pisze Magdalena dodawał uroku
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za zwłokę w udzieleniu odpowiedzi, ale od 15 sierpnia byłam na urlopie praktycznie bez dostępu do netu i dopiero wróciłam.
OdpowiedzUsuń"Klasztor i kobiet" również mam na półce i nie omieszkam po nią sięgnąć, bo warto poznawać prozę Stanisława Wasylewskiego. Pozdrawiam serdecznie!