Niestety, nie czytałam pierwszej części relacji z 14-miesięcznej podróży Basi Meder po Afryce („Babcia w Afryce”). Nie znam więc szczegółów pierwszej części podróży autorki oraz przyczyn, które pchnęły ją do podjęcia takiego wysiłku u progu emerytury. Mogę się jednak domyślać, że była to ciekawość świata i chęć przeżycia przygody, bo po lekturze tej książki wiem, że autorka to „niespokojny duch”.
„Babcia w pustyni i w puszczy” rozpoczyna się w Malawi, kiedy po przerwie spowodowanej malarią, babcia Basia wyrusza w dalszą wędrówkę po Afryce . Wciąż z dala od utartych szlaków, jedząc to, co tubylcy, podróżując tak jak oni. W Rwandzie spotkała rodzinę górskich goryli, w Etiopii obchodziła Boże Narodzenie, w Egipcie zachwycała się pustynią, a w Mali padła ofiarą brutalnego napadu… Wydawałoby się, że to zdarzenie definitywnie zakończyło jej podróż. Jednak babcia realizuje swoje marzenia z uporem i optymizmem – w 2010 roku wróciła do Afryki, do Maroka, którego nie udało jej się odwiedzić podczas wcześniejszej podróży.
Nie ma sensu opisywać dokładnie przygód i przeżyć Basi podczas tej podróży – najlepiej będzie gdy przeczytacie całą książkę. Ja mogę szczerze zachęcić do lektury. Język tej relacji raczej, a nie opowieści, jest prosty, bez szczególnych ozdobników. Z tekstu przebija ogromna radość życia, otwarcie na świat i chęć kontaktu z napotkanymi ludźmi. Autorka jest ciekawa historii i przeżyć każdego napotkanego człowieka. Docenia w nich radość życia, potrafi napisać o ich niedolach i niesprawiedliwości, którą zaobserwowała. Basia stara się doświadczyć życia tubylców. Chce zobaczyć jak najwięcej, ale w rzeczywistym otoczeniu, a nie w warunkach i wygodach stworzonych dla zagranicznych turystów. Decyduje się podróżować tymi samymi środkami transportu, co ludzie mieszkający w danej okolicy, jeść i spać tak samo jak oni.
Bardzo podobała mi się oprawa forograficzna tej książki. Jakość zdjęć jest bardzo wysoka, ale to charakterystyczna cecha tej serii wydawniczej pod patronatem Wojciecha Cejrowskiego. Z tych fotografii bije optymizm i radość życia autorki, których nie zniszczył nawet bandycki napad, którego doświadczyła w Mali.
Polecam tę książkę wszystkim miłośnikom podróży. Lektura ta nie powinna ich zawieść.
Basia Meder – Polka mieszkająca w Australii. Z wykształcenia inżynier mechanik oraz informatyk. Od dzieciństwa pasjonatka podróży i fotografii. Mówi o sobie, że jest niepoprawną optymistką. Podążając za marzeniami nie zwraca uwagi na wejście w emerytalny wiek. Dotychczas poznała około 80 krajów, w tym roczna podróż dookoła świata, 14-miesięczna podróż po Afryce oraz wszerz i wzdłuż kontynent australijski. Współpracowała ze Steve’m Parishem, legendą wśród australijskich fotografików przyrody. Ostatnio osiedliła się w uroczym sub-tropikalnym miasteczku na wybrzeżu wschodniej Australii, gdzie nowa pasja kajakowania prowadzi ja przez piękne rzeki i Parki Narodowe. Stronę internetową autorki znajdziecie tu.
Moja ocena 4 / 6Autor: Basia Meder
Wydawnictwo: Bernardinum
Seria: Poznaj Świat
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 344
Ostatnio mam wielką ochotę na książki z serii Poznaj Świat... o Basi Meder nie słyszałam wcześniej, dlatego dziękuję za recenzję :)
OdpowiedzUsuńPolecam tę serię, z której czytałam kilka książek. Treściowo zawiodła mnie tylko jedna, a fotograficznie żadna :)
OdpowiedzUsuń