Książka wpadła w moje ręce zupełnie przypadkowo, podczas szperania w bibliotece. Nie znałam twórczości Melanii Mazzucco i chyba sporo traciłam :)
Akcja książki toczy się w ciągu jednego dnia – czwartego maja w piątek w Rzymie. Teoretycznie idealny dzień. Krąg bohaterów jest zamknięty. Elio Fioravanti jest politykiem, parlamentarzystą, który wie, że jego czas w polityce się kończy. Ma młodszą o dwadzieścia lat żonę Maję i siedmioletnią córkę Camillę. Jego synem z pierwszego małżeństwa jest zbuntowany alterglobalista, sam siebie nazywający "Zero". Antonio Buonocore jest policjantem, szefem ochrony Fioravantiego. Opuszczony przez żonę Emmę ma zakaz kontaktu z dwójką dzieci: nastoletnią Valentiną i siedmioletnim Kevinem. Bierze amfetaminę. Emma straciła pracę, jest zagubiona. Wspiera ją nauczyciel córki, od dziesięciu lat związany z żonatym mężczyzną. Dwadzieścia cztery godziny z życia tych dziewięciorga ludzi. Z godziny na godzinę rośnie napięcie i pewność, że ten dzień nie może się dobrze skończyć.
Książka bardzo mnie poruszyła. Długo „zbierałam się”, żeby o niej napisać. Początkowo akcja toczy się leniwie, działania bohaterów potraktowane są oddzielnie, ale w miarę upływu czasu wszystko zaczyna się zazębiać. Domyślamy się, że nieuchronny jest wybuch i nie chodzi tu o akcję alterglobalistów, choć do niej też dochodzi.
Właściwie żaden z dorosłych bohaterów książki nie wzbudza naszej całkowitej sympatii. Weźmy pod uwagę rodzinę posła Fioravanti: polityk - niewątpliwie u schyłku swojej politycznej aktywności - jest karierowiczem „na pasku” szemranego milionera. Jego dużo młodsza żona, Maja, jest kompletnie niezdecydowana w swoich działaniach. Syn Zero – diabelnie inteligentny, lecz mimo swoich alterglobalistycznych i antyburżuazyjnych przekonań potrafi zwrócić się do ojca o pieniądze.
Właściwie żaden z dorosłych bohaterów książki nie wzbudza naszej całkowitej sympatii. Weźmy pod uwagę rodzinę posła Fioravanti: polityk - niewątpliwie u schyłku swojej politycznej aktywności - jest karierowiczem „na pasku” szemranego milionera. Jego dużo młodsza żona, Maja, jest kompletnie niezdecydowana w swoich działaniach. Syn Zero – diabelnie inteligentny, lecz mimo swoich alterglobalistycznych i antyburżuazyjnych przekonań potrafi zwrócić się do ojca o pieniądze.
Rodzina Antonia, ochroniarza posła Fioravanti, to bardziej skomplikowany przypadek. Emma, która zdecydowała się odejść od swojego męża jest w sytuacji nie do pozazdroszczenia: ta niespełniona piosenkarka, ofiara przemocy domowej, mimo starań traci kolejne, coraz nędzniejsze zajęcia. Razem z dziećmi mieszka kątem u matki, gdyż od dwóch lat nie otrzymuje zasądzonych alimentów. Jej prawie były mąż Antonio aż kipi od tłumionej agresji i poczucia porażki zarówno na polu prywatnym, jak i zawodowym, wielokrotnie nęka Emmę, to żąda jej powrotu, to chce się na niej zemścić. Trudno nadążyć za jego tokiem rozumowania zniekształconym przez amfetaminę…
Każdy krok podejmowany przez tych ludzi w tym konkretnym dniu, prowadzi do bolesnego i dramatycznego finału. Ale tragiczna końcówka nie jest wynikiem zdarzeń tego jednego dnia. W tym właśnie „pięknym” dniu nastąpiła kumulacja wielu zdarzeń i decyzji z przeszłości.
Książka ta pokazuje nam zadziwiającą i zapewne prawdziwą cechę stosunków międzyludzkich: p o w i e r z c h o w n o ś ć. Jak mało o sobie wiemy mimo częstych, niemal codziennych spotkań! Poseł Fioravanti, który spotyka się z Antoniem dzień w dzień, nie wie, że jego ochroniarz od dwóch lat nie mieszka z żoną i z dziećmi. Małżonka posła, której córka chodzi do tej samej klasy co syn Emmy i Antonia również nie wie, że ta para jest w separacji. Córka Emmy, nastoletnia Valentina, nie wie, dlaczego matka zdecydowała się odejść od ojca, gdyż matka jej tego nie wyjaśniła. Ta kwestia zresztą budzi moje wątpliwości, bo nie chce mi się wierzyć, żeby nastoletnia dziewczyna nie zdawała sobie sprawy z tego, co dzieje się między rodzicami, zwłaszcza, gdy w grę wchodzi przemoc domowa.
Nie mogę oczywiście zdradzić finału. Warto jednak przeczytać tę książkę, która poruszyła we mnie czułe struny. Na pewno wkrótce sięgnę po kolejną powieść pani Mazzucco.
Poniżej jeden z cytatów, który zapadł mi w pamięć:
„Życie jest łańcuchem zdarzeń banalnych, przypadkowych lub wręcz pozbawionych sensu, których konsekwencje bywają tak nieprzewidywalne, tak nieproporcjonalne.”
Melania Mazzucco urodziła się w 1966 roku w Rzymie. Jej pierwsza powieść, Il bacio della Medusa (1996), otrzymała prestiżowe nagrody Strega i Viareggio. Kolejne książki, „La camera di Baltus” i „Tak ukochana”, uhonorowano licznymi nagrodami i przetłumaczono na wiele języków. „Vita” zdobyła Premio Strega, przyznawaną najlepszej włoskiej powieści; została dotychczas wydana w siedemnastu krajach, a na jej podstawie powstanie film Paola Virzìego. „Taki piękny dzień” (2006) stał się z kolei kanwą filmu Ferzana Özpeteka (2008). Książka przekładana jest na dziewięć języków.
Moja ocena: 5 / 6
Autor: Melania Mazzucco
Tytuł oryginalny: Un giorno perfetto
Wydawnictwo: W.A.B.
seria: z miotłą
Tłumacz: Joanna Wachowiak-Finlaison
Liczba stron: 520
Rok wydania: 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz