„Czas Czerwonych Gór” (nawiasem mówiąc, polski tytuł znacząco odbiega od wersji oryginalnej) to debiut czeskiej pisarki, mongolistki z wykształcenia. I przyznać trzeba, że to debiut niezwykły, gdyż trudno się spodziewać, że europejska autorka wprowadzi nas w świat wewnętrzny kobiet z kompletnie innego kręgu kulturowego. A tak jest w tym przypadku, gdyż Petra Hulova opowiada historię pewnej mongolskiej rodziny, której dzieje poznajemy z opowieści pięciu kobiet: trzech córek, matki i wnuczki.
Tuleg i Alta to małżeństwo, które wychowuje cztery córki. W czasach ich dzieciństwa mieszkała z nimi ich babcia, Dołgorma, która – choć w książce nie jest znacząca postacią – spajała rodzinę celebrując tradycję nomadów. Po jej śmierci rodzina zaczyna się rozpadać, a postać babki urasta do rozmiarów legendarnych, osiąga ona status osoby o potężnej magicznej mocy. Najwięcej o historii rodziny dowiadujemy się od Dzai, drugiej pod względem starszeństwa córce, która jako jedyna zabiera głos dwukrotnie – na początku i na końcu książki.
Powieść jest napisana w sposób dojrzały i ze znawstwem opisuje nam specyfikę życia w mongolskim stepie, które jest twarde i zależne od praw przyrody. Z tym stylem życia kojarzy się wolność przynależna mongolskim nomadom osiadłym w swoim gerze, ale socjalistyczna, narzucona przez Rosjan rzeczywistość wkrada się w życie Mongołów i powoli niweczy te nędzne okruchy dawnej tradycji. Komunizacja Miasta (Ułan Bator) postępuje szybciej. Stałym elementem miejskiego krajobrazu są tandetne, szare, kiepsko zbudowane blokowiska, a alkoholizm i prostytucja zbierają tam obfite żniwo.
Tuleg i Alta to małżeństwo, które wychowuje cztery córki. W czasach ich dzieciństwa mieszkała z nimi ich babcia, Dołgorma, która – choć w książce nie jest znacząca postacią – spajała rodzinę celebrując tradycję nomadów. Po jej śmierci rodzina zaczyna się rozpadać, a postać babki urasta do rozmiarów legendarnych, osiąga ona status osoby o potężnej magicznej mocy. Najwięcej o historii rodziny dowiadujemy się od Dzai, drugiej pod względem starszeństwa córce, która jako jedyna zabiera głos dwukrotnie – na początku i na końcu książki.
Powieść jest napisana w sposób dojrzały i ze znawstwem opisuje nam specyfikę życia w mongolskim stepie, które jest twarde i zależne od praw przyrody. Z tym stylem życia kojarzy się wolność przynależna mongolskim nomadom osiadłym w swoim gerze, ale socjalistyczna, narzucona przez Rosjan rzeczywistość wkrada się w życie Mongołów i powoli niweczy te nędzne okruchy dawnej tradycji. Komunizacja Miasta (Ułan Bator) postępuje szybciej. Stałym elementem miejskiego krajobrazu są tandetne, szare, kiepsko zbudowane blokowiska, a alkoholizm i prostytucja zbierają tam obfite żniwo.
Historia opisana w książce nie jest barwna i radosna; jest smutna i przygnębiająca swoją beznadziejnością i brakiem perspektyw. A już chyba najbardziej dobijająca jest dola kobiet, które właściwie nie mają wyboru: albo małżeństwo, albo rozpoczęcie życia w mieście, które jest synonimem upodlenia pod płaszczykiem nowoczesności importowanej od potężnego komunistycznego sąsiada. Świat, w którym żyją bohaterki powieści jest okrutny i nic nie zapowiada zmiany na lepsze.
Lektura tej książki przygnębia. Ta wszechobecna beznadzieja, te gwałty przydarzające się wielu bohaterkom książki czy „puszczanie się” i niemal mechaniczne zaliczanie klientów w miejskim burdelu oblepia nas i męczy. A jednak nie można przestać czytać. Zadziwia mnie dojrzałość pisarska Petry Hulovej, to naprawdę interesujący debiut. Nie wiem, na ile wiarygodne są te spostrzeżenia pisarki odnośnie mongolskiej codzienności, ale najważniejszy jest tu klimat rozpadu więzi rodzinnych, braku komunikacji między bliskimi i niestety beznadziejności.
Książka została wydana przez uznane wydawnictwo i w ramach ciekawej serii „Z miotłą”. Tłumaczenie książki stoi na wysokim poziomie i tylko jednego mi zabrakło: krótkiego słowniczka mongolskich pojęć użytych w tekście wielokrotnie. Z uwagi na specyfikę książki, fakt, że rozgrywa się w kompletnie innym niż europejski krąg kulturowy, tłumaczka z języka czeskiego mogła jedynie pozostawić w tekście mongolskie słowa odzwierciedlające tamtejszą rzeczywistość. Uważam jednak, że wydawnictwo mogło zapewnić wyjaśnienia tych pojęć przez mongolistę. W miarę lektury oczywiście zrozumiałam, co oznacza ger (mongolski namiot),erlic (bękart) szor (wiatr), Burchan (pogańskie bóstwo)etc. Jednak nieco szersze wyjaśnienie kontekstu użytych wyrażeń byłoby mile widziane, żeby bazować na wiedzy eksperckiej, a nie na własnej intuicji.
Lektura tej książki nie zapewni relaksu i odprężenia, zapewni za to dawkę mocnych wrażeń. Mimo wszechobecnego smutku, przygnębienia, poczucia niespełnienia bardzo wciąga. Nie do końca chcę wierzyć, że mongolskie dziewczyny w tak traumatyczny sposób wchodzą w dorosłość jak to przydarzyło się kilku bohaterkom tej książki, ale perypetie Dzai i kobiet z jej rodziny zapamiętam na długo. Debiut Hulovej robi wrażenie i sprawia, że ta książka jeszcze dość długo będzie we mnie tkwić.
Autor: Petra Hulova
Tytuł oryginalny: Paměť mojí babičce
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: z miotłą
Tłumacz: Dorota Dobrew
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 324
Lektura tej książki przygnębia. Ta wszechobecna beznadzieja, te gwałty przydarzające się wielu bohaterkom książki czy „puszczanie się” i niemal mechaniczne zaliczanie klientów w miejskim burdelu oblepia nas i męczy. A jednak nie można przestać czytać. Zadziwia mnie dojrzałość pisarska Petry Hulovej, to naprawdę interesujący debiut. Nie wiem, na ile wiarygodne są te spostrzeżenia pisarki odnośnie mongolskiej codzienności, ale najważniejszy jest tu klimat rozpadu więzi rodzinnych, braku komunikacji między bliskimi i niestety beznadziejności.
Książka została wydana przez uznane wydawnictwo i w ramach ciekawej serii „Z miotłą”. Tłumaczenie książki stoi na wysokim poziomie i tylko jednego mi zabrakło: krótkiego słowniczka mongolskich pojęć użytych w tekście wielokrotnie. Z uwagi na specyfikę książki, fakt, że rozgrywa się w kompletnie innym niż europejski krąg kulturowy, tłumaczka z języka czeskiego mogła jedynie pozostawić w tekście mongolskie słowa odzwierciedlające tamtejszą rzeczywistość. Uważam jednak, że wydawnictwo mogło zapewnić wyjaśnienia tych pojęć przez mongolistę. W miarę lektury oczywiście zrozumiałam, co oznacza ger (mongolski namiot),erlic (bękart) szor (wiatr), Burchan (pogańskie bóstwo)etc. Jednak nieco szersze wyjaśnienie kontekstu użytych wyrażeń byłoby mile widziane, żeby bazować na wiedzy eksperckiej, a nie na własnej intuicji.
Lektura tej książki nie zapewni relaksu i odprężenia, zapewni za to dawkę mocnych wrażeń. Mimo wszechobecnego smutku, przygnębienia, poczucia niespełnienia bardzo wciąga. Nie do końca chcę wierzyć, że mongolskie dziewczyny w tak traumatyczny sposób wchodzą w dorosłość jak to przydarzyło się kilku bohaterkom tej książki, ale perypetie Dzai i kobiet z jej rodziny zapamiętam na długo. Debiut Hulovej robi wrażenie i sprawia, że ta książka jeszcze dość długo będzie we mnie tkwić.
Autor: Petra Hulova
Tytuł oryginalny: Paměť mojí babičce
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: z miotłą
Tłumacz: Dorota Dobrew
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 324
Wystawiłam tej książce ocenę 5/6, a więc dosyć wysoką. Interesująca, a i przygnębiająca. Najbardziej ciekawiły mnie losy Dzaji :) Dużo można z niej się dowiedzieć o życiu w Mongolii. Nie wiedziałam wcześniej, że mieszkańcy Mongolii czują taką niechęć do wody i mydła i że mieszkańcy Ułan Bator wyrzucają śmieci przez okno.
OdpowiedzUsuńDzaja zdecydowanie ma najwięcej do powiedzenia. :) Pozostałe bohaterki uzupełniają jej przekaz przedstawiając swoją wersję. Hulova jakiś czas mieszkała w Mongolii, więc chyba poznała zwyczaje tamtejszych nomadów. :)
UsuńKsiążka, choć smutna i przygnębiająca, warta jest lektury. Ciekawa jestem, czy w Polsce wydane zostaną kolejne książki autorki.
Jest jeszcze „Stacja Tajga”, a niedawno Afera wydała „Plastikowe M3”, czytałaś? Mam wrażenie, że Afera może zostać nadwornym wydawcą Hůlovej w Polsce, ale zobaczymy :)
UsuńDziękuję za tę informację! Nie wiedziałam, że wydano u nas jej kolejne książki.
UsuńŚwietna opinia. Mimo smutnej treści książki zainteresowałaś mnie nią bardzo, gdyż to książka o prawdziwym życiu, nawet jeżeli pozbawionym nadziei.Odchodzenie od tradycji nie wychodziło na dobre chyba szczególnie narodom koczowniczym mającym trudne życie, bo uzależnione od natury, ale za to posiadali wolność i niezależność a hierarchia rodzinna była podstawą ich bytu. "Nowoczesność" nie wszystkim posłużyła...widać to wyraźnie u nas na przykładzie Cyganów, pięknego narodu, który został zniszczony decyzją państwa socjalistycznego zmuszającą go do przymusowego osiedlania się. Dzisiaj to w większości ludzie od urodzenia przegrani.
OdpowiedzUsuńTo smutne, że te piękne, stare kultury cywilizacyjne przegrały ze współczesnością.
Pięknie to napisałaś. Ta książka właśnie o tym jest, o rozpadzie więzi rodzinnych, o zanikaniu tradycji. Mimo smutku, który człowieka ogarnia podczas czytania warto się z nią zapoznać.
UsuńCzytam akurat wspomnienia Oli Watowej i ona również pisze o tym jak sowieci zniszczyli Kazachów, jak zrobili z nich kołchozowych nędzarzy .....
Usuń„Oblepia” to w tym wypadku bardzo dobre słowo, ja też miałam wrażenie, że te złe emocje, cała ohyda przedstawionego przez Hůlovą świata lepi się do mnie i nie daje się zmyć. To jedna z tych książek, do których mimo całej ich literackiej doskonałości nie chce się wracać. Wzdrygam się na samo wspomnienie.
OdpowiedzUsuńA co do wyjaśniania mongolskich określeń – masz rację, też miałam wrażenie, że ułatwiłoby to lekturę i byłoby prócz tego pouczające, w końcu większość z nas nie wie praktycznie nic na temat mongolskiej kultury. Pod tym względem bardzo podobają mi się polskie wydania książek Elif Şafak, pamiętam te obszerne opisy dotyczące na przykład tureckiej kuchni, aż się robiłam od nich głodna :)
Książka Hulovej jest z gatunku "ciężkich", ale wartościowych. Nasuwały mi się skojarzenia z "Oczyszczeniem" Sofi Oksanen, które przeżyłam chyba jeszcze mocniej i do tej pory uważam ją za jedną z najważniejszych książek, które przeczytałam.
UsuńSłowniczek dotyczący mongolskich zwyczajów bardzo by się przydał tej książce, głównie z uwagi na odmienność kulturową rzeczywistości, w której toczy się akcja książki. Brakowało mi tych wyjaśnień, więc dałam temu wyraz, ale to leży w gestii wydawnictwa.