“Marko Polo opisuje most, kamień po kamieniu.
- Ale który kamień wspiera most? – pyta Kubłaj-chan.
- Most nie wspiera się na tym czy innym kamieniu – odpowiada Marko – lecz na utworzonej przez nie linii łuku.
Kubłaj-chan trwa w milczeniu, medytując. Potem dorzuca:
- Czemu mówisz mi o kamieniach? Obchodzi mnie tylko łuk.
Polo odpowiada:
- Bez kamieni nie ma łuku.” (s. 63)
Italo Calvino to mistrz słowa. Gdy czyta się jego teksty człowiek przenosi się do innego wymiaru. Nie inaczej rzecz się ma z „Niewidzialnymi miastami”. Ta cienka książeczka nie obiecuje wiele. Ot, wyimaginowana rozmowa Marko Polo z Kubłaj-chanem, prowadzona o zmierzchu, podczas której wenecki podróżnik opowiada władcy o fantastycznych miastach imperium. Nic bardziej mylnego! Dzięki nieposkromionej wyobraźni autora możemy wyobrazić sobie te czasem niemal fantasmagoryczne twory miejskie zrodzone w umyśle, a może snach Italo Calvino. Ale to tylko pierwsze wrażenie, gdyż książka oferuje nam dużo więcej. Znajdziemy tu przemyślenia na temat kondycji życia ludzkiego, podróży, refleksje, które zapadają w pamięć i duszę. Marko Polo nie opisuje miast jako takich, czasem są to magiczne, niemal baśniowe charakterystyki miast, często zaś opowieść ma drugie dno stanowiące projekcję naszych marzeń i obaw. Czy wszystkie wizje Marka są wykonalne? Jeśli tylko nasza wyobraźnia je stworzy to tak, te miasta istnieją naprawdę, tak jak istnieją doskonałe dzieła sztuki oddziałujące na wrażliwość ludzką.
„Inne jest miasto tego, kto mija je nie zatrzymując się, a inne tego, kto raz przez nie pojmany, nigdy go nie opuszcza; inne jest miasto, do którego przyjeżdża się po raz pierwszy, zaś inne to, które porzuca się, aby nigdy do niego nie wrócić; każde zasługuje na odmienną nazwę; może mówiłem już o Irenie pod innymi imionami; może przez cały czas mówiłem tylko o Irenie.” (s. 97)
Trudno zaklasyfikować tę książkę do określonego gatunku literackiego. Opowieść podzielona jest na kilka części, a części na kategorie i odcinki rozrzucone przypadkowo po całej książce. Można czytać dziełko zgodnie z numeracją stronic, można też przyjąć metodę poznawania poszczególnych kategorii zgodnie z numeracją odcinków. W niczym nie przeszkadza to lekturze i coraz bardziej wciąga. Nazwy tych kategorii nie są zresztą przypadkowe. W moim odczuciu stanowią one pewien szyfr. Opisy nie ograniczają się bowiem do wieku XIII, gdy odbywa się rozmowa Marko Polo z chanem. Marko opowiada też o współczesnych miastach i ich postępującej unifikacji i braku rozpoznawalności, dzięki czemu książka jest poza czasem i geografią. Kategoria „pragnień” może być wyrazem marzeń, a „Miasta i znaki” to oczekiwania z przeszłości. Ale te moje dywagacje są zbyt jednoznaczne, podczas gdy „Niewidzialne miasta” oferują wielopłaszczyznową konstrukcję literacką i szerokie ramy dla pobudzenia indywidualnej wrażliwości.
Oprócz tych króciutkich szkiców mamy również zapis dyskursu obu bohaterów, pełen rozmaitych niuansów i spostrzeżeń natury ogólnej. Czym jest rozmowa? Czy potrzebne są słowa? O czym opowiada Marco Polo? O miastach, które odwiedził, które mu się przyśniły i istnieją tylko w jego wyobraźni czy może opowiada o jednym i tym samym mieście. Dla wszystkich miłośników miasta rodzinnego Marko Polo mam jeden znaczący cytat, który powinien stanowić wystarczającą zachętę do zainteresowania książką:
„Za każdym razem, kiedy opisuję jakieś miasto, mówię coś o Wenecji.” (s. 66)
W tekście jest wiele zagadnień, odniesień do kultury i literatury światowej, z których odgadłam zapewne jakiś jeden promil tego, co jest tam zawarte, ale uczta słowa pisanego, wyobraźni, kreatywności i fantazji wynagradza nam wrażenie, że jesteśmy zbyt słabo oczytani. :) Ta niewielka książka może być dla każdego czytelnika czymś innym, jego własnym odkryciem czy też sposobem na odnalezienie nieznanych dotąd ścieżek wyobraźni. Zwłaszcza ostatnie szkice i rozmowy dwóch bohaterów poruszają do głębi i sprawiają, że ze świata fantazji przenosimy się w świat naszego jestestwa, wrażliwości i ładu moralnego.
Nie waham się stwierdzić, że jest to książka głęboka, oferująca kaloryczną pożywkę dla naszego umysłu i wyobraźni. Nic nie wydaje mi się w niej zbędne, choć to niełatwa lektura, zwłaszcza na początku. Ta książka to taki cudowny wytwór wyobraźni pisarza, która pobudza nasze emocje i skłania do uwolnienia swoich marzeń. Możemy ją otworzyć przed snem na „chybił trafił” i pogrążyć się w lekturze przenoszącej nas w inny świat, niby daleki i egzotyczny, a z każdą lekturą coraz bliższy. I kto wie, może któreś z tych miast nam się przyśni?
"Piekło żyjących nie jest czymś, co nastanie; jeśli istnieje, jest już tutaj, jest piekłem, w którym żyjemy na co dzień, które tworzymy, przebywając razem. Są dwa sposoby, aby nie sprawiało ono cierpień. Pierwszy jest nietrudny dla wielu ludzi: zaakceptować piekło i stać się jego częścią, aż przestanie się je dostrzegać. Drugi jest ryzykowny i wymaga ciągłej uwagi i ćwiczenia: odszukać i umieć rozpoznać, kto i co pośród piekła piekłem nie jest, i utrwalić to, i rozprzestrzenić." (s. 128)
Autor: Italo Calvino
Tytuł oryginalny: Le citta invisibili
Wydawnictwo: Czytelnik
Tłumacz: Alina Kreisberg
Rok wydania: 1975
Liczba stron: 132
- Ale który kamień wspiera most? – pyta Kubłaj-chan.
- Most nie wspiera się na tym czy innym kamieniu – odpowiada Marko – lecz na utworzonej przez nie linii łuku.
Kubłaj-chan trwa w milczeniu, medytując. Potem dorzuca:
- Czemu mówisz mi o kamieniach? Obchodzi mnie tylko łuk.
Polo odpowiada:
- Bez kamieni nie ma łuku.” (s. 63)
Italo Calvino to mistrz słowa. Gdy czyta się jego teksty człowiek przenosi się do innego wymiaru. Nie inaczej rzecz się ma z „Niewidzialnymi miastami”. Ta cienka książeczka nie obiecuje wiele. Ot, wyimaginowana rozmowa Marko Polo z Kubłaj-chanem, prowadzona o zmierzchu, podczas której wenecki podróżnik opowiada władcy o fantastycznych miastach imperium. Nic bardziej mylnego! Dzięki nieposkromionej wyobraźni autora możemy wyobrazić sobie te czasem niemal fantasmagoryczne twory miejskie zrodzone w umyśle, a może snach Italo Calvino. Ale to tylko pierwsze wrażenie, gdyż książka oferuje nam dużo więcej. Znajdziemy tu przemyślenia na temat kondycji życia ludzkiego, podróży, refleksje, które zapadają w pamięć i duszę. Marko Polo nie opisuje miast jako takich, czasem są to magiczne, niemal baśniowe charakterystyki miast, często zaś opowieść ma drugie dno stanowiące projekcję naszych marzeń i obaw. Czy wszystkie wizje Marka są wykonalne? Jeśli tylko nasza wyobraźnia je stworzy to tak, te miasta istnieją naprawdę, tak jak istnieją doskonałe dzieła sztuki oddziałujące na wrażliwość ludzką.
„Inne jest miasto tego, kto mija je nie zatrzymując się, a inne tego, kto raz przez nie pojmany, nigdy go nie opuszcza; inne jest miasto, do którego przyjeżdża się po raz pierwszy, zaś inne to, które porzuca się, aby nigdy do niego nie wrócić; każde zasługuje na odmienną nazwę; może mówiłem już o Irenie pod innymi imionami; może przez cały czas mówiłem tylko o Irenie.” (s. 97)
Trudno zaklasyfikować tę książkę do określonego gatunku literackiego. Opowieść podzielona jest na kilka części, a części na kategorie i odcinki rozrzucone przypadkowo po całej książce. Można czytać dziełko zgodnie z numeracją stronic, można też przyjąć metodę poznawania poszczególnych kategorii zgodnie z numeracją odcinków. W niczym nie przeszkadza to lekturze i coraz bardziej wciąga. Nazwy tych kategorii nie są zresztą przypadkowe. W moim odczuciu stanowią one pewien szyfr. Opisy nie ograniczają się bowiem do wieku XIII, gdy odbywa się rozmowa Marko Polo z chanem. Marko opowiada też o współczesnych miastach i ich postępującej unifikacji i braku rozpoznawalności, dzięki czemu książka jest poza czasem i geografią. Kategoria „pragnień” może być wyrazem marzeń, a „Miasta i znaki” to oczekiwania z przeszłości. Ale te moje dywagacje są zbyt jednoznaczne, podczas gdy „Niewidzialne miasta” oferują wielopłaszczyznową konstrukcję literacką i szerokie ramy dla pobudzenia indywidualnej wrażliwości.
Oprócz tych króciutkich szkiców mamy również zapis dyskursu obu bohaterów, pełen rozmaitych niuansów i spostrzeżeń natury ogólnej. Czym jest rozmowa? Czy potrzebne są słowa? O czym opowiada Marco Polo? O miastach, które odwiedził, które mu się przyśniły i istnieją tylko w jego wyobraźni czy może opowiada o jednym i tym samym mieście. Dla wszystkich miłośników miasta rodzinnego Marko Polo mam jeden znaczący cytat, który powinien stanowić wystarczającą zachętę do zainteresowania książką:
„Za każdym razem, kiedy opisuję jakieś miasto, mówię coś o Wenecji.” (s. 66)
W tekście jest wiele zagadnień, odniesień do kultury i literatury światowej, z których odgadłam zapewne jakiś jeden promil tego, co jest tam zawarte, ale uczta słowa pisanego, wyobraźni, kreatywności i fantazji wynagradza nam wrażenie, że jesteśmy zbyt słabo oczytani. :) Ta niewielka książka może być dla każdego czytelnika czymś innym, jego własnym odkryciem czy też sposobem na odnalezienie nieznanych dotąd ścieżek wyobraźni. Zwłaszcza ostatnie szkice i rozmowy dwóch bohaterów poruszają do głębi i sprawiają, że ze świata fantazji przenosimy się w świat naszego jestestwa, wrażliwości i ładu moralnego.
Nie waham się stwierdzić, że jest to książka głęboka, oferująca kaloryczną pożywkę dla naszego umysłu i wyobraźni. Nic nie wydaje mi się w niej zbędne, choć to niełatwa lektura, zwłaszcza na początku. Ta książka to taki cudowny wytwór wyobraźni pisarza, która pobudza nasze emocje i skłania do uwolnienia swoich marzeń. Możemy ją otworzyć przed snem na „chybił trafił” i pogrążyć się w lekturze przenoszącej nas w inny świat, niby daleki i egzotyczny, a z każdą lekturą coraz bliższy. I kto wie, może któreś z tych miast nam się przyśni?
"Piekło żyjących nie jest czymś, co nastanie; jeśli istnieje, jest już tutaj, jest piekłem, w którym żyjemy na co dzień, które tworzymy, przebywając razem. Są dwa sposoby, aby nie sprawiało ono cierpień. Pierwszy jest nietrudny dla wielu ludzi: zaakceptować piekło i stać się jego częścią, aż przestanie się je dostrzegać. Drugi jest ryzykowny i wymaga ciągłej uwagi i ćwiczenia: odszukać i umieć rozpoznać, kto i co pośród piekła piekłem nie jest, i utrwalić to, i rozprzestrzenić." (s. 128)
Autor: Italo Calvino
Tytuł oryginalny: Le citta invisibili
Wydawnictwo: Czytelnik
Tłumacz: Alina Kreisberg
Rok wydania: 1975
Liczba stron: 132
To książka dla mnie :) Podróże, imaginacja, realność, marzenie, wieloznaczność. I jakie piękne to zdanie, iż w każdym opisywanym mieście pisze o Wenecji, to tak jakby w każdym szukał czegoś pięknego, niepowtarzalnego i jedynego, tego co już odnalazł w swoim mieście. Czuję się zachęcona do lektury.
OdpowiedzUsuńZachęcam i ciekawa jestem Twoich wrażeń, bo to niezwykła książka, jakby zawieszona poza czasem i przestrzenią.
Usuńjuż sprawdziłam, że jest w mojej bibliotece :)
UsuńPrzymierzam się do książek Italo Calvino, ale zerkając do nich czułam, że potrzebuję jakiegoś wsparcia merytorycznego. Takiego, jak to właśnie zrobiłaś, ustawienia kąta pod którym mam patrzeć, zogniskowania wzroku na tym, co istotne. Odczuwam brak studiów humanistycznych, moje poszukiwania bywają chaotyczne. Wtedy sięgam po takie teksty, żeby się nie rozbijać po omacku. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa! Nie jestem i nie uważam się za specjalistkę od Italo Calvino, to tylko moje bardzo pobieżne wrażenia z lektury tej niezwykłej książki. Jeśli jednak interesowałaby Cię na początek nieco łatwiejsza w odbiorze pozycja autorstwa Italo Calvino, to z czystym sumieniem mogę polecić "Barona Drzewołaza" ( http://kayecik.blogspot.com/2014/08/italo-calvino-baron-drzewoaz.html ) :)
UsuńTeż mam. Dobrze wiedzieć, dziękuję. Zatem zacznę od Barona :)
UsuńCalvino jest genialny :) Zmieścić tyle treści i sensów na tak niewielu stronach - to trzeba mieć talent!
OdpowiedzUsuńZgadzam się. W jego książkach każde słowo ma sens.
Usuń