Po przeczytaniu "Takiego pięknego dnia" wiedziałam, że chcę kontynuować znajomość z panią Mazzucco, oczywiście mając na myśli jej twórczość literacką :) Dlatego też, nie zastanawiałam się długo, gdy na półce bibliotecznej zauważyłam "Tak ukochaną". Dzięki temu mogłam się cieszyć na spotkanie z włoską pisarką.
Jak się okazało nie było to spotkanie jedynie z panią Mazzucco, ale przede wszystkim z Annemarie Schwarzenbach, szwajcarską pisarką, dziennikarką, fotografką i podróżniczką, której twórczość przypada na lata dwudziestolecia międzywojennego. To ona jest główną bohaterką tej książki i to tajemnice jej skomplikowanego życia odkrywa autorka.
Niedoceniana artystka, niestabilna psychicznie, uzależniona od narkotyków, rzuca się w nieustające romanse, głównie z kobietami. Całe jej życie jest ucieczką, również w sensie dosłownym. Odwiedza m.in. Rosję Sowiecką, Polskę, kraje nadbałtyckie, Azję, Bliski Wschód, Stany Zjednoczone. Poznaje wiele charakterystycznych dla epoki postaci – artystów i skandalistów (np. rodzinę Mannów, Margaret von Opel). Miłością jej życia była Erika Mann, barwna i silna osobowość, a Klaus Mann - brat Eriki, również homoseksualista - był przyjacielem Annemarie.
Powieść oddaje atmosferę beztroskiego Berlina lat dwudziestych i trzydziestych oraz opisuje rodzący się faszyzm. Na tym tle toczy się burzliwe życie Annemarie, uzależnionej od silnej osobowości matki, szarpiącej się z konwenansami i tradycjami rodzinnymi. Miała ona problem z określeniem siebie, swojego pomysłu na życie. Dręczyła ją niepewność, samotność, nie mogła doczekać się uczucia ze strony Eriki. W jednym z najbardziej krytycznych momentów swojego życia pozostawiono ją właściwie samej sobie...
Trudno jest mi ocenić tę książkę. Z jednej strony, doceniam klasę pisarstwa Melanii Mazzucco, która potrafiła z okruchów informacji stworzyć przekonujący portret osobowościowy Schwarzenbach. Jej wersja wydarzeń przedstawiona w "Tak ukochanej" to naprawdę świetna powieść. Autorka po mistrzowsku przedstawia rozedrganie swej bohaterki, jej niezdecydowanie, niemożność odnalezienia się w świecie tradycyjnej burżuazyjnej rodziny, podejmującej ryzykowne decyzje, np. ślub z prawie nieznanym mężczyzną czy parę szaleńczych przygód miłosnych (z kobietami oczywiście) zwykle nie kończących się szczęśliwie, a czasami wręcz dramatycznie.
Z drugiej jednak strony, nie przekonała mnie do siebie postać głównej bohaterki mimo widocznej fascynacji Melanii Mazzucco jej osobą. Być może wynika to z faktu, że kompletnie nie znam jej dokonań literackich. Spuścizna Annemarie Schwarzenbach została odkryta całkiem niedawno i chyba na fali tego spóźnionego o kilkadziesiąt lat zainteresowania powstała niniejsza książka. Przyznam szczerze, że ta nieznajomość rzeczy przeszkadzała mi w lekturze, a sama bohaterka momentami mnie drażniła.
Podczas lektury fragmentów dotyczących podróży, które podjęła w latach 30-tych widać, że dały jej one wiele radości, a doświadczenia, które podczas nich zebrała, okazały się stymulujące w późniejszym etapie życia. Mimo wszechobecnego poczucia niedopasowania i inności dały jej przynajmniej częściową satysfakcję. Pozwolę sobie przy okazji podróży podejmowanych przez Annemarie Schwarzenbach przypomnieć postać polskiego pasjonata podróży Kazimierza Nowaka ("Rowerem i pieszo przez Czarny ląd" - polecam!!!), który prawie w tym samym czasie - nie będąc bogatą z domu córką szwajcarskiego przedsiębiorcy J - podjął podróż po Afryce praktycznie bez pieniędzy, żył tak jak spotykani przez niego tubylcy, a kierowała nim ciekawość świata i drugiego człowieka niezależnie od jego koloru skóry i pochodzenia.
Nie wciągnęła mnie ta książka tak, jak tego oczekiwałam. Gdyby tak było, to zapewne siedziałabym teraz w necie szukając gorączkowo informacji o życiu i twórczości Annemarie, a potem zapewne chciałabym zapoznać się z jej książkami. Nic takiego się nie stało, mogę żyć dalej bez znajomości twórczości Annemarie J Pragnę jednak podkreślić, że Melania Mazzucco zasługuje na uznanie. Ta inteligentna i dociekliwa pisarka nie serwuje czytelnikom łatwych odpowiedzi i prostych recept na życie. Z chęcią przeczytam jej następne powieści.
Annemarie Schwarzenbach (1908 – 1942) urodziła się w rodzinie bogatego przedsiębiorcy szwajcarskiego. Studiowała w Zurichu i Paryżu. W 1930 r. nawiązała kontakt z Eriką Mann, córką Tomasza Manna. Była zafascynowana jej osobowością. Ich miłosny związek nie trwał długo, ale pozostały przyjaciółkami. W następnych latach Annemarie Schwarzenbach mieszkała w Berlinie, gdzie obracała się w środowisku bohemy artystycznej, poznała i zaprzyjaźniła się z bratem Eriki, Klausem. Wtedy też zaczęła eksperymentować z narkotykami. W 1935 r. wyjechała do Persji, gdzie poślubiła poznanego kilka tygodni wcześniej francuskiego dyplomatę. W czerwcu 1939 r. podjęła wyprawę do Afganistanu, gdzie zastał ją wybuch II wojny światowej. Do Europy wróciła w 1940 r. i wkrótce wyjechała do USA, gdzie spotkała się z rodziną Mannów. Komplikacje w życiu prywatnym przyczyniły się do kolejnego ataku depresji. Annemarie została umieszczona w szpitalu psychiatrycznym. Wypuszczono ją pod warunkiem opuszczenia USA. W 1941 r. wróciła do Szwajcarii. Zmarła w wyniku nieszczęśliwego wypadku.
Zdjęcie: http://www.vam.ac.uk/
Zdjęcie: http://www.vam.ac.uk/
Moja ocena: 4,5/6
Autor: Melania Mazzucco
Tytuł oryginalny: Lei cosi amata
Wydawnictwo: W.A.B
Seria: z miotłą
Tłumacz: Monika Woźniak
Liczba stron: 660
Rok wydania: 2006
Witaj:)
OdpowiedzUsuńJa właśnie jeszcze nie czytałam książki od, której rozpoczęłaś znajomość z Mazzucco:) Jako pierwszą przeczytałam Vitę, która mnie zachwyciła absolutnie. Z ogromnymi nadziejami sięgnęłam po Tak ukochana i podobnie jak Ciebie książka ta mnie rozczarowała:( Męczyłam się podczas czytania. Niewątpliwie samo czytanie jako obcowanie ze słowem było bardzo przyjemne, ale powieść sama w sobie mnie nie wciągnęła.
Polecam bardzo mocno Vitę:)
Pozdrawiam:)
Witaj!
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie. Rozejrzę się za "Vitą" już wkrótce, bo Melania Mazzucco mnie zaintrygowała swoimi książkami. "Tak ukochana" nas rozczarowała zapewne z uwagi na wybór tej konkretnej bohaterki :)
Mnie natomiast "tak ukochana" podobała się niesamowicie. Dla mnie to jedna z najlepszych książek jakie czytałam.
OdpowiedzUsuńOcena kazdej ksiazki zalezy od czytajacego :) Ja bardzo cenie kunszt pisarski Melanii Mazzucco. Po prostu ta lektura mi - jak to sie mowi - "nie podeszla" :)
OdpowiedzUsuńPS. Przepraszam za brak polskich czcionek ze wzgledu na problemy techniczne:)
Okropnie długo nie mogłam się połapać czy książka się zaczęła, a jeśli to czemu tak długo nie wiem o co chodzi. Gorzej niż pustynia w "Faraonie". Zmęczyłam,choć gdyby to była moja pierwsza książka tej autorki to zostałaby jedyną...
OdpowiedzUsuńNa szczęście jednocześnie przytargałam z biblioteki Vitę i mnie aż skręciło z zachwytu i zazdrości....
No to się zgrałyśmy w czasie, bo ja też czytam "Vitę" :) Wrażenia z lektury - podobne do Twoich :)
OdpowiedzUsuń